*37
Teoria Jaehe co do moich uczuć przy Minho jest dla mnie po prostu śmieszna. Ja nie mogę zakochać się w przestępcy. Nie mogę zakochać się w przestępcy po raz drugi...Nie mogę popełnić tego samego błędu. Wiodłam w miarę normalne życie zanim ich spotkałam. Co z tego, że nie miałam pracy, znajomych i , że dowiedziałam się, ze byłam adoptowana...Nie miałam niczego , ale przynajmniej byłam bardziej bezpieczna niż teraz.
-Słuchasz mnie w ogóle?- pyta nagle Jaehe
-Tak, znaczy nie... przepraszam. Co mówiłaś?- wzdycham.
-Mówiłam ci, że niedługo staniesz na nogi. O czym myślisz?- pyta doskonale znając odpowiedź
-Twoja teoria jest bezsensowna, ja nie mogę kochać..- zaczynam ale przerywa mi dźwięk otwierających się drzwi.
-Jaehe. Key i Taemin chcę z tobą porozmawiać- w drzwiach stoi Minho
-Przerywasz nam chłopie- warczy siostra V
-Nie obchodzi mnie to- mówi przewracając oczami
-Dokończymy rozmowę później- gładzi mnie po kolanie i wstaje- zaraz wracam- uśmiecha się- i przemyśl sobie dokładnie to co powiedziałam -prycham na te słowa- zobaczysz, że mam racje- znów się uśmiecha.
-Marzenia- uśmiecham się- nigdy w życiu- odpowiadam jej jeszcze zanim wyjdzie, na co odpowiada mi tylko swoim uśmiecham i miną „I tak mam racje"- hm.. a więc mężu, gdzie byłeś cały dzień?- pytam, gdy Minho chce również opuścić pokój.
-Nie twój interes- warczy nawet na mnie nie patrząc
-Może nie mój- wzdycham i zaczynam bawić się palcami- wiesz co?- pytam.
Chłopak zatrzymuje się i odwraca w moją stronę. Doskonale daje mi do zrozumienia, że nie chce tu być...
-Chcę rozwodu- uśmiecham się . Widzę też, że Minho walczy ze swoim uśmiechem - między nami nie ma już tego uczucia. Powinniśmy dać sobie wolność- mówię z powagą, na co chłopak przegrywa walkę i uśmiecha się.
-Tym uczuciem jest..- zaczyna
-Myślę, że już cie nie nienawidzę- znów się uśmiecham
-Myślę, że ja ciebie też- odpowiada ostrożnie zamykając drzwi.
-No to co? Nie warto ciągnąć tego małżeństwa, prawda?- pytam
-Chyba masz rację. Dobrze, że chociaż nie mamy dzieci- jak mu pięknie z tym uśmiechem
Zobaczyć jego szczery uśmiech to jest naprawdę rzadkie zjawisko. Wtedy zapominam o zmartwieniach i o tych złych rzeczach jakie mnie spotkały... Nawet zapominam o Jonghyunie i o tym co mnie z nim łączyło.
-To ty nie wiesz? Przecież jestem w ciąży- co ja plotę?- nieźle zapłacisz za alimenty- ciągnę to dalej.
-Hm.. to może ze względu na dzieci...- zaczyna
-Hm..?
-Nic- odpowiada- jak się czujesz?- pyta by zmienić temat
-Dobrze. Jeszcze żyję- wzruszam ramionami od razu żałując tego ruchu.
Z moich ust wydostał się niekontrolowany syk
-Ledwo- mówi chłopak podchodząc bliżej łóżka.
-Nie przesadzaj. Mogło być gorzej- wzdycham i zdaje sobie sprawę, że gdyby nie Minho pewnie przezywałabym dalej katusze- dziękuje- mówię po chwili
-Za co?
-Za uratowanie, dziękuje ci- powtarzam- ale nie rozumiem dlaczego...
-Dlaczego co?
-Dlaczego mnie uratowałeś? Mogłeś uciec... po za tym, byłam tylko okupem i nie wiem po co ciągniesz mnie ze sobą po Anglii... dlaczego po prostu nie zostawiłeś mnie w Seulu. Nawet nie wiem jaki Jonghyun miał pogrzeb.... Czy znalazł go ktoś, czy pochował, czy ktoś w ogóle zauważył moje zniknięcie..
-Czy ty nie możesz mi po prostu podziękować? !- zapytał z wściekłością
-Po prostu nie rozumiem po co to wszystko. Gdybyś dał mi spokój, żyłbyś sobie po swojemu i nie miał mnie na głowie. Ja bym pogodziła się ze śmiercią Jonga i żyła jak wcześniej. Może udałoby mi się w końcu znaleźć prace i znaleźć chłopaka którego pokocham, a on pokocha mnie. Bylibyśmy szczęśliwi i mieli dwójkę dzieci. Zestarzałabym się w spokoju.. A tak? Ciągle czuje się zagrożona. Boje się zamknąć oczy, by nie obudzić się w jakimś obcym pomieszczeniu. Boje się, rozumiesz?- nawet nie wiem kiedy na moim policzku pojawia się łza. Szybko ją ocieram, ale jestem pewna, że chłopak ją zauważył- mam tego wszystkiego dosyć...
-Czego chcesz?- pyta ostrożnie
-Wolności i spokoju- wymieniam cicho
-Tego naprawdę chcesz?- pyta patrząc na mnie
-Tak. Tego chcę!- krzyczę mu prosto w twarz
-Dobrze. Według naszej umowy to już jesteś wolna. Gdy dojdziesz do siebie, wykurujesz się jesteś wolna. Nigdy więcej już mnie nie spotkasz, a ja nie spotkam ciebie. Pasuje?- pyta oschle
-Minho ja...- zaczynam
-Pasuje?!- krzyczy, a ja aż podskoczyłam ze strachu na jego mocny ton
-Tak
-Świetnie!- mówi i wychodzi trzaskając drzwiami.
Przez dłuższą chwile patrze na drzwi i zastanawiam się jak do tego doszło. Nie wiem po co mu mówiłam to wszystko..Przecież w głębi siebie chciałam z nim być. Chciałam by on przy mnie był tak jak kiedyś Jonghyun. Jaka ja jestem głupa. Znowu sama zawaliłam sobie życie. Ze mną naprawdę jest jakiś problem.
Zakrywam oczy dłonią i staram się powstrzymać napływające łzy. Siedzę tak przez kilka sekund, po których do pokoju wchodzi Jaehe, Taemin i V. Po ich minie mogę stwierdzić, że oni i reszta musieli słyszeć te krzyki...
-Czemu krzyczeliście?- pyta V
-Bipolarny dupek- wzdycham na co reszta się śmieje- no co?- pytam
-Co zrobił?- pyta spokojnie Taemin gdy Jaehe siada obok mnie na łóżku
-Jest dupkiem, to wystarcza- odpowiadam mu
-Jak oni wytrzymali tydzień sami i nie pozabijali ?- pyta
-Och... nie mam pojęcia, ale wiem, że odkąd Minho ją porwał to nie sypia dobrze- śmieje się V
-Co przez to rozumiesz?- pytam zaciekawiona
-Wiesz, ujmę tak. Mało osób mu się stawia- odpowiada mi- większość osób porwanych lub nawet rozmawiających z nim, boi się do niego odezwać, a ty nie dość, że już się nie boisz do niego gadać, to jeszcze go denerwujesz .
-Wydawał się inny gdy go poznałam- prychnęłam pod nosem
-Bo była z nim Yoona- wtrąciła dziewczyna
_________________________________
W następnym rozdziale pojawi się rozmowa o ślubie i ciąży, więc mam nadzieję, ze was zaciekawi :) Bądźcie cierpliwi i czekajcie na kolejny. Pamiętajcie by zostawić po sobie komentarz motywujący mnie do dalszego pisania...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top