*16

Nowe mieszkanie i obecność Jonghyuna dawała mi nadzieję i uczucie bezpieczeństwa. Czułam się silna będąc przy nim i nie bałam się tego ,że znowu coś mi się nie uda. Leżąc na nowym, wygodnym łóżku, wtulona w jego półnagie ciało zapominałam o smutkach i o tym, że nie byłam kochana. Teraz mam jego. Nie wiem czy on wie, ale tak naprawdę cieszyłam się, że mnie uratował. Tak naprawdę nigdy nie chciałam umierać. Nigdy nie chciałam się zabić. Uznawałam to za konieczność ,albo karę, którą nikt nie chciał mi wymierzyć, więc musiałam to zrobić sama.

Jonghyun był dla mnie obcym człowiekiem, ale z jakiegoś powodu mnie ocalił. Nie pozwolił mi umrzeć i nie wiem jakim sposobem mu się to udało. Przecież nie mógł przewidzieć tego co zrobię będąc sama w swoim mieszkaniu. Często o tym myślałam, ale nigdy nie mogłam wymyślić jakiejś konkretnej i realistycznej odpowiedzi. Noże to naprawdę był przypadek...

-Muszę ci coś powiedzieć- odezwał się naglę chłopak i przestał bawić się moimi włosami. Podniosłam głowę tak by już nie leżała na jego piersi i spojrzałam na niego z zaciekawieniem

-Co jest?- zapytałam, a on przygryzł wargę

-Nie chce byś była w niebezpieczeństwie, więc lepiej by było jakbyśmy się nie spotykali. Bądźmy tylko sąsiadami - powiedział, a ja patrzyłam na niego nie dowierzając

-O czym ty mówisz?- zapytałam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie chciałam by widział mnie nago , więc zakryłam się kołdrą , która leżała w połowie na podłodze, a w połowie na łóżku obok mnie.

-Tak, będzie dla ciebie lepiej- powiedział i uniósł się tak by nasze głowy były na tej samej wysokości.

-Mówiłeś, że mnie nie zostawisz. Chciałeś być moją nadzieją...Jak chcesz mnie chronić mówiąc coś takiego?!- zapytałam lekko wkurzona

-Zrozum, że z dala ode mnie będziesz bezpieczniejsza- po spojrzeniu w jego oczy, domyślałam się o co mu chodzi

-Chodzi ci o tych dwóch facetów?- zapytałam

-Nie- odpowiedział i zwiesił głowę. Jego pięści zaczęły się zaciskać na pościeli, a mięśnie się napinały

-Więc o co?- zapytałam ponownie i obserwowałam go uważnie. Z niecierpliwością czekałam aż mi coś odpowie. Nie rozumiałam dlaczego tego chciał i dlaczego powiedział mi to tak nagle. Bałam się, że coś się stało...

-Po prostu chce byś była bezpieczna- warknął jakby chciał mi tym tonem powiedzieć, że nie chce o tym mówić

-Przy tobie czuję się bezpieczna- powiedziałam spokojnym tonem. Nie chciałam go denerwować.

-Nie. Nie będziesz przy mnie bezpieczna- powiedział i wstał z łóżka. W pośpiechu założył swoje bokserki i spodnie i chwycił koszulkę . Chciał juz wychodzić, ale ja nie mogłam na to pozwolić.

-Powiedz mi dlaczego tego chcesz- zażądałam, a on przystanął

-Yoona nie żyję...Zostawiła Minho, a właściwie została do tego zmuszona. Zabili ją, by dać mi nauczkę.... Jeśli dowiedzą się, że jesteś dla mnie ważna.Zabiją cię i Minho, a na to nie mogę pozwolić- powiedział odwracając głowę w bok i zaciskając dłonie w pięści.

Gdy usłyszałam te słowa, zamarłam. Gdy usłyszałam, że Yoona nie żyję, że została zabita było mi smutno. Było mi żal Minho i Jonghuna. Przecież ona była taka młoda...Podeszłam do chłopaka i wtuliłam się w jego plecy. Nasze ciała były tak blisko siebie, że mogłam puścić delikatną kołdrę i objąć go w pasie. 

-Przykro mi- szepnęłam

-Nie powiedziałem tego Minho...Skłamałem, by się nie załamał. Wolałem by ją znienawidził i zapomniał o niej, ale boje się ,że dowie się prawdy.- powiedział i odwrócił się do mnie przodem. Spojrzeliśmy sobie w oczy i przez chwile oboje walczyliśmy z tym by nie zacząć płakać

-Pozwól mi zostać przy tobie- poprosiłam, ale on zaczął kręcić głową

-Nie. Znajdź pracę i staraj się do mnie nie przychodzić...staraj się o mnie zapomnieć- powiedział i pocałował mnie w usta jakby to było pożegnanie

-Jonghyun...

-Będę miał na ciebie oko- powiedział i wyszedł szybkim krokiem.

Nie mogłam za nim pobiec...Coś mi na to nie pozwalało. Odwróciłam się i spojrzałam na łóżko na którym jeszcze niedawno byliśmy razem. Byliśmy tak blisko. Nigdy nie zapomnę jego ciepłego dotyku i oddechu na moim ciele. Tylko co jeśli to wszystko było tylko po to. Co jeśli on tak naprawdę kłamał mówiąc ,że mnie kocha. Może chciał mnie tylko wykorzystać, a ja głupia mu się tak łatwo dałam. Uznałam go za swojego bohatera, dałam się uwieść historii, którą wymyślił. Co jeśli zależało mu tylko na tym by mnie przelecieć? Może historia o śmierci Yoony też była zmyślona. Może nie wiedział jak mnie spławić i wymyślił coś takiego?

-Pieprzony debil- warknęłam i zacisnęłam swoje pięści na kołdrze , którą nadal byłam okryta.

Z bezsilności opadłam na kolana i podparłam się rękoma na podłodze. Głowę zwiesiłam w dół i wpatrywałam się w ciemne panele. Nie mogłam uwierzyć, ze znowu zostałam sama. Byłam zła, ale pierwszy raz w życiu poczułam chęć zmiany. Już nie będę uciekać. Zorbie tak jak powiedział Jonghyun nim wyszedł. Znajdę pracę i będę się trzymać z dala od niego.

***-***

Kiedy wróciłem do swojego mieszkania nie mogłem powstrzymać złości, której czułem. Nie chciałem jej odtrącać, ale to było jedyne wyjście. Tylko trzymając ją z dala od siebie mogę dać jej bezpieczeństwo.

Usiadłem na fotelu i wyciągnąłem z kieszeni spodni zgniecioną kartkę papieru na której było dokładnie napisane, że Yoona nie żyję i ,że jeśli znowu spóźnię się ze spłatą zginie kolejna osoba na której mi zależy. Ten pajac zawsze stosuję takie kary. Wiedziałem o tym od początku gdy dołączyłem do jego bandy. Zawsze starałem się oddawać mu hajs w czasie, ale po tym jak Minho zgubił towar...Eh...to i tak bez znaczenia.

Spojrzałem na godzinę i gdy zobaczyłem, że jest już po 20:00 , wstałem z fotela i poszedłem do sypialni. Naszykowałem najlepsze ciuchy, a później umyłem się i ubrałem. Gdy byłem gotowy chwyciłem w dłonie kilka saszetek prochu i ukryłem je w kieszeniach skażanej kurtki.

Wychodząc z mieszkania i zamykając je ja klucz, nie mogłem się powstrzymać i spojrzałem w stronę drzwi do mieszkania dziewczyny. Modliłem się by już nie zrobiła nic głupiego. Bałem się, ze kolejny raz nie uda mi się jej uratować i ją stracę. Nie cichłem tego. Głupio mi się przyznać, ale ja ją kocham. Zawsze gardziłem miłością, obrzydzała mnie, ale gdy poznałem Soorin to się zmieniło.

Uderzyłem pięścią w drzwi i zły sam na siebie zbiegłem schodami w dół. Wsiadłem do auta i udałem się do najlepszego klubu w mieście. Byłem tam znany, więc czekanie w kolejce mogłem sobie odpuścić. Ochroniarze zawsze mnie wpuszczali, bo ich szef, to mój szef. Po wejściu do klubu od razu poczułem woń alkoholu i zapachu spoconych od tańca ciał. Mimo wczesnej godziny sala była praktycznie cała zapełniona. Ruszyłem w stronę baru i to tam zazwyczaj szukałem swoich potencjalnych klientów. 

____________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Obiecuje, że kolejny pojawi się niedługo więc bądźcie cierpliwe :) Mam nadzieje, że nic mi nie odbiję i nie stworze z tej książki kolejnego dangera XD

Zajrzyjcie na mój profil, bo dziś została opublikowana moja nowa książka. Jako że kończę Hwarang, postanowiłam kolejną książkę poświęcić Minho. Mam nadzieje, ze wam się spodoba.

Pamiętajcie, by zostawić po sobie komentarz :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top