Rozdział 8
W drzwiach stał.........blondwłosy krasnolud z lekkim zarostem. Uśmiechnął się na widok Ariel ale kiedy przekierował wzrok na osobę stojącą obok niskiej elfki.....musiał się podtrzymać parapetu aby nie upaść. Otworzył szeroko i nie dowierzał swoim oczom. Nie wierzył że go widzi. Nie wierzył że ma przed osobę której nie spodziewał się ujrzeć. Nie wierzył że ...jego brat jest przed nim, a jego lodowe tęczówki lśnią od łez, ale żadna z nich na razie nie opuściła powieki. Tak, ten blondyn to sam książę Ereboru, Frerin....
***
Czarnowłosy wpatrywał się w osobę przed nim. Stał tam .... Jego brat którego wszyscy uznali za zmarłego.... Nie wiedział co powiedzieć, miał świadomość ż łzy zgromadzone w oczach w końcu wypłyną. Miał gdzieś tą dumę mimo że stoi ramie w ramię z dziewczyną a w dodatku elficą. Dziesięć minut wcześniej nie pozwoliłby sobie na ani sekundę słabości przy towarzyszach...Musiał być twardy i silny....Ale nie umiał! W tej chwili pierwsza łza spłynęła po policzku... u jego brata zobaczył mokre ślady na twarzy... Mimowolnie się uśmiechnął. Frerin zawsze miał gdzieś te zasady i dumę. W końcu postanowił przerwać to milczenie. Kątem oka zobaczył że wszyscy są na skraju wybuchu płaczu.
- F-frerin? - zapytał w powietrze. Nie oczekiwał odpowiedzi ale jednak dostał w postaci lekkiego kiwnięcia głową...
- Thorin? - odezwał się blondyn głosem którego nie słyszał prze lata. Tak za nim się stęsknił. Zrobił krok do przodu, a następnie czarnowłosy poszedł w ślady brata. Zbliżyli się jeszcze bardziej do siebie..... i wpadli sobie w ramiona. Teraz już nikt nie hamował łez. Nawet Gandalf, kila uronił.
Bracia stali jeszcze chwile, obejmując się. Następnie oderwali się a miejsce Thorina zajął Dwalin.
- T-ty płaczesz? – zapytał łamiącym głosem blondyn. – Najdzielniejszy wojownik krasnoludów.
- A idź z tobą..... – mruknął i zamknął księcia w żelaznym uścisku. Zaśmiali się obaj przez łzy. Ta chwila należała do jednych z najpiękniejszych. Później Frerin, przytulał się z każdym z kompani a na końcu z Ariel.
- Wszystko było dobrze? Nikt cię nie odwiedział? – zaczęła wypytywać o fakty.
- Nie, naprawdę wszystko w porządku. Dziękuje – odpowiedział z uśmiechem i zwrócił się do wszystkich – Zapraszam was do środka.
***
Dom był piękny i przytulny. Na wprost wejścia znajdowały się schody na drugie piętro, a z prawej wejście do niewielkiej kuchni przez którą się przechodziło do jadalni połączonej z salonem. Krasnoludy rozglądały się jak zaczarowane. Frerin zaprowadził ich do salonu. Gdzie palił się kominek, a przed nim stała szeroka kanapa. Za to, za nią stał stół z wieloma krzesłami. Każdą komodę i szafki zdobiły drewniane figurki wykonane przez młodego księcia Ereboru. Gdzie nie gdzie także stały różne figury. Na ścianach wisiały obrazy i obrazki. Szczególną uwagę zdobył jeden z nich, a mianowicie przedstawiał samotną górę. Wszyscy stali w ciszy aż w końcu Elfka zabrała głos.
- Może spróbuje zrobić coś do jedzenia, a wy pójdziecie się odświeżyć i odpocząć? – zapytała próbując przerwać niezręczną sytuację – Z tego co pamiętam łazienka jest na górze po lewej. Zaprowadzę was.
Wszyscy poszli śladem elfki i zaczęli wspinać się po schodach. Kiedy znajdowali się na górze, gdzie było mnóstwo drzwi, dziewczyna zaczęła wyjaśniać.
- Frerin, jeśli pozwolisz zostaniemy na noc. – zaczęła a gdy otrzymała twierdzącą odpowiedź kontynuowała – Tutaj po lewej jest łazienka, obok są dwa pokoje trzyosobowe, trzy dwuosobowe. Są jeszcze trzy pokoje jednoosobowe i jeden mój a drugi Frerina. Proponuje żeby te pojedyncze pokoje zajęli Thorin, Gandalf i Bilbo. Yyy, a jakoś się dobierzcie.
Powiedziawszy to zeszła po schodach.
- I wszystko super. To gdzie ten pokój? – zapytał siwobrody starzec. Blondyn wskazał ręką poszczególne drzwi – Dziękuje
Krasnoludy szybko się podzieliły i udały się do pokoi żeby odpocząć. Na korytarzu zostali jedynie dziedzice tronu. Wpatrywali się w siebie z miłością, tęsknotą i smutkiem.
- Możemy porozmawiać? – zapytał cicho Thorin.
- Może później? Odśwież się i odpocznij. Ja pójdę pomóc Ariel. – odpowiedział i zszedł po schodach. Dowódca jeszcze chwile stał w miejscu, ale w końcu poszedł do swojego apartamentu.
***
W kuchni krzątał się dziewczyna zajęta swoimi myślami. Przez to nie usłyszała kroków młodszego księcia Ereboru.
- Pomóc w czymś? – zapytał a ona na to podskoczyła do góry przestraszona, jednak po chwili uśmiechnęła się – Przepraszam, nie chciałem się wystraszyć...
- Nic się nie stało. Jakbyś mógł porozstawiać nakrycie.
- Jasne.
Po parunastu minutach krasnoludy zaczęły schodzić na dół. Czyste, ubrane w nowe ubrania i bez broni. Kobieta uśmiechnęła się na ten widok, ponieważ tak naprawdę to pierwszy raz widziała ich w takim świetle. Postanowiła półmisek na stole i wróciła po resztę jedzenia do kuchni.
- Dziękuję. – odezwał się głęboki głos, na co elfka znowu podskoczyła i się szybko odwróciła. Za nią ujrzała dowódcę w granatowej, luźnej koszuli z podwiniętymi rękawami. Wyglądał....
- Na Valarów! Już druga osoba mnie dzisiaj wystraszyła. Starzeje się chyba. – powiedziała z uśmiechem na co on odpowiedział jej tym samym. – A teraz zapraszam na kolację.
W końcu wszyscy usiedli i zaczęli jeść. W pewnym momencie odezwał się Balin.
- Cieszę się że nic ci nie jest. – skierował swe słowa do Frerina.
- Dziękuje. Jak ja was wszystkich dawno nie widziałem. – Rozejrzał się po wszystkich zgromadzonych. – Ale niektórych nie znam.
- A faktycznie. – zreflektowała się Ariel – To jest Hobbit Bilbo Baggins włamywacz, a oni są twoimi siostrzeńcami
- Co?! – blondyn zachłysnął się piwem
- No nie znasz takiego pojęcia? To znaczy są synami waszej siostry. Z tego co wiem nazywała się.....Dis?
- Moja mała siostrzyczka......
- Zobaczysz ja kiedy odzyskamy Erebor. – tym razem głos zabrał Thorin
- Co?! – drugi raz tego wieczoru, młody książę zakrztusił się jedzeniem.
*************************
Witam!
Czy można poniedziałek zaliczyć do weekendu? 😅
Jestem dla was wszystkich chyba za dobra 😂
Następny rozdział miał być później, aleeeeee obiecałam (tylko mi się trochę termin przesunął ale mniejsza z tym)
Rozdział dedykuje między innym Hannah_Oakenshield
Która cierpliwie czekała na Frerina.
Nie wiem czy umiem pisać smutne sceny, wiec prosze żebyście sali znać czy się podobało. ❤️
Natilila
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top