🥀~Rozdział 4~🥀

🥀~Słowa~🥀

Perspektywa Annabeth

  Ktoś kiedyś powiedział, że osoba, która się ciągle uśmiecha ma idealne życie oraz szczęśliwe. Czy aby na pewno? Czasami jest tak, że gdy ktoś się uśmiecha, pragnie zapomnieć o całym bólu, który ma w środku siebie oraz o sytuacjach, które niedawno się zdarzyły u niego. Nie zawsze to co widzimy jest prawdą. Ktoś kto jest twardy na zewnątrz w środku może być delikatny. Nikt z nas nie widzi ile kto nosi cierpienia, czasami jest on mały, a niekiedy tak duży I szuka wyjścia. Jednak nie zawsze jest tak, że można się go jakoś pozbyć. Najlepszy sposobem jest powiedzenie o tym komuś. Osobie, której ufamy i jesteśmy pewni, że później tego nie wykorzysta przeciwko nam. Jednak nie zawsze Ktoś ma taką osobę, przez co wszystko dusi w środku...

Nie byłam pewna co dyrektor chce osiągnąć tym, że przydzielił mi do pomocy Dustina. To będzie naprawdę trudne wyzwanie dla mnie i nie byłam pewna czy dam radę. Sam chłopak wyglądał, jakby chciał mnie zabić tylko dlatego, że oddychałam. Jednak jeśli miał mi pomóc to chciałam to wykorzystać.

— Jak wiesz pewnie, wielki bal odbędzie się tutaj. Postanowiłam, że cała będzie udekorowana na niebiesko, a na suficie będzie kula disco, w roku zrobimy ściankę na zdjęcia, a wokół drabinek postawimy stołu, gdzie będzie jedzenie i picie. Zastanawiam się, czy na tych drabinkach nie zrobić małego oświetlenia. Na środku mogłaby być jeszcze taką małą fontanna, żeby dodawała klimatu — zaczęłam mówić, jednak przerwałam, kiedy chłopak zaczął się ze mnie śmiać. —  z czego się teraz śmiejesz, mówię poważnie.

— Chyba niepoważnie chciałaś powiedzieć. Proszę cię, po co się tak niby starać? Ludzie i tak nie będą pamiętać tej całej szopki, przychodzą tutaj tylko żeby się opić i tyle. Przeżywasz to, jakby było to coś odjechanego. Spójrz lepiej na siebie, jesteś w tym wszystkim sama, nikt nie chce ci pomóc, ciesz się, że dyrektor mi kazał ci pomóc. Gdyby nie to, nie byłoby mnie tutaj. Powinnaś się zastanowić nad tym co robisz ze swoim życiem. Jesteś po prostu śmieszna — najgorsze było to, że jego wszystkie słowa zaczęły do mnie trafiać. Może on naprawdę miał rację I nie potrzebnie chciałam, żeby wszystko było idealne. — Ty sama nie wiesz, jak to wszystko zorganizować, myślisz , że kiedy wyjdziesz z tej szkoły ktoś będzie cię pamiętać? Oczywiście, że nie. Będziesz nikim później i trochę ci tego współczuje, ale tylko trochę panno idealna.

Kiedy mówił to mnie tak, czułam, jak moje serce zaczyna pękać. Od rodziców dostawałam przykre słowa, jednak kiedy inna osoba powtarza je tak samo, zaczynałam sądzić, że oni mieli rację.

Może tak naprawdę, byłam nikim....

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top