XVI

Po obchodzie oraz wypiciu mocnej kawy skierowałam się na izbę przyjęć, gdzie miałam dzisiaj pracować. Była to chyba jedna z najgorszych rzeczy, zaraz po układaniu dokumentów. Nie mogłam się wykazać, bo nie miałam jak. Zdecydowanie wolałam siedzieć na oddziale, gdzie przynajmniej coś się działo. Wypisywanie dokumentów oraz zaprowadzanie na odpowiednią salę nie było czymś interesującym.

Kiedy to Beckett ustalał, co każdy z nas miał robić to starał się przynajmniej, żebyśmy mogli się czegoś nauczyć i nie ukrywam zawsze trafiały mi się te lepsze rzeczy, co mnie zadowalało. Veld niestety inaczej do tego podchodził. Nie rozumiałam do końca jego toku myślenia, ale nie mogłam się kłócić, dlatego też grzecznie siedziałam na izbie i robiłam, to co należało do moich obowiązków.

- Masz pecha. - Zaśmiał się Mark, jeden z lekarzy, który dzisiaj miał przyjmować pacjentów.

- Dlaczego? - zapytałam, będąc odrobinę zdziwiona. Nie rozumiałam, co miał dokładnie na myśli.

- Jesteś chyba jedną stażystką, która tak często tutaj przebywa - powiedział. - Musiałaś chyba czymś podpaść - zaśmiał się. Nie był pierwszą osoba, która myślała w ten sam sposób, ale co ja mogłam.

- Po prostu lubię tutaj przebywać - oznajmiłam, a następnie wyszłam z gabinetu, aby poprosić kolejnego pacjenta. Kobieta, która akurat miała wejść do środka, od razu wstała i skierowała się do gabinetu, a ja za nią.

Usiadłam z boku, aby nie przeszkadzać, ale też, żeby być w gotowości, kiedy będę musiała zaprowadzić ją na oddział. Spoglądałam tylko na zegarek, odliczając do mojej przerwy. Niestety czas strasznie wolno płynął i obawiałam się, że niedługo tutaj zasnę.

- Ashley, zaprowadzisz pacjentkę na oddział? - zapytał mężczyzna, a ja automatycznie pokiwałam głową.

- Na który? - Wstałam z krzesła, a następnie zabrałam dokumentację kobiety.

- Piątka, do Becketta. - Uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja bez słowa skierowałam się do drzwi. - A i Ash - zawołał za mną.

- Tak? - Odwróciłam głowę w jego stronę

- Kup sobie kawę, bo zaraz tutaj zaśniesz. - Zaśmiałam się, słysząc jego słowa i pokręciłam tylko głową, a następnie razem z kobietą wyszłam z gabinetu.

- Zapraszam - powiedziała, kiedy drzwi windy się otworzyły. Weszłyśmy do środka i wcisnęłam na panelu numer pięć. Denerwowałam się spotkaniem z Johnem. Od momentu, gdy wysiadłam z samochodu nie mieliśmy kontaktu. Nie wiedziałam, jak się powinnam zachować, kiedy będziemy we dwoje.

Wysiadłyśmy na odpowiednim piętrze i od razu skierowałam się do gabinetu mężczyzny. Zapukałam i kiedy usłyszałam głośne proszę, otworzyłam drzwi gabinetu.

- Tak? - zapytałam, odkrywając swoje spojrzenie od dokumentacji, leżącej na biurku.

- Doktor Mark kazał mi przyprowadzić do pana pacjentkę. - Odsunęłam się na bok, tak aby mógł zobaczyć kobietę, stojącą za mną.

- Amelia, dobrze, że już jesteś. - Uśmiechnął się do starszej kobiety i podszedł do nas. - Zaprowadzę cię do sali. - Wziął ode mnie dokumentu nowej pacjentki. - Poczekaj na mnie - zwrócił się do mnie, a ja kiwnęłam twierdząco głową.

Kiedy wyszedł, usiadłam na fotelu i czekałam na jego powrót. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Zastanawiało mnie czego ode mnie chciał i najważniejsze denerwowałam się, że ktoś mógł wejść do środka i zobaczyć mnie tutaj, a w końcu powinnam być w zupełnie innym miejscu.

- Znajoma? - zapytałam, kiedy Beckett wszedł do gabinetu, a następnie zamknął drzwi na klucz, aby nikt nie mógł wejść do środka.

- Można tak powiedzieć - zaśmiał się i podszedł do mnie. - Bardzo mi się podobała ostatnia noc - stwierdził, kucając przede mną, tak że położył swoje dłonie na moich kolanach.

- Mi również. - Spojrzałam w oczy mężczyzny. Nie miałam pojęcia do czego zmierzała ta rozmowa. Co takiego chciał mi powiedzieć?

- I co z tym zrobimy? - Widziałam uśmiech na jego ustach , a ja tylko wzruszyłam ramionami. - Chciałbym spróbować z tobą czegoś więcej niż tylko seks - dodał i zaczął kreślić jakieś wzorki na moim udzie.

- John, nie jestem pewna - powiedziałam cicho. Cały czas w głowie miałam mnóstwo przeciw. Swoją drogą, jak on to sobie wyobrażał?

- Proszę, daj nam szansę - oznajmił. - Dobrze wiesz, że to może się udać, bo oboje coś czujemy do siebie. - Mężczyzna pochylił się w moją stronę i po chwili złączył nasze usta razem. Wahałam się czy powinnam odwzajemnić pocałunek, ale pod wpływem jego dotyku po prostu uległam.

- Kochanie - mruknął cicho, a następnie zmusił, abym wstała z fotela. Objęłam go za szyje, kiedy straciłam równowagę, przez co przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej. Bliskość tego mężczyzny źle na mnie wpływała, bo przestawałam racjonalnie myśleć.

- Mam wątpliwości - westchnęłam, nie odsuwając się od niego.

- Mogę pomóc ci je rozwiać - zaśmiał się, a następnie posadził mnie na swoim biurku i zaczął ponownie całować. Jego ręce błądziły po moim ciele, wkradając się pod ubranie. Zdjął ze mnie biały fartuch i mocno złapał za biodra.

Jęknęłam cicho, kiedy jego usta dotknęły moją szyję. Pocałunkami schodził, coraz to niżej, przez co rozciągał mój błękitny sweter, ale w tamtym momencie mi to nie przeszkadzało za bardzo. Jego dotyk był wszystkim czego potrzebowałam.

- Czujesz? - zapytał, przysuwając się do mnie, tak abym mogła poczuć jego erekcję na swoim ciele. Jęknęłam ponownie i gdyby nie pukanie do drzwi byłabym gotowa na więcej.

Podskoczyłam przerażona, ale to, ze ktoś chciał tutaj wejść, nie powstrzymywało Johna przed dalszymi ruchami. Nie przejmował się tym tak, jak ja. Zastanawiało mnie czy już wcześniej miał takie sytuację, że teraz nie robiło to na nim żadnego wrażenie.

- Zaraz sobie pójdzie - szepnął mi do ucha, ale ja nie miałam zamiaru niczego kontynuować.

- Jesteśmy w pracy. - Odepchnęłam go delikatnie od siebie, a następnie zeskoczyłam z blatu biurka.

Mężczyzna cicho westchnął, ale nie skomentował mojego zachowania. Widziałam, że był zawiedziony, ale nie mogłam pozwolić, aby doszło teraz do czegoś więcej. Nie w tym miejscu.

- Chociaż odrobinę przekonałem cię do tego, aby spróbować? - zapytał, poprawiając swój kitel oraz zakładając stetoskop na szyję.

- Moglibyśmy, ale niech to zostanie na razie między nami, dobrze? - Nie wierzyłam, w co przed chwilą powiedziałam, ale naprawdę byłam w stanie zaryzykować i dać nam szansę. Może naprawdę mogło coś z tego wyjść? Chciałabym.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę. - Beckett podszedł do mnie i złożył szybki pocałunek na moich ustach, a następnie podał mi mój fartuch, który od razu założyłam na siebie i odrobinę poprawiłam odstające włosy mężczyzny, którymi bawiłam się przez chwilę

- Nie schrzań tego - zaśmiałam się i otworzyłam drzwi jego gabinetu. Rozejrzałam się dookoła, upewniając się czy nikogo nie było na korytarzu i dopiero wtedy z uśmiechem na ustach, opuściłam pomieszczenie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top