9. Czego się spodziewać, a czego się nie spodziewać

 <bitch please, I'm fabulous> xD
To nie tak, że olałam szkołę i się obijam... po prostu pani bibliotekarka mnie lubi <3

Btw, ma ktoś pomysł jak zrobić ciepło? Bo kaloryfer mi nie działa, w mieszkaniu zimno jak w jaskini i dostałam gorączki... bo zmarzłam w domu ._. Ale kto by tam się przejmował, do szkoły i tak trza zapylać... Miałam sprawdzian z matematyki. Poszedł zaskakująco dobrze, więc na 100% coś zmaściłam. Ziiiimnooooooooo~~~~

Notka na dziś: Izaya jest biseksualny, on kocha wszystkich tak samo XD

- Czemu nie powiedziałaś, że masz siedemnaście lat?

Zacisnęłaś wargi.

- Bo nie pytałeś – oznajmiłaś od razu, wyjmując z szafki cukier. Potem bez wahania wyciągnęłaś mu z dłoni swoją szkolną legitymację i odłożyłaś na swoje miejsce. Otworzyłaś jedną z szafek i zaczęłaś przeglądać ją w poszukiwaniu swojej truskawkowej odżywki do włosów (a jeśli Reader-chan nie lubi truskawek to niech sobie wyobrazi że lubi). Po chwili dotarł do ciebie ostry, charakterystyczny zapach. Spojrzałaś kątem oka na Izayę. Z twoich ust wydał się cichy pomruk irytacji. - Izaya, nie grzeb mi w rzeczach – rzuciłaś, podchodząc i zamykając z powrotem wszystkie twoje lakiery do paznokci jakie akurat wpadły w jego ręce. Cierpliwie schowałaś je do pudełka i odłożyłaś na półkę. Pacnęłaś się ręką w czoło, gdy zaczął wąchać twoją truskawkową odżywkę. Wzięłaś ją, nałożyłaś na dłoń i zaczęłaś wmasowywać we włosy.

- Co to robi? - spytał, czytając tajemniczy skład substancji.

- Um... - zerknęłaś kątem oka na opakowanie. - Dzięki temu włosy są miękkie i błyszczące – odparłaś tonem pani w reklamie telewizyjnej.

- Aha... - Odłożył opakowanie byle gdzie i otworzył szafkę z książkami i zeszytami do szkoły. Wyciągnął zeszyt do matematyki i zaczął analizować twoje umiejętności. Chyba jednak nie mógł się doczytać, bo parę sekund później rzucił zeszyt gdzieś na biurko i wstał, podchodząc do szafy z ubraniami.

- Odkładaj na swoje miejsce – syknęłaś, sprzątając po nim. - E-e-e-e-ej! Stamtąd trzymaj się z daleka! - krzyknęłaś, odpychając go od szuflady z bielizną. Izaya parsknął śmiechem, potulnie zabierając się za przegrzebywanie innych jeszcze części pokoju.

Zawsze starałaś się utrzymywać porządek. Wszystko miało swoje miejsce, a pudełka były podpisane w stylu „akcesoria do pazurków", „akcesoria biurowe", „pamiątki" czy „zestaw kryzysowy". Właśnie ostatnie z tych pudełek zainteresowało informatora. Wspiął się na twoje łóżko i ściągnął pudełko, by sprawdzić zawartość. Westchnął z rozczarowaniem.

- Gdybym lubił słodycze, ucieszyłoby mnie to – stwierdził. Wywróciłaś oczami, wyjmując z pudełka jedną mieszankę krakowską i odkładając opakowanie na swoje miejsce. Było to dość trudne zadanie i nawet z łóżka musiałaś się nieźle powyciągać. Izaya najwyraźniej nie poczuwał się do obowiązku pomożenia ci.

- A... tak właściwie – odezwałaś się, otwierając szafkę i wyciągając książki na jutrzejszy dzień szkoły. - Masz kogoś... bliskiego?

- Dziewczynę?

Wywróciłaś oczami, lekko się rumieniąc.

- Rodzinę, przyjaciół...

Zaśmiał się cicho.

- Mam dwie siostry. Ale nieczęsto się z nimi widuję.

Pokiwałaś głową.

 -A co? - spytał, siadając na łóżku za tobą i od niechcenia tyrpając twoje plecy palcami stóp.

- Nic – burknęłaś, kończąc pakować rzeczy. Zerknęłaś na zegarek. Spotkanie się trochę przedłużyło i teraz dochodziła dziewiąta. Byłaś też śpiąca. - Dobra, my tu gadu gadu, a jutro trzeba rano wstać – oznajmiłaś z największym entuzjazmem, na jaki było cię w tej chwili stać. - Izaya-kun, na ciebie już pora. Nie wiem czego ciekawego się dowiedziałeś, ale na pewno nie jest to ciekawsze od łóżka. Teraz. Tak więc – wyrwałaś kołdrę spod jego czterech liter – dobranoc i zamknij za sobą drzwi –oznajmiłaś, owijając się pościelą jak burito i zapadając w sen.


Za oknem panowała wichura. Płatki śniegu obijały się o szyby okien wydając dźwięk prawie tak głośny jak w trakcie deszczu.

Informator wydał z siebie głębokie westchnienie, wpatrując się beznamiętnie w ekran, na którym widniało dawno nieaktualne zdjęcie [f/n] z jakiegoś podrzędnego portalu społecznościowego. Nic dziwnego, że nie mógł jej nigdzie znaleźć, skoro znał tylko wersję z makijażem. Wydawało mu się, że będzie potrafił określić jej wiek na podstawie owej tapety, a okazało się że w ten sposób wpadł w bardzo dobrze zastawioną pułapkę. Pułapkę, której się nie spodziewał. Ale teraz wiedział już, że [f/n] nie należy lekceważyć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top