15. Gdy są chorzy

Z góry bardzo przepraszam za tak krótką część Jk, ale jakoś tak wyszło :(

RM

Namjoon nie przywiązywał większej wagi do swego choróbska. Miał gorączkę? Miał. Miał katar? Miał. Miał to gdzieś? Miał. Jednakże w jego życiu była przewspaniała duszyczka, czyli ty. Ta jakże wspaniała duszyczka postanowiła tuż po swojej zmianie w pracy, czyli pod wieczór, zajechać do swojego chłopaka, by sprawdzić jak ten się czuje. Jakoś nie przekonywało cię to: czuję się świetnie. Wolałaś przekonać się na własne oczy. Zastałaś chłopaka w dormie, siedzącego przy stole i pracującego na komputerze. Cały czas pociągał nosem a jedną ręką trzymał się za głowę, myśląc, że jakoś to ukoi ból. Widok ten był trochę komiczny ze względu na fakt, że Namjoon siedział ubrany jak podczas najzimniejszej zimy roku.

***

-Ale już marsz do łóżka! -rozkazałaś nawet się nie witając. RM trochę się zdziwił widząc cię w ich domu.

-A co ty tu robisz? Nie powinnaś być u siebie? Jest już późno, [T/I] -mruknął troskliwie, znów pociągając nosem, następnie kichając.

-Jestem tu ponieważ się o ciebie martwię, jeśli dalej masz jakieś wątpliwości -odpowiedziałaś. -I zgadza się. Jest późno, Joon. Tak, więc dlaczego będąc tak chorym siedzisz i dodatkowo męczysz, jeszcze bardziej, swój organizm? -spytałaś patrząc wymownie w stronę rapera.

-Muszę coś skończyć -skrócił chcąc wrócić do pisania, lecz wyprzedziłaś chłopaka i zabrałaś mu urządzenie sprzed nosa. -Hej! Co robisz?

-Zmuszasz mnie do drastycznych poczynań, Joonie -zacmokałaś na co ten spojrzał na ciebie pytająco. -Zostaję na noc i cię popilnuje.

-Nigdy! Sama musisz odpocząć. Jutro masz pracę, [T/I] -przypomniał.

-No widzisz i ty swoim zachowaniem zmuszasz mnie do poświęcenia swojego odpoczynku na ciebie. Jak możesz własną dziewczynę narażać na...

-Już idę się położyć -burknął i skierował się do swojego pokoju. Ty podążałaś za nim, niczym jego własny cień. Chłopak ściągnął kurtkę i resztę ubrań zimowych, by następnie schować się pod kołdrę.

-A co ty tu jeszcze robisz? -spytał mając już przymknięte oczy. -Miałaś wracać do siebie i odpocząć. Przecież zrobiłem co chciałaś.

-Ale ja właśnie idę odpocząć -uśmiechnęłaś się i położyłaś się obok rapera.

-Zarazisz się -zauważył i tak przybliżając się do ciebie.

-To będziemy leżeć chorzy razem. Jin z chęcią nam pomoże -mruknęłaś ułożyłaś się wygodniej zamykając oczy.

-Piękna myśl, [T/I]. Piękna myśl...

(nie wiem czy tylko ja tak mam... ,ale rm wygląda zajebiście w tej kurteczce. Taka ciepła klucha. To jest zbyt urocze, nie zdzierżę tego widoku dłużej)

Jin

O chorobie Seokjina prawdopodobnie nie wiedziałabyś nic, gdyby nie wspaniałomyślny kolega twojego chłopaka, Taehyung. Sam Jin nie chciał przyznawać się do złapanego wirusa, (oj, ja już dobrze wiem o którym myślicie) gdyż nie chciał być tym nieodpowiedzialnym. Nie chciał on również byś traciła swój czas na opiekę nad nim. Jednak, jak już wspomniałam, jego młodszy koleżka napomknął, w jednej z waszych telefonicznych rozmów, o ''umierającym'' Seokjinie. Nie trzeba było dużo czasu, byś zjawiła się u chłopaków ze swoimi manatkami. Osobiście wywaliłaś Sugę z ich wspólnego pokoju i ruszyłaś na pole bitwy.

***

-[T/I]? To ty? -wyjęczał najstarszy z pod pierzyny. Leżał zakopany w niej aż po sam czubek nosa. Jego oczy były zaszklone, twarz i włosy spocone a sam lekko się trząsł. Z jednej strony widok ten cię rozczulał, a z drugiej przerażał. Przyłożyłaś rękę do czoła idola i chyba nie trzeba się rozpisywać o twej reakcji na rozgrzane na maksa czoło. Gorączka to, to była napewno.

-Długo już tak masz? -spytałaś chcąc ściągnąć dłoń z jego czoła, lecz ten ją złapał i przytrzymał na głowie.

-Nie zabieraj jej, masz chłodne palce...O, tak jest dobrze -mruknął i zamknął oczy krzywiąc się. -O co się pytałaś? Nie słyszałem.

-Pytam się: od kiedy wziął cię ten wirus? -powtórzyłaś spoglądając troskliwie na chorego.

-Nie wiem... od dwóch dni? Może trzech? Nie pamiętam. Z resztą, co za różnica, czuję się co raz lepiej. Jutro wracam na treningi -oświadczył iście dumny ze swojego postanowienia, dalej mając zamknięte oczy.

-Jeśli myślisz, że nie mówiąc mi o swoim stanie ominie cię moje matkowanie, to jesteś w grubym błędzie, mój drogi. Na treningi to ja cię puszczę jak temperatura twojego ciała będzie wynosiła 36 stopni Celsjusza. Wcześniej nie wyjdziesz z tego domu choćby na wycieraczkę, czy balkon -postawiłaś sprawę jasno a Seokjin raczej nie miał zamiaru protestować, albo raczej nie miał już siły z tobą dyskutować. -Pokrzyczałabym na ciebie, ale wyglądasz zbyt niewinnie.

-Teraz już wiesz, jak ja się czuję codziennie -zaśmiał się krótko, co sprawiło, że na twojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

-Dobra pośmialiśmy się, teraz powiedz mi w końcu jak ci pomóc? Przynieść ci jakieś leki przeciwbólowe? Chcesz wody? Okładu? -zaczęłaś wymieniać, jednakże chłopak przerwał.

-Jeśli możesz... to proszę nie przestawaj mnie głaskać po włosach -mruknął na co parsknęłaś, jednak rozpoczęłaś spełniać prośbę ukochanego. -Jesteś najlepsza.

(ram pam, pam tylko to zdjęcie mi tu pasowało 🌝)


J-Hope

Sama ściągałaś Hoseok'a z jednej z sal wytwórni, by zaprowadzić go do swojego domu. Kilka dni wcześniej chłopak wymiotował przez dobre pare godzin i mimo twoich zakazów przyszedł dziś trenować. Tak, więc wręcz ciągnęłaś go w stronę wyjścia. Ten jednak miał inne plany, gdyż omdlał ci na schodach. Ktoś ze stuff'u pomógł ci go ogarnąć, ale nieznajomy był na tyle wystraszony stanem Hobi'ego, że wylądowałaś z raperem w karetce. Gdy świadomość wróciła do twojego chłopaka zaczął się on trochę stresować, nadchodzącą wielkimi krokami, wizytą w szpitalu. Nie dość, że musiałaś uspokajać siebie to jeszcze leżącego na noszach Hoseok'a.

***

-I co z nim? -spytałaś lekarza siedząc koło łóżka chłopaka. Tamten siedział niespokojnie sam bojąc się co usłyszy.

-Jak dla mnie? To poważne odwodnienie organizmu -stwierdził mężczyzna spoglądając znacząco w stronę tancerza. Miał minę wskazującą na skruchę. -Podłączamy kroplówki.

-Kroplówki? -wyrwało się tancerzowi.

-Kroplówki -potwierdził lekarz i zniknął z pomieszczenia. Spojrzałaś w stronę poszkodowanego. Wyglądał jakby miał zaraz iść na ścięcie. Wystraszony to on był na pewno.

-Ja nie chce. Proszę, nie kroplówki.

-Hobi, jeśli chcesz stąd wyjść jak najszybciej, to musisz dać sobie pomóc -oświadczyłaś łagodnie i złapałaś go za rękę, która dygotała niemiłosiernie. -Przecież będę tu z tobą siedzieć.

-No ja myślę, jak mnie tu zostawisz samego, to nigdy ci tego nie wybaczę -pisnął i lekko zacisnął swoją dłoń na twojej. -Będę tu siedział przez dwa dni z tym przerażającym doktorkiem.

-I ze mną -dodałaś trochę podśmiewając się z zachowania chłopaka.

-Nie śmiej się ze mnie -poprosił niczym malutkie dziecko.

-Postaram się, ale nie obiecuje. Wyglądasz zbyt rozkosznie jak się boisz.

-Jesteś wredna -burknął. -Obraziłbym się na ciebie, ale za bardzo boje się tu zostać sam -wyznał na co zaczęłaś się już śmiać. -Przestań, moja duma na tym cierpi.

-Ojojoj -zacmokałaś i zbliżyłaś się do chłopaka, by pocałować go w policzek. -A teraz czekamy grzecznie na lekarza.

-Ale ja nie chce... -zaskomlał.


Jungkook

Cóż Maknae bardzo spodobał się fakt iż będziesz go niańczyć. Wręcz rozkoszował się chwilą swej słabości. Z powodu której latałaś na każde jego zawołanie. Robiłaś czy zamawiałaś najrozmaitsze dania, które sobie wymyślał. Krótko mówiąc: robiłaś wręcz wszystko. W końcu jednak padłaś na sofę zmęczona, więc zwyczajnie nie słyszałaś wołania z pokoju twojego chłopaka. Gdy ten nie otrzymał odpowiedzi lekko się wystraszył i ruszył cię szukać. Znalazł cię śpiąca na kanapie. Wtedy to pożałował swojego dzisiejszego zachowania i położył się koło ciebie przytulając się do twojego brzucha. Wystarczyło to byś się przebudziła.

***

-Kookie? A co ty tu robisz? -spytałaś ziewając ociężale. -Powinieneś teraz leżeć i odpoczywać... O Matko zapomniałam! Miałam zrobić tą zupę...

-Już nie trzeba -mruknął a jego serce jeszcze bardziej zabolało, gdy usłyszał jak bardzo chciałaś mu pomóc. -Nic się nie stało.

-Ale przecież taki byłeś głodny, tak chciałeś to zjeść -zdziwiłaś się. -Jungkook, dla mnie to żaden problem. Zrobię tą zupę w godzinkę, jesteś chory muszę ci pomóc.

-Poprawka: chory byłem kilka dni temu. Ja już prawie wyzdrowiałem. A to wszystko dzięki tobie. Dlatego teraz będziemy sobie tutaj leżeć i odpoczywać -wytłumaczył i jeszcze mocniej się w ciebie wtulił. Nie miał on zamiaru wypuszczać cię z tego uścisku. Chciał przetrzymać cię jak najdłużej.

-Ale...

-Proszę, możemy chwilę poleżeć? Razem? -spytał odsuwając się trochę by spojrzeć w twoje oczy.

(my hearteu)

Jimin

Park miał poważną migrenę dzisiejszego dnia. Jednak nie zamierzał rezygnować z treningów i spotkania z tobą. Nie chciał zawieźć siebie, Army, chłopaków i przede wszystkim ciebie. Chciał sprawić ci przyjemność z wyjścia do ulubionej restauracji, w której nie byliście od wieków. W restauracji byłaś chwilę przed nim. Gdy tylko ten podszedł do stolika już wiedziałaś, że coś jest nie tak.

***

-Jimin, ja rozumiem, że było dziś słońce oraz wiem jak zarąbiście wyglądasz w okularach przeciwsłonecznych, ale zdejmij je proszę -poprosiłaś co chłopak uczynił. Ociężale, ale to zrobił. Odłożył okulary na stolik i obniżył głowę z powodu światła rażącego go w oczy.

-Co się dziś z tobą dzieje? -spytałaś w końcu, gdy przyszło zamówione przez was jedzenie, a wokalista tylko grzebał w talerzu. -No słucham.

-Nic się nie dzieje -mruknął. -Po prostu nie jestem głodny.

-Przede mną się nie uchowasz, chłopaczku -zaświergotałaś. -Powiedz co się dzieje, martwię się.

Idol popatrzył w końcu w twoje oczy i westchnął. Siedzenie w tak głośnym miejscu oraz oświetlonym  było dla niego katorgą. Myślał, że zaraz padnie na stolik. Jeszcze fakt, że każdy coś jadł a on sam, będąc głodnym w cholerę, po prostu nie mógł czegoś zjeść, doprowadzał go do szału. W końcu z tego wszystkiego chłopakowi poleciały pierwsze łzy po policzkach. Był już zbyt zmęczony tym wszystkim.

-Ej, ej, ej! Ale nie płacz -wstałaś ze swojego miejsca i podeszłaś do Jimina. Położyłaś mu rękę na ramieniu i lekko je gładziłaś. -Powiesz mi w końcu co się dzieje? Czy mam zgadywać?

-Chce do domu. [T/I], zabierz mnie proszę do domu -wychlipał dobrze wiedząc jak dziecinnie musiało to zabrzmieć, jednak tego właśnie w tej chwili chciał. Już po sekundzie zapłaciłaś kelnerowi za niezjedzone, ale zamówione dania i skierowaliście się do twojego samochodu. Usiadłaś za kierownicą a Jimin wtarabanił się na miejsce pasażera. Okulary znów miał na nosie a głowa spoczęła mu na szybie samochodu. Jeszcze przez krótką chwilę można było usłyszeć pociąganie nosa.

-Jak tak bardzo nie chciałeś się dziś spotkać wystarczyło mi tylko powiedzieć -oświadczyłaś poważnie wyjeżdżając z parkingu. Dopiero po chwili dotarło do niego co powiedziałaś.

-Ja chciałem się z tobą spotkać! -zaprzeczył ci. -Tylko trochę boli mnie głowa -przyznał się w końcu, spoglądając za okno. Zaczął przyglądać się krajobrazowi rysującemu się za nim, tylko by nie patrzeć na twoje oceniające spojrzenie.

-Bolała cię głowa i nic mi nie powiedziałeś? Idioto, przecież nie musiałeś się silić skoro źle się czujesz! Powinieneś teraz leżeć w łóżku -podniosłaś lekko głos, jednak od razu tego pożałowałaś, patrząc jak usta chłopka wykrzywiają się. -Jiminnie, boli mnie jak patrzę, gdy tak cierpisz. Nie chcę patrzeć jak płaczesz z bólu. Proszę cię, na następny raz po prostu mi powiedz, że źle się czujesz. Zrozumiem to przecież.

Jednak Jimin zdawał się już nie słyszeć końcówki twojej wypowiedzi, gdyż zasnął cicho pochrapując przez pełny nos, od nagłego ataku płaczu. Nie zamierzałaś go budzić, prosiłaś później resztę bangtanów o pomoc w przeniesieniu chorego.

V

Teahyung poinformował cię osobiście o swoim stanie chcąc tylko odwołać wasze wspólne wyjście do restauracji, nie spodziewał się, że wparujesz do dormu już następnego ranka. Można by powiedzieć, że zmieniłaś się wartami z Jinem i Jiminem, którzy opiekowali nie chorym przez noc a, że musieli teraz iść z resztą na treningi, to zostałaś sama z chorym Taehung'iem. Seokjin przed wyjściem nakazał ci podać chłopakowi leki, położone w kuchni, gdy ten się obudzi. Dodał również, że może być trudno i życząc ci powodzenia wyszedł.

***

-Mówiłem żebyś nie przychodziła -mruknął, na w pół śpiący jeszcze, chłopak.

-No widzisz jaka ja jestem wspaniała i kochana? Przyszłam cię poniańczyć i dodatkowo mam dobry humor -zaklaskałaś w ręce rozbudzając do reszty idola. -Jin kazał ci dać leki, więc poczekaj tu na mnie -rozkazałaś grożąc mu palcem. Wychodząc szłaś tyłem, by patrzeć co ten wyczynia. Osobiście? Nie ufałaś mu. Seokjin cię ostrzegał, że ten kombinuje. Weszłaś do kuchni od razu spostrzegłaś leki, które zostały przepisane Koreańczykowi. Zgarnęłaś je szybko i wróciłaś do sypialni. Chłopaka niestety już tam nie zastałaś.

-Taehyung! Gdzie poszedłeś!? Nie możesz wychodzić z pokoju, jesteś rozpalony! -krzyczałaś latając jak opuszczona po całym domu, by znaleźć swoją zgubę. W końcu cię oświeciło. Otóż chłopaczyna zamknął się w kiblu. Na klucz. Zaczęłaś walić w drzwi, niczym wkurzony wuefista w drzwi, do damskiej szatni.

-Otwieraj bo ci wywarzę te drzwi! -krzyknęłaś, ale nie otrzymałaś odpowiedzi. -Tae, musisz zażyć te leki, jeśli chc...

-Nie, nie wezmę tego -odpowiedział stanowczo z środka pomieszczenia. Siedział sobie na zamkniętej muszli klozetowej i przeglądał coś na telefonie. Bawiła go strasznie zaistaniała sytuacja. Spodobało mu się jak bardzo pragnęłaś mu ''pomóc''.

-Że co proszę?! Weźmiesz to! Choćbym miała tu siedzieć godzinami, weźmiesz te leki! -oświadczyłaś i znów szarpnęłaś za szafkę.

-Jimin już próbował, nie otworzysz -odpowiedział spokojnie przechodząc kolejny level w grze.

-Jimin to nie ja -mruknęłaś do siebie. -Otwieraj, cholero jedna!

-Nie.

-Powiedziałam...

-Nie.

-Ale już mi wyłazisz! Jak nie... to sobie pójdę! I możesz się do mnie nie odzywać, do końca następnego miesiąca! -stwierdziłaś, że zastosujesz przekupstwo. Postarałaś się jeszcze o poudawanie odgłosów butów, by nabrać bangtana. Najwyraźniej złapał przynętę, gdyż wyszedł. Gdy tylko to zrobił rzuciłaś się na niego przytulając się najmocniej jak mogłaś do jego cielska.

-Mam cię -sapnęłaś w jego bluzę. -I co teraz? Zeżresz te leki, przegrałeś.

-Albo możemy wrócić do łóżka i się razem położymy -zaproponował idąc z przytuloną tobą w stronę pokoju. Nie odzywałaś się już i skierowaliście się wspólnie w stronę sypialni. Gdy chłopak rozścielał łóżko na nowo ty wrzuciłaś dwie tabletki do szklanki z wodą. Tamten nie zwracając zbytniej uwagi co pije, wypił leki wraz z napojem.

-Ty niedobra -popatrzył na ciebie z udawanym wyrzutem i ze skrzywioną twarzą, od dziwnego posmaku w buzi. Następnie rzucił się na łóżko z rozbiegu zgniatając cię swoim ciężarem ciała. Skończyłaś marnie, łaskotana przez własnego chłopaka. -A masz krasnalu jeden.




Suga

Yoongi... można by się było spodziewać, że ten osobnik nie potrzebuje atencji. Jednakże choroba sprawia, że robi się z niego klucha, która nic się nie odzywa, tylko robi co się mu karze. Chłopak był wyjątkowo przeziębiony, poprzez kręcenie do późna jednego z nowszych MV, które było kręcone zimną i późną nocą. Suga starał się ignorować katar i gorączkę, ale po godzinie prób wytworzenia nowego utworu, w swym studiu, poddał się i ruszył prosto do ciebie. Tylko u ciebie widział możliwość położenia się i odpoczęcia. Wiedział, że gdyby wrócił do dormu miałby nad sobą sześciu gapiów. Sześciu, chętnych do pomocy, gapiów. Wolał mniejsze zło, czyli ciebie.

***

-I ty mi w takim stanie dzisiaj z łóżka wstałeś? -spytałaś już na progu widząc jak ten mozolnie ściąga buty. Odłożył je na bok i skierował się na sofę obok ciebie i runął głową na twoje kolana. -Co cię boli?

-Ciii... -uciszył cię kładąc ci rękę na całej twojej twarzy. -Słyszysz to?

-Ale co? -zdziwiłaś się dalej mając jego dłoń na twarzy.

-No właśnie, no właśnie, [T/I] -zacmokał i ściągnął swoje dłonie, by wygodnie się ułożyć.

-Zaraz cię wyrzucę -zagroziłaś patrząc na Koreańczyka. -Wysmarkaj ten nos, bo ci się uszy zatkają -odpowiedział ci tylko głośny oddech chłopaka. Sama postanowiłaś zadziałać i przyłożyłaś dłoń do czoła chłopaka. Wskazywała na gorączkę. -Chyba nieźle się rozchorowałeś, skoro myślisz, że nie nawalę cię tu lekami -mruknęłaś i wymsknęłaś się spod głowy chłopaka. Tamten jęknął niezadowolony.

-Nieee, wróć do mnie... -dalszej części nie usłyszałaś gdyż skierowałaś się do kuchni. Chwilę poszperałaś i wyciągnęłaś potrzebne ci rzeczy. Gdy wróciłaś zastałaś już śpiącego Yoongi'ego. Podeszłaś do niego cichaczem i zaczęłaś lekko szturchać w ramię, by podać mu leki.

-No, już Yoonie, pora na leki -mruknęłaś dalej próbując go zbudzić, jednak ten pociągnął cię za rękę i przyciągnął na sofę.

-Później, teraz śpimy -odmruknął i lekko się do ciebie przymilając na nowo zasnął.


_____________

Pozdrawiam osoby czytające i życzę miłego dzionka 👽

Szczerze? Osobiście jak jestem chora, to zachowuje się jak opisana przeze mnie akcja z Jiminem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top