🥀~Rozdział 18~🥀

🥀~Informacja~🥀

Perspektywa Harley

Wspomnienia są nieodłączną częścią nas samych. To one w jakimś stopniu nas kształtują i dzięki nim zaczynamy odbierać inne rzeczy. Kiedy wyjeżdżaliśmy przed wypadkiem, miałam nadzieję, że pogoda się zmieni i będzie świecić słońce, ale byłam w dużym błędzie. To było jak w filmie, ale ja grałam główną rolę. Na szczęście już czułam się lepiej. Głównie dzięki tabletką, które dostałam od lekarki. Cieszyłam się, że udało nam się zdobyć pierwsze miejsce.

Kiedy wsiadłam na swoją maszynę dostrzegłam, że zmieniło się kilka rzeczy. Czułam, że to wszystko zrobił dla mnie Dylan. Uśmiechnęłam się i kiedy ruszyliśmy, a silnik się powoli zaczął rozgrzewać, stopniowo dodawałam mu mocy.

Jechaliśmy drogą gdzie zaczynały spadać liście, można poczuć się tą chwilę. Przypomniało mi się, kiedy razem z bratem jeździliśmy. To były dobre czasy. Czułam się wtedy bezpiecznie i nie przejmowałam się tak złymi chwilami, jednak teraz było inaczej...

Udało ki się podjechać do Dylana i razem jechaliśmy w stronę kolejnego postoju. Teraz jak na to patrzeć, cieszyłam się, że akurat z nim miałam parę. Może w jakimś stopniu nadal mnie przerażał, ale już nie tak bardzo. Czułam jego kojący dotyk, gdy zaczęłam się staczać z górki, to on mnie pilnował, może za bardzo to zaczynałam wyolbrzymiać i nie wiadomo co sobie wyobrażałam, ale miałam nadzieję, że już będzie wszystko dobrze. W końcu za niedługo mieliśmy zbliżać się do mety.

Kiedy dojechaliśmy do końca drogi z lasu, dostrzegliśmy karteczkę. Przełknęłam ślinę. Ściągnęłam kask i spojrzałam w stronę Dylana, który już zaciskał pieści.

— Co się stało? — zapytałam, po czym z siadłam z motoru i podeszłam do niego.

— Nasi kochani organizatorzy, postanowili się z nas ponabijać. Mamy zostawić tutaj jedną z maszyn i zaufać drugiemu z nas. To jest jakaś kpina! — wrzasnął, a ja się wzdrygnęłam.

— Na pewno później je znów otrzymamy — wyszeptałam, chcąc jakoś załagodzić sytuację.

— A ty od kiedy jesteś taka optymistka? Mam Ci przypomnieć, jak ostatnią nic płakałaś i przypominałaś swojego brata! Gdyby nie ja nie mieliśmy żadnych szans — krzyczał, a ja czułam, że znów zaczyna się w sobie zamykać.

— Rozumiem to, ale gramy do jednej brami. Tobie są potrzebne pieniądze i mi również. Możesz być najlepszym, nie obchodzi mnie to. Chcę tylko mieć pieniądze na...

— Zamknij się, nie obchodzi mnie to co będziesz chciała. Mówiłem Ci pierwsza zasada masz mnie słuchać. Jeśli myślisz, że pojadę na twoim złomie to jesteś w dużym błędzie. Twój zostanie — warknął, po czym odszedł. Przełknęłam ślinę na to wszystko.

Próbowałam sam siebie oszukiwać, jednak nie miałam wyjścia. Chociaż nie chciałam zostawiać samej maszyny to nie miałam żadnych szans. Potrzebowałam pieniędzy, dla mojej mamy, która miała mieć operacje. Bałam się, że nie uda mi się zdążyć na czas...

Jednak czasami jest tak, że jedne drzwi się zamykają, a drugie się otwierają. Chociaż coś traci to za niedługo może się coś pojawić coś dobrego...

**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top