*11
Kiedy ledwo co weszłam do pracy od razu miałam masę spraw do załatwienia. Zajęłam się nimi i już po kilku godzinach miałam wszystkiego dość. Latałam z góry na dół i robiłam wszystko co mi mówiono. Pocieszałam się tylko tym, że będę miała z tego pieniądze i , że nie spotkałam jeszcze syna szefa... A jeśli o nim mowa, to idzie chyba w moją stronę i po jego minie widząc , że jest wściekły.
-Gdzie on jest?!- krzyknął do mnie na dzień dobry
-Ale kto?- zapytałam na tyle miłym głosem na ile było mnie stać
-Seunghyun ! Rano tu był, a później przepadł!!- krzyczał przez to zwracał na siebie uwagę innych
-Nie wiem, dziś go nie widziałam- powiedziałam
-To go znajdź!! Ponoć się znacie- powiedział i odszedł i zamknął się w swoim gabinecie
Stałam w miejscu jak głupia i starałam się zrozumieć o co mogło chodzić. Patrzyłam tępo przed siebie i nawet nie mrugałam. Ocknęłam się gdy jedna z asystentek do mnie podeszła i dotknęła mojego ramienia.
-Lepiej idź go poszukaj. Ja się zajmę tym co miałaś zrobić- powiedziała i zabrała mi wszystkie papiery jakie maiłam posortować w koperty...
-Dziękuję- podziękowałam
-Słyszałem, że dziewczyna go zostawiła, więc szukaj go w barze- odezwał się do mnie jeden z pracowników biura, więc posłuchałam go i od razu ruszyłam do najbliższego baru jaki tu był.
Przez całą drogę zastanawiałam się czy faktycznie moja siostra go zostawiła. Bałam się, że to przeze mnie. Czułam , ze to prawda. Kiedy nie wtrącałam się w ich życie tak często..oni byli szczęśliwi, a teraz...Czemu ja wszystko muszę psuć?
Wbiegłam do baru jak szalona. Od razu dostrzegłam chłopaka w garniturze, który siedział przy barze i pił whisky.
-Seunghyun!- krzyknęłam i podbiegłam do niego.
-Co tu robisz?- zapytał nieco zdziwiony widokiem mojej osoby
-To chyba ja powinnam zapytać. Szef cie szuka i jest wkurzony- powiedziałam, a on odwrócił ode mnie wzrok i spojrzał na zapełnioną alkoholem szklankę
-Nie mogłem wytrzymać- powiedział smutno, a ja domyślałam się, że plotki okazały się prawdą
-Wy naprawdę zerwaliście?- zapytałam prosto z mostu i usiadłam obok niego. Seunghyun prychnął pod nosem i napił się. Wyglądał jakby nie chciał o tym mówić i widziałam też, że był zły.
-Tak naprawdę- powiedział i spojrzał w moją stronę z nienawiścią.
-Przykro mi...- zaczęłam, ale on nie dał mi skończyć
-Przykro ci? Wiesz, że to przez ciebie?- zapytał, ale nie dał mi odpowiedzieć- Odkąd dowiedziałem się, że twoja siostra mnie okłamywała..juz nic nie było między nami takie samo. Ciągle się kłóciliśmy i to głównie z twojego powodu- powiedział na tyle głośno by te słowa odbiły się echem w mojej głowie.
-Przepraszam, ja naprawdę nie chciałam.- przyznałam
Seunghyun pokręcił głową z rozbawieniem i wypił całość szklanki i poprosił kolejną. Nie odzywałam się, bo nawet nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czułam się winna i chyba znowu zaczęłam czuć te depresje, z którą walczyłam...Kolejny raz robię coś nie tak. Już myślałam, że moje życie zacznie się układać, ale straciłam już całą rodzinę. Nie mam nikogo. Ani przyjaciół, ani znajomych...Pracę pewnie tez po czasie bym straciła.
Patrzyłam tępo na chłopaka, który pił po kolei kolejne kolejki. Z każdą kolejną coraz bardziej było widać, że jest już pijany, ale ja nie mogłam nic zrobić...Nie miałam odwagi się odezwać, bo bałam się, że zrobi coś głupiego.
-Jeszcze tu jesteś?!!- warknął i spojrzał na mnie- Powiedz szefowi, że biorę urlop i spadaj. Nie chce cię widzieć- powiedział i pchnął mnie tak, że straciłam równowagę i spadłam na drewnianą podłogę.
Kilka osób na mnie spojrzała, ale to jego spojrzenie mnie najbardziej ruszyło. On mi pomógł, a ja go zawiodłam. Przeze mnie stracił osobę, którą kochał...Podnosząc się czułam, że poszło mi oczko w rajstopach, ale mimo to wróciłam do biura i powiedziałam o wszystko szefowi.
Nie był zadowolony z tych wieści i wylał mnie...Tak po prosty mnie wylał.
***
Siedząc w samochodzie Jonghyuna znowu myślałam o tym, że spadałam na dno. Ile razy już tak miałam. Za każdym razem gdy się choć trochę unoszę...i tak upadam. Przeraża mnie myśl o tym, ze znowu muszę szukać pracy...Już mam tego dość
-Jesteśmy- usłyszałam głos chłopaka
Podniosłam głowę i faktycznie staliśmy pod blokiem. Bez słowa wyszłam z auta i ruszyłam do mieszkania. Nie patrzyłam na niego tylko szłam przed siebie. Otworzyłam drzwi i gdy zamknęłam je za sobą od razu ściągnęłam niedbale buty, a potem weszłam do kuchni.
Prze kilka minut patrzyłam ka kurki od kuchenki i zastanawiałam się czy naprawę powinnam to zrobić. Nie mam czego żałować...nic nie stracę i nikt nie straci mnie. Szybko poprzekręcałam każdy kurek i pozatykałam miejsca dopływu świeżego powierza do mojego mieszkania. Z każdą minutą zaczynałam coraz bardziej czuć smród uwalniającego się gazu. Powoli zaczynałam czuć się coraz gorzej, więc położyłam się na sofie w salonie i czekałam na śmierć. Po kilku minutach moje powieki same się zamknęły, a uszy przestały słyszeć...To chyba było to na co tak długo czekałam...
***-***
Po tym jak Soorim bez słowa wróciła do swojego mieszkania, ja nadal zastanawiałem się co się stało. Byłem ciekaw dlaczego jest taka smutna i czemu nic mi nie chciała powiedzieć. Przez te cały myślenie nie mogłem się skupić nawet na oglądaniu jakiś zapasów. Paliłem papierosy i ciągle zerkałem w stronę drzwi.
Czułem jakby coś kazało mi wyjść z mieszkania, wiec to zrobiłem. Otworzyłem drzwi i od razu poczułem gaz... Coś było nie tak, więc zacząłem się rozglądać i szukać jakiejś usterki w instalacjach, albo coś temu podobnemu. Ten budynek był już stary, więc taki wypadek mógł się zdarzyć.
Niestety, ale nic nie znalazłem...tylko na naszym korytarzu czuć było ten zapach gazu, więc wtedy nie zostało mi nic innego, jak iść do dziewczyny. Zapukałem do niej, ale nie słyszałam odpowiedzi. Zacząłem walić w drzwi, ale nadal nic. Wtedy ten zapach stał się bardziej wyczuwalny. Byłem pewny, że gaz ulatnia się z jej mieszkania. Zadzwoniłem po odpowiednie służby i sam na własną rękę wyważyłem drzwi. Wbiegłem do mieszkania i zakrywałem usta i nos ręką...W mieszkaniu było siwo od nadmiaru gazu...Kiedy wbiegłem do kuchni zobaczyłem, że wszystkie kurki od kuchenki są poprzekręcane....
I wtedy do mnie dotarło, że dziewczyna mogła zrobić to specjalnie. Może dlatego była taka smutna i nie chciała mi nic mówić... Zakręciłem kurki i odwróciłem się by ją szukać. Na szczęście leżała na sofie w salonie. Wziąłem ją na ręce i zniosłem ją na dól i wybiegłem z budynku. Położyłem ją na chodniku i starałem się ją ocucić, ale nic to nie dawało. Wołałem ją, ale to tez nic nie dawało. Kiedy do moich oczu zaczęły napływać łzy, usłyszałem dźwięki syren...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top