7. Gdy wyjeżdżają w trasę




RM

-Pa tato, pa [I/T/B] -pożegnałaś się z ojcem, który leciał razem z BTS w trasę, by pomóc z nagłośnieniem na koncertach. Razem ze sobą zabierał również twojego brata. Twoja rodzinka zniknęła za bramkami a ciebie czekało jeszcze pożegnanie z Namjoon'em.

-Jesteś pewna, że nie lecisz? -spytał ciągnąc za sobą dwie, potężne walizki.

-Dobrze wiesz, że muszę zostać i ogarniać naszych ludzi tu, w Korei -odpowiedziałaś równie niezadowolony, jak i chłopak. -Wyślesz mi chociaż parę zdjęć z USA?

-Pod warunkiem, że codziennie będziesz wracała na noc do siebie, do domu i należycie się wyśpisz -powiedział poważnie, stając nagle i patrząc ci prosto w oczy. -Żeby mi to udowodnić będziesz musiała dzwonić na kamerce, okej?

-No dobrze, dobrze -uśmiechnęłaś się pociesznie. -Uważaj tam na siebie i napisz coś czasem.

-Napiszę, zadzwonię i wyślę te zdjęcia -obiecał i podszedł do ciebie, by następnie zamknąć cię w szczelnym uścisku. Staliście tak chwilę, po czym chłopak skierował się z resztą zespołu na samolot. Pomachał ci jeszcze z daleka i zniknął z zasięgu twojego pola widzenia.


Jin

-Tak, więc tu masz przepisy na obiad, a tu na kolacje. W kuchni zostawiłem ci jedzenie na dzisiaj, musisz je tylko podgrzać...

-Skończyłeś?- spytałaś. Żegnałaś się właśnie z Jinem i resztą zespołu, którą zdążyłaś już wcześniej poznać. Czekaliście zniecierpliwieni przed bramkami, na samolot do USA, gdzie miał się odbyć koncert.

-Rozpisałem ci wszystko na karteczce, leży na stole w...

-Zamknij się w końcu -westchnęłaś i przyciągnęłaś przyjaciela do uścisku. -Tylko weź dzwoń do mnie czasem.

-Zadzwonię jak tyko będziemy na miejscu -oparł głowę na twoim ramieniu. Reszta chłopaków zostawiła was samych i skierowała się do samolotu. Staliście tak napawając się tą chwilą i sobą nawzajem, gdy przypomniałaś sobie, że przecież samolot odleci zaraz bez jednego pasażera.

-Jin, musisz już iść- mruknęłaś odsuwając się.

-Ugh... psujesz nastrój. To ten... widzimy się za dwa miesiące, nie? Będziesz na mnie czekać?

-Co to za pytanie? Oczywiście! A teraz won do chłopaków, bo odlecą bez ciebie -popędziłaś go. Tym razem Seokjin posłuchał i odszedł w stronę bramek. Machałaś mu energicznie uśmiechając się na pocieszenie.


J-Hope

-Leć z nami -palnął Hoseok, gdy żegnałaś chłopaków na lotnisku.

-Mam pracę i uczelnie, dodatkowo nie mam paszportu i biletu -wyliczałaś na palcach. -To tylko dwa miesiące, Hobi. Będę dzwonić codziennie...

-I będziesz pisać codziennie -przerwał tuląc cię do siebie.

-Dobrze, już dobrze -zaśmiałaś się gładząc chłopaka po plecach.

-Obiecujesz?

-Obiecuje a teraz idź już, bo chłopaki się niecierpliwią -wskazałaś głową na resztę zespołu, która starała się na was nie patrzeć. Koreańczyk złapał za walizkę i ruszył z chłopakami. Czekałaś posłusznie, patrząc za odchodzącym przyjacielem. Gdy już przeszli przez bramki stanął na chwilę i odwrócił się w twoją stronę, wydzierając się:

-Pamiętaj co mi obiecałaś, bo inaczej nigdy ci tego nie wybaczę!

Jungkook

-Naprawdę nie mogę odwieźć cię na lotnisko? -zadałaś po raz setny to samo pytanie, męcząc tym samym Kook'a, który starał nie spóźnić się na samolot.

-Nie chcę by wypatrzyły cię jakieś fanki -odpowiedział znowu tak samo, jak wcześniej. Skierował się do twojego przedpokoju i zaczął wiązać buty.

-No nie bądź taki! Daj mi jechać ślicznie proooooooooszę

-Nie to, nie -odparł zakładając bluzę.

-To się z tobą w ogóle nie pożegnam -mruknęłaś i skierowałaś się do siebie, do pokoju. Zdążyłaś jedynie tylko do niego wejść, gdy poczułaś jak Jeongguk przytula cię delikatnie od tyłu, jakby myślał, że go odtrącisz.

-Zrozum, że tu chodzi o ciebie. Nie chcę, żeby staranowano cię na lotnisku -powiedział dość cicho.

-No dobra, no... odpuszczam ci, ale tylko tym razem -poddałaś się. Staliście tak chwilkę, póki do chłopaka nie zaczęto wydzwaniać.

-Muszę już lecieć i to dosłownie -odsunął się. -To do zobaczenia, [T/I]! Napiszę do ciebie, gdy będę w hotelu!

-Napisz jak będziesz już na lotnisku w USA -powiedziałaś i uśmiechnęłaś się ostatni raz do przyjaciela. Tamten zniknął chwilę później, z twojego mieszkania.


Jimin

-Chłopie, nawet ja nie mam tylu walizek co ty -zaśmiałaś się wskazując na dwie wielkie walizy i dwie torby, leżące na nich. -Co ty tam masz?

-Wjeżdżam na dwa miesiące, nie? Mam tam wszystko, czego będę potrzebował, ale brakuje mi tam jeszcze jednej rzeczy... W tej walizce zostało trochę miejsca, jak się skulisz to się zmieścisz -odparł dość poważnym tonem.

-Oh, nie przesadzaj już! To tylko dwa miesiące -westchnęłaś rozczulona przywiązaniem przyjaciela. -Będę do ciebie dzwonić po zajęciach.

-Park Jimin! Spieszymy się! Pamiętasz jeszcze?! -krzyczał Namjoon kierując się z resztą BTS do rękawa, który prowadził do samolotu. Jimin chciał coś jeszcze powiedzieć, ale ty przyciągnęłaś go do przytulasa.

-O jak miło -zaśmiał się.

-Dobra, nie ciesz się już tak i idź na ten samolot -odsunęłaś się po chwili.

-A nie możemy sobie jeszcze tak chwilę postać i poprzytulać? -spytał z nadzieją w głosie.

-Słyszałeś Namjoona? Spieszycie się tak, więc biegiem mi tam, do tego rękawa i leć bezpiecznie -uśmiechnęłaś się.

-To do zobaczenia, [T/I]!

-Do zobaczenia!

I tak oto Jimin zniknął w rękawie, ciągnąc za sobą wszystkie bagaże. Ty natomiast stałaś i odprowadzałaś go wzrokiem.


V

-Pilnuj się chłopaków, Tae -poradziłaś podając mu torbę, którą zaraz miał zanosić do samochodu, które czekało na niego na zewnątrz.

-Dasz miśka? -spytał już gotowy do wyjścia, z twojego mieszkania. Koło niego stała wielka walizka oraz dodatkowa torba na ramię.

-Jestem pewna, że go pakowałeś. Poczekaj sprawdzę czy nie ma... -nie dano ci dokończyć, ponieważ skończyłaś w silnych ramionach Taehyunga.

-Kobieto, ale ty jesteś zimna. Włącz sobie ogrzewanie, bo nie jestem w stanie teraz z tobą siedzieć i cię przytulać.

-Dobra musisz już zmykać -próbowałaś puścić chłopaka, lecz on ani drgnął. -Słyszysz?

-Będę tęsknił za tobą i Świnią -wyznał i w końcu się odkleił.

-Oj, ja za tobą też, ale widzimy się za równo dwa miesiące. Będę przecież do ciebie dzwonić -odpowiedziałaś i przyjrzałaś się jeszcze raz bagażom przyjaciela, by sprawdzić czy wszystko zabrał.

-Do usłyszenia, [T/I]! Będę czekał, aż zadzwonisz -pożegnał się i zniknął, razem z bagażami.


Suga

-Weź ty tylko odpocznij w podróży. Nie pracuj tylko odpocznij, okej?

-Pójdźmy na kompromis: połowę lotu będę pracował, drugą natomiast będę odpoczywał. Może być? -spytał Yoongi zapinając kurtkę.

-Jak na ciebie? Może być -wywróciłaś oczami i podałaś mu walizkę. Chłopak właśnie wyprowadzał się również z twojego mieszkania.

-Oho! Ktoś będzie tęsknił! -uśmiechnął się w dość specyficzny dla siebie sposób. W taki, że po prostu trudno było mu zaprzeczyć.

-Wmawiaj sobie dalej... a kiedy wracacie? W sensie, wiesz muszę odebrać cię z lotniska, nie? Jakby kto, jak nie ja? Jestem najlepszym kierowcą -wypięłaś dumnie klatkę piersiową.

-Nie powiem ci -odparł szybko i zaczął wiązać buty.

-Co? Dlaczego?!

-Taka niespodzianka. Będę twoim prezentem z USA -uśmiechnął się po raz drugi.

-Wyrzucę cię za drzwi jak tak zrobisz -dźgnęłaś go palcem w ramię.

-Już, już! Nie złościmy się. Pożegnaj się ze mną, możesz za mną chwilę popłakać i napisz jutro, jak skończysz zmianę -powiedział wstając. Następnie podszedł do ciebie i niespodziewanie przytulił.

-Min Yoongi ma uczucia -parsknęłaś śmiechem.

-Jeszcze jedno słowo, wredna babo i wyjdę-mruknął dalej cię tuląc. Staliście tak sobie chwilkę w przedpokoju póki... -A teraz Suga wychodzi! -odparł głośno. Jeszcze raz powiedział ci ,,do zobaczenia'' i zniknął za drzwiami twojego mieszkania.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top