✨ 1. ✨


___________________________________

„Chuuya, powiedz mi... kiedy ostatnio spałeś?"
„To nie twój interes, Dazai."
___________________________________



Zima

      Dazai owinął wokół siebie płaszcz jeszcze mocniej niż zwykle. Zarówno on jak i Nakajima udali się na misję, gdy na zewnątrz panował mróz, a temperatura była bardzo niska. Pomimo jego niekończących się protestów, kierowanych w stronę Kunikidy nie miał innego wyboru, jak słuchać jego rozkazów.

      -„Dzisiaj jest zimniej niż zwykle, prawda Dazai-san? Kompletnie zapomniałem zabrać szalika ze sobą." – szarowłosy kichnął, po czym przetarł nos dłonią z nieśmiałym uśmiechem.

      Dazai ze zirytowaniem popatrzył na chłopaka, po czym wzruszył od niechcenia ramionami. –„Rzeczywiście, Atsushi-kun, dzisiaj jest wyjątkowo mroźnie, chociaż ta temperatura przy zimnym sercu Kunikidy to tyle co nic." – Brunet zadrżał z zimna, gdy tylko owiał go podmuch wiatru. –„Wysłać nas na misję w taki dzień..." -odpowiedział drżąc. –„Okrucieństwo. Nie ma co."

      Atsushi mógł tylko westchnąć i przytaknąć na narzekania swojego mentora.

      -„Szczerze mówiąc, Atsushi-kun. Ten dzień nie mógłby być gorszy—

      Głos brązowookiego urwał się w momencie, gdy wpadł na kogoś, wychodzącego zza rogu ulicy. Drobna postura, z kapeluszem na głowie weszła w drogę dwóm detektywom, na co Dazai jedynie uśmiechnął się zadziornie. –„Proszę, proszę. Czy to nie najmniejszy egzekutor w całej Portowej Mafii? Muszę przyznać, Chuuya, jesteś tak mały, że prawie cię nie zauważyłem... Nawet w tym twoim bezgustownym kapeluszu." -Zaśmiał się, oczekując lawiny nieprzyzwoitych słów skierowanych w jego stronę, gdy tylko wyśmiał wzrost i kapelusz Nakahary. W zamian tego nie otrzymał nic, jak tylko ciszę w odpowiedzi.

      Rudowłosy zatrzymał się na chwilę, po czym zwrócił głowę w stronę Dazai'a. Oczy wyższego z nich momentalnie poszerzyły się na widok chłopaka, którego zwykle błyszczące, rude loki, opadały bezwładnie na jego twarz. Jego oczy, wcześniej błękitne, bijące siłą niczym dziki ocean, spoglądały na niego, utraciwszy wszystkie ślady życia w chłopaku.

      Po wymianie kilku krótkich spojrzeń z brunetem, Chuuya mimowolnie ruszył w swoją stronę, na co ten jedynie westchnął pod nosem.

      Nakajima ze zdezorientowaniem przyglądał się całej scenie odegranej w jego obecności, po czym zerknął na twarz partnera wyczuwając w niej nutę niepokoju.

      –„Dazai-san?"- głos siwowłosego momentalnie wyrwał mężczyznę z kłębiących się w jego głowie myśli.

      -„Hm?"

      -„Wszystko w porządku?"

      Brunet jedynie uśmiechnął się, mimowolnie kręcąc głową. –„Nie, to nic takiego, Atsushi-kun." – W chwilę później, przeciągając się, przyspieszył kroku, wyprzedzając tym samym chłopaka. –„Lepiej się pośpieszmy i skończmy tą misję, zanim zamarznę tu na śmierć. Może i kręci mnie samobójstwo, ale na pewno nie w taki sposób~".

      Atsushi przechylił jedynie głowę, unosząc brew, by zaraz po tym podążyć za wyższym detektywem. Nawet po takim czasie, nie mógł w pełni zrozumieć, co siedziało w głowie tajemniczego bruneta. Wyrywając się z własnych myśli, potrząsnął głową. Niezadawanie Dazai'owi pytań w końcu było najlepszym wyjściem w tej sytuacji.

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top