🥀~Rozdział 30~🥀

🥀~Wyzwanie~🥀

Perspektywa Harley

Kiedy się obudziłam, myślałam, że sytuacja, która była wczoraj się wydarzyła nie była naprawdę. Dziwnie mi było spędzać czas z Dylanem, chociaż mogłam go unikać... Ale prawda była taka, że nie umiałam. Może dlatego dałam mu drugą szansę. Jakby nie patrzeć byliśmy jak ogień i woda, ale... Tak naprawdę gdzieś w środku byliśmy tacy sami.

Zmarszczyłam brwi czując zapach gotowanej jajecznicy. Przebrałam się szybko, po czym zbiegłam na dół. Widok, który zobaczyłam przyprawił mnie w osłupienie.

Dylan krzątał się po kuchni i robił nam śniadanie. Nie sądziłam, że zostanie na noc. Kiedy spojrzałam na salon, skrzywiłam się widząc, że spał na kanapie, pewnie było mu niewygodnie.

— Obudziłaś się? — uśmiechnął się w moją stronę, a ja się lekko uśmiechnęłam, jednak czułam jak moje policzki robią się czerwone.

— Tak... Przepraszam, że musiałeś spać na kanapie — zaczęłam, ale przerwałam, gdy się do mnie zbliżył.

— Musisz przestać mnie przepraszać, idź jeść, a potem zabieram cię na przejażdżkę.

— Dobrze — wyznałam tylko i ruszyłam do kuchni.

Podobał mi się taki Dylan, który nie podejrzewa mnie o najgorsze. Chociaż może znaliśmy się krótko to udałam mu, nawet po tym wszystkim. Widziałam go w wadach i chociaż był zimny dla innych to czułam, że to jego maska, żeby chronić się przed innymi.

— Dziękuję za śniadanie i że zostałeś — powiedziałam, kiedy już wrócił do mnie i wspólnie jedliśmy śniadanie.

— Też się cieszę. W końcu coś zrozumiałem ważnego - powiedział i złapał mnie za dłoń, spojrzałam niepewnie w jego oczy, ale nie odnalazłam tego mroku co wcześniej.

— Co takiego? — zapytałam.

— Wcześniej nie miałem przyjaciół, jako takich prawdziwych. Byłem w związku, ale nie był oparty na uczuciach. Zostałem w nim bo było mi wygodnie. Dopiero Pete otworzył mi oczy, żyłem jak w amoku przez te lata, patrzyłem na jedną drogę, a nie dostrzegałem innych. Ty mi pokazałaś innego mnie. Chciałem cie zniszczyć, bo bałem się przyznać przed sobą, że mam w sobie też serce, tylko już nie z lodu.

Uśmiechnęłam się przez łzy, nie spodziewałam się czegoś takiego po nim. Widziałam, że to nie było dla niego łatwe.

— Dobra, koniec tych smutków, jedziemy — wyznał, a ja kiwnęłam głową.

Pobiegłam na górę i szybko przebrałam się w swój strój. Westchnęłam widząc się w lustrze, miałam nadzieję, że będzie tylko dobrze.

— Gotowa? — zapytał, gdy zeszłam do niego.

— Tak — odparłam i podałam mu dłoń.

Zamknęłam dom, po czym wsiadłam na jego motor, objęłam go w pasie delikatnie, ale później wzmocniła uścisk, jak tylko ruszył.

Szkoda, że nie miałam pojęcia jak to się skończy, gdybym wiedziała, że widzę go ostatni raz...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top