Chapter IV
Znowu poniedziałek. Oj, jak bardzo Natalia nienawidziła tego dnia.
„Szkoła? Pfff. Po co to komu?" – tak pomyślała, gdy obudziła się rano i zobaczyła, że zaspała.
Po obudzeniu zrobiła to co zawsze – od razu wzięła telefon do ręki. Spojrzała na zegarek i zauważyła, że zaspała. Zaspała i to nawet tak potężnie. Właśnie się kończyła piąta lekcja, a ona nadal leżała sobie w najlepsze.
– Japierdole, no debil. Znowu zaspał – powiedziała do siebie niezbyt przytomnym głosem – Dobra, nie opłaca się już nigdzie iść – dodała po czym odłożyła telefon i wróciła do pedalenia się z morfeuszem.
Obudziła się chwilę przed piętnastą. Nie wiedziała co robić. Spać już nie, bo jutro się powtórzy dzisiejsza sytuacja. Uczyć się? Nie, bo po co. I tak dalej...
Po chwili przemyśleń stwierdziła, że wyjdzie na spacer do żabki i kupi sobie monsterka za żappsy, które udało jej się uzbierać. Uznała to za bardzo dobry i wartościowy pomysł, więc szybko wybrała jakiś -jak zazwyczaj- menelski outfit i ruszyła do miasta.
Natalia to debil. Wiedziała to już i to nawet dawno, ale nie sądziła, że jest aż takim debilem, by zapomnieć o tym, iż miała najbliższą żabkę 1km od domu. Więc zatem co zrobiła Natalia? Obrała drogę do tej na prawie drugim końcu miasta, obok jej szkoły.
♡♡♡
Mia dziś totalnie nie mogła się skupić na lekcjach. Tak jakoś bardziej niż zwykle. Czy to przez to, że się nie wyspała? Prawdopodobne, ale raczej nie. To chyba bardziej chodziło o to, że ta jej nieznajoma dziewczyna nadal ją opluwała i to tak totalnie. Pisała do niej jeszcze w niedziele, ale tym razem ona nawet jej nie odpisała. Tylko rzecz w tym, iż sprawa wygląda tak, że Mia nawet by nie pomyślała, żeby sobie odpuścić. I w tym tkwi cała kwintesencja. Będzie ją męczyć, aż jej się uda ją do siebie przekonać.
Lekcje dziś skończyła dziesięć minut po piętnastej i niezbyt jej się chciało wracać od razu do domu. Gdy wychodziła ze szkoły zauważyła jej przyjaciółkę – Kasię.
Pierwsze co zrobiła, gdy ją zauważyła, to bez większego namysłu zaczęła się drzeć.
– KASIAAAAAA!!!
Kasia zatrzymała się i odwróciła w stronę z której dobiegał głos Mii.
– Hej – powiedziała głosem takim jakby bez życia i poczekała, aż Mia do niej podejdzie.
Kasia to przyjaciółka Mii, wygląda trochę jak takie menelskie dziecko, to fakt. Jest też ruda, ale czy jest przegrywem? No, nie Mii to oceniać. Zapewne, gdyby to zrobiła, to by zawiało potężnie hipokryzją. Aczkolwiek Kasia miała 162cm wzrostu co sprawia, że, była wyższa od niej, więc Kasia i tak była na wygranej pozycji.
– Co dziś robisz? – zapytała.
– Nic. Idę do domu. Będę żyć. Niestety – odpowiedziała swoim zwyczajnym znudzonym głosem.
– Aha – powiedziała, po czym dodała – A pójdziesz może gdzieś ze mną?
– Nie.
– Aa... Okej to pa – powiedziała, po czym odeszła machając ręką na pożegnanie.
Po tym Mia udała się w stronę żabki niedaleko jej szkoły.
♡♡♡
Natalia była właśnie w trakcie kupowania jej upragnionego monsterka, gdy jej telefon zaczął dzwonić. Zignorowała to, bo jej monsterek był przecież ważniejszy. Najważniejszy.
Telefon wciąż nie przestawał dzwonić, co ją strasznie irytowało. Tym samym, gdy po chwili ten ktoś nadal się dobijał, odebrała.
– Czego – warknęła.
– Hejjj – usłyszała głos dziewczyny, której nawet nie musiała poznawać bardziej by już wiedzieć, że jest bardzo irytująca i od razu wiedziała co zrobi.
– Paaa – powiedziała i szybko się rozłączyła.
Schowała telefon do kieszeni i wróciła do swojego napoju bogów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top