Rozdział 10

Promienie słońca wpadały przez otwarte okno na twarz dziewczyny pogrążonej w błogim śnie. Przez światło pojawiające się w pokoju, elfka przekręciła się na drugi bok i po chwili otworzyła oczy. Przeciągnęła się i niechętnie wstała z miękkiego łóżka. Narzuciła na siebie coś w rodzaju szlafroka i zeszłą na dół. Na miejscu zobaczyła widok identyczny do tego w Bag End. Mianowicie: wszędzie leżały kufle po piwie i gdzie nie gdzie jedzenie. Zdziwiła się ponieważ, zostawiła krasnoludy same na jedną noc, ale nie mogła mieć im tego za złe bo świętowali z okazji powrotu Frerina. Wzruszyła bezradnie ramionami i poszła do kuchni. Tam na szczęście był porządek. Nie tracąc więcej czasu, wzięła się za przygotowywanie śniadania.

***

Obudziły go odgłosy krzątaniny. Otworzył szybko oczy, ale uspokoił się kiedy zorientował się gdzie się znajduje. To nie był sen – wziął do świadomości. Zerwał się z posłania i już chciał wybiec na korytarz, aby sprawdzić czy jego brat tu jest,...... ale powstrzymał się. Z głowy ciągle nie chciały wyjść mu hałasy. Po dłuższej chwili udał się na dół. Tam zastał, Ariel sprzątającą po wczorajszej zabawie.

- Może pomogę? – odezwał się nie pewnie na co elfka upuściła trzymane rzeczy w rękach i podskoczyła do góry. Szybko się odwróciła, ale kiedy zobaczyła Thorina z powrotem się obróciła. Nawet w tej pozycji mógł zauważyć jak jej policzki się zarumieniły. W tedy przypomniał sobie, że jest ubrany tylko w spodnie i rozpiętą koszulę nocną ukazująca jego tors. Uśmiechnął się pod nosem i podszedł do dziewczyny. Coś go ciągnęło do niej, ale nie miał pojęcia co....

***

Ariel pospiesznie wróciła do poprzedniej pozycji, kiedy zauważyła w jakim stanie jest dowódca. Czuła jak jej policzki robią się czerwone.

- Ja się już naprawdę starzeje. – rzuciła przez ramię dla rozluźnienia atmosfery.

- Albo masz duże poczucie bezpieczeństwa. – odpowiedział podchodząc bliżej. Dziewczyna czuła jego oddech na karku. Nie wiedziała czy się cieszyć, ponieważ coś od dawna ciągnęło ją do tego mężczyzny, ale był on dowódcą i takie rzeczy nie mają tu miejsca. Zadrżała, kiedy położył swoją ciężką dłoń na jej kruche ramiona, jednak szybko ją zabrał i oddalił się kilka kroków. – Pomóc w czymś?

- Nie trzeba. – kobieta szybko odezwała się i odwróciła się do niego przodem. Zatopiła się w jego lodowych tęczówkach. Wydawały się takie zimne, bez uczuć ale też ciepłe jak ogień. Jednak szybko się otrząsnęła i widząc jego błagalne spojrzenie ustąpiła i dopowiedziała – Ale możesz poustawiać meble w salonie.

Po skończeniu zdania odwróciła się na pięcie i poszła do kuchni. Tam oparła się o blat i westchnęła, myśląc co się tam stało. Pokręciła do siebie z niedowierzaniem głową i zabrała się do pracy.

***

Po pewnym czasie, kompania zaczęła schodzić na śniadanie zwabiona pięknym zapachem. Kiedy, Ariel weszła do jadalni stanęła na środku z małym uśmieszkiem.

- Wyglądacie.........jak byście mieli kaca. – powiedziała z nuta rozbawienia.

- Dziękujemy bardzo. – odpowiedział sarkastycznie Fili. Ariel wzruszyła ramionami i podeszła do stołu.

- Siadajcie, za nie dług musimy ruszać.

Po skończonym posiłku, Thorin zaczął objaśniać plan dalszej wędrówki.

- Za chwile stąd wyruszamy, przygotujcie się. Następnie idziemy w kierunku mrocznej puszczy a-

- Ekhem, zapominałeś o czymś. Musimy odczytać mapę. Jest nie daleko jedno miejsce, gdzie mieszka osoba która to potrafi. – wtrąciła elfka.

- Chodzi Ci o Rivendell? – zapytał z ledwo widocznym uśmiechem Frerin, na co kobieta przytaknęła.

- Nie pójdziemy do elfów. – warknął ostrzegawczo dowódca

- Valarowie dajcie mi siły! To nie oni Cię zdradzili tylko elfy z Mrocznej Puszczy! Ja jakoś jestem blisko spokrewniona z Lordem Elrondem, ale pomogłam wam z czystej przyjemności! Imladris jest otwarte na każdego typu podróżników, jeśli tylko będą mieć dobre zamiary... - uniosła się dziewczyna

- Myślisz że poprą naszą wyprawę?

- Jasne ze nie! Jednak czy to coś złego, jeśli chcemy odzyskać dom? Dawno skradziony przez najgorszą plagę Ery. Macie do tego prawo, a ja zamierzam z wami iść do końca. Przez ogień i śmierć. – powiedziała już znacznie spokojniej Ariel. Nikt nie wiedział co albo kto wpłynął na jej decyzję. Szczerze mówiąc to ona sama tego nie wiedziała. Tak jej podpowiadało serce, a ono jest najlepszym doradcą. Wszystkie te słowa, będą utkwione w pamięci krasnoludów. Zwykła kobieta, a w dodatku elfica będzie im wierna do końca. Nawet jeśli będzie musiała za to zapłacić śmiercią.

*

Blondyn zapiął ostatnią torbę. Rozejrzał się po pomieszczeniu i uśmiechnął się wspominając miłe chwile. Westchnął ciężko, założył na plecy tobołki i zamknął wspomnienia w pokoju. Na korytarzu zastał siostrzeńców, a jego mimika twarzy poszerzyła się.

- Gotowi? – zapytał rozbawiony ich nastawieniem

- Tak, wujku. – odpowiedzieli chórem, na co Frerin się zaśmiał. Podszedł do nich i poklepał po plecach, a następnie podążył w kierunku wyjścia. Bracia ruszyli za nim opowiadając ich historie z dzieciństwa. Co chwile można było słyszeć ich wybuchy śmiechu. Kiedy wyszli przed dom i zobaczyli całą kompanię, uśmiech prawowitego następcy tronu zmalał i odwrócił się przodem do budynku gdzie spędził dużo czasu. Lecz za chwile wielki banan znów wpłynął na jego twarz, bo szedł z rodziną by odzyskać królestwo - ich dom.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj krótszy rozdział, ale lepsze to niż nic 😊 

Mam nadzieje ze choć odrobine umówiłam wam ten dzień

Przepraszam za błędy ❤️

Natilila

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top