7

Kiedy SooHo i JiDwi wyszli z pokoju, AhRo zaczęła się mną opiekować. Pomogła mi doprowadzić się, choć trochę do porządku, bo po tym jak zobaczyłam się w niewielkim lusterku , wystraszyłam się własnego odbicia.

Gdy się umyłam i przebrałam w bardo piękną suknie, którą przyniosły damy dworu, poczułam się jakbym była księżniczką. Zapragnęłam zaczerpnąć świeżego powietrza, więc razem z dziewczyną wyszliśmy w stronę ogrodów. W tedy AhRo powiedziała mi o truciźnie w strzale i o tym jak inni zareagowali na wieść o tym. Rodzice SooHo i SooYeon byli tak wystraszeni, że chcieli włamać się do pałacu. Nie myślałam, że ojciec SooHo poświęcił by za to swoje stanowisko w urzędzie. 

-A tak w ogóle to wiesz kto chciał cie zabić? Pamiętasz coś?- zapytała i spojrzała na mnie uważnie 

-Królowa. Królowa  wydała taki rozkaz. JiDwi przyszedł mnie ostrzec, ale ...

-Teraz nie musisz się jej obawiać- wtrąciła się i spojrzała nieco w dół

-Dlaczego?- zapytałam ze zdziwieniem. Dziewczyna wyglądała na zasmuconą

-Ktoś truję królową. Ostatnio widziałam jak jej służąca dodaje coś do jej herbaty. Nie mogłam ingerować, bo nie sięgałam jej rangą i mogliby mnie za to zabić, ale powiedziałam o tym królowi

-Powiedziałaś o tym JiDwi, tak? Dalej nie mogę uwierzyć, że przejmie w końcu tron- powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem

-Tak, ja też nie mogłam uwierzyć w to, że to on był królem. Ale wracając...To pewnie o tym poszedł rozmawiać z SooHo

-Ale po co mu on...Nie może sam powiedzieć swojej matce, że jest truta?

-Może i pewnie to zrobi, ale SooHo jest dobrym wojownikiem i...- zaczęła, ale nie wiedziała jak skończyć, więc zmieniła to co miała powiedzieć- Po tym jak JiDi dowiedział się co zrobił jej strażnik skazał go na śmierć. JiDwi chce pewnie by SooHo zajął jego miejsce i pilnował królowej

-Niedoczekanie. Wiesz gdzie oni są?- zapytałam, a ona kiwnęła głową na tak

Kazałam jej mnie do nich zaprowadzić. Dziewczyna chciała mi to odradzić, bo jak się okazało byli oni w pokoju królowej i z pewnością bym się tam nie dostała. Ale ja i tak chciałam tam iść. Byłam zazdrosna o SooHo, który się kochał w królowej odkąd pamiętam. 

-Jesteś o niego zazdrosna?- zapytała

-O SooHo ? nie. Po co mam być o niego zazdrosna?- zapytałam i zatrzymałam się by na nią spojrzeć. Dziewczyna wzruszyła ramionami i spojrzała na kogoś kto był za mną. Był to JiDwi, a za nim szedł mój chłopak, który mnie się tu nie spodziewał.

Kiedy go tylko zobaczyłam od razu podeszłam do niego i złapałam za ucho. Chłopak musiał się zniżyć, bym mocniej go nie ciągnęła. Kiedy zaczęłam go odciągać na stronę, chłopak zaczął krzyczeć i wyszło tak ,że wszyscy obecni patrzyli na nas zdezorientowaniem . Gdy odeszłam z chłopakiem dość daleko dopiero wtedy puściłam jego ucho i spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem. SooHo złapał się za ucho i spojrzał na mnie nie wiedząc co przeskrobał.

-O co ci chodzi kobieto? Uratowałem ci życie, a ty juz mnie bijesz?

-Wcale cie nie biję, ale jeszcze mogę to zrobić, jeśli chcesz- powiedziałam i podniosłam już dłoń

-Nie, nie nie nie rób tego!- krzyczał i zasłonił twarz- Co takiego zrobiłem?- zapytał gdy opuściłam rękę

-Co chciał od ciebie JiDi?- zapytałam chcąc go jakoś naprowadzić. Wolałam by sam domyślił się o co mi chodzi. Chyba zna mnie na tyle dobrze, by wiedzieć jak nienawidzę królowej i cieszyłabym się gdyby w końcu  walnęła trupa

-Prosił mnie o zostanie głównym generałem i strażnikiem królowej JiSo- powiedział i nadal niczego się nie domyślał.

-Nie no to super, będziesz chronił osobę, która chciała mnie zabić!- prawie krzyknęłam

-Ona jest królową. Nie mogę odmówić- powiedział patrząc mi w oczy.

Kiedy to usłyszałam  myślałam, że serio go uderzę. Jednak powstrzymałam się i zaciskając pięść odeszłam od niego i zostawiłam go z poczuciem winy, które na pewno już zdążył poczuć. Nie mogłam uwierzyć w to co zrobił. Królowa wielokrotnie chciała mnie zabić, a on  tak po prostu zgodził się by spędzać z nią czas i pilnować by nic jej się nie stało.  A co ze mną. Co ja będę robić gdy on będzie z nią?

-Co za gnój- warknąłem przechodząc przez korytarz, który prowadził w stronę ogrodu

-O mnie mówisz?- usłyszałam za sobą głos JiDwi.

Odwróciłam się gwałtownie i widząc go w królewskich szatach od razu mu się pokłoniłam. Chłopak był uśmiechnięty i nie wiem czy to z rozbawienia czy raczej z czegoś innego.

-Wybacz panie ,ale nie miałam cie na myśli- przeprosiłam patrząc na podłogę. Trochę głupio czułam się z tym, że muszę zwracać się do niego z szacunkiem.

-Odpuść sobie SooNi. Traktuj mnie tak jak zawsze- powiedział i podszedł bliżej mnie.

Gdy poczułam jak chłopak podnosi mój podbródek, od razu spojrzałam mu w oczy.Chłopak nie był w tej chwili sam. Za nim szło kilku strażników i dam dworu. To mnie trochę spłoszyło i postanowiłam cofnąć się, by zachować między nami dystans. Chłopak chyba zrozumiał to i po chwili kazał im wszystkim odejść byśmy zostali sami. Kiedy tamci wykonali rozkaz trochę mi ulżyło. Dziwnie bym się czuła by ktoś słyszał o czym rozmawiamy.

-Przejdziemy się?- zapytał 

-Nie powinieneś zająć  się przygotowaniem do koronacji?- zapytałam by go spławić. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, bo wiedziałam, że będę go chciała zapytać o matkę. Już teraz chciałam go zapytać dlaczego wybrał do tego zadania SooHo, ale gryzłam się w język.

-Szykowałem się do tego już od dziecka- powiedział i wystawił do mnie ramie, którego miałam się złapać.

Niechętnie to zrobiłam i tym samym zgodziłam się na wspólny spacer. Kiedy wyszliśmy na świeże powietrze chłopak westchnął i wydawał się być rozluźniony. Zupełnie jakby wszystkie jego problemy zniknęły. Ze mną było zupełnie inaczej. Cały czas myślałam o SooHo i królowej. Bałam się, że coś mu odwali, albo coś mu się stanie. On jest taki głupi, że z pewnością oddał by za nią życie, bo to królowa. Szkoda tylko, że ona później by mu nawet pogrzebu nie zrobiła.

-Jesteś na mnie zła, prawda?- odezwał się nagle JiDwi

-Chyba nie da się tego ukryć...Dlaczego wybrałeś SooHo?- zapytałam i spojrzałam na niego zawiedzionym wzrokiem

-Z tego co wiem to często jej pomagał. Na kogoś innego pewnie by się nie zgodziła

-Jestem pewna, że nic by się złego nie stało, by to był ktoś inny- warknęłam, a on westchnął

-Wiem, że nie lubisz mojej matki, ale ...to w końcu moja matka. Ona tylko chciała mnie chronić- powiedział, a mi po raz kolejny zrobiło się smutno. 

Słowa SooHo i JiDwi sprawiły, że poczułam ,że im na mnie nie zależy. Że gdybym umarła nic by się nie stało. SooHo załamał by się, ale nadal byłby wpatrzony w królową. Sądzę nawet ,że by jej służył. A JiDwi wybaczył by jej i dbał o nią po przejęciu tronu.

-Chce odejść z pałacu. Gdzie jest wyjście?- zapytałam, a on spojrzał na mnie ze zmarszczonym czołem

-Gdzie chcesz iść?

-Do domu- powiedziałam

Chłopak nic mi nie odpowiedział, więc postanowiłam sama poszukać tego wyjścia. Miałam ich dość. Nie chciałam patrzeć ani na niego, ani na SooHo. Skoro woli być z królową to niech z nią będzie. 

Po kilku minutach udało mi się wyjść z pałacu i nie było w cale tak trudno jak myślałam. Idąc wioską jedyne co mi przeszkadzało to to, że wszyscy na mnie patrzeli. Większość osób już mnie znała i chyba słyszeli o tym co mi się stało. Słyszałam jak o mnie teraz plotkowali i chyba cieszyli się, że mnie widzą. To mi trochę poprawiło humor.

 Najpierw poszłam do domu SooHo. Chciałam, by wiedzieli, że żyję i chciałam im powiedzieć też o SooHo i o tym co zdecydowałam. Kiedy strażnicy mnie wpuścili od razu zobaczyłam SooYeon w objęciach BanRyu. Kiedy para mnie zobaczyła jak zawsze odskoczyli od siebie. Chłopak gdy tylko mnie zobaczył od razu zwiesił głowę jakby się czegoś wstydził. Pewnie chodziło mu o to co się ostatnio stało. Chodziło o te lekarstwa których kiedyś zabrakło tylko dlatego, że jego ojciec je wykupywał i składował u siebie. Pewnie czuł się z tym źle. Jestem ciekawa czy spotkała go za to kara.

-SooNi ty żyjesz?- zapytała ucieszona dziewczyna i rzuciła mi się na szyję. Kiedy mnie przytulała BanRyu powiedział, że nas zostawi i prawdopodobnie odszedł w stronę swojego domu.

-Musze porozmawiać z twoimi rodzicami- powiedziałam i odczepiłam ją od siebie

-Coś się stało? Wyglądasz na złą- powiedziała i dokładnie mi się przyjrzała.

-Zaprowadzisz mnie do nich? , wtedy wszystkiego się dowiesz- powiedziałam

-Dobra- powiedziała i kiwnęła mi głową

 Od razu zaczęła iść w stronę budynku i od czasu do czasu zerkała na mnie. Widziałam po niej ,że chciała by już wiedzieć co się stało.

____________________________________________

 Długo mnie tu nie było, ale mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Następny postaram się dodać trochę szybciej. Jeśli choroba mi nie przejdzie to jutro zostanę w domu i będę mieć sporo czasu na pisanie rozdziałów. 

Napiszcie komentarz jak wam się ten rozdział spodobał, albo jak nie. Przypominam, że każdy komentarz jest dla mnie motywacją do pisania kolejnych, więc nie bójcie się pisać swojego zdania :)

Do następnego !


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top