15#
~Magnus~
Przechadzam się po parku z Nino, kiedy zauważam bardzo intrygujący widok. Na ławce widzę Maxa, ale nie samego, i który robi bardzo ciekawą rzecz. Całuje się z jakimś chłopakiem. Czyżby wdał się w swojego brata, który za młodu też ukrywał swoją orientację?
Ignoruję przyjaciela, który coś do mnie mówi i podchodzę do całującej się dwójki.
- Hej, Max - uśmiecham się szeroko, podczas gdy zakochani natychmiast się od siebie odsuwają.
- Magnus?! - krzyczy zszokowany brunet. - Co ty tu robisz? - jego policzki pokrywają się czerwienią, przez którą nie mogę się nie zaśmiać.
- Spacer? - śmieję się, podczas gdy podchodzi do mnie zirytowany moim zniknięciem Nino.
- Kto to? - do Maksa zwraca się jego "kolega".
Ma białe włosy, więc jasne jest, że je farbuję. U ich nasady widać platynowy kolor. Jego twarz pokrywają liczne piegi, a oczęta są duże i brązowe.
- Magnus - mamrocze Max. - Mąż mojego brata. Magnus, to Lucas, Lucas, Magnus - przedstawia nas krótko.
Już mam sie odzywać do białowłosego, kiedy brat mojego Anioła odciąga mnie za łokieć na bok.
- Co tam? - pytam rozbawiony jego zachowaniem.
- Nie mów nikomu, jasne? - wskazuje na mnie palcem, robiąc groźną minę.
- Okey, okey - zapewniam ze śmiechem. - Ale dlaczego? Nawet Alexandrowi nie powiedziałeś?
- Bo to nic poważnego - mamrocze rumieniąc się, co nie pozwala mi wierzyć w jego słowa.
- Jaaasne. Słodki ten twój chłopak - mówię, patrząc na Lucasa, który z Nino chyba nie może złapać wspólnego tematu.
Bo obaj milczą, a do tego skośnooki patrzy na mnie błagalnie, co wywołuje u mnie chichot.
- Alecowi możesz powiedzieć - mówi Max, przez co zwraca na siebie moją uwagę. - Ale tylko jemu. Obiecaj - jęczy.
- Obiecuję, Maxio - kręcę głową rozbawiony.
- Mhm. A teraz wracaj do swojego męża i daj mi się całować - wywraca oczami i wraca do pozostałej dwójki, a ja idę w jego ślady.
****
~Alec~
- Wróciliśmy! - słyszę głos Magnusa i otwieranie drzwi, a raczej ich trzaskanie.
- Oh, nie - wzdycha Maja, która siedzi obok mnie na kanapie.
- Koniec plotek - oznajmia smutnym tonem Nicole po mojej drugiej stronie.
- Taa - przytakuję im rozbawiony i odchylamy głowę do tyłu.
Po chwili czuję dłonie Magnusa na moich policzkach, który ustał za kanapą. Oddaję słodki pocałunek, którym mnie obdarzył...
****
- O czym z Nino gadaliście w parku? - pytam, gdy wykonujemy wieczorną toaletę.
Aktualnie Magnus goli mi mój zarost, bo ja bym się po prostu pociął.
- A ty z laskami?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
- A wiedziałeś, że Max jest gejem?
- Że co?! - wykrzykuję zdumiony.
- Nie kręć łbem! - upomina mnie srogo. - No chyba że chcesz jak Popek wyglądać, hm?
- Pf. Wracając? Co? Skąd wiesz?
- Całował się w parku z jakimś Lucasem, białe włoski i piegi - mówi przy ostatnim pociągnięciu żyletką na mojej skórze, i zaczyna obmywać mi twarz wodą, a ja zamykam przy tym oczy.
- Nie kojarzę - mruczę. - A co ci powiedział? W sensie Max.
- Że mogę powiedzieć tylko tobie. I że to "nic poważnego" - chichocze, a ja wbijam palce w jego żebra.
- Alexander! - odskakuje ode mnie oburzony.
- Magnus! - śmieję się.
- Kretyn - burka pod nosem i całuje mnie krótko w usta.
- Idiota - odpowiadam na zaczepkę.
- Pizdokleszcz.
- Pan brokat.
- Nerd.
- Kretyn. I koniec kropka - oświadczam poważnym tonem.
- Kropka nienawiści?
- Myśl se co chcesz - mówię i przecieram prawe oko, w którym czuję lekkie pieczenie. - Daj mi Maxa do telefonu.
****
~Magnus~
Podczas gdy Alexander zostaje w łazience i gada z Maxem, ja postanawiam popracować trochę nad projektami. Zostały mi jeszcze cztery. I kolejne latanie po mieście...
Rysowanie przerywa mi dźwięk mojego telefonu, który leży tuż przy mojej ręce na blacie biurka. Ze zniesmaczoną miną patrzę na to, kto dzwoni, ale odbieram.
- Co tam, daddy? - wzdycham, obracając się na krześle.
- Jednak odebrałeś. Myślałem, że już śpicie.
- Jest dopiero 20, tato. Co chcesz?
- Dlaczego chcesz się mnie tak szybko pozbyć?
- Bo zawsze mówisz coś, czego absolutnie, w ogóle, naprawdę nie mam ochoty usłyszeć? - zaczynam bawić się ołówkiem w dłoni i jeszcze w miarę cierpliwie czekam, aż będę mógł zakończyć połączenie z ojcem.
- Mhm. Oglądałeś ostatnio wiadomości?
- Nie oglądam tego - śmieję się.
- Powinieneś.
- Gadaj, o co chodzi.
- Koleś od ciężarówki, którego twój prawnik wpakował do więzienia, uciekł w nocy.
Po jego słowach krztuszę się powietrzem...
- Że co proszę? - pytam i mam nadzieję, że się przesłyszałem.
- To, synu. Nie wiadomo, gdzie jest, więc równie dobrze może sobie przylecieć do Polski.
- Po co miałby to robić?
- Bo ma coś nie tak z głową, więc najprawdopodobniejsze jest to, że będzie chciał się mścić? Oglądałeś tyle filmów kryminalnych i dalej muszę się douczać - wzdycha.
- Nie wi,e gdzie mieszkamy. Nie będzie łaził po całym kraju.
- Dobrze wiesz, że każdy ma swoje znajomości. Dobra, tylko tak zagajam. Narazie, synu - po tych słowach się rozłącza.
Typek przecież nas nie znajdzie...
~Alec~
- To powiesz w końcu mamie? - pytam na zakończenie rozmowy z Maxem.
Siedzenie na zamkniętej muszli klozetowej zaczyna mi doskwierać.
- Postaram się, pasuje? - wzdycha.
- Jakby co, to mogę powiedzieć razem z tobą, po prostu dzwoń - zapewniam.
- Wiem, dzięki. Dobra, kończę. Pozdrów tego kretyna co przeszkadza w nie najlepszych momentach.
- Masz na myśli mojego kretyna?
- Dokładnie, Alec.
- Załatwione. To dobrej nocy, bay - mówię i odsuwam telefon od ucha. Słyszę pipczenie, świadczące o tym, że Max się rozłączył, więc wstaje z sedesu.
Kurwa, tyłek mi zdrętwiał... Do tego te prawe oko zaczyna mi piec bardziej...
Kieruję się do umywalki i opłukuję je zimną wodą. Ból ustępuje, więc zadowolony i sunąc dłonią po ścianie, idę do sypialni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top