Rozdział 16

*Perspektywa Hanny*

Obudziłam się w objęciach Tony'ego. Teraz dopiero czułam się jak w domu, chociaż nadal nie mogłam sobie wybaczyć tego, że musiałam znowu stać się Black Revenge żeby dotrzeć do normalności. Nie lubiłam siebie za to, co robiłam i za to, co ostatnio się stało. Ale teraz chciałam się cieszyć spokojem. Wstałam z kanapy nie budząc Starka. Udałam się do aneksu kuchennego i uszykowałam ogromna górę naleśników. Miałam z tym spore kłopoty, bo miałam do dyspozycji tylko jedną rękę. Jakoś się udało. Postawiłam wszystko na stole i poszłam jak najciszej do mojego pokoju. Przebrałam się w moje normalne ubrania i spojrzałam na strój Black Revenge. Dopóki on tu będzie może mnie jeszcze kusić. Postanowiłam, że przy najbliższej okazji go zniszczę albo wyrzucę. Uczesałam włosy w kucyk i spojrzałam w lustro. Wyglądałam na totalnie przemęczoną, ale teraz mogłam. 

-Wstałaś jak myszka-usłyszałam za sobą głos Starka

-Nie chciałam Cię budzić. Chciałam jakoś się przebrać. Nie czułam się w nich za dobrze-powiedziałam i wskazałam na stertę ubrań z wczoraj.

-Rozumiem. Ty zrobiłaś śniadanie?

-Tak.

-Jeżeli chcesz jeszcze je zjeść to lepiej chodźmy, bo wszyscy dorwali się do jedzenia, jak zwierzęta.-skierował się do wyjścia

-Mam pytanie...-spuściłam wzrok

-Tak?

-Jak dostałeś mejla, tego o mnie,to jaka była twoja pierwsza myśl? Tylko tak naprawdę,powiedz.

-Że ktoś chce cię w coś wrobić.-powiedział spokojnie

-A jak już się przekonałeś, że to prawda?-drążyłam

Milczał przez dłuższą chwilę i patrzył na mnie ogromnymi oczami. Próbował zebrać myśli, ale jak zwykle zawiesił swój wzrok w jakimś punkcie i zamarł.

-No powiedz coś!-krzyknęłam żeby wyrwał się z zamyślenia.

-Coś-powiedział bezmyślnie.

-Mówię poważnie...

-Nic wtedy nie myślałem, nie chciałem myśleć o tym, i teraz też nie chce.-powiedział

-Uznałeś mnie za potwora?-powiedziałam, a głos nie wiedzieć czemu zaczął mi się łamać

-Tak, za mojego potworka-powiedział z uśmiechem i mnie przytulił

Poszliśmy do kuchni, na naleśniki nie miałam,co liczyć. Wszyscy rozsiedli się na kanapie i oglądali jakiś film. Dosiadłam się do nich, a oni przywitali mnie miłym uśmiechem. Tony poszedł do kuchni. Oglądaliśmy telewizję i jedliśmy resztę chipsów z wczoraj.

*Perspektywa Tony'ego*

Poszedłem do kuchni żeby trochę się "wyłączyć". Kiedy Hannah zapytała o to, co myślałem nie za bardzo wiedziałem, co powiem. Po głowie chodziła mi tylko myśl o tym, że ona od początku chciała być ze mną szczera, a ja do tego nie dopuściłem, bo bałem się jej poznać. I to, że obwiniała mnie o śmierć mamy. Może miała rację? Zrobiłem cztery kanapki, takie jakie lubi Hannah, nalałem sok pomarańczowy do szklanki i poszedłem wręczyć jej śniadanie.

-Dziękuję, ale przecież zrobiłabym sobie kanapkę-powiedziała

-Nie marudź tylko jedz. Nadal nasza umowa obwiązuję. Pamiętaj.-przygroziłem jej palcem, ale oczywiście dla żartu.

-Co to za umowa?-zapytał ciekawski Rogers

-Długa historia.-odparłem i rozsiadłem się wygodnie na kanapie.

Hannah zjadła z apetytem wszystkie kanapki. Clint z Natashą wyszli w jakiejś ważnej sprawie, a reszta poszła do siebie. Znowu zostaliśmy sami w salonie. Hannah poszła posprzątać po swoim śniadaniu, a ja już miałem iść do barku po szkocką, kiedy zwątpiłem w ten pomysł. Nie wiem czemu. Poszedłem bez słowa do miejsca gdzie siedziała Hannah. Zmierzyła mnie przenikliwym wzorkiem, tak podobnym do mojego, że przeszedł mnie dreszcz.

-Nie patrz tak na mnie.-powiedziałem.

-Ok,ok...-odparła i podeszła do okna.

-Potrzebujesz czegoś?-zapytałem nie wiem skąd

-Chciałabym odpocząć, ale nie tutaj...-opowiedziała cicho.-Za dużo tu wszystkich

-Chcesz gdzieś pojechać?-myślałem o jakiś wakacjach, ale ona raczej miała na myśli ,co innego

-Możemy wrócić do Malibu? Tam odpocznę-powiedziała i odwróciła się do mnie.

-Dobrze, ale jutro rano-odpowiedziałem. 

-Świetnie! Idę się uszykować.-powiedziała i poszła do pokoju.

*Perspektywa Hanny*

Cieszyłam się, że wrócę do Malibu. Spakowałam rzeczy do mojej podręcznej torby. Usiadłam na łóżku. Nadal leżała tam książka, którą czytałam zanim mnie porwali. Przeczytał ostatnie zdanie. Ono tak dokładnie opisywało moje życie: "Wszyscy myśleli, że mi się nie uda. Chociaż cena była wysoka warto było" . 

Tony był jakiś dziwny...Albo po prostu zmęczony, Natasha mówiła, że od kiedy zniknęłam w ogóle nie spał. Z salonu dobiegły mnie odgłosy kłótni. Stark i Rogers, jak zwykle w czymś się nie zgadzali. Położyłam się i spojrzałam za okno. Ciemne chmury zakryły prawie całe niebo. Znowu szła burza, a teraz to nie to samo, co w Malibu. Wtuliłam się w kołdrę i starałam się zasnąć. Może uda mi się przespać tą burzę?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top