- JUN - OGNISKO

 ONE SHOT  PARK JUNHEE :

PART 1 

Od kilku miesięcy spędzasz czas ze swoim starszym bratam. Twoi rodzice musieli na miesiąc wyjechać za granice, więc postanowili wysłać cię do Chan'a , który przez ten czas miał się tobą zając. Chłopak cieszył się z tego powodu, bo odkąd został tranie mało czasu spędzał z rodziną. Nawet jak przyjechałaś do niego, on często musiał zostawiać cie samą i szedł na próby Przez pierwsze trzy tygodnie strasznie się nudziłaś.  Mimo , że miałaś dwadzieścia lat bałaś się chodzić sama po obcym mieście, które jest jednocześnie stolicą państwa. Zwiedzałaś miasto za dnia i nie raz się przy tym zgubiłaś. Jednak na szczęście znalazła się jakaś pomocna osoba, która zawsze ci pomogła...Kiedyś był nią twój brat.

-[T.I] wróciłem !!- krzyknął znany ci głos

Był to oczywiście twój brat, który własnie wrócił z treningu. Byłaś w trakcie kończenia przygotowywania rammenu  i jakoś nie zwracałaś uwagi na czas. Kiedy usłyszałaś głos Chan'a  spojrzałaś na zegarek i zdziwiłaś  się, ze chłopak jest tak wcześnie. Przeważnie kończył około 17, a tu proszę jest dopiero po 14.

-Chan ? A co ty tak wcześnie?- zapytałaś odrywając się od pracy i wychylając z kuchni na korytarz

Chan wyglądał na bardzo szczęśliwego. Czułaś więc , ze miał dziś dobry dzień. Z jego czoła widać było spływający małymi stożkami pot, który chłopak wytarł ręcznikiem przewieszonym na ramieniu. Uśmiechnął się , zdjął swoje buty i podszedł do ciebie by cię uścisnąć na przywitanie.

-A nie cieszysz się?- zapytał 

-Jestem zaskoczona...I odsuń się ode mnie, śmierdzisz jak stara skarpeta spod twojego łóżka- powiedziałaś zaczepnie a on zaczął się z tobą droczyć 

-Głodny jestem, masz coś do jedzenia?- zapytał zostawiając cie i przechodząc do kuchni

-Ja mam ramen, a ty..- nie dokończyłaś, bo zobaczyłaś jak chłopak bierze sobie twój obiad i zaczyna go jeść

-Mmm ramen mi wystarczy- powiedział z uśmiechem zwycięstwa

-To było moje..- warknęłaś , lecz po chwili zaczęłaś robić sobie kolejną ekspresową porcję.

Po wspólnym posiłku twój brat poszedł do łazienki by się odświeżyć, a ty jak zawsze musiałaś po nim  posprzątać. Odkąd tu jesteś Chan sprzątanie zostawia tobie, bo wie, że masz na tym punkcie małą obsesję. Jego mieszkanie nigdy nie było tak czyste. Kiedy kończyłaś myć naczynia Chan gotowy zszedł na dół i od razu przyszedł do ciebie do kuchni. Kątem oka zaczęłaś go obserwować i dziwiło cie jego zachowanie. Chłopak z uśmiechem zaczął otwierać wszystkie półki i wyciągał z nich jakieś przekąski  , które wykładał na stole.

-Co ty robisz?- zapytałaś po krótkim czasie

-Szykuje się na ognisko. Jedziemy z chłopakami pod namioty z okazji urodzin Junhee.- odpowiedział, a tobie zrobiło się trochę smutno

-Jedziecie na cały weekend?- zapytałaś i zaczęłaś rozumieć dlaczego po powrocie był taki zadowolony

-Takie mamy plany...A sorki  zapomniałem ci o tym powiedzieć

-Nie no spoko- powiedziałaś i  wróciłaś do sprzątania

Miałaś nadzieję, że ten  praktycznie ostatni weekend spędzicie razem. A teraz czekają cię dwa dni w samotności. Kiedy skończyłaś robić porządki usiadłaś w salonie i włączyłaś sobie tv i zaczęłaś zazdrościć chłopakom wyjazdu. Bardzo chciałabyś się kiedyś wybrać na taki biwak, ale nie miałaś znajomych do tego typu rzeczy . Poza tym  wszyscy twoi znajomi są teraz na wakacjach i tak dobrze się bawią, że nawet nie piszą głupich wiadomości. W pewnym momencie usłyszałaś dzwonek do drzwi. Wstałaś by otworzyć i w tym samym momencie twój brat kazał ci to zrobić. Wiedziałaś więc, że to pewnie  ci koledzy, z którymi tańczy...

Podeszłaś  do drzwi i otworzyłaś je jakby od niechcenia. Byłaś smutna i nie potrafiłaś tego ukryć nawet gdy powinnaś. Kiedy drzwi się otworzyły zobaczyłaś za nimi czwórkę przystojnych Koreańczyków. Zdziwiłaś się trochę, że twój brat, brzydal został do nich dopasowany. Jeden z nich , który stał na czele uśmiechnął się promiennie i spojrzał na ciebie. Miał on kruczoczarne włosy i był dość wysoki...w zasadzie wszyscy byli wysocy. 

-Hej jestem Jun. Jest może Chan?- przedstawił się radośnie i zapytał o twojego brata, który jeszcze nie mógł się wyszykować

-Od godziny się pakuję- powiedziałaś znudzonym głosem

-Kurde, co on się tak guzdrze ?- zapytał chłopak w blond włosach

-Pewnie segreguję swoją kosmetyczkę- zaśmiał się chłopak w rudych włosach

-Wejdźcie i na niego poczekajcie- zaproponowałaś i  wpuściłaś chłopaków do środka.

Oni od razu jakby często ty bywali zaczęli się rozgaszczać. Jedni poszli do kuchni i zaczęli nalewać sobie soku , a pozostali usiedli na kanapie.  Ty postanowiłaś wrócić do oglądania dramy, która była tak nudna jak flaki z olejem i oglądałaś ją tylko  by zabić czas.

-Czyli to ty jesteś siostrą naszego Chan'a?- zapytała cie Jun, który jako jedyny wcześniej ci się przedstawił

-Tak jestem [t.i]- przedstawiłaś się bez zbędnych emocji

-Ładne imię, pasuję do ciebie- powiedział chłopak i uśmiechnął się w taki sposób, że ty mimowolnie zrobiłaś to samo

-Czyli to ty znasz go od dzieciaka??- zapytał blondyn, który po chwili zjawił się obok ciebie se szklanką soku- Jestem Byeongkwan - przedstawił się i zaraz po nim zrobiła to pozostała dwójka

Chłopak w rudych włosach to Donghun, a chłopak, który jak do tej pory siedział cicho i miał platynowe włosy kazał się nazywać WOW. Łatwo ich rozróżniałaś bo wszyscy mieli inne charaktery i różnili się kolorami włosów. Jednak z całej czwórki najbardziej podobał ci cię Jun, który chyba najbardziej z nich był tobą zainteresowany. Po kilku minutach rozmów, twój brat Chan zszedł  z góry i oznajmił chłopakom , że jest gotowy i mogą jechać. Kiedy zaczęli się oni zbierać od razu posmutniałaś a zauważył to Jun, który był najbliżej.

-Poradzisz sobie sama?- zapytał cię Chan

-Przyzwyczaiłam się do twojej nieobecności odkąd przeprowadziłeś się do Seulu - przyznałaś wzdychając

-Tak, wiem...- chłopak westchnął i szybko obiął cie na pożegnanie i wyszedł z mieszkania

-Miłej zabawy- powiedziałaś i spojrzałaś na ostatniego chłopaka , który wychodził. 

Ten minął cię, ale zatrzymał się w progu. Z początku tego nie zauważyłaś i chciałaś zamknąć już drzwi, ale powstrzymałaś się gdy chłopak się nagle odwrócił i odezwał.

-A może chcesz jechać z nami?- zapytał, a ty otworzyłaś szeroko oczy z nadzieją

-Co?- zapytałaś, bo nie wiedziałaś czy to co słyszałaś było prawdą

-Jeśli chcesz to masz 5 minut na spakowanie- powiedział i uśmiechnął się w taki sposób, że pokazał ci wszystkie swoje śnieżnobiałe, równe zęby

-Ale na serio mogę? Nie będę wam przeszkadzać?- zapytałaś i kątem oka spojrzałaś na swojego brata, który czekał na Jun'a na schodach

-Ej Jun to miał być męski wypad- powiedział z wyczuwalnym niezadowoleniem

-To moje urodziny i nie chce by ona zostawała tu tak sama. Wiesz jaka była smutna- powiedział czarnowłosy, a ty delikatnie się zarumieniłaś

-Eh niech ci będzie- westchnął twój brat- powiem chłopakom - dodał i zaczął schodzić na dół do reszty

-Pakuj się, jedziemy tam na dwie noce i bierz tylko najpotrzebniejsze rzeczy- pokierował cię Jun , a ty niczym struś pędziwiatr ruszyłaś do pokoju , w którym spałaś i zaczęłaś się pakować.

Jako , że spałaś w bardzo małym pokoju, większość twoich rzeczy była w walizce. Wyjęłaś te ładniejsze, droższe i mniej wygodne na biwak ubrania i akcesoria i zamiast nich spakowałaś te bardziej przydatne. Pakowanie nie zajęło ci pięciu minut, które dawał ci chłopak, ale wiedziałaś, ze oni i tak czekają. W końcu po 10 minutach gotowa zeszłaś z walizką i poduszką na dół i zobaczyłaś Juna , który podpierał framugę drzwi i patrzył w twoją stronę. W tej chwili wyglądał jak jakiś model.

-No nie powiem zaskoczyłaś mnie. Obstawiałem, że poczekam tu jeszcze dłużej- przyznał i uśmiechnął się jednocześnie zabierając od ciebie twoją walizkę.

Zamknęłaś mieszkanie i razem zeszliście na dół do pozostałych, którzy czekali w vanie. Kiedy Jun zapakował twoją walizkę oboje weszliście do auta i usiedliście na wolnych miejscach. Wtedy podziękowałaś chłopakom , że możesz z nimi jechać i obiecałaś, że nie będziesz im przeszkadzać. Wtedy wszyscy zaczęli się śmiać dając ci do zrozumienia, że nie mają z tym problemu. Wszyscy nawet się ucieszyli, że w ich gronie będzie choć jedna dziewczyna.

Podróż do miejsca biwaku zajęła wam kilka godzin, które spędziliście na opowiadani o swoim dzieciństwie. Byłaś zmuszana przez chłopaków o opowiadaniu o dzieciństwie brata i chcąc mu trochę dopiec za to, ze nie ma dla ciebie czasu, opowiadałaś chłopakom o jego wpadkach. Całą drogę Chan krzyczał na ciebie byś przestała, a ty i resztą się z niego śmialiście. Podróż więc zleciała wam w miłej atmosferze .

Kiedy w końcu dojechaliście na miejsce wszyscy zaczęli wypakowywać z vana swoje rzeczy. Jun i Donghun  zajęli się rozmową z kierowcą vana, a reszta ruszyła w miejsce gdzie chcieli rozbijać namioty. Ty szłaś za swoim bratem i zachwytem oglądałaś otaczającą was przyrodę. Było tu pięknie, a jezioro , które było niedaleko dodawało temu miejscu uroku. 

-Ej ty młoda, przydaj się na coś i nam pomóż z namiotami- oderwał cię z obserwacji twój kochany braciszek, który nadal był na ciebie nieco obrażony.

Bez słowa zaczęłaś chłopakom z namiotami i po chwili dołączył do was Donghun i Jun. Było strasznie zabawnie kiedy namioty już prawie były gotowe i nagle coś poszło nie tak i było trzeba zaczynać od nowa. Dopiero po godzinie męczarni wszystkim wam się udało i mogliście zająć się rozpalaniem ogniska. Przez te kilka godzin zrobiło się już nieco zimno, więc założyłaś na siebie bluzę, którą " pożyczyłaś " od brata. Ni byłaś gotowa na biwak, a nie miałaś przy sobie żadnej cieplejszej bluzy. Chłopak gdy cie zauważył nie miał nic przeciwko i nie zrobił ci afery.

-Trzeba iść po opał, kto ze mną idzie?- Zapytał Jun

-Ja mogę iść- odezwałaś się jako pierwsza. Chciałaś się jakoś odwdzięczyć chłopakowi za to, ze cie zaprosił. Nie chciałaś tez wyjść na lenia czy dziewczynę, która nie wie co to biwak..

-O nie ty tu zostajesz- wtrącił się twój brat

-Chan ma rację, w lesie jest pełno dzikich zwierząt- dodał WOW

-I co z tego? Ja się nie boję- powiedziałaś z uśmiechem i ruszyłaś przed siebie

Jun kiedy go minęłaś rozłożył do chłopaków ręce  i ruszył za tobą. Wyglądał jakby był pod wrażeniem twojego zachowania i podobało mu się , że to ty  spędzisz z nim kilka dodatkowych minut. Liczył na to, że dzięki temu lepiej się poznacie. Weszliście razem w las i tam już było nieco ciemniej niż na polanie gdzie byliście rozstawieni. Poczułaś lekki strach, ale nie dawałaś sobie tego po sobie poznać.

-Dzięki , że zgodziłaś się mi towarzyszyć- powiedział chłopak w momencie gdy zaczęliście zbierać jakieś patyki na opał do ogniska

-Chciałam się do czegoś przydać- powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do niego, co Jun odwzajemnił

-Nie musiałaś tego robić, w końcu jesteś dziewczyną i pewnie się teraz boisz- powiedział jakby był w 100% tego pewny

-No da się wytrzymać, poza tym nie jestem w tym lesie sama

-Jakby co zginiemy oboje- zaśmiał się Jun, a ty razem z nim- Tak w ogóle co czym się zajmujesz?

-Jestem na studiach i dorabiam sobie w knajpie jako kelnerka, akurat teraz mam miesiąc wolnego, bo w knajpie jest remont- odpowiedziałaś

-I postanowiłaś odwiedzić brata?

Dopytał, a ty wyjaśniłaś mu, że rodzice nie chcieli zostawiać całej chaty dla ciebie, bo bali się, ze ją zniszczysz i nie miałaś wyboru. Z jednej strony przyznałaś mu rację, że tęskniłaś za bratem, którego nie widziałaś od miesięcy i dlatego nie miałaś nic przeciwko temu.

-Chan czasami nam o tobie mówił, mówił, że jesteś bardzo wredna i brzydka jak stara baba- powiedział uśmiechając się pod nosem

-Co za...

-Ale ja wiedziałem, ze tak nie jest i kiedy cię dziś zobaczyłem wcale się nie zdziwiłem. Jesteś naprawdę piękna- powiedział nieco ściszonym głosem

Kiedy to usłyszałaś twoje serce zabiło nieco mocniej. Pierwszy raz słyszałaś od kogoś , że jesteś piękna. Twoje policzki się nieco zaróżowiły, ale nie było tego widać bo ogarniała was ciemność. Zwiesiłaś nieco głowę w dół i szczerze podziękowałaś chłopakowi za te miłe słowa. Szybko po tym zebraliście chrust i wróciliście do obozu gdzie czekała na was zniecierpliwiona czwórka chłopaków.

-No co wy tak długo patyków szukaliście?- zapytał Byeongkwan , a Jun od razu zaczął was bronić

-Idź do ciemnego lasu bez latarki to zobaczysz dlaczego nie było nas tak długo- powiedział, a ty się zaśmiałaś pod nosem. 

Jun kiedy usłyszał twój śmiech poczuł ogromną radość, którą jeszcze nie czuł przy kimś kto się śmiał. Katem oka spojrzał na ciebie i zapatrzył się w ciebie jak w obrazek. Gdy przestałaś się śmiać Donghun i Chan zaczęli rozpalać ognisko, a ty wraz z resztą zajęliście się szykowaniem kiełbasek. Jun chciał wam pomóc, ale nie wiedząc czemu chłopaki mu na to nie pozwolili. Chłopak więc usiadł na pniu przy ognisku i zajął się rozmową z chłopakami. Ty natomiast ruszyłaś za WOW i Byeongkwan'em  i po chwili już wiedziałaś dlaczego oni nie chcieli tu Jun'a.

-A ja nie mam dla niego prezentu żadnego- jęknęłaś po cichu gdy zobaczyłaś mały tort, który o dziwo przetrwał podróż w walizce jednego z nich.

___________________________

Kolejna część pojawi się już niedługo. Mam nadzieję, ze cały ONE SHOT  wam się spodoba i jeśli chcecie więcej to dajcie mi znać w komentarzu :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top