𝐏𝐫𝐨𝐥𝐨𝐠
Piątek jak każdy inny, tłum ludzi ocierających się o siebie, zapach alkoholu i marihuany, który unosił się w powietrzu. Takie było moje życie, należałem do tak zwanej 'gangsty' uwielbiałem żyć w taki sposób. Stół w salonie opanowany przez moich przyjaciół, którzy właśnie mieli zamiar wciągnąć kolejną rajkę anfetaminy, grupa dziewczyn tańczących gdzieś na środku i, w końcu ja. Ślepo zapatrzony w taki żywot, melanże, alkohol i marihuana, nie wiedziałem wtedy jeszcze, że jest w stanie uszczęśliwić mnie cokolwiek innego po za tym, a zwłaszcza, że znajdzie się jakiś człowiek który mnie uszczęśliwi.
Na mojej imprezie spotkałem jakiegoś dzieciaka, w większości chyba podpierał ściany ale widać było po nim, że mu się podobało. Chciałem do niego podejść ale ostatecznie stwierdziłem, że wolę podpytać o niego.
- Ej Chanyeol! Co to za dzieciak? - Pokazałem palcem na kujonka podpierającego ścianę.
- Ty tak serio? To Jimin, mój młodszy brat. On tylko udaje kujona a po części jest jak my.
- Tego to ja się nie spodziewałem..
Chan odszedł gdzieś w tłum i zostawił mnie samego z natłokiem myśli, nie mogłem sobie odpuścić tego całego Jimina, ale tylko jako kolegę niech nie liczy na nic więcej.
---------------
Hej hej heeeeeeeej
Wracam do was z nowym ff po krótkiej przerwie. Mam nadzieję, że się spodoba. Miłego dnia/nocy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top