**29**


Tego dnia w ogóle nie mogę widzieć się z SooHo. I on i ja musimy być gotowi na jutrzejszy dzień, w którym odbędzie się nasz ślub i koronacja SooHo na króla. Jestem pewna , że chłopak jest poddenerwowany dlatego gdy znajdę czas poproszę chłopaków o to by się nim zajęli. Nie chce by był pod presją, a wiem, że przyjaciele pomogą mu się od stresować. 

Kiedy ja miałam za chwile przymierzać swoją suknie ślubną żałowałam, że w niej mogły mnie dziś zobaczyć tylko kobiety. AhRo, SooYeon i jej matka były tak zachwycone moim wyglądem, ze widziałam łzy w ich oczach. Śmiałam się z ich reakcji, ale kiedy one zaczęły ryczeć musiałam je uspokajać, by sama nie zacząć. Matka SooHo i SooYeon wtuliła się we mnie i dziękowała mi, że pokochałam takiego idiote jak jej syna. Nie sądziłam, że jest mi aż tak wdzięczna. Jej słowa naprawdę mnie wzruszyły.

-To ja dziękuje, że mogę być częścią waszej rodziny- powiedziałam z wdzięcznością.

-Oj kochana, ty zawsze nią byłaś. Odkąd zaczęłaś przyjaźnić się z SooYeon...- powiedziała i przeczesała moje włosy

-Dokładnie, wtedy też już brałam cie za siostrę- wtrąciła dziewczyna i zaśmiała się

-Jestem wam wdzięczna...Nawet nie wiem jak mam opisać to jak się teraz czuję. Zastępowaliście mi moją rodzinę, którą straciłam- powiedziałam i zwiesiłam głowę, bo czułam jak do moich oczu napływają łzy.

AhRo to zauważyła, więc szybko  zmieniła temat. Smutki odeszły na inny plan, a na ich miejsce wkroczyła radość. Po około trzech godzinek przymiarek i plotkowania, miałam czas dla siebie. Postanowiłam więc przejść się po ogrodzie. Poprosiłam So, by pozwolił mi iść samej. Chłopak niechętnie się zgodził. Z uśmiechem na ustach spacerowałam po ogrodach i gdy tak chodziłam w oddali zauważyłam Hwarangów. Postanowiłam do nich podejść i poprosić by odwiedzili SooHo.

-Hej chłopaki- powiedziałam, a oni odwrócili się jak jeden mąż

-O nasza królowa- powiedział YeoWool z wielkim uśmiechem na twarzy

-Nie wasza, bo nie jestem żoną JiDwi- powiedziałam i spojrzałam przepraszająco w stronę wspominanego chłopaka, który uśmiechnął się pod nosem

-Eh...chłopie musisz sobie jakąś znaleźć- odezwał się SunWo i poklepał która Silli po plecach 

-Myślisz, ze to takie proste..przecież tego kwiatu jest pół światu- powiedział JiDwi z rozmarzoną miną

-No...a znaleźć ten jedyny jest strasznie trudno. Zupełnie tak samo jak wtedy gdy SooHo szukaliśmy tego zioła, który przywrócił ci życie- powiedział HanSung i obiął mnie ramieniem.

-Doceniam to...nie wiem czy ci podziękowałam za to, że pomogłeś SooHo?

-Nie, ale nie chce tego. Wystarczy, ze żyjesz. To dla nas wszystkich najlepszy prezent- powiedział chłopak, a reszta się z nim zgodziła

Uśmiechnęłam się by choć tak im podziękować. Nie zapomnę im tego. Kiedy wspólnie się do siebie przytuliliśmy  pomyślałam o SooHo, który pewnie też potrzebuję teraz ich towarzystwa. Odsunęłam się od nich i spojrzałam na nich po kolei.

-Może idźcie wesprzeć SooHo- zaproponowałam

-Możemy?- zdziwili się wszyscy

-A dlaczego nie? Czujcie się tu tak jak u siebie, ale z umiarem. Nie rozwalcie niczego- powiedziałam i zaśmiałam się 

Chłopacy byli szczęśliwi i po podziękowaniu mi pobiegli w stronę pałacu, w którym na pewno był SooHo. Patrzyłam jak odbiegają z wielkim uśmiechem na ustach i dopiero gdy zniknęli mi z oczu , zorientowałam się , że obok mnie nadal stał JiDwi.

-Nie mogę uwierzyć, że już jutro zostaniesz jego żoną. Stracę cię raz na zawsze- powiedział nie patrząc na mnie tylko w stronę pałacu

-Znowu zaczynasz?- zapytałam i przewróciłam oczami

-Nie, już mi przeszło- powiedział lekko się śmiejąc

-Mam nadzieję. Nie chciałabym, byś mi zniszczył ślub

-Nie martw się. Raczej nie był bym do tego zdolny- powiedział

-Sam na pewno- przyznałam i uśmiechnęłam się do niego

-Nadal nie mogę zapomnieć o tym ile krzywd wyrządziła ci moja rodzina, więc mam coś dla ciebie- powiedział nagle i skierował mnie do małej altanki gdzie usiedliśmy.

-Co takiego?- zapytałam zaciekawiona. 

JiDwi  zaczął wyciągać coś ze swojej szaty i już po chwili mogłam zobaczyć w jego dłoniach piękną spinkę do włosów. Była ona zapierająca dech w piersiach.

-Jest piękna, ale nie mogę ją przyjąć. Na pewno jest dla ciebie ważna- powiedziałam i spojrzałam na niego. JiDwi nie ukrywał zdziwienia moją odmową.

-Przyjmiesz ją. Kupiłem ją specjalnie dla ciebie. Miałem ci ją dać już dawno, ale SooHo mnie wyprzedził. Chce byś chociaż na ślubie ją miała. Chce byś pamiętała o tym co nas łączyło- powiedział i wpiął mi spinkę w małego koka na czubku głowy. Uśmiechnął się, więc wolałam się z nim o to nie kłócić.

-Dziękuję i przepraszam, ze nam nie wyszło. Byłam z tobą szczęśliwa i nie zapomnę tamtych czasów- powiedziałam by poprawić mu nastrój

-No ja mam taką nadzieję- odpowiedział i zaśmiał się

Wtedy usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam tak braci Wang. Byli tam wszyscy, więc nic dziwnego, ze JiDwi się trochę zmieszał. Chłopcy podeszli do nas i powiedzieli, ze chcą ze mną o czymś porozmawiać. JiDwi odszedł od nas i skierował się w stronę pałacu. Spojrzałam na każdego z nich i zastanowiłam się co chcą mi powiedzieć. Wyglądali poważnie i to mnie bardzo zastanawiało. Jakoś nigdy ich takich nie widziałam...Nie licząc Wooka i Wona.

-Coś się stało?- zapytałam i podeszłam do nich

-Chcemy ci coś pokazać- odpowiedział mi BaekAh i uśmiechnął się

-Co takiego?- zapytałam

-Coś co na pewno wzbudzi w tobie emocję

-Eun nie dręcz mnie, powiedźcie o co chodzi- powiedziałam, a chłopak wzruszył ramionami

-Lepiej ci to pokażemy- powiedział So i wspólnie ruszyli w stronę pałacu.

Kiedy ruszyłam za nimi, byłam zdziwiona tym, że zaczęliśmy iść jakimiś ukrytymi przejściami.Chyba nie miałam okazji na takie zwiedzanie. Rozglądałam się do okoła i z zaciekawieniem oglądałam różne rzeźby i malunki na ścianach. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się przed drzwiami, które chyba od dłuższego czasu nie były otwierane. Patrzyłam na nie jakby za nimi było coś dla mnie ważnego.

-To był pokój twojej matki, który po jej odejściu zamknięto i zabudowano - wyjaśnił mi Jung

Na te słowa moje oczy się zaszkliły. Poczułam w sercu coś na znak ciepła. Zupełnie jakbym poczuła ,że moja mama tu jest, że stoi razem ze swoimi braćmi i czeka, aż wejdę do jej pokoju, w którym spędziła połowę swojego życia. Wook i Jung spojrzeli na siebie i później razem otworzyli drzwi, za którymi skrywały się osobiste rzeczy mojej mamy. 

Chłopacy popchnęli mnie do środka i zostawili mnie tam samą. Było tam ciemno, ale bez problemu znalazłam coś do zapalenia. Kiedy zapaliłam kilka świec rozglądałam się do okoła siebie. Było tu tak cicho i spokojnie, ze czułam się jakby moja mama była przy mnie i ściskała mnie. Bardzo chciałabym by zobaczyła ten dzień. By zobaczyła ten ważny dla mnie dzień. O niczym tak nie marzyłam jak  o tym by zobaczyć swoją rodzinę, którą zniszczył Yo i jego matka. 

Siedziałam w samotności już kilka minut i z zaciekawieniem oglądałam książki, zeszyty i drobiazgi, które należały do mojej matki. Kiedy dotykałam czegoś wyobrażałam sobie, ze ona robi to samo. I w pewnym momencie poczułam, że nie jestem tu sama. Poczułam czyjąś obecność i nie miałam tu na myśli obecności jakiegoś ducha tylko żywej osoby.

-Więc to tu dorastała nasza matka- usłyszałam utęskniony przeze mnie głos Riuka.

Odwróciłam się i zakryłam usta, by nie krzyknąć. Nie mogłam w to uwierzyć, że on tu jest. Nie mogłam uwierzyć w to, że to się dzieję na prawdę. Myśle, że to jest sen z którego się obudzę. Dopiero gdy chłopak się do mnie uśmiechnął i podszedł do mnie, coraz bardziej wierzyłam, ze to wszystko jest prawdziwe. 

-Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem- powiedział chłopak i obiął mnie tak jak robił to kiedyś.

Będąc w jego ramionach, poczułam takie szczęście, że nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam jakim cudem on tu jest, przecież powiedzieli mi , ze umarł...ale cieszyłam się, że jest tutaj. Dziękowałam bogom, że on jednak żyję. Nie obchodziło mnie jakim cudem, ale być może So nie zabił go tylko przegnał, albo uwięził. 

-Nie płacz. Jutro bierzesz ślub, więc powinnaś się cieszyć- powiedział i zaczął mnie pocieszać.

Otworzyłam oczy i spojrzałam zza jego ramienia. Kiedy spojrzałam w głąb korytarza zauważyłam tam chłopaków. Byłam pewna, że to dzięki nim  mój brat jest tutaj przy mnie.

-Dziękuję- szepnęłam w ich stronę ,a oni się szczerze uśmiechnęli. U Euna nawet dostrzegłam łzy.

__________________________________

Mam nadzieję, ze rozdział się podobał. 

Następny rozdział, będzie już ostatni, więc się zbytnio nie rozpisuję.

Pamiętajcie o głosach i komentarzach i czekajcie na EPILOG OBU CZĘŚCI HWARANGA....


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top