-Jongho- YOUR BLOOD


Dedykacja dla :  Alexandretta01


ONE SHOT :

Zmierzałaś własnie po bardo ciemnej i zapomnianej przez innych już alejce na przedmieściach Seulu. Ty chyba jako jedyna tędy przechodziłaś , bo był to bardzo dobry i praktyczni skrót do dzielnicy w której mieszkasz. Często po pracy własnie szłaś tą uliczką i słuchałaś muzyki na słuchawkach by się lepiej czuć. Lecz dziś niestety ich zapomniałaś. Starałaś się szybko przejść alejką, ale strasznie rozpraszały cię dźwięki z niej dochodzące.  Co chwile słyszałaś jakby  czyjeś kroki, które zmierzały za tobą, ale gdy się odwracałaś nikogo nie było. Wmawiałaś sobie, że to tylko wyobraźnia płata ci figle i szłaś dalej.  Ignorowałaś dziwne odgłosy, czasami nawet krzyki i nawet uczucie obserwowania. Tak , kiedy doszłaś do środka alejki poczułaś jakby ktoś zaczął cie obserwować. Uczucie te   pogłębiało się z każdym krokiem, a ty mimo to szłaś dalej. 

Starałaś się nie myśleć o tym . Twoje ręce i nogi  zaczęły się lekko trząść. By się uspokoić zaczęłaś nucić sobie w myślach piosenkę, która zawsze poprawiała ci nastrój. Myślałaś , że to ci pomoże. Kiedy jednak doszłaś do drugiej zwrotki, z zaułka przed tobą ktoś wyszedł. Po posturze wiedziałaś, ze był to mężczyzna, albo  chłopak w twoim wieku. Przez to, że było ciemno , a w okolicy nie było żadnej lampy, wystraszyłaś się. Na sekundę się zatrzymałaś i patrzyłaś na niego.

Zastanawiałaś się czy to morderca, gwałciciel, czy musisz uciekać, czy lepiej się schować. Miałaś wiele czarnych myśli odnośnie jego, ale on nic nie zrobił. Skręcił w twoją stronę i zaczął ku tobie iść. By nie wyjść na jakąś wariatkę ty też ruszyłaś. Starałaś się być twarda i  ukrywałaś swoje przerażenie i strach. Mężczyzna im bliżej  tym bardziej czułaś uczucie obserwowania. Nabrałaś powietrze do ust i na chwile twoje serce przestało bić...To było w momencie gdy cię zwyczajnie minął i szedł dalej. Ty także się nie zatrzymałaś, ale po zrobieniu kilku kroków postanowiłaś się odwrócić. Mężczyzny nie było. Zniknął jakby był duchem. Chciałaś jak najszybciej wydostać się z uliczki  i wrócić do domu. Jednak coś poszło nie tak. Gdy się odwróciłaś zobaczyłaś znowu te samą postać. Ten sam mężczyzna stał centralnie przed tobą i miał na głowie kaptur. Widziałaś tylko jego usta, które gdy zobaczyły twoje przerażenie , wygięły się w złowieszczym uśmiechu. Później już nic nie pamiętałaś...

Obudziłaś się i od razu zauważyłaś, że coś tu nie gra. Byłaś w totalnie nie znanym ci miejscu, które wyglądało na jakąś piwnice, albo garaż. Do pomieszczenia prowadziły tylko schody, albo duże drzwi, które miałaś na przeciw siebie. Przez niewielkie okno do pomieszczenia  przedostawało się światło słoneczne, więc wiedziałaś, że wczorajszego wieczoru musiało ci się coś stać. Pytanie tylko co..Ostatnie co pamiętasz to uśmiech, który zamroził ci krew w żyłach...Nawet teraz gdy zamykasz oczy to go widzisz...Strasznie się bałaś i z początku nie wiedziałaś co zrobić.

W końcu jednak, po kilku minutach płakania i wołania o pomoc poddałaś się i zamierzałaś spróbować podejść do drzwi i je jakoś otworzyć.  Kiedy podniosłaś się od razu poczułaś straszny ból w udzie i na nadgarstkach. Najpierw spojrzałaś na dłonie i zauważyłaś, że masz je związane  sznurem, który wrzynał ci się własnie w nadgarstki. Przeklnęłaś w myślach tego kto ci to zrobił, a zaraz po tym przeniosłaś wzrok na swoje udo. 

Pierwsze co zobaczyłaś to krew...Twoja krew, którą byłaś wymazana. Przeraziłaś się i nie mogłaś pojąć tego kiedy to ci się stało. Kiedy ktoś cie tak zranił, a ty tego nie poczułaś.  Zaczęłaś przyglądać się nodze i wtedy znalazłaś dwie małe dziurki , z których jeszcze małym stożkiem wypływała krew. Takie rany zostawiały po sobie tylko i wyłącznie wampiry...Ale to nie możliwe. Przecież wampiry są rzadkością i w Seulu jeszcze nie ostrzegano przed nimi...

Przez cały dzień myślałaś co możesz zrobić. Jak się uwolnić. Starałaś się mimo bólu dostać do drzwi , ale jak się okazało one były zamknięte. Próbowałaś też pozbyć się lin, ale to tez poszło na marne. W końcu byłaś tak zmęczona, że zasnęłaś grubo przed zachodem słońca. Ze snu wyrwał cię głośny dźwięk. Otworzyłaś oczy  i zauważyłaś , że po schodach ktoś schodzi. Był to chłopak w twoim wieku. Miał ciemno brązowe oczy i oczy, które były jeszcze bardziej ciemniejsze. Ubrany był na czarno, ale wyróżniała go czerwona bandamka zawiązana jako pasek do spodni...Kiedy chłopak cię zobaczył na jego usta wkradł się uśmiech. Poznałaś go. To ten sam uśmiech, który widziałaś w tej przeklętej alejce.

-Kim jesteś?! Co ja tu robię?- zapytałaś nie ukrywając swojej złości i strachu

-Jestem kimś, kogo widzisz po raz ostatni w swoim życiu, ślicznotko- odpowiedział ci uśmiechając się do ciebie w perfidny sposób

-Co to znaczy? Wypuść mnie stąd!

-O nie, nie moja droga. Nie po to cię tu przyniosłem- chłopak zaśmiał się i podszedł do ciebie 

Kiedy kucnął centralnie przy tobie nie miałaś odwagi spojrzeć mu w oczy. Odwróciłaś swój wzrok i starałaś się odsunąć od niego najdalej jak się dało. On gdy to zauważył zaśmiał ci się perfidnie w twarz i dłonią mocno złapał cię za szyję. Poczułaś jak jego palce zaciskają się na twojej szyi. Chcąc nie chcąc spojrzałaś w jego stronę, a wtedy zobaczyłaś coś chyba raczej nie powinnaś była  widzieć. Jego oczy zrobiły się czerwone, a przez uśmiech , który był szeroki i pokazywał jego zęby zauważyłaś jego kły...To wampir.

-Proszę, wypuść mnie - odezwałaś się błagalnym tonem, ale to go nie przekonało

-Wypuszczę cię, ale tylko wtedy gdy wypiję całą twoją krew- odpowiedział ci szeptem tuż przy twoim uchu.

Kiedy usłyszałaś jego głos poczułaś jak serce na moment ci staję, a twoje mięśnie się napinają. Poczułaś jak po twoim ciele przechodzi dreszcz. Kiedy usłyszałaś jego głos tak blisko swojego ucha myłaś , że to własnie twój koniec. Myślałaś , że to ostatnie słowa jakie usłyszysz...Byłaś na to gotowa.

-W takim razie mnie zabij- powiedziałaś

-Nie zrobię tego ślicznotko, pierw się z tobą pobawię- ponownie szepnął i szybkim ruchem zanurzył kły w twojej szyi.

Po twoim ciele przeszła fala gorąca. Rozpływałaś się w momencie gdy on pił krew. Zamknąłeś swoje oczy i mimowolnie odchyliłaś głowę , by on mógł mieć lepszy dostęp do twojej  napiętej szyi. Nie czułaś bólu. Czułaś rozkosz, która była dla ciebie dziwna. Kiedy chłopak oderwał się od ciebie, spojrzałaś na niego błagalnym wzrokiem

-Twoja krew jest słodka- powiedział ze zdziwieniem i przejechał seksownie językiem po swoich wargach- Jestem Jongho i od dziś będziesz tylko przy moim boku- oznajmił  i po chwili znowu wpił się w ciebie.

Kiedy znowu to poczułaś z twoich ust wyszedł stłumiony jęk. Chłopakowi się on spodobał, bo przyciągnął cie do siebie bliżej i dłońmi zaczął jeździć po twoim ciele, by dać ci jeszcze więcej rozkoszy. W tej chwili przestałaś racjonalnie myśleć...Chciałaś by Jongho nie przestawał pić twojej krwi. Chciałaś umrzeć właśnie w tym momencie. Chciałaś umrzeć czując te wspaniałe uczucie, ale Jongho tak naprawdę miał już co do ciebie inne plany. On chciał byś jak najdłużej była przy nim. Chciał cię przy sobie zatrzymać żywą. Chciał móc cie smakować każdego wieczoru, albo poranka. Kiedy pierwszy raz skosztował twojej krwi nie mógł zrozumieć dlaczego jest ona taka słodka i pyszna...Cały dzień musiał to przemyśleć i w końcu coś zrozumiał. Zrozumiał, ze jesteś mu po prostu pisana. Tylko co wyniknie ze związku wampira i człowieka??

__________________________

Mam nadzieję, że ONE SHOT się spodobał. Jeśli chcecie kolejne, to wiecie chyba co robić. Zapraszam was także do mojej nowej książki o tytule A.C.E bo tam zaraz ruszam z maratonem :)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top