8. rozmowa przez kamerkę
RM
Namjoon miał zamiar dzwonić do ciebie codziennie, czy co dwa dni. Lecz świat był nastawiony przeciwko niemu, zwyczajnie nie miał kiedy się z tobą skontaktować. Gdyż albo padał zmęczony na łóżko i budził się by znów zniknąć, na cały dzień, to na przykład miał jakieś wywiady czy kolacje służbowe. Ty znając dobrze swojego przyjaciela (jak i jego zawód) rozumiałaś, że może nie mieć czasu na rozmowę i nienaleganaś na nią. Pewnej nocy jednak chłopak był na tyle zdeterminowany, że wykonał do ciebie połączenie.
***
-Dobra, już jestem -zawołał Namjoon i zasiadł przy hotelowym biurku.
-Joon, jeśli jesteś zmęczony to idź spać i porozmawiamy kiedy będziesz miał czas. Co powiesz na jutro? -zaproponowałaś patrząc na delikatne cienie pod oczyma chłopaka.
-Nie, porozmawiamy dzisiaj i jestem wyspany jak nigdy dotąd -zaprzeczył i niekontrolowanie ziewnął, niczym jakiś lew na wybiegu w zoo. -Nie widziałaś tego.
-Widziałam, ale odpuszczę ci, gdyż jesteś dorosły i to ty poniesiesz konsekwencje tej rozmowy. Ty więc podejmij decyzję, czy chcesz teraz rozmawiać, czy odpocząć -powiedziałaś patrząc na niego takim wzrokiem, że chłopak zrozumiał, iż jest to kod, który jasno mówił ,,Idioto, spierniczaj do łóżka i lulu"
-Porozmawiajmy choć chwilę, od tygodnia szukam na to czasu, ale za każdym razem muszę zrobić to czy siamto. Daj mi choć te pięć minut -mówił zawieszając głowę na oparciu krzesła.
-Pięć minut, Joon. Musisz odpocząć bo jutro musisz zrobić to i siamto.
-Śmieszne, [T/I]. Naprawdę bardzo śmieszne. Widziałaś może te zdjęcia co ci wysłałem?
-Tak i powiem ci, że nie wierzę, że ty jesteś ich autorem. No może zdjęcia przedstawiającego śpiącego Jimina albo kichającego Taehyunga, ale te Empire State Building, czy to zdjęcie z kolacji... to mi śmierdzi i to bardzo -mruknęłaś i zmieniłaś pozycję z siedzącej na leżącą.
-Posądzasz mnie o kłamstwo? Nie patrz tak na mnie, Sherlock... no dobra, może niektóre rzeczywiście są zdjęciami Yoongi'ego, ale to tylko dlatego, że akurat stłukła mi się szybka w telefonie, okej? Nie śmiej się ze mnie -prychnął udając obrażonego, lecz po krótkiej chwili jego usta wykrzywiły się w uśmiech.
-Zazdroszczę wam tych widoków... zawsze marzyłam, żeby polecieć do Nowego Yorku. Te Empire State Building, Statua Wolności albo Times Square, bardzo chciałabym kiedyś się tam udać i narobić zdjęć na trzy albumy -rozmarzyłaś się trochę zapominając o drugim człowieku, na ekranie twojego laptopa.
-To na następny raz zabierzesz się z nami. Zobaczysz wszystkie miejsca, które wymieniłaś, jak nie więcej. Będziesz jeździła z nami wszędzie i załatwię ci pokój hotelowy z najlepszym widokiem na miasto -wymieniał w najlepsze, a ty szczerzyłaś się jak głupi do sera.
-Byłoby wspaniale, ale pracuję w firmie, która nie puszcza takich jak ja na parę miesięcy za granicę.
-To zatrudnij się w Big Hit -palnął na co ty parsknęłaś śmiechem.
-Dobre, naprawdę dobry żart -śmiałaś się dalej. Patrząc jednak na poważną minę Koreańczyka zaprzestałaś. -Nie mogę od tak zostawić firmy rodzinnej, w sensie naprawdę odkąd pamiętam marzę o pracowaniu w waszej wytwórni, ale ja... Co by powiedział mój ojciec? Nie mogę go tak zostawić.
-Myślę, że wspierałby cię w podjętej przez ciebie decyzji. [T/I], twój ojciec jest wspaniałym człowiekiem oraz świetnie wspomaga naszych ludzi, napewno zrozumie twoją decyzję. Przemyśl moją propozycję mogę cię zapewnić, że ja i chłopaki będziemy naprawdę zadowoleni, jeśli będziesz tu pracować.
-Ugh, porozmawiam z ojcem jak wróci... Jezu jak już późno! W sensie u ciebie jest późno. Pora kończyć, Namjoon. Pięć minut minęło.
-Wcale nie jest tak późno, ale niech ci będzie. Dobranoc [T/I] -pomachał ci przed rozłączeniem, co oczywiście powtórzyłaś po nim.
-Dobranoc i tobie.
Jin
Seokjin kazał ci do niego dzwonić, ze względu na fakt, że nie chciał cię obudzić rano czy wieczorem. Później jak już dzwoniłaś to ten od razu się rozłączał, by po chwili oddzwonić. Robił to tylko po, to byś nie płaciła niewiadomo ile za połączenie. Tobie robiło się z tego powodu bardzo głupio, lecz chłopak pozostawał nieugięty.
***
-Czy mógłbyś choć raz dać mi zadzwonić? -westchnęłaś.
-A wiesz ile oni ciągną za połączenie?! Podli ludzie, żerują na twoim połączeniu, [T/I]. Nie możemy dać im tej satysfakcji -pokręcił głową.
-Po pierwsze: co ty gadasz za głupoty? A po drugie: czy ty właśnie powiedziałeś, że jestem biedna? -uniosłaś wymownie prawą brew.
-Nie, oczywiście, że nie... -podniósł ręce w geście obrony, jakbyś miała zaraz wyskoczyć z ekranu.
-Dobra, dobra, droczę się z tobą. A teraz opowiadaj, jak tam u ciebie?- zaczęłaś nowy temat, równocześnie przyglądając się meblom hotelowym, stojącym za Koreańczykiem.
-Jest dobrze. Przyzwoity hotel z w miarę dobrym jedzeniem, obsługa jest przemiła. Krótko mówiąc: nie narzekam... ,ale wolałbym być już w Seulu- westchnął, przez co przeniosłaś na niego wzrok, ze zdobionej komody.
-Och, nie smutaj mi tu teraz! Masz się cieszyć chwilą, Jin. Jak będziesz tak rozpamiętywał to wyjazd będzie ci się tylko dłużył i dłużył.
-Kiedy ja już chce...
-Cicho! Masz być szczęśliwy! Nie po to rozmawiamy przez kamerkę, bym widziała jak pod umierasz emocjonalnie, masz być uśmiechnięty...- nakazywałaś dziko gestykulując przy tym rękami, przyprawiając Seokjina o śmiech. Ale to taki śmiech, którego jeszcze świat nie widział i nie słyszał. Później chłopak śmiał się już nie z twoich ruchów, tylko ze swojego własnego śmiechu. Próbując złapać powietrze uderzał się w kolano. Ty automatycznie zaprzestałaś mówić i zaczęłaś kalkulować, co się właśnie wydarzyło. Po chwili dołączyłaś do Jina, a skończyło się na tym, że razem z przyjacielem obudziliście resztę twej polskiej familii. Nie muszę chyba tłumaczyć jak twoja matka się na ciebie wydarła (przyjechała do ciebie w odwiedziny). Sama podeszła do laptopa i wyłączyła twój komputer, nie obchodził ją speszony i przepraszający Jin.
J-Hope
Hoseok dzwonił do ciebie rano i wieczorem. Jak już zaczynał z tobą rozmawiać, to nie potrafił skończyć- nawet jeżeli go oto prosiłaś, czy nawet gdy dopuszczałaś się próby przekupstwa. On nie odpuszczał jak i twoje zmęczenie, gdyż rozmawialiście gdy u ciebie było grubo po dwudziestej drugiej.
***
-Halo, halo! Wieża do centrali... -zawołał Hobiasz machając rękami do ekranu, by spróbować jakoś cię rozbudzić.
-Naprawdę Hobi, jestem zmęczona -mruknęłaś patrząc na przyjaciela, który od dwóch godzin z tobą rozmawiał (teraz to już właściwie sam ze sobą) i nie zamierzał kończyć tej rozmowy.
-To śpij, ja będę patrzył i cię pilnował -uśmiechnął się siadając na hotelowym fotelu.
-Po pierwsze: nie, a po drugie: przed kim będziesz mnie niby pilnował? -spytałaś mrużąc zaspane oczy.
-Pamiętasz ten horror, co ostatnio puszczałaś? Ten z tą lalą...- zaczął niepewnie.
-Annabel?- przerwałaś przypominając sobie jak to musiałaś później uspokajać przyjaciela i wręcz odprowadzać go do dormu. Był to pierwszy i chyba ostatni horror jaki puściłaś w jego towarzystwie.
-Nie wypowiadaj tego imienia, przy mnie -wzdrygnął się, mając flashbacki krwiożerczej lalki. W mig wyobraził ją sobie stojącą nad nim, gdy ten zasypia. -Teraz nie będę mógł zasnąć. To wszystko twoja wina!
-No ja nie będę przy tobie siedzieć i czekać aż zaśniesz, musiałoby minąć jeszcze pare godzin, by u ciebie była noc -parsknęłaś.
-Ale to twoja wina! Powinnaś mi wynagrodzić tamten film i wypominanie mi go! W zamian za nastraszenie mnie żądam pięciu bonusowych minut naszej rozmowy. W ramach rekompensaty.
Nie sprzeczałaś się dłużej. Stwierdziłaś, że nie ma sensu i wytrzymasz te parę minut. No, ale cóż pomyliłaś się... Wasze ,,pięć minut'' skończyło się na tym, że podczas gadania Koreańczyka zasnęłaś. O fakcie Hobiasz zorientował się, gdy spytana o twój przebieg dnia nie udzieliłaś odpowiedzi, tylko mruknęłaś przez sen. Chłopak nie zamierzał jednak ani cię budzić, ani kończyć połączenia. On wolał patrzeć się na ciebie, niczym rasowy stalker.
-Rozłączyć się czy nie? Oto jest pytanie -uśmiechnął się pod nosem.
Jungkook
Wasze pogawędki równały się z twoją nauką. Kook'owi do jakiegoś czasu nie przeszkadzało, że rozmawiając z nim jednocześnie analizowałaś temat na prezentację, którą miałaś donieść w następnym tygodniu, czy może i na jutro. Chłopak zawsze na początku zachowywał się grzecznie i cicho by ci nie przeszkadzać, lecz później lekko znudzony próbował cię rozproszyć, rozśmieszyć czy zdekoncentrować.
***
-Odezwij się no, bo mi aorta pęknie- uśmiechnął się niewinnie, zbliżając się maksymalnie do mikrofonu, przez co zleciałaś z łóżka wraz ze swoim podręcznikiem.
-Jak wrócisz to ci ją poważnie uszkodzę i nie udzielę pomocy- odpowiedziałaś na atak mrużąc oczy. -To ważny projekt, więc albo będziesz siedział grzecznie i mówił cicho, albo kończymy to spotkanie- postawiłaś sprawę jasno. Chłopak westchnął i spojrzał na ciebie dość rozczarowanym wzrokiem.
-Wiesz, czasem chciałbym usłyszeć coś od ciebie. Chciałbym usłyszeć o twoim przebiegu dnia. A nie ciągle ja nawijam i nawijam a ty udajesz, że mnie słuchasz- mruknął i podniósł się do siadu na hotelowym łóżku.
Zrobiło ci się przykro oraz poczułaś się winna. Dotarło też w końcu do ciebie, że rzeczywiście podczas waszych rozmów to on w większości mówi, a ty tylko przytakujesz i nawet na niego nie patrzysz. Tak więc wzięłaś podręczniki i odłożyłaś je na biurko, znikając na chwilę. Po chwili wróciłaś do Jeon'a.
-Byłam dzisiaj po uczelni w schronisku dla psów i...- zaczęłaś, co bardzo ucieszyło Kook'a.
-Adoptowałaś pieska? -przerwał, gdyż zawsze mówiłaś mu jak to chciałabyś mieć kota.
-Nie, głupolu. Zapisałam się na wolontariat i pracuję z małymi pieskami. Żebyś ty widział te małe stworzonka. Wiesz co? W sumie wyśle ci zdjęcia i filmiki, siedziałam tam przez dwie godziny i zdążyłam ich też trochę zrobić. Wyśle ci je jak tylko skończymy rozmawiać...
Tak oto rozmawialiście, do momentu w którym to RM (miejcie żal do niego) wparował chłopakowi do pokoju, który dzielili, co zmusiło was do zakończenia rozmowy.
Jimin
Nasz Park Jimin zestresowany zadzwonieniem do ciebie, nie odważył się pierwszy wykonać telefonu. Ty zmartwiona jego zachowaniem zadzwoniłaś za niego. Wtedy to chłopak zaczął wymyślać jakieś śmieszne wymówki. Jednak po pierwszym telefonie wykonanym przez ciebie, on zajął się dzwonieniem jako pierwszy.
***
-Mówię ci takiej bitki to jeszcze nigdy nie widziałam! Porąbane babki- opowiadałaś demonstrując Jimin'owi jak dziewczyny z twojej uczelni ciągnęły się za włosy czy ubrania, kończąc na okładaniu się po twarzy. -Dzikie zwierzęta.
-A co na to ten chłopak? W sensie biły się o niego, tak?- spytał zastanawiając się poważnie czy o niego też by się ktoś tak bił. Później jednak wybił to sobie z głowy, karcąc się w myślach.
-No tak. Powiedzmy, że zmył się z pola widzenia reszty studentów. Nie wiem tylko czy wystraszył się dziewczyn, czy tego, że wszyscy się na niego gapili... ,ale pewnie już więcej go nie zobaczymy i podejmie się nauki przez internet. Albo nawet wyprowadzi się z Korei- zaśmiałaś się lekko.
-A ty byś się tak biła?- wypalił nie przemyślawszy wcześniej pytania.
-Jaja se robisz?! O tego kmiota? Ni to mądre było, ni to ładne. Nie byłoby o co walczyć. Choć czasem te laski są tak denerwujące, że może i zdzieliłabym jedną bez powodu- ostatnie zdanie mruknęłaś pod nosem, przyprawiając chłopaka o uśmiech. Już miał zadać kolejne pytanie, lecz zza drzwi twojego pokoju można było usłyszeć głośny huk i bluzganie.
-Co tam się dzieje? Wszystko okej?
-Oh... to tylko mój współlokator wnosi jakąś małą szafkę. Żyjesz tam?!- ryknęłaś odwracając się w stronę drzwi.
-Tak! Szafka też!- odkrzyknął [I/W]
-Czemu ja nic nie wiem, że masz współlokatora? I jeszcze męskiego współlokatora- spytał z wyrzutem. W tej chwili miał ochotę wrócić jak najszybciej do Seulu i zrobić nie małe przesłuchanie nieznajomemu.
-Zapomniałam ci wspomnieć, przepraszam. Potrzebowałam trochę pieniędzy, właściciel mieszkania podniósł mi cenę czynszu, więc chyba rozumiesz- spojrzałaś na niego przepraszająco.
-Nic się nie stało, ale wiesz, że mogłaś mi powiedzieć coś o tym czynszu. Mógłbym ci przecież dołóży...
-Nawet nie kończ tego wyrazu! Nigdy nie zgodziłabym się na coś takiego, czułabym się potwornie. Po prostu zaakceptuj fakt, że mam współlokatora i jakoś sobie radzę.
Czy on zaakceptowałby ten fakt? Nie, chyba nie. Już miał w głowie jaką rozmowę przeprowadzi ze szkodnikiem, w twym mieszkaniu. Nie mógł również uwierzyć, że nie zwróciłaś się do niego o pomoc tylko wprowadziłaś do siebie jakiegoś chłopaczka z ulicy. Poczuł się trochę zagrożony faktem, że obcy zajmie jego miejsce.
-Jimin...
-Słucham- odpowiedział w mgnieniu oka tak, że nie zdążyłaś dokończyć zdania.
-Moglibyśmy już kończyć? Muszę zrobić jeszcze coś na uczelnie, ogarnąć trochę dom i może zdążę jeszcze pomóc [I/W] wnieść rzeczy...- zaczęłaś niepewnie.
-No jasne. Idź mu pomóż chłopak pewnie sobie nie da rady. Jaka szkoda, że mnie tam nie ma. Mógłbym przecież pomóc biedakowi... to dobranoc, [T/I] -uśmiechnął się przebiegle wyobrażając sobie jak współlokator został delikatnie zepchnięty ze schodów prowadzących do twojego mieszkania.
-Tak, przydałbyś się -zaśmiałaś się, nie wiedząc jaki plan powstaje w głowie Koreańczyka. -Dobranoc, Jimin.
*[I/W] -imię współlokatora
V
Taehyung zostawił ci pod opiekę psa, nie wspomniałam? To teraz już wiesz. O dziwoto twój kot nie zjadł Yeontana, ale dziwnie się do niego przymilał. TaeTae co chwila wypytywał się o pupila. Oprócz pytań o psa w waszych rozmowach dominowały opisy przebiegu danego dnia. Dodatkowo gdy chłopak odkrył, że w aplikacji, dzięki której się łączyliście, można zmieniać filtry to wykorzystywał, to w każdej chwili.
***
-Tak, więc byliśmy dzisiaj w super restauracji i było tam naprawdę niezie...
Starałaś, naprawdę bardzo starałaś się zachować powagę i spokój ducha, lecz patrząc na przyjaciela o twarzy królika nie mogłaś się nie zaśmiać.
-Proszę cię, wyłącz te filtry i porozmawiajmy po ludzku- wykrztusiłaś ocierając łzy. Taehyung patrzył tylko na ciebie uśmiechając się w specyficzny dla siebie sposób.
-Nie, chcę patrzeć jak się śmiejesz- odparł.
-Nie słódź- przestałaś się śmiać i walnęłaś w jego stronę jakąś dziwną minę. -Macie już w zespole jednego królika, ty byłbyś tylko zbędnym dodatkiem.
-Co, że niby byłbym gorszym królikiem od tego chłopaczka z Busanu?- oburzył się znów przyprawiając cię o śmiech.
-Nie, no co ty. Chyba oczywiste jest, że byłbyś tym fajniejszym królikiem, ale weź pod uwagę, że Jeongguk byłby tym silniejszym króliczkiem. W klatce byś mógł sobie nie poradzić...
-Ale ja byłbym tym słodszym! On se może być napakowanym królikiem, żadne dziecko nie chciałoby takiego mutanta- mówił całkowicie poważnie.
-Uznajmy, że się z tobą zgodzę, ale...
Po długiej dyskusji zgodnie stwierdziliście, że nie opłacałoby się posiadanie dwóch królików w zespole i Tae jednak nie będzie królikiem. Tak właśnie wyglądają wasze rozmowy i ,tak może i są dziwne, ale wam takie odpowiadają.
[A teraz serio. Tae królik czy Jungkook królik?]
Suga
Yoongi nie nawalał do ciebie połączeniami jak Hoseok. On roztropnie dobierał godzinę i dzień, tak aby któreś z was nie czuło się zmęczone. Tak, więc dzwonił do ciebie dwa razy w tygodniu, we wtorek i w piątek, ale i tak czy siak chłopak zdychał ze zmęczenia.
***
-Nie widać ci nawet całej twarzy- stwierdziłaś patrząc na ekran laptopa, gdzie ukazywał się zwinięty w kołdrę Yoongi. Krótko mówiąc wyglądał jak naleśnik. -Postarałbyś się trochę.
-Kiedy ja się staram... nie zasnąć- burknął ledwo słyszalnie, spod pierzyny, wychylając jedynie twarz.
-Oooo i na to czekałam! Panie i Panowie, Min Suga raczył wyjść i jednak nie został naleśnikiem -zaklaskałaś teatralnie w dłonie podśmiewując się lekko.
-Nie naleśnikiem. Chce być tortillą. Taką z dobrym kurczakiem- mruknął i przetarł oczy, by ostatecznie podnieść się i przenieść laptopa na swoje kolana.
-Dobra, dobra opowiedz mi coś! Co tam robisz? Jak się czujesz? Hmm?
-Aktualnie siedzę i z tobą rozmawiam, czuję się okej... Nie oto chodziło, tak?- stwierdził patrząc na twoją zdegustowaną minę. -Co robię, pytasz? Koncerty, wywiady, kolacje, kolejne wywiady, jakieś odsypianko w między czasie i znowu kolacje, i tak dalej. A czuje się jak się czuje.
-Jesteś zmęczony?
-Jestem, ale kogo to obchodzi? Wracam do hotelu dość późno. Następnie idę spać, a jak się budzę to znikam na cały dzień, by wrócić po dwunastej do pokoju- mruknął kładąc głowę na otwartej dłoni.
-Paszoł won spać! Ale już! Po co ty do mnie dzwonisz o tej godzinie jeszcze?! Ty chcesz być Min Yoongi czy Min Trup Człowieka?!
-No, ale chciałaś ze mną rozmawiać...- chłopak otworzył jeszcze przed chwilą zamknięte oczy i spojrzał na ciebie, lekko oszołomiony nagłym zwrotem akcji.
-Nie będę z tobą rozmawiać kosztem twojego zdrowia i dobrego samopoczucia, więc won do łóżka! Od dzisiaj będę do ciebie tylko pisać, a ty masz mi odpisywać, tylko wtedy kiedy możesz, zrozumiałeś?- zakończyłaś wykład patrząc na Koreańczyka, do którego dalej dochodziło co powiedziałaś.
-Mhm... to dobranoc [T/I].
-Miłych snów, Yoongi. Miłych snów.
----------------------------------------------------------------
No to się rozpisałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top