*46
Od ósmej jesteśmy już na nogach. Odwiedziłyśmy kosmetyczkę fryzjerkę, odebrałam razem z Jaehe i V tort, by później wrócić do mieszkania Jiso i pomóc jej w przygotowaniach, a następnie zawieść ją do domu Minho.
-Chodź, pomogę ci- mówi Jaehe i pomaga mi zapiąć moją niebieską sukienkę- pięknie wyglądasz- szepcze mi do ucha, gdy stoimy tak przed lustrem
-To dzięki wam, wy zabrałyście mnie do kosmetyczki, fryzjerki, kupiłyście mi sukienkę, ja.. ja nigdy nie będę wam w stanie oddać tych pieniędzy- powiedziałam pełna wstydu
-Och, przestań! To prezenty od nas, twoich przyjaciół
-Dziękuje- posyłam jej uśmiech i spoglądam na zegarek
- Jiso, za czterdzieści pięć minut musimy być na miejscu- informuje
-Pomożesz mi ubrać sukienkę?
-Jasne.
Gdy już uporałyśmy się z założeniem sukienki, ubieram buty i czarną skórzaną kurtkę i razem z Panną Młodą wsiadamy do samochodu.
-Nie denerwuj się tak- mówi Jaehe i odpala samochód. Po jej minie widać, ze dawno tego nie robiła.
-Łatwo kurde powiedzieć- odpowiada zdenerwowana Jiso
-Będzie dobrze- zapewniam z uśmiechem
-Ja wiem, że będzie. Boje się, bo jutro jedziesz do Seulu- mówi
-Naprawdę tym się przejmujesz?- pytam patrząc na nią
-Tak. Polubiłam cię i szkoda mi trochę, że tak się to kończy- szepcze
-Tak musi widocznie być. Muszę tam wrócić. Po zegnać się z Jonghyunem i uporządkować sobie życie na nowo
-Ale moja intuicja.. ona się nie myli- teraz mam pewność, że mówi o mnie i Minho
-Widocznie teraz się pomyliła- naciskam sprzęgło i odjeżdżamy z parkingu
Drogę znam, bo od zawsze miałam dobrą pamięć i wystarczyło jak raz jechałam z domu Minho do mieszkania Sehuna, a dzisiaj z mieszkanie Jiso do domu Minho by zawieść tort i już wszystko pamiętam.
-Nie dasz się namówić na zostanie jeszcze tutaj? Tak z tydzień, dwa, ewentualnie przeprowadzka?- sugeruje Jaehe, na co uśmiecham się szczerze.
-Nie, już podjęłam decyzje. Chcę wrócić do starego życia- mówię spokojnie
-Odwiedzimy cię z Onew, oczywiście jak będziemy mogli- mówi Jiso i kładzie mi dłoń na ramieniu
-Zawsze będziecie mile widziani w moim domu
-To wiedz, że niedługo widzimy się znów- posyła mi uśmiech.
Już po parunastu minutach podjeżdżamy pod tylne wejście do domu Minho. W moim brzuchu coś się niespokojnie porusza, a ręce zaczynają się nieco pocić gdy tu zawsze jestem. To wszystko przez stres...
Razem z dziewczynami wchodzimy do środka. Wszyscy goście siedzą już na krzesłach i wyczekują owej Panny młodej. Wchodzimy do budynku i od razu zauważamy Taemina i jakiegoś mężczyznę w średnim wieku.
-Tata!- Jiso rzuca się ramiona ojcu strasznie szczęśliwa.
-Nie płacz! Bo się rozmażesz. pognieciesz sukienkę- panikuje Taemin i już ma do niej podejść, ale przytrzymuje go za ramie
-Zostaw- mówię- niech się nacieszy ojcem- szepcze.
-Ale..- zaczyna - masz racje..
-Chodźmy zająć miejsca- mówię do niego i po cichu usuwamy się z budynku.
Mimo, że mamy środek sierpnia pogoda dopisuje, jest wręcz idealna. Ani za ciepło, ani za zimno.
-Wow- mówią jednocześnie Sehun i V, gdy do nich podchodzimy.
-Pięknie wyglądacie - mówi V do mnie i swojej ukochanej siostry i przytula ją do siebie
-Co tak patrzysz? Też chcesz?- pyta Sehun, a Taemin uśmiecha się pod nosem i odchodzi gdzieś w stronę innej grupki zaproszonych gości
-Nie, dzięki- odpowiadam wręcz automatycznie na co chłopak chichocze
-Żartowałem- mówi.
-Usiądźmy- mówi V
Wszyscy zajmujemy przypisane nam miejsca. Ściągam karteczkę ze swojego krzesła i spostrzegam, że po mojej lewej stronie siedzi sobie nie kto inny jak Minho. Spoglądam na Jaehe, która posyła mi swój uśmiech
„Nie ma za co"
Na co odpowiadam
„Jeszcze cię dorwę!"
-Hej- szepcze Minho
-Kto hej? Ja hej?- pytam na co chłopak się śmieje ukazując białe zęby. O Kuźwa, zapomniałam, jak działa na mnie jego uśmiech...
-Tak, ty hej- odpowiada nie kryjąc swojej radości z mojego zakłopotania.
-Czemu mówisz mi „hej"?- pytam i zakładam ręce na piersi
-To nie mogę już mówić „hej"? – również pyta
-Możesz mówić „hej" ale dlaczego kierujesz je do mnie?
-Hm.. pomyślmy.. ponieważ witam się tylko z pięknymi kobietami - co kurwa?
Otwieram usta by coś powiedzieć, ale zdaje sobie sprawę, że nie wiem co chcę powiedzieć... Ten bufon się ze mnie śmieje. Gdy mam już odpowiedzieć mu coś, zespół smyczkowy zaczyna grać a na środku dróżki posypanej płatkami białych róż pojawia się Jiso z ojcem.
Wygląda bardzo piękniej. Jej suknie nieśmiało dotyka podłoża przez co wydać jej piękne białe buty.
-Nie miałeś być świadkiem?- pytam w stronę chłopaka, którego chyba ta ceremonia za bardzo nie obchodzi
-A ty świadkową?- dopowiada pytaniem na pytanie.
-Druhną, miałam być druhną- mówię
-A ja.. druhnym? – pyta unosząc brew
-Nie ważne..- wzdycham na co znów się śmieje
***
Ceremonia zaślubin mija szybko i zgrabnie. Przysięga, na którą zdecydowała się para prawie w ogóle nie różni się od tej podstawowej. Po moim policzku pociekły łzy, gdy ją wypowiedzieli i na palce wsunęli obrączki.
Gdy wszyscy wstali by przejść w głąb ogrodu, gdzie znajdował się ogromny biały namiot z wyłożoną podłogą i stojącymi na niej stolikami, zajęłam miejsce obok Sehuna i.. nie zgadniecie...pana Minho
Później dorwę Jaehe bo wiem, że ona była odpowiedzialna za rozmieszczanie gości. Z tego co zauważyłam Pan Sehun również był w to wmieszany, bo nie był zdziwiony obecnością Minho przy naszym stoliku.
-Zapraszamy parę młodą na środek- odzywa się przez mikrofon uśmiechnięty V – muzyka- krzyczy bez mikrofonu do orkiestry, a gdy pojawiają się pierwsze dźwięki, a para zaczyna tańczyć, a V i jego siostra podchodzą do naszego stolika.
-Możemy porozmawiać?- pytam w stronę dziewczyny
-Tak, ale przy świadkach- mówi pośpiesznie
-Wolałabym na osobności- mówię
-A ja nie. Tutaj jestem bezpieczna- mówi, a Sehun i V się śmieją
-A ty co? Też jesteście w to zamieszani!- Karce ich , a oni przestają się śmiać.
-Oj przestań. Wiesz dobrze, że jak Jaehe coś chce to nie przestanie ci truć dupy póki tego nie zrobisz- usprawiedliwia się Sehun
-Mam was dość- rzucam w chłopaka chusteczkę
-Auć?
-Nabijasz się ze mnie?- pytam
-Może- uśmiecha się chłopak.
-Mam go już dość- żartuje, a Sehun udaje obrażonego- nie będę cię przepraszać, jeżeli na to liczysz- wzdycham..
***
-Dobra. To twój ostatni dzień w Anglii, więc trzeba go uczcić- Mówi Jaehe i podnosi się z krzesła razem z kieliszkiem wina
-O nie.. ja już wczoraj wystarczająco dużo wypiłam- mówię wzdychając ciężko...
-Masz słabą głowę do alkoholu...- wzdycha Key- wypiłaś tylko trzy kliszki szampana i dwa drinki..
-Nie mam słabej głowy- protestuje
-Masz Rim- odzywa się Minho, a ja sztywnieje, gdy wypowiada zdrobnienie, którego tak bardzo nie znoszę- już nie pamiętasz jak upiłaś się w hotelu po naszej kłótni?- pyta
-Nie mam jeszcze sklerozy- odpowiadam chłodno i upijam łyk mojego wina.
__________________________________
Przepraszam za takie skakanie, ale nie chciałam przedłużać tej sceny z weselem...Niedługo będą działy się ciekawsze rzeczy, więc pamiętajcie o czytaniu i komentowaniu. Jeszcze dziś , albo jutro postaram się dodać nowy rozdział z CALL MY YOUR DOCTOR...( ktoś te książkę jeszcze pamięta? )
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top