22. Gdy zostajesz wezwana do wytwórni

RM

Nie miałaś bladego pojęcia skąd menadżer chłopaków zdobył twój numer, ale nie myślałaś o tym zbyt długo, po otrzymaniu od niego dość nieciekawej informacji. Sejin poprosił cię, byś natychmiast przybyła do wytwórni i zgarnęła Namjoon'a do domu. Akurat nie przebywałaś w wytwórni, miałaś dziś wolne. Rzuciłaś się, więc w stronę samochodu i ruszyłaś w wyznaczonym ci celu. Napewno drogi nie ułatwiała ci zła pogoda. Pomijając już kompletnie fakt, która godzina w nocy to była. Postanowiłaś jednak nie denerwować bardziej Sejin'a. Spotkałaś go przed dobrze znaną ci salą treningową chłopaków.

***

-Więc po co mnie tu wezwałeś? Namjoon sam mi mówił, że będzie teraz zajęty i sam dobrze o tym wiesz. Tak, więc czemu miałabym go stąd wyrwać?  -spytałaś poprawiając rękawy bluzy. Co jak co, ale w tym budynku było trochę chłodno.

-Powiedzmy, że lepiej dla niego będzie, jeśli weźmie dwa dni wolnego i odpocznie. Najlepiej z dala od chłopaków, mediów i tego wszystkiego -skrócił sprawdzając, czy nikt nie wyszedł z sali treningowej.

-Najlepiej? Co się stało? -zdziwił cię spokój w głosie Sejin'a. Przecież zależy im na promocji nowego albumu jak i na samym comeback'u. Z drugiej strony ucieszył cię fakt, że menadżer dba o twojego chłopaka. Jednak co on musiał odwalić, że nie chcą go teraz na treningach?

-Stres, praca, treningi, dieta. Siedzi tu do późna i trenuje. Może nie da ci po sobie tego poznać, ale chciałby udowodnić komuś, że robi postępy w tańcu. Tak, więc wraca późno do dormu- bynajmniej według chłopaków- i mało śpi. Aktualnie, jak wiesz, pracuje również nad nowym mixtapem. Przez to, że jest tego wszystkiego tyle zaczyna się stresować i z tego wszystkiego po prostu się myli. Skręcił sobie dziś kostkę. Już się oczywiście tym zajęliśmy, ale on nie chce stąd iść, nikogo nie słucha -wytłumaczył mężczyzna.

-Czemu nie zadzwoniłeś do mnie wcześniej? -spytałaś trochę wkurzona jak i zmartwiona stanem chłopaka.

-Ponieważ zakazał mi. Dzisiaj miarka się już przebrała -pokręcił głową, był trochę rozczarowany.

-Dobra, gdzie on jest? -spytałaś a menadżer otworzył drzwi sali i tam, na ziemi pod ścianą, siedział sobie Namjoon. Od razu spostrzegł kto wszedł do pomieszczenia i kto mu towarzyszył. Reszta chłopaków stała w bezruchu wpatrując się to w ciebie, to w lidera.

-Prosiłem cię o coś, Sejin -jęknął niezadowolony.

-Miałam się nie dowiedzieć? Chciałeś żebym się dowiedziała dopiero, jak już skończysz w szpitalu? -spytałaś zakładając ręce na biodra. -Chciałeś z tą kostką ćwiczyć? Joon, dobrze wiesz jak należy postępować, a jak nie.

-Tak, nie mówiłem ci, ponieważ nie masz o co się martwić. Dam sobie radę, nic mi nie jest. Za tydzień będę zdrów jak ryba. Patrz, widzisz? Wszystko jest w jak najlepszym porządku -Namjoon postanowił wstać, podpierając się ściany. Gdy zrobił jedne krok w twoją stronę runął na ziemie. -Cholera!

Natychmiast wszyscy rzucili się w jego stronę.

-Mam ci zrobić wykład czy widzisz, że coś jest nie tak?

-Może rzeczywiście boli mnie stopa -jęknął dotykając się kostki. Złapałaś jego ręce, gdy znów chciał zbliżyć swoje ręce w obolałe miejsce.

-Nie dotykaj, jeśli chcesz by cię mniej bolało -poleciłaś trzymając go za rękę. -Trzeba go zgarnąć do szpitala, musimy go jakoś przenieść.

-Nie, nie będziecie mnie nieść -zaprzeczył Joon. -Weźcie mnie pod ramię. Słysz co mówię Jungkook? Zostaw mnie, powiedziałem!

Wraz z Seokjin'em, Jungkook podniósł przyjaciela i zaczęli nieść go w stronę twojego samochodu. Ty nie odstępowałaś ich na krok i szłaś obok Jeon'a trzymając swojego chłopaka za rękę. Tamten przestał już protestować czując narastający ból. Ściskał mocno twoją rękę i dał sobie pomóc.

-Ale ty ważysz -Jungook mimo narzekań niósł, wraz ze starszym, lidera. Szli bardzo szybko, by jak najszybciej go gdzieś ułożyć. Bali się, że zaraz go upuszczą i spowodują większy problem, niż skręcona.

-A spróbuj mnie tylko na następny raz, tak potraktować to walnę cię w tą kostkę, rozumiesz? -patrzyłaś, jak kiwa głową mimowolnie uśmiechając się. Spodobał mu się fakt, że ktoś może o niego tak dbać.




Jin

Seokjin sam do ciebie zadzwonił. Nie miał odwagi powiedzieć chłopakom, że coś jest nie tak, więc zwrócił się od razu w twoją stronę. Poinformował cię byś przyjechała po niego, gdy będziesz miała wolną chwilę. Zapewnił cię, że wszystko jest z nim okej i pracował dalej. Uwierzyłaś chłopakowi i rzeczywiście podjechałaś do wytwórni, gdy skończyłaś swoją zmianę. Czyli jakieś trzy godziny po telefonie chłopaka.

***

-Hej, chłopaki! Widzieliście może Jina? -spytałaś nie widząc nigdzie interesującej cię w obecnej chwili osoby.

-Ciii -uciszył cię Taehyung. -Jin Hyung potrzebuje teraz ciszy.

-W jakim sensie? -spytałaś zdziwiona. -Co się stało?

-Migrena go złapała -wytłumaczył Yoongi. -I to niezła. Jak będziesz do niego, tak głośno mówiła to mu czaszkę rozsadzi. Światło też mu przeszkadza, więc siedzi sobie w toalecie. Tam światło się włączy dopiero, jak się ruszysz a on leży jak kłoda na ziemi. W każdym bądź razie, światło mu tam nie doskwiera.

-I nic z tym nie zrobiliście? -sarknęłaś w ich stronę. -Boli go głowa do tego stopnia i po prostu go tak zostawiliście?

-Powiedział nam, że zadzwonił już po ciebie -odpowiedział Namjoon. W jednej chwili strzeliłaś sobie w głowę z otwartej dłoni. To po to dzwonił! On się tu zwijał z bólu, a ty pracowałaś sobie w najlepsze.

-Dalej siedzi w toalecie? -spytałaś.

-Chyba tak, bynajmniej jeszcze pięć minut temu tam był.

-Dobra, zabieram go stąd -poinformowałaś ich i skierowałaś się w wspomnianym przez ciebie pomieszczeniu. Otworzyłaś drzwi i automatycznie zapaliło się intensywne światło a akompaniamencie jęku wydanego przez Jin'a, któremu chyba nie spodobała się ta jasność.

-Wyjdź stąd Namjoon. Jak będziesz mi tu włazić co pięć minut, to światło nigdy mi tu nie zgaśnie... [T/I]? Skończyłaś tak wcześnie? Mówiłem ci, żebyś przyjechała jak tylko skończysz pracę.

-Dziś środa, więc kończę o szesnastej. Czemu mi nic nie powiedziałeś, że boli cię głowa, hm? Głupi jeden -westchnęłaś podając mu rękę, której chłopak się chwycił. Gdy wstał przyłożyłaś mu szybko rękę do czoła.

-Nie mam gorączki -wyprzedził cię mrużąc oczy, by choć trochę uchronić się przed rażącym go światłem. -Chłopaki sprawdzali.

-To chociaż tyle -mruknęłaś. -Idziemy? Czy chcesz sobie jeszcze posiedzieć w toalecie?

-Proszę cię, nie zaczynaj. Nie mam już na nic. Chcę tylko spać w ciemności. Kochana ciemność -rozmarzył się widząc w głowie twoje zasłonięte rolety. Tak, tego potrzebował. Cisza, ciemność, ciepło drugiej osoby. -Zabierzesz mnie do siebie, proszę? Tylko na jedną noc.

-Możesz zostać i dłużej, chodź już -złapałaś go za rękę i wyprowadziłaś z pomieszczenia. Pożegnaliście się z resztą i skierowaliście się do samochodu. Tam Seokjin dostrzegł twoje okulary przeciwsłoneczne. W tej chwili miał gdzieś, jak będzie wyglądał, ważne było by przyciemnić trochę obraz. Tak ubrany ułożył się wygodnie na szybie.

-A zaśmiej się tylko ze mnie a przysięgam ci, że pożałujesz -mruknął zanim usnął, ukołysany cicho grającą muzyką z radia.




J-Hope

Wezwana przez Namjoon'a pędziłaś jakimiś objazdami, by tylko dotrzeć do wytwórni. Nie miałaś bladego pojęcia co ma się tam dziać i co zastaniesz, ale wzięłaś sprawę na poważnie. Namjoon brzmiał dość poważnie, a odgłosy dochodzące zza słuchawki, mówiły tylko o tym, że jest tam nieciekawie. I rzeczywiście, pierwsze co napotkałaś przy wejściu to karetka. Wbiegłaś więc do budynku i w sumie nie musiałaś już nigdzie dalej odchodzić, gdyż całe zamieszanie działo się na parterze. A twój chłopak w samym centrum zamieszania. Na noszach.

***

-Jesteś! Myśleliśmy, że nam tu umrze -Namjoon odsunął się trochę, byś mogła choć dostrzec poszkodowanego. Hoseok leżał skulony na noszach, które czekały aż tylko ktoś je skieruje do pojazdu.

-Co tu się... Hobi? Co cię boli? Czemu nie jesteś w szpitalu? -zalałaś go pytaniami łapiąc rękę, którą twój ukochany wyciągnął w twą stronę. Jung jednak nie był w stanie ci odpowiedzieć. Zaciskał zęby z bólu, a łzy lały się mu wodospadami po policzkach.

-Powiedzmy, że nieźle wyrąbał się na nogę.

-To tak dużym skrócie.

-Już bez przesady. Widziałeś jak fiknął? 

-Przeleciał nad Jimin'em!

-Możecie się przymknąć? -spytałaś chłopaków, którzy zaczęli się przekrzykiwać. -Dobra, Hobi. Już jestem koło ciebie. Możemy już jechać do szpitala? Bo oto chodziło, tak? Chciałeś jechać ze mną? -spytałaś głaszcząc go po włosach. Chłopak pokiwał głową pojękując z bólu.

-Możemy -potwierdził. -Tylko szybko, chce żeby przestało boleć -bąknął przełykając salwę szlochu, do której nie chciał dopuścić.

-Jasne, zaraz będzie po wszystkim -zapewniłaś patrząc na chłopaków, którzy zawołali medyków. Już po chwili siedzieliście we wspomnianym wcześniej pojeździe. Za nic nie mogłaś puścić ręki Hoseok'a, który prędzej dałby się pociąć, niż pojechał sam do szpitala. Dobrze wiedziałaś o tej mini fobii i doskonale go rozumiałaś. Nie puszczałaś więc uścisku. Wręcz go wzmocniłaś. Chcąc odwrócić uwagę chłopaka od nogi ucałowałaś parokrotnie jego dłoń. W odpowiedzi dostałaś tylko jego spojrzenie, które wyrażało wdzięczność.

[ gdy julci nie psuje żaden gif ]


Jungkook

Rzadko kiedy odwiedzałaś swojego chłopaka w wytwórni. Wychodziliście z założenia, by nie odwiedzać się w pracy, czy na uczelni. Zwyczajnie rozpraszalibyście się nawzajem. Gdy więc dostałaś telefon od Jimin'a- w sprawie Jungkook'a- oczywiście ruszyłaś w drogę. Nie prosiłaś nawet o tłumaczenia ze strony Parka.

***

-Weź go stąd zabierz. Przed chwilą zwrócił chyba cały obiad -poprosił Jimin prowadząc cię do sali treningowej, gdzie rzekomo miała znajdować się reszta zespołu. -Uparł się, że zostanie.

-Kto gotował?

-No weź, bez przesady -zaśmiał się. -Seokjin by do tego nie dopuścił. Choć rzeczywiście trochę się spiął, zamartwia się. Wiesz jaki jest.

-Wiem, wiem. To gdzie on jest? -spytałaś, gdy dotarliście już do sali treningowej. Byli tam prawie wszyscy, których się spodziewałaś. Nigdzie nie można było dostrzec Namjoon'a i Jungkook'a. Jednakże otwarte drzwi do toalety wskazywały na jedno. Nie czekając już na niczyją odpowiedź zapukałaś w otwarte drzwi i weszłaś- jak na palcach- do środka. Stał tam Namjoon przed dwoma zamkniętymi kabinami. Z jednej z nich można było usłyszeć głośne kasłanie.

Spojrzałaś w stronę lidera, który chyba zrozumiał o co ci chodziło i wskazał głową na lewą kabinę. Wyminął cię i wyszedł z łazienki zamykając drzwi chcąc, byś ty zajęła się resztą. Byłaś mu za to wdzięczna.

-Kookie? Jesteś tam? -spytałaś otwierając delikatnie drzwi.

-[T/I]?

I był tam. Siedział na zimnych kafelkach, oparty plecami o ścianę. Cały blady, jednocześnie spocony- prawdopodobnie po treningach, które przed chwilą były prowadzone.  Szara koszulka była brudna przy szyi, z tego co chwilę temu zwrócił.

-Możesz mi powiedzieć: po jaką cholerę ty tu jeszcze siedzisz? -spytałaś, gdy już się otrząsnęłaś. Podeszłaś do niego i urwałaś papier toaletowy, by wytrzeć mu buzie. Chłopak nie drgnął. Skupiał się na chłodzie, który dawały mu kafelki i ściana za nim.

-Tylko nie krzycz, moja głowa tego nie wytrzyma -mruknął, gdy spuściłaś w toalecie brudny papier.

-Teraz nie, ale jak tylko cię ogarniemy i będziesz znowu zdrów jak ryba, to przygotuj się. Tak się na ciebie wydrę, że mnie popamiętasz. Jesteś niepoważny, wiesz o tym? Jak długo zamierzałeś tu siedzieć z głową w sedesie? Nie mogłeś poprosić, by ktoś cię zabrał do dormu?

-Wybacz, ale naprawdę trudno mi się teraz skupić -stęknął. -Mów mniej i wolniej. A teraz proszę, zabierz mnie do siebie, zanim znowu mnie weźmie na wymiotowanie. 

Westchnęłaś wyciągając w jego stronę rękę. Ciężko było ci pomóc mu wstać. Jeszcze ciężej prowadziło się go do auta. Chłopak podpierał się o twoje ramię. Starał się jak mógł- przez całą drogę do twojego mieszkania- by nie zacząć znów wymiotować. Nic takiego na szczęście się nie wydarzyło i ostatecznie wylądował w ciepłym łóżeczku, pod trzema kocami, przytulony mocno do twej osoby. Nie sposób go było później budzić.

[gdy julci nie pasuje żaden gif vol.2]

Jimin

W tym przypadku zadzwonił do ciebie Namjoon. Telefony od lidera brałaś zawsze najpoważniej jak mogłaś. Gdy więc oświadczył ci, że Jimin niezbyt dobrze się dziś czuje i chciałby, byś go zabrała -gdyż nikt inny nie był w stanie teraz tego zrobić. Zjawiłaś się, więc kierując się w stronę pomieszczenia, gdzie chłopaki zazwyczaj ćwiczyli dobrze nam znane choreografie. Z jednej strony można, by stwierdzić, że przybyłaś w porę, a z drugiej, że nie. Napotkałaś tłum, który otaczał osobę leżącą na ziemi.

***

-Spóźniłam się -warknęłaś ciągnąc się za włosy, przy głowie z nerwów. Jimin leżał nieprzytomny na podłodze. Stuff na szczęście już działał od jakiejś chwili.

-Hej, spokojnie. Nic się nie dzieje. Zaraz się przebudzi -Namjoon starał się ciebie uspokoić. Trzymał swoją rękę na twoim ramieniu również skupiając swój wzrok, na gwieździe dzisiejszego treningu.

-Przysięgam, że jak tylko się obudzi, to chyba go uduszę i nafaszeruje jedzeniem. Choćby mnie błagał, płakał mam to już głęboko gdzieś -westchnęłaś kręcąc głową. Byłaś bardziej zawiedziona sobą, niż Parkiem. Co jak co, ale dobrze wiedziałaś jak zachowywał się on w stosunku do swojego wyglądu i wagi. Mimo to wierzyłaś mu, gdy ten powiedział ci, że zaprzestaje ze swoimi wymyślnymi dietami. Jak widać chłopak okłamał cię.

Po chwili Jimin zaczął odzyskiwać świadomość, a gdy już był w stanie usiąść i nie upaść ponownie, stuff opuścił jego osobę. Ty natomiast dołączyłaś do chłopaków i klęknęłaś koło niego.

-Wiem, proszę nie zaczynajmy -zaczął nie chcąc patrzeć teraz w twoje oczy. Bał się. Zwyczajnie bał się tego zawiedzionego wzroku oraz był przerażony faktem, że mogłabyś go teraz zostawić. Zdawał sobie sprawę co ci obiecywał i co teraz zrobił. Już żałował i poczuł, że to co teraz czuje w sercu jest wystaczającą pokutą jak i nauczką. -Ja napraw...-

Nie dane było mu dokończyć, gdyż został przez ciebie zgarnięty do uścisku. Nie tylko on przecież był przerażony, ty też byłaś. Nie wiedziałaś co zrobić w danej sytuacji. Postanowiłaś nie komentować tego co się wydarzyło. Dałaś mu chwilę, by on sam ocenił swoje zachowanie.

-Mówiłem ci kiedyś, że cię kocham, [T/I]?



V

Telefon od Seokjin'a dostawałaś rzadko. Myślałaś, że ten będzie chciał z tobą rozmawiać na jakiś błahy temat, jednak ten przekazał ci tylko szybką wiadomość: ,,przyjedź do wytwórni''. Następnie rozłączył się, wysyłając jeszcze tylko wiadomość ,,teraz''. Za nic w świecie nie wiedziałaś o co mu chodziło. Nie wzięłaś tego na poważnie. Po prostu powolutku, nie spiesząc się specjalnie, skierowałaś się do samochodu. Po jakiś piętnastu minutach byłaś na miejscu. Przy samym wejściu spotkałaś trochę zdenerwowanego Seokjin'a.

***

-Mówiłem teraz, nie za dwa dni.

-Nie powiedziałeś mi o co ci chodzi. Skąd miałam wiedzieć, że nie robicie sobie jaj, tak jak ostatnio. Wtedy bodajże dzwonił do mnie Jungkook -odparowałaś, gdy ten cię obwinił.

-Okej, nie ważne, nie słyszałaś tego -machnął ręką. Dobrze pamiętał jak wyrwali telefon V i dzwonili sobie do różnych idoli czy, między innymi, do ciebie.  -Musisz zabrać Taehyung'a do domu.

-Że co? Że do mnie? Teraz? -Jin kiwnął głową. -Po co? Co się niby dzieje?

-Lepiej będzie jak ci może pokaże -zaproponował, na co się zgodziłaś. Skierowaliście się do jakiegoś pokoju, w którym to siedziała cała gwardia maknae line. Wszyscy wylegiwali się na sofie. Po prawej Taehyung'a siedział Jungkook, po lewej Jimin. Podnieśli głowy z nad telefonów słysząc, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Cóż Tae napewno nie spodziewał się ciebie w wytwórni. Napewno nie w soboty, w godzinach wieczornych. Ten czas zazwyczaj przeznaczałaś na odpoczywaniu.

-Dobra, TaeTae. Sprawa wygląda tak, albo idziesz od razu z [T/I] albo dzwonimy do Sejin'a. Może on cię przekona -zaczął najstarszy, tracąc już cierpliwość. Od rana Taehyung słyszał od swoich kolegów, by wrócił do domu, gdyż z tym głosem -który dzisiejszego dnia brzmiał bardziej jak jakiś skrzek- mógł co najmniej wtórować kogutom w pianiu.

-Ktoś mnie w końcu oświeci o co tu chodzi? -spytałaś już nieźle poirytowana tą zabawą. Spojrzałaś po każdym po kolei, a chłopaki popatrzyli po sobie- jakby chcieli, by ten drugi zaczął tłumaczyć. Na pomoc przyszedł im Seokjin.

-Taehyung, proszę cię.

-Jin histeryzuje -przemówił w końcu. Jego głos sam go przerażał, ale nie dał po sobie tego poznać. Chciał trenować dla fanów i mimo, że wiedział, iż przydałaby mu się chwila przerwy na zregenerowanie się, coś w środku mu zabraniało. Chciał zostać i ćwiczyć z resztą.

-Tae, jak Boga kocham. Wracasz teraz ze mną, do mojego mieszkania -wskazałaś palcem na drzwi. Chłopak zwrócił na ciebie wzrok, jednak nie wyglądał, jakby chciał wstać z sofy. -Słyszysz? Słyszysz, jak brzmisz? To jest straszne. Chcesz żeby było gorzej? Teraz- póki jeszcze masz na to czas- powinieneś leżeć zakryty chyba z sześcioma kołdrami. Tak, więc wstawaj uparty ośle i chodź -tym razem uniosłaś lekko głos, by zmusić go do jakiś refleksji. Chłopak wstał z lekkim westchnięciem. Z jednej strony poczuł się trochę jak małe dziecko skrzyczane przez matkę, ale w sumie zdał sobie sprawę, że ktoś w końcu musiał mu wbić do głowy co trzeba zrobić. Tak naprawdę był wdzięczny i tobie i Seokjin'owi.

-Idź z [T/I] i odpocznij. Wrócisz za dwa dni i znowu będziesz mógł z nami trenować -dodał Jimin widząc minimalnie smętną minę młodszego. Tamten uśmiechnął się delikatnie w odpowiedzi i zgarnął bluzę z krzesła. Poszedł do ciebie i gdy już miał przemówić złapał go napad kaszlu. Czuł niezły ból w klatce piersiowej. Jednak starał się to zatuszować.

-Dzięki, że zadzwoniłeś, odwiozę go jak już wszystko będzie dobrze -podziękowałaś Seokjin'owi. Pożegnaliście się i wyszliście z budynku. Z Taehyung'iem pod ramieniem.




Suga

Normalnym zwyczajem raczej nie było dzwonienie do ciebie o dziewiątej, przez telefon twojego chłopaka z rąk Jimin'a. Park niespecjalnie rwał się do tłumaczenia ci o co mu chodzi, po prostu miałaś natychmiast przyjechać do wytwórni. Jak cię poproszono tak zrobiłaś.

***

-Wytłumaczysz mi teraz o co chodzi? -spytałaś, gdy przy wyjściu dostrzegłaś sprawcę twojego nagłego wyrwania się spod koca.

-Chodzi o Yoongi'ego -odparł krótko odwracając się na prawo i lewo. Jakby chciał się upewnić, że wspomniany przez niego kolega nie zlezie z sufitu, by go zabić za naniesienie do ciebie.

-Co niby zrobił? Przygotowujecie się teraz do comeback'u. Nie widziałam się z nim od czterech dni.

-Wiem, ale bardziej chodzi oto, czego on nie chce zrobić -poprawił cię. Jimin spostrzegł, że już zaczęłaś się niepokoić. Nie zamierzał trzymać cię w niepewności. -Po prostu potrzebuje trochę więcej odpoczynku. Nie mówię tu o jego drzemkach w wytwórni, pomiędzy treningami. Mówię o wyspaniu się. Dobrze, że Hyung chce więcej z siebie wyciągnąć, ale nie może przez to rezygnować z godziny snu. A w dormie... Dobrze, wiesz jak jest w dormie...-

-Oczekujesz ode mnie, że go zgarnę do siebie? -spytałaś zdezorientowana. Przecież miał być comeback, nie? Zawsze wtedy Yoongi wybywał i musiał się trochę bardziej poświęcić treningom.

-Tak, nie tylko ja z resztą. To takie życzenie od nas wszystkich. Nie mówię, żebyś go zabierała na tydzień, nie oto chodzi. Tylko żeby teraz wrócił z tobą do twojego mieszkania, położył się i pospał sobie tak do dwunastej czy trzynastej. Później go tu przywieź, myślę, że dobrze mu to zrobi -powiedział tym razem bez oglądania się.

-Jasne, dobra. Ogarnę to. Jutro trzynasta go odwożę -potwierdziłaś i skierowałaś się w dobrze znanym ci kierunku, studiu chłopaka- gdzie czasem odpoczywał, pomiędzy treningami. Byłaś jedną z wtajemniczonych i znałaś hasło do pomieszczenia. Wchodząc do pokoju zalała cię fala chłodu, widocznie została włączona klimatyzacja. Mimo, że drzwi to ty w ogóle po cichu nie zamknęłaś, Yoongi chyba dalej cię nie dostrzegł. Siedział na swoim fotelu z głową na biurku. Sam opatulony był w najgrubszą bluzę jaką posiadał, dodatkowo narzucił sobie jakąś kamizelkę.

Podeszłaś na palcach do niego, stając za nim. Wtedy dopiero cię dostrzegł w odbiciu ekranu. On już dobrze wiedział, że któryś z chłopaków naniósł na niego. To, że się wściekł na swych przyjaciół, to mało powiedziane. Powtarzał im po parę razy dziennie, że czuje się na siłach i da radę pracować, a ci mimo jego zakazów nakablowali na niego. To nie było tak, że nie cieszył się na twój widok. Po prostu poczuł się trochę zdradzony.

-Mam ci wytłumaczyć, po co tu jestem? Czy wiesz? -spytałaś, gdy ten odchylił się do tyłu na fotelu. Przymknął oczy kiedy poczuł twoje ciepłe dłonie, na swym czole. -Jest ci zimno i nie wyłączasz klimy? Nie zaprzeczaj mi tylko, bo idiotką nie jestem.

-Tego nie powiedziałem i nie miałem na myśli -mruknął dalej delektując się rozlewającym się ciepłem na głowie. Jęknął niezadowolony, kiedy w końcu zabrałaś swoje ręce. Nie przyszłaś tu się przymilać, tylko zabrać go do domu. A ty już dobrze znałaś jego sztuczki. Zaraz skończyłabyś siedząc z nim w lodowatym pomieszczeniu, na to pozwolić nie mogłaś. -Możesz nie przestawać? Proszę?

-Nie, Yoongi -zaprotestowałaś widząc, jak ten próbuje udawać swoje słynne naburmuszenie. -Teraz pakujesz się i idziemy do mnie. Pójdziesz lulu -poinstruowałaś wskazując na drzwi.

-Uwierz mi, [T/I]. Bardzo chciałbym z tobą pójść, ale chłopaki mi nie pozwolą. Dobrze, wiesz, że mamy comeback. Chłopaki mnie potrzebują-

-Chłopaki cię wydali, głupi. Widziałeś się dziś w lustrze? Wyglądasz jak żywy trup. Rozumiem, że lubisz wyglądać jak szpitalna, biała ściana, ale mi nie zbyt się to podoba. Tak, więc wstawaj z tego fotela i idziesz ze mną. Jutro wrócisz już do twoich kochanych chłopaków, ale teraz idziesz odpocząć, zrozumiano? -Seokjin mógłby być z ciebie dumny. Wypowiedzieć to wszytko prawie na jednym tchu, było dla ciebie wyczynem. W pokoju było słychać tylko, jak ciężko nabierasz powietrze. Stałaś i patrzyłaś wyczekująco na Min'a, który ociężale podniósł się w końcu z krzesła. Zgasił wszystkie urządzenia i wyłączył wspomnianą wcześniej klimatyzację. Następnie podszedł do ciebie i złapał cię za rękę. -Matko Boska! Chłopie, jakie ty masz zimne paluchy!

Złapałaś jego prawą dłoń i natychmiast schowałaś ją do kieszeni swoje płaszcza. Ten spojrzał na ciebie zdziwiony i zdezorientowany, lecz nie zamierzał zabierać ręki. Szedł sobie szczęśliwy z rączką w twojej kieszeni. Chłopaki machali mu tylko, przy wyjściu, na pożegnanie. Odburknął im ciche pożegnanie i zniknął z tobą, za drzwiami kierującymi na parking.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top