*×3×*
Przez moje małe, zabudowane drewnianymi belkami okienko, przebijały się pojedyncze przebłyski światła.
W końcu jeden z nich trafił mnie prosto w zamknięte oczy. Nie mogąc już dłużej spać, po prostu wstałem. Usiadłem, przetarłem oczy i rozejrzałem się wokół. Mój wzrok zatrzymał się na Węgrach. Spał tak spokojnie. Nie mogłem sobie wyobrazić, przez co mój brat musiał przechodzić w tym okropnym i brudnym więzieniu.
Mimowolnie uśmiechnąłem się, ale zaraz przypomniałem sobie, że dzisiaj rozpoczynamy działanie naszej małej organizacji.
Szybko zerwałem się z posłania i kucnąłem nad Węgrami.
— Wstawaj śpiochu! — zaśmiałem się.
— Jeszcze pięć minuuuut. — odpowiedział zaspany.
— Wiesz, że nie możesz. Przecież dzisiaj jest ten dzień! — mówiłem przy okazji szturchając go za ramię.
— Ehh... no dobra... już wstaję. — powiedział, po czym rzeczywiście zaczął się przebudzać.
— To ty się tu dobudź, a ja pójdę się przewietrzyć. Jak będziesz gotowy, to dołącz do mnie. — oznajmiłem i wyszedłem z mieszkania.
Rozejrzałem się wokół. Już widać zaczątki wiosny. Na drzewach małe pąki kwiatów, trawa ładnie się zieleni i nawet w oddali słychać śpiew ptaków. Szkoda tylko, że wszystko dopełnia pusta, szara ulica. Wszyscy pewnie już zaczęli działanie, a z tego, co wiem to Wielka Brytania wraz z Hiszpanią zaczęli już wczoraj!
Zaraz usłyszałem za moimi plecami zamknięcie drzwi. Był to nie kto inny niż Węgry.
— Gotowy? — zapytałem.
— Gotowy! — odpowiedział z wielkim entuzjazmem.
Widziałem, że był bardzo podekscytowany tą całą sytuacją. Zresztą ja też!
Wyruszyliśmy przed siebie, między puste uliczki. Zatrzymywaliśmy się przy niektórych murkach i rysowaliśmy różne malunki. Na przykład: napisy ośmieszające "najwspanialszych wodzów", patriotyczne hasła i najważniejsze! Znak Europy walczącej! Było to duże "E" skrzyżowane z mieczem.
Naszym celem było również niszczenie ważnych dla Niemców i Rosjan budowli.
Jako, że miałem dom praktycznie na pograniczu, było bardzo prosto przedostać się do okupacji sowieckiej.
Wszystkie ważne posągi, budowle, czy hasła były przez nas bezczeszczone. Tłukliśmy nawet szyby w lokalach, w których przesiadywała czasami władza.
Naszym zadaniem było po prostu pokazanie, że Europa się jeszcze nie poddała i nie ma zamiaru tego robić!
Nagle usłyszeliśmy strzały. Odwróciliśmy się w ich stronę.
— Publiczna egzekucja? — spytałem.
— Najwyraźniej. — odpowiedział Węgry. — Lepiej się stąd zmywajmy. Niedługo mogą tu być, a wtedy już nie damy rady uciec.
Nie czekając długo uciekliśmy z miejsca zdarzenia i schowaliśmy się niedaleko za górą jakichś gratów. Uważnie przypatrywaliśmy się rozwoju sytuacji.
— Co to ma być do jasnej cholery?! — wrzasnął III Rzesza.
Widać było na kilometr, że jest wkurzony. Gdyby tylko nas teraz zobaczył, od razu kazałby roztrzelać.
— Macie znaleźć tych gówniarzy i przyprowadzić ich do mnie!!! — Nazista wydał rozkaz.
Kiedy tylko to usłyszeliśmy, od razu zaczęliśmy uciekać w przeciwnym kierunku. Baliśmy się niemiłosiernie. W pewnym momencie się przewróciłem. Węgry szybko się zatrzymał i pomógł mi wstać. Złapał mnie mocno za rękę i pobiegliśmy w stronę mojego domu.
××××××××××××××××××××××××××××××
Miłego dnia niuńki!💜
~Marcyś
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top