Night 3
Gdy wyjechaliśmy z miasta było już dość ciemno na drodze. Od momenty gdy Jonghyun wyznał mi , że mnie kocha w ogóle nie mogłam wydusić z siebie żadnego dźwięku. Można by rzec , że w ogóle nie oddychałam. Chłopak natomiast był skupiony na prowadzeniu i przeważnie nie patrzył w moją stronę. Czułam się w tej sytuacji bardzo niezręcznie.
Pierwszy raz poczułam ,że komuś na mnie zależy w inny sposób niż zależy na mnie moim rodzicom. Pierwszy raz usłyszałam kocham cie od chłopaka i nie wiedziałam jak mam się zachować.
Spojrzałam dyskretnie w stronę chłopaka i przyjrzałam się jego twarzy. Mimo iż na jego twarzy nie było uśmiechu to wiedziałam, że teraz w środku się cieszy. Mimo iż wyglądał na skupionego na robieniu jednej rzeczy to wiedziałam, że w jego głowie jest pełno myśli które chcą by skupił się również na nich. Jonghyun był bardzo przystojny, ale czasami widok jego twarzy był dla mnie straszny. Szczególnie wtedy gdy wyglądał groźnie...wtedy wolałabym do niego nawet nie podchodzić.
-Czemu tak na mnie patrzysz? Aż tak ci się podobam?- zapytał uśmiechając się pod nosem i podpierając głowę na dłoni
-Nie myśl sobie za wiele..tylko się patrzyłam- powiedziałam odwracając swój wzrok, a to rozśmieszyło chłopaka
-Oj daj spokój. Haha właśnie wyznałem ci miłość, a ty dalej się rumienisz?- zapytał i spojrzał na mnie na krótką chwile
-Wcale się nie rumienie. Poza tym jest ciemno, więc wątpię, że zobaczyłbyś rumieńce- zauważyłam i byłam z siebie dumna
-Nie przyszło ci do głowy, ze wilki to nocne zwierzęta?- zapytał i oboje w tym samym momencie na siebie spojrzeliśmy
Kiedy nasze spojrzenia się z sobą spotkały oczy chłopaka zrobiły się na krótką chwile złote. Wystraszyłam się tego, bo w ogóle się tego nie spodziewałam. Podskoczyłam na fotelu, a Jonghyun westchnął i wrócił wzrokiem na drogę.
-Teraz się mnie boisz?- zapytał z rozbawieniem
-To dziwne, ze mnie przerażasz? Zaraz mi powiesz ,że jeszcze rentgen w oczach masz- powiedziałam i poprawiłam się na siedzeniu pasażera
Jonghyun nic nie odpowiedział tylko zaśmiał się pod nosem jakby zaczął rozumieć, ze czasami mógł on przerażać. Bawiłam go, ale nie miałam mu tego za złe. W sumie to sama miałam ochotę zacząć się śmiać. Jednak nim do tego doszło oboje usłyszeliśmy wibrację telefonu Jonghyuna. Chłopak odebrał niemalże od razu i już po chwili usłyszałam zmartwiony głos Taemina.
-Jonghyun oni wzięli ze sobą Jinkiego i Kibuma- powiedział, a ja i Jonghyun spojrzeliśmy na siebie. Ja z przerażeniem, a on jakby chciał mnie uspokoić
-Spokojnie oni byli na to przygotowani- powiedział Jjong
-Co? Zapomniałeś, ze są oni ludźmi?-!- zapytał przerażony chłopak
-Kai nie złamie kontraktu- zapewnił go chłopak, a ja nie miałam pojęcia co on ma na myśli
-A jeśli to zrobi? Zapomniałeś, że mu się sprzeciwiłeś i chce on teraz dopaść cie i ZuRi? - zapytał Tae
-Pamiętam to..Ale tej przysięgi nie złamie inaczej umrze jeśli to zrobi. Taemin uspokój się. Jinki powie, ze uciekłem i oni was zostawią. Pojadą za nami i już nic wam nie będzie grozić- powiedział Jonghyun i mocniej nacisnął pedał gazu
-Skąd ta pewność? - zapytałam wtrącając się do ich rozmowy. Jonghyun spojrzał na mnie, a ja uniosłam brew czekając, aż mi odpowie
-Bo bardzo dobrze go znam i wiem, że przez taki głupi powód nie chce on robić ze mnie swojego wroga zabijając moich przyjaciół.- wyjaśnił jakby to było dla niego oczywiste
-Jeśli się mylisz to...- zaczął Tae, a Jonghyun mu przerwał mając dość tego, ze młodszy mu nie wierzy
-Nie mylę się!- warknął- Obaj niedługo wrócą. Trzymaj się- dodał i się rozłączył
Patrzyłam na niego i zastanawiałam się, czy naprawdę chłopakom nic nie grozi. Nadal przecież się obwiniałam i nie zniosłabym tej myśli, że oboje mogą umrzeć z mojej winy. Nie chciałam tego.
-Nie martw się o nich. Nic im nie będzie. Onew był na to przygotowany i wie co ma im mówić. Jestem pewny , że oni już ich zostawili i jadą za nami- powiedział by mnie uspokoić, a ja nadal miałam wątpliwości.
-Nie chce by przeze mnie im się coś stało...- powiedziałam i zwiesiłam swoją głowę w dół i zaczęłam bawić się palcami. Jonghyun to zauważył i położył swoją prawą dłoń na moich rękach, by dodać mi otuchy
-Nic im nie będzie i jak już mówiłem to nie jest twoja wina- zapewnił mnie
Podniosłam głowię spojrzałam na niego, przytaknęłam by chłopak mógł skupić się na prowadzeniu. Kiedy Jonghyun ponownie skupił się na drodze ja poczułam się senna. Powiedziałam mu, ze się prześpię, a on przytaknął i życzył mi miłych snów. Niestety moje sny tamtej nocy nie były miłe.
Śniło mi się, że nadal jechaliśmy autem, ale oboje byliśmy zaniepokojeni. Jonghyun coś mówił żywo gestykulując, a ja starałam się go przekrzyczeć i miałam strach w oczach. Ten sen był tak realistyczny, że myślałam że ten sen dzieję się naprawdę.
W pewnym momencie coś wybiegło na drogę, a Jonghyun nie zdążył zareagować i nasze auto zboczyło z drogi i spadło z urwiska do dużego rowu. Przez chwile byłam nieprzytomna, bo widziałam tylko ciemność. Jednak gdy się obudziłam widziałam , ze jestem ubrudzona swoja krwią. Siedziałam w rozbitym samochodzie i gdy powoli z niego wyszłam dopiero wtedy zobaczyłam dwa wilki, które z sobą walczyły. Byłam taka słaba, że nie potrafiłam nawet zareagować. Jedyne na co było mnie stać to patrzeć na nie ze łzami w oczach...
W pewnej chwili jeden z wilków został tak ranny, że opadł metr ode mnie i skonał patrząc mi w oczy. W tedy pojawiło się światło, które przemieniło go w człowieka. To nie był Jonghyun....Gdy zobaczyłam przed sobą leżącego i już nieżywego mężczyznę zaczęłam płakać jakbym straciła kogoś ważnego. Podeszłam do niego i starałam się go obudzić. Rozpaczałam nad jego ciałem.
Wtedy usłyszałam jak ktoś się za mną skrada. Odwróciłam się i zobaczyłam tak podrapanego i pogryzionego Jonghyuna, który był z siebie dumny. Patrzyłam na niego z obrzydzeniem i gdy się do mnie zbliżał ja się cofałam. Wyglądałam tak jakbym się go bała i jakbym go nienawidziła, że zabił on tego człowieka...Gdy Jonghyun podszedł do mnie i mnie złapał za ramie bym mu nie uciekła, obudziłam się i poczułam łzy na swoich policzkach.
-Śniło ci się coś?- zapytał mnie od razu Jonghyun, a ja spojrzałam w stronę z której dochodził jego głos.
Już nie byliśmy w samochodzie tylko w jakimś pokoju. Leżałam na łóżku , a chłopak stał obok okna i patrzył w moją stronę. Od razu wytarłam mokre policzki i szybko przypomniałam sobie ten dziwny jak dla mnie sen. On wyglądał bardo realistycznie i bałam się, że może on coś znaczyć. Kiedy ponownie spojrzałam na Jonghyuna stwierdziłam, że nic mu o nim nie powiem...
-Nie, znaczy nie pamiętam- powiedziałam i odwróciłam głowę by nie poznał, ze go okłamuję
-Płakałaś przez sen- powiedział cicho i podszedł do mnie
-Naprawdę?- udałam, że tego nie wiem- Dziwne- dodałam i się zaśmiałam
-Jesteś pewna, ze nic ci się nie śniło? Martwiłem się o ciebie
-Jonghyun nic mi nie jest...Może to przez te obwinianie się...Tak w ogóle to gdzie jesteśmy?- zapytałam by zmienić temat
-W mieście Wonju- odpowiedział, a ja przytaknęłam i wyszłam z łóżka
-A co dalej? Czy Jinki i Kibum już wrócili do Taemina?- zapytałam
-Tak dzwonili gdy dojechaliśmy do miasta. Wszystko idzie zgodnie z planem.
-A jaki to plan?
-Dowiesz się wszystkiego w trakcie, a teraz ogarnij się, bo zabieram cię na śniadanie.
________________________________
Mam nadzieję, ze rozdział wam się spodobał. Pamiętajcie o pozostawieniu po sobie małego komentarza pod rozdziałem :)
JEŚLI CHCECIE POCZYTAĆ WIĘCEJ MOICH KSIĄŻEK TO POLECAM WAM ZAJRZEĆ DO MOJEGO NOWEGO FF O JONGHYUNIE :) Książka nazywa się WRITTEN IN THE STARS i znajdziecie ja na moim profilu z jak na razie tylko jednym rozdziałem .
Miłego popołudnia i do następnego ! :) :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top