21. Małe... tortury...

- Powitajcie prawdziwą [T/I]

Nie... To się nie dzieje naprawdę, ona nie może byc jakimś demonem! Czy aby na pewno to nie jest tylko sen? Jak taka osoba może być tym czymś?!

- Co. Ty. Jej. Zrobiłeś?! - zacząłem się szarpać, lecz bez skutku. Nadal trzymały mnie macki tego obślizgłego potwora. On tylko jak na zawołanie mocniej je ścisnął przez co ciężej było mi oddychać. Spojrzałem się na resztę i każdy był w szoku... Współczuję najbardziej pani [T/N], że musi na to wszystko patrzeć...

Tord jedynie się zaczął śmiać. Jebany gnojek

- Ja? Nic jej nie zrobiłem. Ona już taka była tylko trzeba było... Trochę przypomnieć jej kilka rzeczy. - odwrócił się. A teraz idziemy na próbę testu. - usmiechnął się i spojrzał na nas - z której ktoś ktoś z was zginie... - szarooki znowu zaczął się śmiać. Wkurza mnie to bardzo.

Po chwili typ z mackami zaniósł nas wszystkich do innego pomieszczenia.
W tym pokoju nie było nic. Pustka. Białe ściany, biały sufit i podłoga. Po prostu zwykły biały pokój... z drzwiami naprzeciwko. Nagle potwór nas puścił i udał się razem z Tordem do pomieszczenia, które wyglądało na miejsce do obserwowania badań... Zamknęli drzwi i zostawili nas samych z [T/I]. Ja szybko podbiegłem do niej niezważając na krzyki mych przyjaciół.

- [T/I]?... S-słyszysz mnie? - powiedziałem cicho, ale ona nie odpowiedziała. Słychać było tylko denerwujący śmiech Torda.

- Ona ciebie nie słyszy - powiedział grobowym głosem, a po chwili dodał - Ale skoro chcesz, aby zareagowała to proszę bardzo, możesz być pierwszym króliczkiem doświadczalnym. [T/I] zaczynaj. - zobaczyłem jak [Z/I] (zdrobnienie imienia, albo no jakieś takie milutkie przezwisko czy cos xD) podnosi na mnie rękę, a raczej łapę ze szponami. Słyszałem też krzyczącego Edda i Matt'a, płaczącą panią [T/N] i śmiejącego się potwora oraz Torda.

Potem nastała tylko ciemność.
Nie wiem co się stało, ale wiem jedno, że przeżyłem, bo potem opowiedzieli mi wszystko przyjaciele.

- Boże to było straszne! Nie mogłem na to patrzeć... Bałem się, że umrzesz... - powiedział Edd, a w tym czasie Matt bandażował mi głowę bandażem, który dał nam Patryck.

- Przyznam, że to było okropne, ale martwię się też o [T/I]... - dodał rudzielec. Ja spojrzalem się na panią [T/N]. Była załamana. Wstałem, nie uważając na krzyki zielonka, że nie moge chodzić i usiadłem obok mamy [T/I].

- Niech pani się nie martwi... Ocalimy pani córkę. Obiecuję. - ona tylko się na mnie popatrzyła i lekko uśmiechnęła, lecz po chwili znowu wróciła do poprzedniego stanu.

Byłem zmęczony, głowa mnie bolała. To są 2 idealne powody dla których zasnąłem. Może chociaż sen będzie lepszy od rzeczywistości...

~ Time skip ~

(A co myśleliście że opiszę ten sen? Ja? Heh w życiu xD)

- Tom wstawaj.. Tom... Tom? TOM WSTAWAJ - ktoś zaczął krzyczeć i mną potrząsać. Osobą, która obudziła mnie że snu to Edd. Popatrzylem na niego z rządzą mordu.

- Ja. Spałem.

- Taak wiem, ale raczej wolałbyś, abym to ja cię obudził, a nie ten typ z mackami... Tord karze nam iść... - westchnął, a ja niechętnie wstałem. Z jednym się zgodzę. Nie chcialbym być budzony przez tego potwora.

Potem tak zwany Paul zaprowadził nas (zostawilismy tam panią [T/N]) do pokoju, w którym wcześniej prawie zabiła mnie [T/I]. Nie chce tu być. Nie chce widzieć Torda. Nie chce widzieć [T/I]... W tej formie... Ja chcę moją dawną [T/I]... Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos komunisty.

- A wiec, jak tam główka Tom? - zaczął się śmiać - Mam nadzieje, że dobrze, bo chciałbym się jeszcze trochę pobawić... A więc kto dzisiaj zaczyna? Może Matt, hmm? - popatrzyłem na rudzielca, który był przerażony. Nie mogę dopuścić aby znowu coś się stało.

- No szybciej debilu! - krzyknął Tord, a Matt niechętnie poszedł do przodu. Popatrzył się na [T/I] ze strachem w oczach...

- Proszę... Nie rób mi nic... Nie pamiętasz nas?... - dziewczyna znowu nie zareagowała, a w głośnikach znowu było słychać śmiech chłopaka.

- Zaczynaj. - powiedział grobowym głosem i w tym momencie [T/I] podniosła rękę w celu uderzenia rudzielca. On tylko zamknął oczy i czekał na cios. Nie mogę tak tego zostawić.

- [T/I] NIE!! - nagle pobiegłem w ich stronę, rzuciłem się na dziewczynę i... Przytuliłem ją. Nie mogłem nic innego zrobić. - P-pamietasz mnie?... To ja Tom.. Proszę wróć... - nic się nie działo...

- Ile razy mam jeszcze powtarzać, że ona cie nie słyszy? W ten sposób po prostu zginiesz. [T/I] kontynuuj - powiedział Tord, ale dziewczyna się nie ruszyła. - halo! Rusz się i go zabij głupia babo! - zaczął się denerwowac, ale ona nadal nic nie robiła. Komunista w końcu bardzo się wkurzył i wyszedł ze swojego pokoju i przyszedł do nas.

- NIE ROZUMIESZ CO DO CIEBIE MÓWIE?! RUSZ SIE I GO ZABIJ - zaczął krzyczeć, a [T\I] ruszyła się lekko i przygotowując się do ciosu. Tord westchnął z ulgą.

- Nie rób tego... [T/I]... Kocham cię... - w tym momencie dziewczyna całkowicie upadła. Wyglądało to tak jakby wypadła z jakiegos złego transu czy zaklęcia.

- T-tom?... - powiedziala ledwo, a Tord jedynie stał osłupiały, z resztą tak jak reszta i ja.

- Tak to ja! Słyszysz mnie? - nadzieja powróciła do mnie. Czy na prawdę jest szansa na uratowanie jej?

- J-ja...

- NIE. NIE WYTRZYMAM JUŻ. - w tej chwili Tord wyjął pistolet, naładował go.

- Tord?... - Edd stal przerażony.

- Odsuń się od niej, albo go zastrzelę. - powiedział celując prosto w głowę Edda.

---------------------------------------------------------

No hej...
Ja powiem tylko jedno:
Przepraszam.
Obiecuje teraz, że dokończę tą książke. Ostateczny termin ustalcie wy mi, możecie ustalić go nawet do jutra, a ja obiecuję, że zrobię go nawet jeśli nie będę mogła i nie będę miała pomysłu czy weny, ja to zrobię.
Przepraszam was bardzo, że musieliście czekać... Z chęcią zapadłabym się pod ziemię...
To... Prawdopodobnie do jutra...

PS: powiedzcie mi... Jak mam wam wynagrodzić to? Zgodzę się na wszystko tylko nie na żadne nowe opowiadanie. Po prostu się do tego nie nadaje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top