𝟎𝟐.


── ✦ ──


W Instytucie włączył się alarm, więc Chloe, Alec oraz inni nocni łowcy zaczęli gromadzić się pomieszczeniu kontrolnym, w którym pojawiło się ogromne zdjęcie Jace'a z napisem „poszukiwany żywy lub martwy".


- Co się stało?- Zapytała Izzy, kiedy ona i Clary podeszła do Chloe, która patrzyła na zdjęcie byłego kochanka. 


- O nie Jace - Wyszeptała Clary. Chloe przeczuwała, że ta sytuacja miała związek z jej siostrą. - Aldertree powiedział, że chce uratować Jace'a - Powiedziała naiwnie Clary do Izzy.


- W zasadzie Clary, powiedziałem, że chcę go znaleźć - Odezwał się Aldertree, który przeszedł między Clary, a Izzy. - A ty dałaś mi wskazówkę, jak to zrobić - Stwierdził Victor, kiedy spojrzał na Clary.


- Co mu powiedziałeś? - Zapytała Chloe i poczuła jeszcze większą nienawiść do swojej młodszej siostry.


- Chloe, to... - Próbowała się tłumaczyć Clary, ale przerwał jej Victor.


- Czy to wszyscy? Fantastycznie - Stwierdził Victor Aldertre i spojrzał na wszystkich nocnych łowców. - Po pierwsze wszyscy Podziemni mają zakaz przebywania w Instytucie bez mojej zgodą, więc żegnam obecnych. Panie Garroway - Zwrócił się do ojca Chloe Victor.


- Nie opuszczę Jocelyn ani mojej córki - Oznajmił Luke, kiedy spojrzał swoją ciężarną córkę, a potem na nowego dyrektora Instytutu. - Poza tym moja odznaka da możliwości, których ty nie masz - Zauważył wilkołak. - Pomogę znaleźć Jace'a 


Chloe kochała swojego ojca i wiedziała, że nie mogła wpłynąć na decyzje.


- To bardzo szlachetne z twojej strony, ale nalegam - Stwierdził Victor.


- Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz mogła - Powiedział Luke do Jocelyn.


- Dobrze - Powiedziała Jocelyn, kiedy spojrzała na ojca swojej córki.  


Następnie Luke zwrócił do Chloe.


- Uważaj na ciebie i na twoje dzieci kochanie - Powiedział do swojej córki i ją przytulił. - Pa skarbie


- Pa tato - Pożegnała się z ojcem Chloe, zanim ten zacząć odchodzić.


- Ty też... Simon. Simon, prawda? - Zapytał Victor, kiedy spojrzał na Simon'a. 


- Już prawie świt - Zauważył Simon. Chloe wiedziała, że Aldertree to nie obchodziło, bo nienawidził Przyziemnych. - Nie mam, gdzie pójść


- Jesteś bystry, na pewno coś wymyślisz - Stwierdził Aldertree.


- Simon, chodź - Powiedział Luke do Simon'a.


- Będzie dobrze - Poinformował Clary Simon, kiedy na nią spojrzał i poszedł za Luke'iem.


- Zaczynajmy - Powiedział Aldertree i zwrócił na siebie uwagę wszystkich obecnych w pomieszczeniu nocnych łowców. - Przejrzałem zeznania i raporty o nie zgłoszonych misjach... i doszedłem do jednego wniosku: Jace Wayland jest zdrajcą Clave - Oświadczył Victor.


Jego słowa nie spodobały się ani Chloe ani jej przyjaciołom.


- Jace nie jest zdrajcą - Stwierdził Alec, który chciał bronić Jace'a przed oskarżeniami Aldertree.


- To fakt. Clary zeznała, że ​​zadzwoniła, że Jace zadzwonił, żeby ostrzec o zasadzce Valentine'a, co dało mi do myślenia - Wyznał nowy dyrektor Instytutu. - Jace miał niezliczoną ilość szans na zabicie Valentine'a, ale tego nie zrobił. A teraz Valentine, Jace i Kielich Anioła przepadli


- Nawet nie chciałem o to prosić, bo ty i twoi przyjaciele zostajecie odsunięci od poszukiwań   Jace'a Wayland'a - Poinformował ją Victor.


- Co?  - Zapytała zszokowana Chloe, kiedy spojrzała na Aldertree.


- Reszta, wracajcie do pracy - Rozkazał Victor, a nocni łowcy posłuchali go i wrócili do swoich obowiązków. - Znoszę zamknięcie Instytutu, z wyjątkiem Clary i Jocelyn. Biorąc pod uwagę wasze stosunki z Valentine'm i Jace'm. Chcę mieć ich na oku - Oznajmił Victor, kiedy spojrzał na Jocelyn i Clary.


- To niedorzeczne - Stwierdziła Clary, kiedy chciała iść za Aldertree. 


- Clary... - Odezwała się Jocelyn, kiedy powstrzymała młodszą córkę od pójścia za Aldertree.


Chloe uważała, że Clary dawała się za bardzo ponieść emocjom, zamiast je kontrolować.


- Nie! - Krzyknęła Clary. - Nie możemy tak po prostu siedzieć i nic nie robić. Oni chcą zabić Jace'a, to twój syn - Zauważyła Clary.


- Uspokój się Clary i chociaż raz w życiu przestań zachowywać się jak rozpieszczone dziecko - Odezwała się Chloe, kiedy spojrzała na młodszą siostrę. 


- Zamknij się Chloe - Krzyknęła Clary w kierunku Chloe, która stała obok męża. 


- Wiesz co, rób, co chcesz - Stwierdziła Chloe. - Nie obchodzi mnie to - Wyznała po chwili rudowłosa dziewczyna, zanim udała się do pokoju.


W tym samym momencie Alec i izzy zaczęli iść za Aldertree.


- Nie możesz tego zrobić - Stwierdził Alec, który chciał chronić swojego Parabatai, mimo, że Jace nadal kochał jego żonę i mógł być ojcem, któregoś z dzieci Chloe.


- Mogę, bo jestem szefem Instytutu - Zauważył Victor, kiedy spojrzał na męża Chloe.


- Uchyl rozkaz żywy lub martwy - Powiedziała Izzy do Victor'a. - Jace jest jednym z nas, sam to powiedziałeś


- Kwestionowanie władzy głowy Instytutu jest podstawą do poważnej kary. Wliczając w to pozbawienie run - Poinformował rodzeństwo Lightwood Victor, zanim odszedł od nich.


── ✦ ──

Jakiś czas później


Alec zaczął się budzić i zobaczył, że Chloe spała przytulona do niego. Mężczyzna delikatnie wydostał się z uścisku swojej żony, aby jej nie obudzić i zaczął iść w kierunku wyjścia z pokoju. 


Alec wiedział, że jego żona potrzebowała snu, bo dzieci, które w sobie nosiła powodowały nudności i zmęczenie u Chloe.


Kiedy Alec miał już wychodzić, usłyszał, że Chloe poruszyła się, a potem przewróciła na drugi bok łóżka, zanim ponownie zasnęła.


Mężczyzna po cichu wyszedł z pokoju, a potem z Instytutu i zaczął schodzić po schodach. Kilka metrów za nim szła jego matka.


- Alec! - Zawołała syna Maryse, ale Alec ją ignorował  i szedł dalej. - Alec zwolnij! - Krzyknęła Maryse, a zrezygnowany Alec odwrócił się i patrzył jak jego matka zbliżała się w jego kierunku. - Gdzie idziesz? - Zapytała po chwili kobieta. 


- Do Magnus'a - Odpowiedział Alec, a Maryse przed nim stanęła. - Nie mogę bezczynnie siedzieć. Magnus pomoże mi znaleźć mojego brata - Stwierdził mężczyzna.


- Jace nie jest twoim bratem - Powiedziała chłodno Maryse.


- Jest ponad to. Jest moim Parabatai - Zauważył czarnowłosy mężczyzna, który nie mógł pojąć zachowania swojej matki w stosunku do Jace'a.


- Alec wyszliśmy na głupców przyjmując syna Valentine'a i traktując go jak swojego - Oświadczyła Maryse.


- Postąpiliśmy dobrze przyjmując Jace'a do naszej rodziny - Stwierdził Alec.


- To był błąd i to naradziło naszą rodzinę - Powiedziała Maryse i widziała, że ro nie spodoba się jej synowi. - Musimy zapomnieć o Jace'ie. On już wybrał - Poinformowała go matka i chwyciła go za ramiona.


- Czy w ogóle słyszysz, co mówisz? - Zapytał matkę Alec. - Jeżeli go zabijesz, zabijesz też część mnie


- Kiedy masz raka, wycinasz go, zanim cię zniszczy. Synu... Teraz musisz pomyśleć o swojej żonie i nienarodzonych dzieciach, które wkrótce urodzą się i będą potrzebować ojca - Powiedziała Jego matka. - Więc nie szukaj Jace'a i skup się na swojej rodzinie i  obowiązkach wobec niej - powiedziała kobieta, a chwile później Alec zaczął odchodzić od matki.


── ✦ ──


Po powrocie do Instytutu z mieszkania Magnus'a Alec wraz z Izzy kierował się w stronę Victor'a Aldertree. 


- Jace wrócił, więc odwołaj swoich ludzi - Powiedział Alec i spojrzał na Victor'a, który był w towarzystwie kilku strażników, Lydii, jego matki i żony. Zdziwił go widok Chloe, która była blisko Victor'a, którego nie lubiła. - Izzy i ja sprowadzimy go z powrotem


- Jesteśmy krok przed wami - Poinformował go i Izzy Victor. - Znamy jego lokalizacje i mobilizujemy siły


- Nie słuchasz - Stwierdziła Izzy, kiedy spojrzała na Victor'a z nienawiścią. - Śmiało, zabierz ode mnie runy, nie pozwolimy ci na to - Powiedziała po chwili dziewczyna.


Chloe patrzyła na nich obojętnym spojrzeniem i milczałam bo wiedziała, że nie mogła nic zrobić, aby Victor Aldertree zmienił rozkaz.


- Zatrzymajcie ich tutaj, dopóki nie wrócimy - Rozkazał Aldertree, a chwile później dwóch strażników znalazło się za Alec'iem i Izzy, a potem chwycili ich za ramiona.


- Nie martwcie się, zrobię co w mojej mocy, aby pomóc Jace'owi - Odezwała się Chloe, zanim od nich odeszła. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top