-15-
Siedząc w specjalnym pomieszczeniu, cały czas myślałam o tym co mam powiedzieć Jacksonowi. Bałam się jak cholera tego spotkania. Minęło sporo czasu zanim ostatni raz go widziałam. Dokładnie chyba 11 miesięcy temu... Chłopak spędził tu prawie rok. Ciekawe czy się zmienił i ciekawe czy jakoś tu wytrzymuję. Musiałam się z nim spotkać. Nie mogłam zignorować tego SMSa. Nadal było mi ciężko uwierzyć w to , że chłopak mógłby kogoś nasłać na zabójstwo własnego ojca. Byłam serio głupia , że tak łatwo mu uwierzyłam...
-Przypominam, że ma pani 20 minut- odezwał się strażnik, który nagle otworzył drzwi i przyprowadził Jacksona.
Chłopak szedł lekko zgarbiony i nie wyglądał na zadowolonego . Cały czas patrzył w dół na swoje stopy i nawet na mnie nie spojrzał. Czułam się wtedy strasznie źle. Było mi go naprawdę żal. Teraz miałam pewność, że chłopak siedzi tu za niewinność. Został wrobiony w coś czego nie robił...Poczułam smutek. Kiedy strażnik wyszedł i zostawił nas samych zaczęłam przyglądać się chłopakowi. Na jego dłoniach i przedramionach widziałam siniaki i rany. Byłam pewna, że kilkakrotnie musiał uczestniczyć w jakiś bójkach. Zaczęłam mieć wtedy wyrzuty sumienia.
-Przepraszam Jackson...Przepraszam, że ci nie wierzyłam i ci nie pomogłam- powiedziałam roniąc kilka łez, wtedy Jackson podniósł swoją głowę i na mnie spojrzał
-Sooyeon...Przyszłaś- powiedział to jakby z ulgą. Uśmiechnął się do mnie i przybliżył nieco do mnie tylko po to by dłonią otarć moje łzy
- Przepraszam....Powinnam przyjść wcześniej- powiedziałam żałując, ze faktycznie nie odwiedziłam Jacksona wcześniej
- Nie przepraszaj , cieszę się, że w końcu przyszłaś- zaczął i złapał mocno moją dłoń.- Tęskniłem za tobą- powiedział szeptem, a na ten ton głosu moje serce zabiło 100% razy mocniej. Nie chciałam psuć tej chwili i postanowiłam na razie nie mówić chłopakowi i Krisie i tym SMS-ie.
-Jak tutaj jest?- zapytałam pocierając kciukiem jego siniaki na dłoni.
Jackson zauważył to , ze je zobaczyłam i od razu puścił moje dłonie i ukrył je pod stołem. Poczułam pustkę. Spojrzałam na chłopaka i zauważyłam jak zwiesza głowę i przygryza wargi. Wiedziałam, że nie ma tu wesoło. Czułam , że pobyt tutaj nie sprawia mu radości.
-Jest dobrze- powiedział i uśmiechnął się do mnie sztucznym uśmiechem
-Jackson...
-Nie przejmuj się mną...Jakoś wytrzymam- powiedział i pochylił się by być bliżej mnie- powiedz mi lepiej co u ciebie?
-Zaczęłam studia, ale Jackson ja muszę ci coś powiedzieć..- zaczęłam spoglądając na zegarek zawieszony na ścianie
- Coś się stało?- zapytał
-Twój ojciec wydziedziczył cię z udziałów w firmie...Przestał nazywać cie synem i
-Tego się spodziewałem- westchnął i na chwile oboje zamilkliśmy- Czyli zostałem z niczym?- zapytał, a ja z bólem mu przytaknęłam - A Kris? Nadal ma do mnie żal?
-Jackson, ale ...dlaczego tak mówisz?. Czy ty naprawdę zabiłeś jego ojca?- zapytałam bojąc się tego co chłopak może mi odpowiedzieć
-Nie, ale wszyscy tak myślą...- powiedział, a ja odetchnęłam z ulgą i postanowiłam powiedzieć Jacksonowi całą prawdę.
-Jackson, po tym jak zostałeś skazany...zaczęłam wierzyć Krisowi. Wspierałam go i pocieszałam. Nasza przyjaźń przez te miesiące się pogłębiła. Stał się on moim przyjacielem- zrobiłam przerwę , by tylko spojrzeć na przygnębionego Jacksona- Przestałam spotykać się z twoim ojcem. Skupiłam się na studiach i każdą wolną chwile poświęcałam Krisowi. Chłopa z odszkodowania otworzył własny warsztat i całkiem dobrze sobie radzi. Wczoraj kiedy u niego byłam ...Zobaczyłam dziwny SMS , który do niego przyszedł...
-Do czego zmierzasz?- zapytał Jackson, a ja spojrzałam mu prosto w oczy
-On kłamał. Kris wszystkich oszukał. Z tego SMS'a wynika , że chłopak zatrudnił kogoś by ta osoba zabiła jego ojca i prawdopodobnie znali się na tym , bo nie zostawili po sobie żadnych śladów....To musieli być fachowcy w tej dziedzinie. Jackson, ja cię naprawdę bardzo przepraszam. Byłam głupia. Może gdybym szybciej zauważyła coś dziwnego, to...
-Sooyeon, przestań. To nie twoja wina , że tu siedzę- odezwał się Jackson, który zaraz po tym złapał mnie za trzęsące się dłonie i przyłożył je sobie do ust. Kiedy poczułam jak składał na nich delikatne pocałunki zaczęłam się nieco uspokajać...
-Co mam teraz zrobić?- zapytałam po chwili
-Udawaj, że o niczym nie wiesz...Żyj tak jakbyś nigdy nie widziała tej wiadomości...Ja odsiedzę 10 lat...- zaczął , ale ja nie chciałam dalej go słuchać
-Co? Nie ja nie będę tak siedzieć...Pomogę ci stąd wyjść. Znajdę dowody...Nie pozwolę na to byś siedział tu za niewinność . Nie chce byś stracił, aż tyle lat!- prawie krzyknęłam
Jackson słysząc to uśmiechnął się i delikatnie pogłaskał mnie po policzku i przeczesał moje włosy .Właśnie wtedy w drzwiach pojawił się strażnik, który bez słowa zaczął zabierać Jacksona spowrotem do celi. Z ledwością powiedziałam chłopakowi " do zobaczenia" A kiedy wyszedł zaczęłam płakać. Nigdy chyba nie czułam się gorzej niż dzisiaj.
***
Po wizycie u Jacksona błąkałam się po Seulu i zastanawiałam się nad tym co powinnam zrobić. Obmyślałam każdy plan jaki mi przychodził do głowy i po kilku godzinach , stwierdziłam , że Jackson może mieć racje... Nie chciałam do końca odpuścić. Chce znaleźć dowody i własnie dlatego postanowiłam udawać, ze nie wiem nic o tym SMS. Zamierzam dalej przyjaźnić się z Krisem i w wolnej chwili gdy będę sama postaram się zabrać mu telefon i poszukać więcej dowodów. Liczę też na to, że gdy w końcu coś znajdę, policja mi uwierzy i pan Wang pomoże mi uwolnić Jacksona z więzienia.... To był mój plan , pytanie tylko czy wypali...
________________________
Przepraszam, ze tak długo nie pojawiał się z tej książki rozdział. Mam nadzieję, ze wam się podoba i , ze chcecie kolejne rozdziały z tej książki. Licze na liczne komentarze i głosy i zapraszam do czytania mojej książki pt. : A.C.E. Z najdziecie tam ONE SHOTY, REAKCJE, MEMY i inne takie, więc polecam :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top