6. Upojna noc +18

   !!!UWAGA ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI NIEODPOWIEDNIE DLA OSÓB NIELETNICH!!!

   Śmiech. Ciepło kocyka. Promienie słoneczne. Cień pochylający się nade mną. Otworzyłam oczka by spojrzeć na tą osobę. Długie mleczno brązowe włosy ułożone w delikatne fale oraz mądre niebieskie oczy. A ten uśmiech który zagościł na wargach młodej kobiety był taki szczery i cudowny. Zaśmiałam się. Kobieta złożyła na moim czole pocałunek. Usłyszałam kroki, pare kroków, zmierzające w naszą stronę.

- Alicjo jak tam nasza Katarina? - spytał mężczyzna. Jego głos był z lekka szorstki ale nie ukrywał swojej delikatności. Młoda dziewczynka, którą wcześniej gdzieś widziałam, pochylała się nade mną.

- Sam widzisz. Szczęśliwa, że z rodziną. - oznajmiła kobieta poprawiając czapeczkę w jasnym żółtym kolorze. Młoda dziewczyna usiadła obok mamy i wyciągnęła rączki.

- Mogę? - spytała słodko. Kobieta spojrzała na córkę i kiwnęła delikatnie głową. Ojciec przysiadł się do starszej córki, w między czasie obserwując jak młodsza bierze ją na ręce.

- Nasza mała Jupiter...

   Jupiter. Jupiter! JUPITER!

   Otworzyłam automatycznie oczy wstrzymując oddech. Odetchnęłam po chwili mrugając co sekundę. Sufit. Mój pokój? Zamrugałam ponownie zdezorientowana, usiadłam na miękkim materacu który zaskrzypiał. Dotknęłam czoło chłodnymi palcami. Przeszedł mnie dreszcz. Zimno. Rozejrzałam się na prawo i lewo. Tak. To był mój pokój. Odgarnęłam ze swojego ciała kołdrę i ... koc? Zaskoczona dotknęłam szorstkiego materiału. Szybko zabrałam dłoń, nie lubię takiego materiału. Zamachnęłam nogi na podłogę. Rozejrzałam się za swoimi klapkami. Znalazłam je. Przy swoich stopach. Dobra. Nadal śpię. Potrząsnęłam głową by się obudzić. Wstałam ubierając za ten czas klapki. Założyłam sweter który był na wierzchu walizki, schowałam telefon do kieszeni i wyszłam z pokoju rozpuszczając za ten czas włosy. Z dołu słyszałam śmiechy i głośne rozmowy. Drużyna? Chwyciłam smartfona i sprawdziłam która godzina. 17:42. Spałam aż tyle? Jedynie to co pamiętam, to było ... Zemdlenie. Stałam tak na początku schodów, że nie zauważyłam jak Aki wyszła ze stołówki i skierowała się do mnie.

- Ach Jupiter-san. - zaskoczona dziewczyna zatrzymała się przy wejściu na górę. - Całe szczęście, że się obudziłaś. - uśmiechnęłam się na jej słowa i zeszłam dając ręce do kieszeń, chowając też telefon.

- Jak widzisz żyję i mam się dobrze. - powiedziałam z wpół uśmiechem na wargach. Zaśmiała się delikatnie i obie ruszyłyśmy do stołówki.

   W stołówce drużyna szczęśliwa, że nic mi nie jest opowiedziała co się stało. Zakłopotało mnie to, że Kudou, przejęty, wleciał do domku jak szalony i czym prędzej pognał do mojego pokoju. Musiał się o mnie martwić. Byłam ... szczęśliwa. Na moich policzkach zagościły rumieńce, czerwone jak róże. Menadżerki przedstawiły także tabelę FFI oraz naszego następnego przeciwnika. Drużynę Argentyny. Głęboko zaczęłam się zastanawiać nad nową techniką. Kto by ją wykonał. Excalibur był niezwykle mocny. Muszę wymyślić technikę która jej dorówna. Rozejrzałam się po sali. Szukałam co najmniej jedną osobę którą będę osobiści szkolić na nową technikę. Mój wzrok złapał ...

- Fudou. - szepnęłam sama do siebie.

- Jupiter - sama. - spojrzałam na Fuyukę, która zwróciła się do mnie. - Chce coś pani ogłosić drużynie?

- Ależ naturalnie. Mam parę spraw.

   Wstałam ze swojego miejsca. Poprawiłam czarny sweter z groszki. Typowy Polski sweter. Odgarnęłam włosy zza plecy i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.

- A więc. - zaczęłam. - Jestem z was dumna. Postaraliście się. Gratuluję. - za klasnęłam trzy razy. Menadżerki lekko zachichotały, uśmiechnęłam się. - Od dziś, trening będzie się odbywał o 9. Pobudka o 7. Śniadanie o 7:30, następnie toaleta, poranna oczywiście. A później trening do 13. Obiad. Pół godziny przerwy. Trening od 14 do 20. Kolacja i o 21:30 widzę was w łóżkach. - dziewczęta odetchnęły z ulgą. Myślały, że surowy będzie plan dnia. Część drużyny także. Na ustach kapitana pojawił si szeroki uśmiech. - Jeszcze jedno. - przerwałam euforię. Wszyscy zamilkli. Podeszłam do Fudou który siedział na końcu sali. Wszyscy czekali co zrobię, a chłopak patrzył na mnie obojętnie. - Wymyślisz dla mnie technikę.

- CO?! - rozległo się w całej sali.

   Wyjaśniłam dziecku szatana, czyli Fudou, na czym będzie polegać "wymyślenie techniki dla mnie". Będzie trenował prywatnie pod moim okiem. Dopóki nie wymyśli techniki. Nie był z tego zadowolony, ale zgodził się niechętnie. Poklepałam go po głowie sprawiając, że chłopak się zawstydził. Po naradzie w stołówce rozeszliśmy się do naszych pokoi. Lecz ja zostałam w kuchni by zrobić sobie herbatę. Martwiłam się dlaczego trenera nie było. Lecz po chwili mnie olśniło. Ten koc i sweter na wierzchu. To musiała być jego sprawka. Zarumieniłam się ponownie z lekkim uśmiechem. Zalałam sobie wrzątkiem swój różowy kubek z białym kotem. Westchnęłam delikatnie.

- Jupiter ... - wzdrygłam się na dźwięk tego głosu. Nadal zarumieniona spojrzałam na swoje prawo, skąd dochodził głos. To był Kudou, stał przy progu kuchni jak wryty. Nie wiedziałam co powiedzieć, odwróciłam wzrok. Co chwilę otwierałam usta jak rybka. Bałam się co kowiek powiedzieć. Było mi wstyd, że tak go nastraszyłam. 

   Lecz zanim coś powiedziałam poczułam na swoich ustach coś ciepłego. Nie były to łzy ani oddech. Lecz ... inne usta. Rozszerzyłam oczy, pojawiły się drobne łzy. Czy trener mnie ... POCAŁOWAŁ?! Moje dłonie zadrżały, miałam je w powietrzu, lecz objęłam go wokół tali. Przymknęłam oczy a malutkie łzy poleciały wolno po policzku. To uczucie było takie słodkie i wspaniałe. Czułam się wspaniale i błogo. Smak drugiej osoby był niezwykły. A zwłaszcza trenera. Przestał po chwili, dając swoją głowę na moje ramie. Uśmiechnęłam się delikatnie. Pogłaskałam go po głowie składając na jego uchu pocałunek. W końcu spojrzał na mnie. Zaskoczona jego stanem nie wiedziałam co zrobić. Jego oczy były czerwone, a worki pod oczami były szare oraz ciemne od płaczu. Dałam swoją dłoń na jego policzku. Dotknął ją, przyciskając. Uśmiechnęłam się ponownie.

- Jestem tu. - powiedziałam delikatnie. Spojrzał mi w oczy. Po czym znów mnie pocałował, tym razem namiętnie i zmysłowo. Dałam ręce na jego klatkę piersiową. Przestał, pogłaskałam go po policzku. - Daj mi się napić herbaty. Trochę mi zimno. - słysząc moje słowa pocałował mnie w szyję, szepnął mi uwodzicielsko w ucho.

- To cię rozgrzeję. - spłonęłam buraka. Czy on chce ... ? O PATRONKO ANASTAZJO!

   Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zaprowadził na górę. Byłam cała czerwona, oddech był normalny ale ledwo co nad nim panowałam a mózg pracował na pełnych obrotach. Było już grubo po 22 więc nie bałam się, że drużyna nas zaskoczy. Lecz co ja wyprawiam? Idę do łóżka z trenerem którego znam zaledwie dwa dni. Nawet się w nim na zabój nie zakochałam, ale czułam, że nie zrobi mi krzywdy i mnie nie zostawi po tym.

!!!UWAGA. SCENY EROTYCZNE.!!!

Otworzyłam drzwi od mojego pokoju wpuszczając nas oboje. Posadził mnie na moim łóżku. Trzęsłam się z podniecenia lecz także ze zdenerwowania. Korzystając z okazji zdjęłam sweter a dolną bluzkę podwinęłam pokazując brzuch. Podpuszczę go trochę. Trener zamknął za nas drzwi, zwrócił się do mnie. Zauważyłam na jego policzkach rumieńce, różowe. Szkoda, że w tym kolorze ale nie będę narzekać. Skierował się do mnie. Wyciągnęłam rękę, dotknął moją dłoń i przyciągnęłam go do siebie.

- Powiedz to co chcę usłyszeć ... - szepnęłam do niego całując go głęboko w usta.

- Kocham cię. - wyszeptał w przerwie pomiędzy naszym pocałunkiem.

   Powoli zdjęłam jego koszulę. Nadal obdarowywaliśmy się pocałunkami. Było mi tak dobrze. Tak wspaniale. Rumieńce z moich policzków nie schodziły. Poczułam po chwili dłoń na mojej delikatnej dolnej kobiecości. Jęknęłam przez pocałunek. Rzuciłam jego brudno niebieską koszulę w kąt, kierując swoje dłonie na jego spodnie. Przeszkadzał mi pasek który trzymał jego dżinsy. Za to on gładząc mój brzuch podwinął jeszcze bardziej moją koszulkę. Przestał mnie całować. Zmienił punkt pocałunków. Na szyję. Oddychałam ciężko i powoli. Nie mogę go spłoszyć. Pragnę go tu i teraz. Jego dłoń na mojej kobiecości pieściła ją jeszcze bardziej. Przez cienkie legginsy mogłam poczuć wszystko. Korzystając z okazji, że przymknęłam oczy, dosłownie, zdarł, ze mnie moją dolną część garderoby. Otworzyłam powoli oczy. Czarny materiał znalazł się na rogu łóżka. Odsłonił dolną bieliznę uwalniając moją delikatną kobiecość. Czerwona już na twarzy zakryłam usta. Pieścił ją delikatnie. Zaraz zwariuję. Kudou zdjął także moją bluzkę a ja uwalniając swoje usta, rozpięłam mu natychmiastowo pasek i dłońmi jak i kolanami a następnie stopami zdjęłam mu spodnie. Mężczyzna został w samych bokserkach. A ja w samej bieliźnie. Lecz nie na długo. Jak zdjęłam mu spodnie w tym samym czasie rozpiął mi stanik. Złapałam się za jedną pierś nie chcąc by biustonosz spadł ze mnie, lecz pieszczota dolnej części, spowodowałam, że dłoń która podtrzymywała dłoń powędrowała do jego. Rozpiął dwa ramiączka z zawiasów i rzucił mój biustonosz w kont pokoju.

- Nie ... - wyszeptałam cała się trzęsąc. Zniżył się. Zniżył się do mojego biustu. Nie ukrywałam, był dość spory. Miseczka D. Lecz trenerowi to nie przeszkadzało, był zachwycony moim biustem. Czułam jak sutki stwardniały. Trener zaczął pieścić jedną z nich. Wolną ręką zasłoniłam ponownie usta by zbytnio głośno nie jęknąć. Ssał i pieścił nabrzmiały sutek, a ja czułam napływ gorąca. Swoją drugą dłoń, która pieściła moją kobiecość, postanowił rozluźnić i bawić się moim biustem. Teraz to już dwiema dłońmi zakryłam sobie usta. Zniżył się jeszcze bardziej zostawiając mój biust. Zatrzęsłam się. Rumieńce pokryły już całą twarz a w oczach pojawiły się malutkie, drobne łzy. Boje się, ale jest mi tak dobrze. Składał pocałunki na moim brzuchu, podbrzuszu, biodrach a następnie udach. Byłam już pewnie mokra, bo czułam jak soki podniecenia wylewają się ze mnie delikatnie.

- Pozwolisz? - spytał podchwytliwie. Kiwnęłam głową nieśmiało. Przymknął oczy i zaczął pieścić językiem moją wilgotną, już, kobiecość. Nie wytrzymam. Odsłoniłam usta, dłońmi zaczęłam bawić się jego włosami. Z  ust wydobywały się lekkie jęki. Które chyba go podniecały. Czy tak wygląda miłość? Czy tak wygląda namiętność? Jeśli tak. To chcę jej doświadczyć więcej. Poczułam coś dziwnego, czy ja? Dochodzę? Nie błagam tylko nie teraz. Lecz zanim co kolwiek zrobiłam, jęknęłam głośno dochodząc. Trener zasapany z lekka odszedł od mojej kobiecości. Przyjrzał mi się w górnej perspektywy. - Jesteś piękna.

- A ty podniecony. - wyszeptałam głośno. Spojrzał w dół, a konkretnie na swoje bokserki, przez które malował się cień. Był już na tyle podniecony, że jego nabrzmiały członek dawał o sobie znać. Zapomniałam o całym podnieceniu jaki mi sprawił i uśmiechnęłam się na wpół rzucając mu podpuszczające spojrzenie. Odwrócił wzrok speszony. Skorzystałam z okazji, że nie patrzy, stopami błyskawicznie zdjęłam mu bokserki uwalniając jego męskość. Wstrzymałam oddech. A on zaczerwienił się jeszcze bardziej niż przedtem.

- Na co czekasz? - spytałam go podniecona. - Wykorzystaj go. - rzuciłam dając swoje dłonie na kobiecość pokazując mu miejsce gdzie ma go włożyć. Zbliżył swoją twarz do mojej. Trzymał swoją męskość w dłoni, poczułam jak jego koniuszkiem mnie dotyka. Drygnęłam. Powoli zaczął go wkładać. Wzdrygnęło mną. Boli ... boli. Za jednym potężnym pchnięciem włożył go całego. Krzyknęłam podniecona. Zauważył to, cała się trzęsłam a łzy popłynęły po policzku.

- Wybacz. Możemy przestać. - pokręciłam głową i przyciągnęłam go do siebie całując go namiętnie. Oddał obejmując mnie wokół ramion. Czułam jak krew spłynęła na pościel, bo poczułam lekki zapach rdzy. Zaczął się powoli poruszać. Bałam się, nawet sama nie wiem czego. Ból przeradzał się w pewnych momentach w rozkosz. Z moich ust uwalniały się jęki rozkoszy. Poruszał się szybko lecz delikatnie, by nie zrobić mi krzywdy. Uśmiechnęłam się jak schował twarz w moje ramię. Tak. Kocham go od teraz.

------------------------------------------------------------------------

Cała się trzęsę ... jestem cała czerwona ... mega mi gorąco ... KURWA TO BYŁO TRUDNE!

Wybaczcie, za taką szybką akcję między nimi, ale chciałam ich już w końcu zbliżyć do siebie, bo ... DAMN ONI DO SIEBIE PASUJĄ! Kto tak uważa niech powie w komentarzu "Ai".

Mam nadzieję, że jakoś ten "zboczony" rozdział się wam spodobał i wzbudził nie lada uczucia ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top