𝕝𝕒𝕣𝕦𝕞 𝕤𝕚𝕖𝕓𝕚𝕖 𝕨𝕒𝕣𝕔𝕚
Jak wulkan wybucham, nie myśląc, co mówię, a słowa me, jak miecz tną ludzkie uczucie.
Jak góra lodowa stabilna, potężna na drodzę do szczęścia nie patrzę na ciebie tylko pcham przed siebie.
Jak woda wodospadu spadam na dno, a gdy mój dech wyrównam od nowa niszczę swe życie.
A ty moich żywiołów nie liczysz, lecz znosisz.
I jesteś mym pyłem przy wybuchu, jak okręt - mą przeszkodą i jak dno, które mnie odbija.
I rozumiem, że dlatego, bo jesteśmy siebie warci.
Innego wytłumaczenia nie mam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top