13. Bts vs twoje kompleksy
RM
Kompleksy: nogi
Kobieta zmienną jest, powiadają niektórzy. Namjoon mimo, że ma głęboki szacunek do płci pięknej, to podpisałaby się pod tym zdaniem. Już nie raz zdążało się, że patrzył jak to przeglądasz się sobie w lustrze i potrafisz tuż przed wyjściem-na jakieś spotkanie- zmienić swój ubiór, nawet po kilka razy. Zwykle pozostawiał tą kwestie tobie, gdyż szczerze Po pierwsze ,,nie brał w ogóle pod uwagę, że możesz mieć kompleksy". Po drugie ,,wolał zostawić kwestie twojego ubioru tobie, dał ci w tym swobodną przestrzeń". Pewnego dnia zostaliście jednak zaproszeni wspólnie na kolację z jakimś znajomym Joon'a, który również miał przyjść ze swoją dziewczyną. Wtedy to znów zaczęłaś majaczyć coś do siebie w lustrze i rzucałaś ubraniami na prawo i lewo.
***
-[T/I], proszę cię pośpiesz się. Musimy już wychodzić! -krzyknął Namjoon pukając do drzwi twojego pokoju. -[T/I], słyszysz? Mogę wejść?
-Za cholerę mi tu nie wchodź! -ryknęłaś próbując ściągnąć porwane rajstopy, które zniszczyły ci się przed sekundą, przez zahaczenie o zamek sukienki.
-To co ty tam robisz? Naprawdę musimy iść -powiedział opierając się ramieniem o drzwi i czekając aż wyjdziesz, lecz nic takiego nie nastąpiło.
-Idź sam -w końcu uzyskał odpowiedź, jednakże nie taką której oczekiwał.
-Co? Dlaczego? Przecież tak się cieszyłaś -spytał zdezorientowany.
-Nie pytaj tylko idź, mówię! -ryknęłaś a oczy, jak z automatu, ci się zaszkliły. Miałaś już serdecznie dość tego kompleksu i wstydu do swoich nóg. Po prostu nie mogłaś na nie patrzeć, gdy byłaś w sukience a co dopiero bez rajstop.
-Nigdzie nie idę, bynajmniej nie bez ciebie -zaprzeczył i sięgnął za klamkę.
-Nie wchodź! -chłopak chyba nie zamierzał cię słuchać, ponieważ już po sekundzie znalazł się w pokoju. Pierwsze co zobaczył to pięć sukienek leżących porozrzucanych na ziemi. Później jednak wrócił do ciebie. Siedziałaś na łóżku naprzeciwko lustra. W ręku trzymałaś podarte ubranie i pochlipywałaś sobie po cichu.
-Hej, co się stało? Zrobiłem coś nie tak? -spytał skanując wszystko dookoła by dojrzeć gdzieś przyczynę twojego zachowania. -Odpowiesz mi, hmm? Czemu nie chcesz iść?
-Widzisz to -wychlipałaś wskazując dłońmi na swoje nogi.
-Nogi, widzę twoje nogi i co w związku z tym? One są powodem dla którego płaczesz -spytał kładąc ci rękę na ramieniu.
-Mam okropne nogi, nie nadają się do sukienek. W ogóle nie mogę patrzeć na nie, gdy noszę sukienki i to jeszcze bez rajstop... a wszystkie laski w tej restauracji będą pewnie w sukienkach -wyznałaś a Namjoon się uspokoił.
-Mogłaś przecież ubrać spodnie, też wyglądasz w nich znakomicie. A jeśli chodzi o te twoje sukienki, jak nie czujesz się w nich pewnie to nie zakładaj ich z mojego, czy kogoś innego, powodu. Podobasz mi się w czymkolwiek nie byłabyś ubrana, więc nie smutaj mi już -mruknął przyciągając się do przytulasa. -A teraz ładnie proszę mi powiedzieć: dziękuję Joonie, jesteś wspaniały zawsze mi pomagasz, jakie ja mam wspaniałe nogi, kocham siebie i swoje ciało. I zbierajmy się. Moi przyjaciele są przyzwyczajeni do tego, że się spóźniam, więc na spokojnie, ochłoń troszkę.
Jin
Kompleks: ramiona/barki
Co jak, co, ale Seokjina podziwiałaś za to jak potrafił o sobie pozytywnie mówić. WWH jest słowem odbijającym się w twojej głowie, gdy patrzysz jak ten przygląda się sobie w lustrze. Rzadko kiedy słyszałaś, by powiedział ci o jakimś kompleksie i zamknął się w pokoju, nie chcąc wystąpić z tego powodu na scenie. Ty natomiast miałaś ten problem, że nie potrafiłaś wyjść na ulice, w choćby koszulce z rękawkami do ramion. Uważałaś, że masz zbyt pulchne ramiona, a o barkach to... wolałaś już nie patrzeć w tamtą stronę.
***
-Okej, jak zaraz nie ściągniesz tej koszulki, to zdechniesz na tym słońcu- stwierdził Jin wskazując na twoją koszulkę z długim rękawem. -Jest chyba ze 30 stopni w słońcu, nie będę udzielał ci pierwszej pomocy, ostrzegam cię.
-A ostrzegaj se -burknęłaś i poszłaś dalej, wracaliście właśnie ze spaceru i kierowaliście się do ciebie. -Mam ci w staniku paradować? Proszę bardzo, zaraz zdejmę ci koszulkę, może dorzucę do tego biustonosz? Co ty na to?
-Ja serio mówię, [T/I]. Pod spodem masz podkoszulkę, prześwituje ci -odparł spokojnie i przyśpieszył, by dorównać ci kroku. -Pocisz się, zdejmij to.
-Nie, to nie -sapnęłaś ocierając czoło, do którego przyklejały się już twoje włosy, od potu.
-Dlaczego nie? Nie przeszkadza mi, jeśli będziesz w podkoszulce, sam teraz mam takowy na sobie -wskazał na swoje ubranie. -Nawet bym się ucieszył -mruknął już bardziej do siebie.
-Ale mi przeszkadza, okej? -powiedziałaś już lekko zdenerwowana jego czepliwością, do tego tematu. -Chce mieć na sobie tą koszulkę, ponieważ czuję się w niej pewniej. Nie mam barów czy ramion jak ty, mam grube łapy i grube bary, więc zostaw ten temat i wracajmy już do domu -skończyłaś swój wywód i przyśpieszyłaś jeszcze bardziej. Chłopak musiał aż biec do ciebie truchtem.
-Niczego- nigdy w świecie- nie nazwałbym w twoim ciele grubym, przysięgam ci -zatrzymał cię i zaczął, tym razem swój wywód.- Uważam, że wyglądasz jak każdy normalny człowiek. Nie każdy rodzi się z takim ciałem jakim by chciał, żeby ono było. Na te ramiona czy bary, na które teraz patrzysz, wiesz ile musiałem się naharować? No właśnie... Normalnym jest, że masz jakieś kompleksy. A nawet jeśli rzeczywiście ktoś ci mówi – czy nawet sama sobie to wmawiasz – że coś jest w tobie nie tak. Że niby powinnaś być inna, a nie taka jaka jesteś teraz... To powiem ci jedno: nikt tak naprawdę nie zwraca uwagi na nasze niedoskonałości, a one przecież sprawiają, że każdy z nas jest inny i to jest właśnie piękne w każdym z nas. Różnorodność jest piękna. Jeśli jednak ta oto koszulka sprawia, że czujesz się pewniej, to możesz ją przy mnie nosić, chodźmy już do domu. A i jeszcze jedno... Spróbuj jeszcze przy mnie kiedyś powiedzieć, że gdzieś jesteś gruba, to nie wiem co ci zrobię... Jesteś moją Worldwide Beauty, kochanie.
J-Hope
Kompleksy: wykształcenie
Twoi rodzice, podczas przyjazdu do kraju ojczystego, wyrazili swoje ostre zdanie na temat nie posiadania magistra oraz twej pracy na fanmeeting'ach. Ocenili cię dość surowo, mówiąc, że spodziewali się po tobie mądrzejszych decyzji. Gdy wróciłaś chodziłaś ciągle zamyślona a do pracy nie poszłaś, wzięłaś urlop. Hoseok zauważył to dopiero gdy przyszedł odwiedzić cię w pracy, a dostał w zamian tylko wiadomość zwrotną, że jesteś na "chorobowym". Od razu poleciał w stronę twojego mieszkania, myśląc, że serio coś cię wzięło.
***
-To po co wzięłaś to chorobowe? Nie jesteś chora, co się dzieje, [T/I]? -spytał zaciekawiony siadając obok ciebie na sofie.
-Nic, po prostu muszę pomyśleć i zastanowić się nad paroma kwestiami -wzruszyłaś ramionami udając, że nic się nie dzieje.
-Możesz mi wszystko powiedzieć -oznajmił dalej nie odwracając od ciebie wzroku, w przeciwieństwie do ciebie. -[T/I], nie będę cię oceniał, chcę wiedzieć tylko co cię dzieje.
-Czy moja praca jest taka zła? -walnęłaś. -Czy ja pracując tam gdzie pracuję, wydaję się bardziej... ułomna? Czy posiadanie magistra sprawi, że ludzie będą patrzeć na mnie bardziej poważnie?
-Ktoś ci coś nagadał? -spytał zdziwiony, że nagle mogło najść cię na takie myśli.
-Rodzice, powiedzmy, że ich mocno zawiodłam i rozczarowałam -odparłaś, co poskutkowało długą i gęstą chwilą ciszy. Chłopak siedział i zastanawiał się co powiedzieć, lecz ty zdążyłaś już zadać kolejne pytanie. -Czy powinnam wrócić na studia?
-Słuchaj, rodzice często mówią coś, zanim coś poważnie przemyślą -zaczął mówić co przyniesie mu na język. -Prawdopodobnie żałują teraz tego co ci powiedzieli, choć może też się zdarzyć, że i nie, ale nie powinnaś się tym przejmować. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, [T/I], nie jesteś jak twoi rodzice. Jesteś inna i to się ceni. Nie robisz tego co każdy, tylko robisz to co kochasz. Pamiętam dobrze, jak mi opowiadałaś o tym jak to kochasz co robisz i z jakimi to wspaniałymi ludźmi pracujesz. Nie powinnaś iść na te studia, ponieważ ktoś cię do tego zmusza, to jest twoja decyzja. Nie moja, nie twoich rodziców, czy jakiegoś innego prypcia, tylko twoja. A teraz proszę się ładnie uśmiechnąć, w końcu walnąłem jakąś mowę, Namjoon może mi buty wiązać -zaśmiał się kładąc ci głowę na ramieniu.
Jungkook
Kompleksy: pochodzenie
Na twoim roku studiów, pojawiły się nowe przedmioty, tak więc i nowi nauczyciele. Większość z nich było w miarę normalnych, jednak jednemu z nich najwyraźniej nie pasowało twoje pochodzenie. Oczywiście skapowałaś się o tym, mimo, że nauczyciel wprost ci tego nie powiedział, jednak uwziął się na ciebie jak cholera.
***
-Czyli mówisz, że typowi nie podoba się twoje pochodzenie? -zdziwił się chłopak, na co kiwnęłaś głową. -I dlatego się na ciebie uwziął?
-Tak -odparłaś krótko mieszając łyżką w herbacie.
-Przecież to jest, po pierwsze: nieludzkie. A po drugie: nieprofesjonalne. Jak profesor na studiach medycznych może się tak zachowywać?!
-A skąd ja mam to niby widzieć? -mruknęłaś cicho, cały dzień praktycznie nic się nie odzywałaś. Jakoś utkwiły ci w głowie, te wszystko oskarżenia kierowane w twoją stronę. Zaczęłaś się nad nimi poważnie zastanawiać i jakoś też siebie obwiniać, z niewiadomych przyczyn.
-Nie powiesz mi chyba, że wzięłaś to do siebie, co? -spytał Kook spoglądając na ciebie. Gdy nie uzyskał odpowiedzi podszedł do ciebie, od strony oparcia sofy, i objął cię wokół szyi. -Twoje pochodzenie nie ma żadnego wpływu na to jakim człowiekiem jesteś, a już na pewno na to jakim lekarzem będziesz... Albo jednak nie, ma znaczenie. Napewno będziesz lepsza od tego grzyba -powiedział pocieszająco. -Masz się nie zamartwiać tym staruchem, starsi ludzie już tacy są. Jak dalej będzie się tak do ciebie odzywał i będzie ci uprzykrzać życie, to na niego naniesiemy. Piękny donosik, to jest to... Razem będziemy oglądać jak wywalają go z uczelni, co ty na to? Ja, na przykład, bardzo chce to zobaczyć -uśmiechnął się i cmoknął cię w policzek, byś i ty się uśmiechnęła.
Jimin
Kompleksy: twoja gadatliwość
Dużo osób ma problem z rozmawianiem z ludźmi, tak zwana nieśmiałość, ty masz kompletnie na odwrót. Potrafisz podejść do byle kogo i zagadać, dlatego obrałaś sobie za cel studia dziennikarskie. W końcu jednak doszło do tego, że wielu twoich znajomych, nie przyjaciół, zaczęło zwracać ci uwagę jakobyś za dużo gadała i twoja buzia się nigdy nie zamykała. Jakoś to do ciebie przyległo i zaczęłaś nie zastanawiać nad własnym zachowaniem. Przestałaś już tyle mówić, co nieźle zdziwiło twojego chłopaka, który lubił słuchać wszystkich historii, które to opowiadałaś, gdy wracałaś z uczelni. W końcu zaczęła mu przeszkadzać ta cisza z twojej strony i postanowił zainteresować się całą sytuacją.
***
-Że co ci powiedzieli?! -uniósł się chłopak na tłumaczenia z twojej strony.
-To co słyszałeś -burknęłaś chowają trochę swoją twarz we włosach.
-Nie powinni się w ogóle nazywać twoimi znajomymi, ba powinni trzymać się z dala od ciebie zanim sobie porozmawiamy -oznajmił. -Nikt, rozumiesz? Nikt nie ma prawa tak do ciebie mówić. To, że jesteś wygadana jest atutem, a oni ci zwyczajnie mogą tego zazdrościć. Wiesz ile osób marzy, by być takim jak ty? Bardzo dużo, [T/I]. Nie myśl o tym jak o jakimś problemie, bo nim nie jest. Powtórzę: to jest twój atut. Ja wręcz uwielbiam w tobie twoją gadatliwość, nie potrafiłbym normalnie iść na treningi gdybyś do mnie codziennie nie dzwoniła i chociażbyś nie rzuciła jakimś żartem. Więc chociażby dla mnie, proszę bądź sobą i nie patrz na zdanie innych, którzy cię w ogóle nawet nie znają. Jesteś najwspanialszą, najpiękniejszą i najbardziej wygadaną dziewczyną jaką znam, a teraz opowiesz mi o swoim przebiegu dnia, ze szczegółami, jakbyś miała pisać doktorat! -rozkazał i ułożył się głową na twoich kolanach. -No już, słucham! Zaczynaj!
V
Kompleks: sytuacja finansowa
Pewnego dnia idąc Taehyung'iem na spacer jakaś fanka was wyśledziła i już po paru chwilach byłaś jedną z najbardziej poszukiwanych kobiet na instagramie czy innych portalach społecznościowych. Ludzie łatwo wyszpiegowali gdzie pracujesz i co robisz, jakie masz wykształcenie. Jako, że idolką nie byłaś i nie jesteś to masz oczywiście konto na jakiś portalach. Tak, więc bardzo łatwo tysiące ludzi z całego świata sprawiło, że dostałaś kompleksu na temat swojej sytuacji finansowej. Nie pracowałaś w wymarzonej firmie, gdyż zawsze bałaś się mierzyć wysoko, skończyłaś w zwykłej korporacji. Pracowałaś po kilkanaście godzin bez przerwy, a mimo to dalej mieszkałaś w kawalerce. W końcu doszło do tego, że zwyczajnie zaczęłaś się siebie wstydzić, na tle swojego chłopaka. Taehyung nie miał bladego pojęcia czemu się od niego tak odsuwasz, próbując sobie wmówić, że wcale go nie zdradzasz.
***
-Czyli nie zdradzasz mnie? -spytał spoglądając na ciebie z przeciwnej strony stolika.
-Nie! Jak w ogóle mogłeś o tym pomyśleć? -wrzasnęłaś przerażona faktem, że doprowadziłaś do takiej sytuacji. -Nigdy, nie śmiałabym zrobić ci czegoś takiego.
-Tak, więc dlaczego się do mnie nie odzywasz, nie chcesz się już ze mną spotykać? O co chodzi? -spytał skonfundowany. Na to pytanie westchnęłaś głęboko, zaczęłaś zastanawiać się, czy brnąć w to dalej, czy zwinnie zmienić temat, czy jeszcze skłamać. Po dłuższej chwili ciszy, wybrałaś pierwszą opcję.
-Po prostu uznałam... Bo widzisz... Dlaczego akurat ja? Co ja ci mogę dać, Taehyung? Przecież mnie ledwo stać na to mieszkanie, a wystrzałowego prezentu na urodziny nawet nie jestem ci w stanie zafundować -powiedziałaś prawie na jednym tchu. -Chodzi mi oto, że zasługujesz na o wiele, wiele więcej. Powinien...
-Powinienem to ja ci chyba strzelić w głowę, ale zostanę pacyfistą -przerwał twoją mowę. -Nie obchodzą mnie kwestie materialne, [T/I]. Nie obchodzi mnie, czy na urodziny dostanę coś markowego, czy nie, ważne są intencje. Jak dla mnie? Wystarcza mi twoja obecność, tyle mi do szczęścia potrzebne, a nie jakaś koszulka Gucci sruczi. Mieszkanie, mieszkaniem, prędzej czy później spełnisz swoje marzenia i będziesz pracować we własnej firmie, tak jak chciałaś. Nawet ci pomogę, jeśli będzie trzeba. Ostania kwestia, ja już wystarczająco wyłuskałem od życia, dostałem co chciałem. Spełniłem marzenia, podróżuję po świecie robiąc co kocham i posiadam najwspanialszą dziewczynę pod słońcem... Chcę przez to powiedzieć, że to właśnie ty, z naszej dwójki, zasługujesz na więcej i tak jak wcześniej wspomniałem, pomogę ci spełnić marzenia, choćbym miał cholera lecieć w tą i z powrotem do Europy, rozumiesz? Jesteś wspaniała, a twoja sytuacja materialna, może jeszcze się diametralnie zmienić. A i jeszcze jedno... jeśli jeszcze raz ktoś ci coś napisze, w kwestii twojej pracy, to proszę zgłoś mi to odrazu, nikt nie ma prawa wprowadzać mojej dziewczyny w kompleksy.
Suga
Kompleksy: trądzik
Yoongi miał gdzieś czy się malujesz, czy też nie. Zależało mu tylko abyś czuła się ze sobą komfortowo. Tak więc zwyczajnie nie wyrażał swojego zdania w tym temacie, gdyż uważał, że to tylko iwy łącznie twoja sprawa. Powodem twojego makijażu była chęć przykrycia okropnych pryszczy, których to chyba wszyscy nienawidzimy. Pewnego, jakże zarąbistego dnia, nie mając chęci ruszyć swoich czterech liter do toalety, siedziałaś nieumalowana oglądając pierwszy lepszy serial. Kompletnie nie spodziewałaś się, że szanowny Min Yoongi raczy cię dziś odwiedzić. Gdy tylko ujrzałaś go w swoim salonie przykryłaś twarz poduszką.
***
-A tobie co się stało? -spytał siadając koło twoich nóg.
-Nic -powiedziałaś w poduszkę trzymając się jej jeszcze mocniej, w obawie, że chłopak ją zaraz zabierze. Za Chiny nie chciałaś by ktoś zobaczył ‚,to coś" na twojej twarzy.
-Nic? Dobrze się dziś czujesz? Zimno ci? -spytał patrząc na ciebie dociekliwie i automatycznie przysunął się w twoją stronę.
-Czuje się świetnie, wręcz znakomicie -mruknęłaś wymijająco.
-Tak? To zdejmij proszę tą poduchę z twarzy, chce zobaczyć o co chodzi -oznajmił.
-Ale o nic nie chodzi -odparłaś szybko, a chłopak zdążył już złapać za poduszkę i ci ją wyrwać. Następnie rzucił ją gdzieś za sofę. Zanim zdarzyłaś przykryć twarz rękami raper i tak zeskanował twoją buzię.
-Dobra, bo ja już nie wiem. O co ci chodzi? -spytał wyraźnie zdezorientowany.
-Jak to nie wiesz? Przed chwilą zobaczyłeś -zdziwiłaś się podnosząc się.
-Co niby zobaczyłem? Twoją twarz? Czy ty mnie testujesz? Ścięłaś włosy? -spytał myśląc w głowie co mogłaś zmienić w swoim wyglądzie.
-Nie -zaprzeczyłaś i przykryłaś twarz włosami. -Nie widziałeś tych czerwonych okropnych...
-Chodzi ci o trądzik? -spytał od niechcenia i wygodniej rozsiadł się na sofie. -Zauważyłem, ale nie widzę w tym nic szczególnego. Ty masz problem z pryszczami, ja z porami. Każdy człowiek jest inny, jak i jego cera, dlatego nie przyciągam do tego większej uwagi. Chyba, że chcesz abym się zaczął interesować twoim trądzikiem, za każdym razem wchodząc do twojego domu będę zasłaniał sobie twarz... bądźmy rozsądni, kochanie. Wyglądasz jak każdy inny człowiek z trądzikiem i mogę cię zapewnić, że- mi bynajmniej- on w ogóle nie przeszkadza. A teraz możemy sobie wspólnie poleżeć i pogadać na owiane szczęściem historie, żebyś widziała jak się ten Jimin wyrąbał na ziemi...
—————————
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top