2. Zapoznanie oraz wyjście na bankiet

   Podobno pierwsze wrażenie jest dobre. Ale nie moje. Podejrzewam, że byłam tą jedną na milion. Siedziałam obok kapitana. Torebka na nogach sprawiała wrażenie chyba panienki z dobrego domu. Bardziej, taką zadufaną. 

   W autobusie panowała niezręczna cisza. By nie nudzić się, wyciągnęłam z torebki telefon. Uruchomiłam internet. Nie musiałam czekać kilku sekund jak z messengera zaczęła dobijać się do mnie babcia Amelia. To ta babcia która mieszka w Japonii. Głośny sygnał nadchodzącego połączenia rozbrzmiał w całym autobusie a spojrzenia zostały skierowane na mnie. Włączyłam tryb wideo i uśmiechnęłam się szeroko.

- Akachan!* - zrobiłam faceplama.Jesteś już na wyspie? - przemówiła po polsku.

- Tak już wylądowałam. Wszystko dobrze, drużyna mnie odebrała a trener Kudou jeszcze się nie pokazał. - odparłam po polsku.

- Ah tak, rozumiem. Wybacz, że ci przeszkodziłam. Chciałam się upewnić, że jesteś bezpieczna i wylądowałaś. - zaśmiałam się słodko. - No nic. Dobrze, że wylądowałaś bezpiecznie. Zadzwonię do ciebie jutro, pewnie jesteś zmęczona. Pa akachan! - rozłączyła.

- Twoja...? - szepnęła do mnie dziewczyna z fioletowymi włosami, uśmiechnęłam się do niej uprzejmie.

- Babcia. Mieszka od trzydziestu lat w Japonii razem z moim dziadkiem ze strony mego ojca. - odpowiedziałam po japońsku, kiwnęła głową. Schowałam telefon do torebki. Skierowałam się do dziewczyn. - A wy jak macie na imię?

- Ach, proszę wybacz. Jestem Aki Kino. - przedstawiła się pierwsza dziewczyna ze spinką we włosach.

- Otonashi Haruna. - uśmiechnęła się uprzejmie druga dziewczyna z okularami.

- Fuyuka Kudou. - Kudou? Córka trenera?

- To trener ma córkę? Wow nie spodziewałam się. - oparłam się łokciem o tył siedzenia. Wychyliłam głowę by spojrzeć na drużynę. Wstałam z siedzenia i podtrzymałam się swoim siedzeniem. Chciałabym więcej się o nich dowiedzieć. - Nie znam was, no oprócz Endou i dziewczyn. Przedstawcie się proszę, bym mogła was też lepiej poznać. A! W Polsce są inne zwyczaje. Najpierw mówi się imię a później nazwisko. Taki zwyczaj.

- Zwyczaj? - spytała Aki, kiwnęłam głową.

- No 'Zwyczaj' to za mocne słowo, ale tak się przyjęło. No, to jedziemy.

   Drużyna jest wspaniała. Taka różna. Czułam od nich, bijącą energię. Na pewno się z nimi dogadam. Lecz, jedna osoba najwyraźniej była zniechęcona moją obecnością. 

   Chłopak trzymający się z boku o włosach czarnych niczym węgiel z białym pasmem. Fudou Akio. Taki, jakby to ująć, niegrzeczny chłopak. Czuję, że będą z nim kłopoty.

   Dojechaliśmy na część Japonii. Wysiadłam pierwsza. Dom Inazumy Japan jest bardzo japoński. Zaśmiałam się pod nosem i skierowałam się do bagażnika, lecz za chiny ludowe nie wiedziałam jak go otworzyć. Kierowca, starszy mężczyzna wyglądającego na woźnego, pomógł mi.

- Proszę to zostawić mi, panienko.

- Bardzo dziękuję. - podziękowałam wdzięczna za pomoc starszego mężczyzny. Chwyciłam rączkę walizki i ruszyłam za drużyną do środka. Byłam strasznie zmęczona, marzyłam tylko o prysznicu i pójście spać. Ziewnęłam zmęczona. Dziewczyny zwróciły uwagę na moje zmęczenie.

- Przepraszam najmocniej...jestem tylko zmęczona. - odparłam zmęczonym głosem.

- No to, pokażemy ci pokój, będziesz mogła odpocząć. - odparła Aki uśmiechając się uprzejmie, odwzajemniłam jej uśmiech. Zaprowadziła mnie na piętro. Pierwsze drzwi po naszej prawej. Rozejrzałam się wokół. Drewniana konstrukcja. Bardzo ciekawa muszę powiedzieć. Podeszłam do drzwi otwierając je.

   Pokój był średniej wielkości. Białe ściany z beżowymi wzorami. Łóżko znajdowało się po lewej stronie na rogu. Było wręcz idealne na dorosłą osobę. Pościel, łóżko oraz prześcieradło były ułożone w kosteczkę na środku łóżka. Biurko z ciemnego drewna z krzesłem skórzanym. A po lewej stronie stała szafa a obok niej komoda z beżowego gładkiego drewna. Podobał mi się bardzo ten pokój.

- Rozgość się i czuj się jak u siebie. - odparła ciepło. Uśmiechnęłam się do niej.

- Dziękuję. A jeszcze mam pytanie-

- Jeśli szukasz łazienki to obok twojego pokoju. To jedna z trzech łazienek na tym piętrze, a jeszcze jedna znajduje się na dole. - kiwnęłam głową. - A jeszcze jedno. Dziś wybieramy się na bankiet do części Wielkiej Brytanii. Możesz nam towarzyszyć.

- Chętnie skorzystam z tej propozycji. Tylko o której się mamy tam stawić?

- Chyba mamy tam być na 20, jest dopiero 17:20, więc mamy dużo czasu. - odparła z uśmiechem, porozmawiałyśmy przez chwilę, później zostawiła mnie samą. Wzięłam głęboki oddech. No to zaczynamy nowe życie.

   Godzinę i pół później.

   Drzemałam na świeżo nakrytym łóżku, z telefonem w ręce. Obudziło mnie pukanie do drzwi, zaspana wstałam z łóżka, ziewając. Otworzyłam drzwi od pokoju, zastałam po drugiej stronie Harunę. Przetarłam oczy.

- Przepraszam Jupiter-san, obudziłam cię? - spytała przejęta dziewczyna. Pokręciłam głową na znak, że nie.

- Nie, nie przejmuj się. Właściwie to obudziłam się zanim zapukałaś. - skłamałam. Odetchnęła z ulgą.

- Chciałam tylko powiedzieć, że za pół godziny wychodzimy. - podrapałam się po czole, dotarło do mnie to co powiedziała. Kiwnęłam głową zaspana.

- Haruna idziesz- Jupiter-san, odpoczęłaś chwilę? - spytała Aki podchodząc do nas w sukience. Pokiwałam głową. - To dobrze. Chodź Haruna musimy się przygotować. - zwróciła się do przyjaciółki dziewczyna. Zostawiły mnie samą. Zamknęłam za sobą drzwi i wzięłam walizkę na łóżko by znaleźć coś odpowiedniego.

   Znalazłam moją ulubioną sukienkę. Miałam ją na sobie na ślubie swoich trzech cioć. Dwie ze strony ojca i jednej ze strony matki. Moja obecność była obowiązkowa, bo obydwie rodziny bardzo mnie kochały ze względu na śmierć mojej rodziny. Krótka biała sukienka bez rękawów z koronki, białe buty na obcasie z diamentem na wierzchu, biała bransoletka oraz naszyjnik z niebieskim kryształem oraz opaska z białymi kwiatami. Włosy zostawiłam rozpuszczone, proste jak drut wyschły po umyciu. Pomalowałam się naturalnie. Górował głównie beż, brązowy i czarny. Tylko usta były czerwone niczym wino.

   Wyszłam z pokoju z białą torebeczką bez jakiego kolwiek uchwytu. Na dole słyszałam zachwyty w stronę dziewczyn. Spojrzałam na schody. Faktycznie były bardzo piękne. Zrobiłam pierwsze kroki na schodach. Menadżerki, domyśliłam się, że są nimi, odwróciły się w moją stronę. Uśmiechnęłam do nich, przez czerwone wargi.

- Jupiter-san, pięknie wyglądasz. - Odparła Aki, dziewczyny ją poparły. Zaśmiałam się pod nosem.

- Naprawdę Jupiter-san pięknie wygląda. - odparł Kageyama.

- Tak, niczym anioł. - poparł go Kurimatsu. Zaśmiałam się cicho. Słodcy są. Rozejrzałam się. Z moich obserwacji, wywnioskowałam, że nie było Endou.

- A gdzie jest kapitan? - spytałam stojąc za dziewczynkami. Spojrzały po sobie, a później zrobiły to samo co ja.

- Właśnie nigdzie go nie ma. 

- Może jest na boisku.

- To niemożliwe, widziałam jak wchodził do środka. - dziewczyny dyskutowały między sobą. Spojrzałam na zegarek który wisiał na ścianie. Jest 19:50. Mamy dziesięć minut. Zastanowiłam się. Wpadłam na pomysł.

- Poszukam go. Wy jedźcie na bankiet. Daleko na pewno nie zaszedł. - odparłam wychodząc z domku. Dmuchnęłam kosmyki z włosów i ruszyłam na boisko. Drużyna akurat wyszła z domku i wsiadła do karawanu, po czym  odjechali. Niech się bawią. Ja się wybawiłam za te kilka lat w akademii i technikum.

   A ja teraz miałam zadanie. Znaleźć kapitana i dać mu niezłe manto, tym, że się nie zjawił.

_________________________________________________________

*Akachan - skarbie po japońsku.

DZIĘKUJĘ WAM BARDZO SERDECZNIE ZA TAKI CIEPŁY ODBIÓR! Myślałam, że to opowiadanie nie wypali bo opowiada o starszej kobiecie i, że nie będzie żadnego romansu...chyba, że jakiś będzie ;) ALE NIE BIERZCIE MNIE ZA PEDOFILA, żaden romans z młodymi, nie, nie, nie XD Może malutki romansik między naszą Jupiter a trenerem, kto wie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top