Część 13
Otworzyłam oczy, ale nic nie widziałam. Ogarniała mnie tylko kompletna cisza i okropny zapach wilgoci. Było mi zimno i nie mogłam się ruszyć. Czułam , ze jestem w totalnej dupie i nie mogłam z tym nic zrobić. Czułam , że mam coś na głowię. Był to chyba jakiś worek przez którego nie mogłam normalnie oddychać. Zaczęłam kręcić głową, by jakoś go zdjąć, ale prędzej się zmęczyłam niż mi się to udało. Poddałam się, bo nie widziałam sensu w dalszej walce z workiem. Westchnęłam i odchyliłam się do tyłu. Oparłam się o ścianę, która była mokra i zimna. Zdawałam sobie sprawę z tego co się stało. Zdawałam sobie sprawę z tego, że zostałam porwana i uprowadzona do jakieś piwnicy... Zastanawiało mnie tylko to , jakim cudem to się stało. Czy byłam aż tak pijana, by nie zareagować? Czy ten ktoś był aż tak dobry by mnie przechytrzyć, czy po prostu miał szczęście. A co z Jacksonem?... Kurdę nie mogłam sobie nic przypomnieć od momentu pójścia do toalety w klubie...
-Co za szambo- warknęłam pod nosem i stopą uderzyłam o beton
Wtedy usłyszałam jakiś dźwięk. Był on głośny i przypominał dźwięk otwierających się drzwi. Od razu z automatu uniosłam głowę, ale i tak nic nie zobaczyłam. Nadal widziałam tylko czerń i przez to zaczęłam odczuwać lekki strach. Osoba, która weszła do środka powoli zmierzała w moją stronę. Po ciężkim chodzie stwierdziłam, że jest to mężczyzna. Kiedy jego kroki były coraz to głośniejsze, zacisnęłam swoje dłonie w pieści i czekałam aż ten ktoś w końcu zdejmie mi torbę z głowy. Czekałam tylko na ten moment by zobaczyć, kto ośmielił się mnie porwać. Byłam ciekawa czy znam te osobę.
-No dawaj zdejmij mi to coś z głowy- powiedziałam zniecierpliwiona i usłyszałam męski śmiech
-Co ty taka niecierpliwa jesteś, co?- zapytał z rozbawieniem, a ja tylko wzruszyłam ramionami i po chwili oślepiło mnie delikatne światło...
Mężczyzna zdjął ze mnie torbę i dzięki temu mogłam już coś zobaczyć. Obraz był zniekształcony, bo pewnie długo nic nie widziałam, więc musiałam kilkakrotnie zamrugać ,by wszystko wróciło do normy. Kiedy wzrok zaczął mi się poprawiać od razu się sobie spojrzałam. Siedziałam na podłodze, a moje nadgarstki i kostki był związane grubym sznurem. Moja sukienka była brudna od brudu i wilgoci i to nie od razu obrzydziło. Miałam ochotę jak najszybciej się wykapać, ale w tej sytuacji nie miałam jak tego zrobić.
-Po co to wszystko?- zapytałam i uniosłam swój wzrok by spojrzeć na mężczyznę przede mną
Był to młody mężczyzna z idealnie zaczesanymi włosami, które były w kolorze ciemno-szarego blondu. Miał on ciemne czekoladowe oczy i hipnotyzujące spojrzenie, które od razu sprawiło, ze zrobiło mi się jakoś duszno. Jego rysy twarzy były dość ostre, a usta wyginały się w lekkim uśmiechu. Mężczyzna miał na sobie ubrany garnitur, pod którym zapewne było ukryte wyrzeźbione ciało. No nie powiem...takiego porywacza chciało by mieć tysiące kobiet...
-Wiesz dlaczego tu jesteś?- zapytał mnie kucając przede mną
-Nie mam bladego pojęcia- powiedziałam wywracając oczami
Chyba mu się to nie spodobało, bo zauważyłam , jak zacisnął dłonie w pięści i przestał się na moment uśmiechać. W myślach pogratulowałam sobie i uśmiechnęłam się, by wiedział, ze ze mną nie będzie tak łatwo. Nie dam mu się tak łatwo zastraszyć. Poza tym długo tu chyba nie będę. Jestem pewna, że ojciec, albo Jackson będą mnie szukać. Ba! na pewno już mnie szukają.
-Naprawdę nie wiesz? Udajesz taką niewinną?- zapytał, a na jego twarzy ponownie zawitał uśmiech, który teraz był nieco bardziej złowieszczy
-Grzeczną dziewczyną nie jestem, ale nie przypominam sobie nic czego bym żałowała- odpowiedziałam pewnym głosem, a on pokręcił głową z rozbawieniem i zaczął wskazywać na mnie palcem
-Ty, naprawdę jesteś dobra. Nie zawiodłem się. Jesteś zupełnie taka sama jak twój brat...Jak mu tam było?.. A Kangyoung, Cha Kangyoung - powiedział z zadowoleniem
Kiedy usłyszałam imię swojego brata mina mi lekko zrzedła...Jakim cudem on znał mojego brata..?. Czy miał on z nim coś wspólnego? Nie rozumiałam tego , ale liczyłam na to, że zaraz mi się wszystko wyjaśni.
-Skąd go znasz?- zapytałam bez emocji. Nie chciałam pokazać mu , że mi jakoś zależy. Muszę być twarda i nie dać się zastraszać.
-Znam wiele imion i nazwisk, złotko...Twoje też- odpowiedział lustrując mnie uważnie wzrokiem
-Pff, i niby tym chcesz mnie zastraszyć?- zapytałam uważnie obserwując jego twarz
-A nie czujesz strachu? Jesteś przecież teraz taka bezbronna- powiedział, a ja poczułam na mojej skórze jego dotyk dłoni.
Mężczyzna położył swoją gorąca łapę na moim zmarzniętym ciele i przez to wzdrygnęłam się. Spojrzałam od razu na swoje nogi i ruszyłam nimi , by jakoś od niego uciec. Mężczyzna jednak nic sobie z tego nie zrobił. Powoli przesunął swoją dłoń z moich kolan i przeniósł je na moje kostki. Już chciałam się odezwać, ale kiedy otworzyłam usta doszło do mnie to, że on po prostu chciał mnie tylko uwolnić. Byłam na siebie zła, że pomyślałam o czymś zupełnie innym.
-Po co to robisz?- zapytałam go , patrząc jak rozwiązuję moje nogi
-Nie jesteś tego warta. Nie tak kazałem im się tobą zająć- odpowiedział nie patrząc nawet na mnie
-Że co?- zapytałam z kpiną- To co ja tu do cholery robię?- zapytałam
-Jesteś tu, bo zniszczyłaś życie mojej matki...Musisz naprawić to co zniżyłaś- powiedział tajemniczo i powoli zaczął się podnosić
-Co? Ale niby o co chodzi?!- krzyknęłam bo miałam już tego dość
Mężczyzna popatrzył na mnie z góry i przez chwilę zastanawiał się czy może mi to powiedzieć. Pewnie zastanawiał się czy dać mi spokój, czy raczej podenerwować mnie jeszcze i trzymać w niepewności. Warknęłam pod nosem , a on zauważając moje zdenerwowanie , uśmiechnął się kpiąco i zaczął odchodzić do drzwi. Szarpnęłam się licząc, że uwolnię się od więzów na nadgarstkach. A on w tym czasie nacisnął klamkę i uchylił drzwi. Miał już wychodzić, ale nim przeszedł przez próg odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie znów tym swoim przeszywającym wzrokiem..
-Czego jeszcze chcesz?- zapytałam ze złością
-Do twarzy ci ze złością, ślicznotko- powiedział przeczesując włosy i chwilę po tym wyszedł
-Nie nazywaj mnie tak !!- krzyknęłam licząc na to, ze jeszcze to usłyszy
Byłam wściekła. Pierwszy raz ktoś zadziałał mi na nerwach bardziej niż kiedyś robił to Jackson czy nawet Kai. Nie wiedziałam dlaczego tak się działo, przecież zawszę potrafiłam zapanować nad złością. Dlaczego przy nim jest inaczej? Gdybym mogła to zrobiłabym mu taką akcję, że sama bym się pewnie uwolniła....Cóż przynajmniej nogi mam wolne i nie mam tego paskudnego worka na głowię. Teraz mogę się skupić tylko na linach na nadgarstkach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top