*34
-Nie wiem od czego zacząć- mówi cicho Jackson
Chłopak o dziwo nie okazał się, aż taki straszny. Od wczoraj traktuje mnie inaczej. To dziwne, wiem, ale moje cale życie już takie jest, więc przywykłam. Jackson po kilku moich prośbach zgodził mi się opowiedzieć o siostrze Minho, samym chłopaku i o Jonghyunie. Sama nie wiem dlaczego o to prosiłam. Chyba wole to by ze mną siedział, niż być tu sama.
-Najlepiej od początku, znałeś ją?- pytam
-Czy znałem? Oczywiście, że znałem. Wszyscy się znaliśmy, nasze rodziny dalej się przyjaźnią- dziwią mnie te słowa- co? Pewnie Choi nie wspomniał o tym- uśmiecha się
-Nie, nie wspomniał. Nic mi o sobie nie mówi, bo przecież jest moim porywaczem- odpowiadam
-A ta dalej przy swoim...- wzdycha
-Kontynuuj- wtrącam
-Jaka w gorącej wodzie kąpana- znów się uśmiecha- no dobrze. Gdy miałem dziesięć lat razem z rodzicami i starszym bratem wprowadziliśmy się do domu naprzeciwko domu Minho. Od razu złapaliśmy wspólny język i trzymaliśmy się razem. Nasza trójka przeciw wszystkim- lekko się uśmiecha na wspomnienie dzieciństwa- wszystko robiliśmy razem. Gdy przyszedł czas bycia nastolatkiem razem Choi wplątaliśmy się w ten cały gang i to nas pochłonęło. Byliśmy wobec siebie równi, ale po jednym moim błędzie....Eh... Poprzedni przywódca zaczął doceniać Minho bardziej i już po paru tygodniach stał się jego prawą ręką. Yunmin została odsunięta na boczny plan. Rozpaczliwie wołała o pomoc, bo jej kochany braciszek miał coraz więcej zadań i w ogóle nie było go w domu. Gdy to w całym gangu praktycznie liczył się Minho, ja zaczynałem spędzać czas z jego siostrą. Zbliżyliśmy się, naprawdę posunęliśmy się za daleko, a ja byłem takim idiotą i nie zauważyłem, że dziewczyna darzy mnie większym uczuciem od przyjaźni. A wiesz co było najgorsze?-zapytał
- Ja to odwzajemniałem, dalej odwzajemniam jej uczucia. Zakochałem się w przyjaciółce, w siostrze najlepszego wtedy przyjaciela i tego nie mogłem znieść. Spotykaliśmy się i do jasnej cholery byłem z nią szczęśliwi. Naprawdę szczęśliwy i to nie było młodzieńcza uczucie, bo ciągle za nią tęsknie. Dziewczyna wiedziała o tym co robimy, bo nie potrafiłem jej okłamać, cudem przeszło mi kłamstwo o tym, że Choi nie zabija. Zabił, przypadkiem kogoś komu ufałem ...Był to chłopak , którego znałem od dziecka... Chciałem z nim o tym pogadać. Byłem na niego zły. Chciałem przywrócić mu rozsądek... Choi obwinia się o przyjście do magazyny Yunmin, myśli, że poszła tam za nim, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Ona poszła tam za mną. Poszła bo chciała bym razem z jej bratem pogodzili się i zrezygnowali z tego. Chciała być szczęśliwa ze mną. Chciała nas ocalić..- przerywa- ciągle widzę jak ten kutas podcina jej gardło, krew na jej białej koszuli i przerażenie w oczach...- To nie ja ją zabiłem...to był ktoś inny. Ta osoba stała do nas tyłem. Trzymała ją. Minho biegł już w jej kierunku, ale wtedy Yunmin opadła już na ziemie. Minho z szoku opadł na kolana, a ta osoba uciekła.
Siedzę dalej w jednym miejscu nie mając pojęcia co zrobić lub powiedzieć. Czy mam w to uwierzyć? Jeszcze paręnaście godzin temu mi groził, a teraz opowiada historię o tym, że kochał, kocha siostrę Minho? Mam totalny mętlik w głowie. Nie wierze w te jego wersje wydarzeń...
-Lubisz się bawić uczuciami innych? Tak? Myślisz, że jak opowiesz Mi jakąś wyssaną palca historyjkę, to ci uwierzę i zaufam? Otóż nie, bo ja już nikomu nie ufam, nie mam do tego powodów, bo nawet Jonghyun mnie oszukiwał, to przez niego siedzę w tym gównie i to ja ponoszę odpowiedzialność za jego błędy.
-No tak jeszcze ten Jonghyun...Z nim też same problemy- prychnął pod nosem.
-Dlaczego się tak nade mną pastwicie? Nic nie wiem, więc dlaczego mnie jeszcze nie zabijcie? Niczego tak nie pragnę jak umrzeć, by nie widzieć więcej ciebie, ani Minho!- krzyczę wstając -nienawidzę was i siebie! Czuje się jak jakaś zabawka, jak w sumie i mnie traktujecie. Zabieracie, gnieciecie, bawicie się nią. Mam po prostu dosyć! Jesteście żałośni, jesteś żałosny myśląc, że Minho ruszy moje porwanie- śmieje się histerycznie- tracisz czas, bo pewnie teraz jest już na innym kontynencie, a ty utknąłeś ze mną...- chcę mówić więcej, ale czuje mocny ból na policzku, on mnie uderzył?
-Zamknij się!- krzyczy głośniej niż ja i uderza w drugi polik jeszcze mocniej -byłem widocznie zbyt miły, chciałem by to odbyło się bez zbędnych nieprzyjemności, bo szkoda takiej buźki, ale jak widzę to nic nie daje- chwyta mnie za włosy i syczy do ucha
-To mnie boli- łkam
-I dobrze, ale ja jeszcze nie zacząłem. Bolec to dopiero będzie- śmieje się i rzuca mną o pobliską ścianę.
Upadam na podłogę i zwijam się w kłębek. Modlę się by okazało się to snem, albo by chociaż się znudził i wyszedł, ale jest przeciwnie. Chłopak powoli podchodzi do mnie i mocno kopie mnie w brzuch dwukrotnie, by następnie znów pociągnąć mnie na nogi za włosy. Łzy ciekną mi strumieniami, ale Jackson się nimi nie przejmuje. Zostaje pchnięta na ścianę i przygwożdżona do niej ciałem chłopaka.
-I co? Teraz będziesz gadać?- pyta agresywnie
-Ale ja nic nie wiem- mamrocze.
-Oh Soorim, Soorim– mamrocze cicho pod nosem- uparta jesteś, ale przecież mamy czas.. Gdzie jest Minho ?- uśmiecha się szyderczo i jeszcze mocniej przyciska mnie do ściany sprawiając mi większy ból.
-Ja nic nie wiem, naprawdę- mówię cicho- proszę daj mi spokój- błagam
Odsuwa się ode mnie przez co upadam powrotem na podłogę.
-Wyglądasz żałośnie- szydzi- ciekawe co zrobi twój chłoptaś jak zobaczy w jakim jesteś stanie, ale pierw musimy cię podrasować, by sprawa wyglądała poważniej- chce zapytać ale nie zdążam, bo czuje silny ból w podbrzuszu.
Jackson kopie mnie parę razy w brzuch, raz dostaje w twarz, i parę razy po nogach. Z ust i nosa cieknie mi stróżka krwi, a wokół oka prawdopodobnie pojawi się wielki siniak.
-No to zaczynamy- mówi wyciągając telefon z kieszeni i kierując go w moją stronę. -Witaj Minho!- mówi i uśmiecha się do kamery.
***-***
Mijają kolejne godziny, a ja i Minho ciągle szukamy biednej Soorim, ale nie ma po niej ani śladu. Atmosferę panującą w domu można wręcz kroić nożem. Każde z nas jest zdenerwowane, że coś strasznego mogą zrobić dziewczynie. Przecież ja i Minho obiecaliśmy ją chronić, wywieźć z Seulu i zadbać by miała normalne życie, a tu co? Została porwana, nie wiadomo przez kogo, nie wiadomo dlaczego i nie wiadomo gdzie.
-V!- z salonu dobiega krzyk Minho- chodź tu!- wrzeszczy
-Co się stało?- pytam wbiegając do pomieszczenia.
-Dostałem właśnie wiadomość od Jacksona- mówi- Mówiłem, ze to on!
- Co w niej jest?- pytam
-Nie wiem, nie oglądałem. Chciałem byś wiedział
-Włącz to do cholery!- niecierpliwie się.
Chłopak włącza załącznik w postaci Wideo.
-Witaj Minho- zaczyna się wiadomość. Pokazuje się nam też uśmiechnięta twarz Wanga
- Nie zgubiłeś czegoś? A raczej kogoś?- pyta- otóż mam twoją zgubę. Jest taka niewinna- śmieje się- nie wiem też jak z nią wytrzymujesz, bo jest strasznie ciekawska, ale nie po to nagrywam tą wiadomość. Jak zauważyłeś żyje...nie zabiłeś mnie do końca. Ktoś mnie znalazł w kałuży krwi jakiej mnie zostawiłeś. Musimy porozmawiać o tym co się stało. Moja cierpliwość się kończy, bo nie będę czekał na ciebie w nieskończoność. Jak nie zjawisz się jutro o 10:00 w magazynach twój skarb zginie- uśmiecha się szyderczo- jako dowód, że nie kłamię pokarzę ci ją
Jackson przemieszcza się po jakimś pokoju, a potem kuca przekręcając kamerę na leżącą na podłodze dziewczynie. Jest cała zakrwawiona i z tego co widać obolała, ponieważ zwinęła się w ciasny kłębek. Dobrze słychać jak szlocha.
-No więc jeżeli nie chcesz by twojej dziewczynie coś jeszcze się stało to lepiej przyjdź, bo jestem pewny, że w łóżku będzie dobra, mimo, że cała krwawi- śmieje się psychicznie i kończy wiadomość.
Spoglądam na Minho, który zaciska pięści z całej siły i próbuje opanować gniew. Jednak mu się nie udaje i już po chwili z całą siłą uderza w pobliską ścianę, która się lekko kruszy, a z jego knykci cieknie krew.
-Minho..- zaczynam- uwolnimy ją
-Miałem ją chronić, kurwa miałem ją chronić!- krzyczy- nie potrafię nawet tego!- znów uderza w ścianę
-Co tu się dzieje?- do pomieszczenia wbiega Jaehe.
-Jackson przeżył i ma Soorim- mówię starając się utrzymać normalny ton.
-I co teraz?- pyta przerażona
-Mam plan-mówi cicho Minho- odbijemy ją teraz
-Ale..- zaczynam
-Nie! Ona już wystarczająco cierpi, nie pozwolę by ją dłużej katował- szybko ,zbieraj się. wiem gdzie są- mówi i wychodzi w stronę garażu.
-Bądźcie ostrożni- szepcze moja siostra całując mnie delikatnie w czoło, jak to robi zawsze przed moim wyjściem gdziekolwiek.
Wyciągam telefon i wybieram znany mi numer do Taemina mówiąc mu, że potrzebujemy wsparcia i by za chwile u nas był.
Tak i się dzieje, półgodziny po moim telefonie zjawia się Taemin ,Key , Onew oraz Sehun z chłopakami. Młody tłumaczy wszystkim swój plan, co mają robić. Podziwiam go, że w tak krótkim czasie wymyślił, i to muszę przyznać, cholernie dobry plan. Szykuję się cicha wojna gangów. Całe szczęście, ze w tym kraju nie jesteśmy sami i moi znajomi mogą nam pomóc.
Zaatakujemy znienacka, wieczorem po północy, gdy większość już śpi. Znajdziemy Soorim i ją zabierzemy. Gdy już wszyscy zajmujemy miejsca w samochodach akcja się zaczyna. Z ogromną prędkością pędzimy autostradą w stronę miejsca pobytu Jacksona. Tak przynajmniej twierdzi Minho, ale czy ma racje dowiemy się dopiero na miejscu. Wszyscy mają nadzieje, że jednak ma racje i Soorim tam będzie, bo na nagraniu nie wyglądała jakby miała dłużej wytrzymać. Biedna dziewczyna, że akurat ją spotyka takie nieszczęście.
-Myślę, że to ich baza- mówi Baekhyun, który został wysłany na zwiady
-Czyli możemy zaczynać?- pyta Taemin, a Minho kiwa potwierdzająco głową
-Każdy wie co ma robić?- pyta i ładuje swojego colta. Nikt nic nie mówi co oznacza tak- to zaczynamy- mówi, a wszyscy się rozchodzą- Idę po ciebie Rim- szepcze nie wiedząc, że to słyszę.
--------------------------------------------------
Akcja się rozkręca i to chyba dobrze. Dziś chyba mam dzień weny, bo mogłabym pisać już kolejny rozdział. Jak myślicie, czy plan Minho się uda?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top