Part 2. *
Dwójka chłopców szła chodnikiem. Minęli rzędy domów stojących wzdłuż ulic. Chmury nadal były jasnoszare, nie groziły rozlaniem nad nimi ich zawartości. Powietrze było chłodne, a Iwaizumi mocniej przycisnął marynarkę do piersi.
Oikawa przerwał ciszę.
"Zdecydowałeś już, dokąd chcesz pójść?" zapytał.
Hajime pokręcił głową.
"Jak idziemy do centrum handlowego," kontynuował. "Możemy zaprosić zespół."
Iwaizumi spojrzał na swoje stopy.
Tooru szturchnął go łokciem, mówiąc:
"Możemy wszyscy spędzać wolny czas, tak jak kiedyś."
To sprawiło, że chłopak się uśmiechnął.
"Tak." zdecydował ""Chciałbym."
"Dobra, więc. Zadzwonię do nich i zobaczę, kto może przyjść."
<> <> <>
"Więc, Watari jest nie dostępny, a Kentaro nie odbiera telefonu, ale wszyscy inni mówią, ze mogą przyjść. Spotkamy się z nimi po drodze."
"Oczywiście, że Kyotani się nie odezwie. To w końcu on." mruknął Iwaizumi.
"Może ty spróbujesz do niego zadzwonić?"
Hajime skrzywił się.
"Nie potrzebuję takiego zepsucia jak on, który zrujnuje mój dzień."
Oikawa wybuchnął śmiechem.
"Shittykawa, proszę. Ja mówię poważnie." zbeształ go.
"Okej, okej, Iwa-chan" lekko uderzył się w policzki.
"Gotowy?"
"Tak."
<> <> <>
Dotarli do centrum, kiedy zaczęło padać. Przedzierali się pod nawiasem górnej części budynku.
"Mieliśmy szczęście, co?" Iwaizumi skomentował, ale Oikawa nie słuchał.
"Powiedzieli, że będzie padać o drugiej." drwił "Jest wpół do pierwszej! Co to za śmieci?"
Zaczął krzyczeć na niebo. "O drugiej masz wielką ulewę! Nie wpół do pierwszej! Masz szczęście, że nie zmokłem! Nie chciałbyś, żeby całe piekło się wyrwało, racja?"
Iwaizumi uderzył go w głowę.
"Ludzie się gapią, Trashykawa. Zamknij się."
Oikawa zmarszczył brwi.
"To bolało, Iwa-chan!" nadąsał się.
"Masz szczęście, że nie skopałem ci tyłka do Dubuque."
"Dubuque? Co to jest?"
"Nieważne. To odniesienie do książki."
Iwaizumi westchnął, przewracając oczami.
"Oikawa?"
"Tak?"
"Zamknij się."
<> <> <>
Drużyna siatkówki, Aoba Johsai, powoli weszła do centrum handlowego. Yahaba przybył pierwszy, widząc jak jego mama go odrzuciła. Makki podszedł do przody, gdzie spotykała się drużyna, w towarzystwie Matsukawy, który przyszedł w tym samym czasie. Kindaichi i Kunimi przyszli ostatni.
Matsun uśmiechnął się.
"Przez jakiś czas, nie byliśmy razem, prawda?"
"Nie, nie byliśmy." stwierdził Yahaba.
"Ostatni raz, zrobiliśmy to kilka miesięcy temu." powiedział Kindaichi.
"Przynajmniej w końcu zrobiliśmy to ponownie." zauważył Oikawa.
"Tak." powiedział Matsun. "Co jeszcze powinienem zrobić ze swoim życiem?"
"To dość niepokojące, że jeszcze nie wiesz." stwierdził Kunimi.
Matsukawa odrzucił tę myśl wzruszając ramionami.
Oikawa roześmiał się lekko.
"A więc, trochę się przespacerujemy, a potem zjemy lunch?"
Drużyna zgodziła się.
"Świetnie. Idziemy?"
<> <> <>
Oczywiście zespół znalazł się w sklepie sportowym. Każdy potrzebował sprzętu do siatkówki.
"Potrzebujesz czegoś, Iwa-chan?" zapytał Oikawa.
"Nie sądzę, jeśli już, to może jakieś nowe skarpetki."
"Dobra, czy pomógłbyś mi znaleźć jakieś nowe nakolanniki? Ten z dodatkowym wsparciem nie działa już tak dobrze."
"Pewnie."
Wkrótce oboje znaleźli ochraniacze i parę skarpet.
"Skończyliśmy, więc poczekamy tutaj, dobrze?" powiedział zespołowi.
Oikawa i Iwaizumi wyszli ze sklepu, a obok nich pojawiła się grupa licealistek.
Ich twarze natychmiast się rozjaśniły i podbiegły do nich.
"Oikawa-san!" z ich gardła wydobył się pisk, przez który nie jedna ekspedientka odwróciła się w ich stronę. Odciągnęły daleko Iwaizumiego od obiektu ich westchnień.
To nie tak, że Hajime nie był do tego przyzwyczajony, po prostu w obecnej chwili zabrakło mu tolerancji. Zaczął oddalać się od sklepu rzucając przy tym wrogie spojrzenia.
Oikawa, który był zajęty odpowiadając na pytania dziewczyn, również to zauważył.
"Drogie panie, przepraszam. Ale jestem na spotkaniu ze swoją drużyną siatkarską. Naprawdę muszę iść."
Udało mu się wydostać od fanek przy akompaniamencie rozmarzonych głosów "aww" i "do zobaczenia Oikawa-san!" **
Toou stanął obok chłopaka.
"Przepraszam Iwa-chan, nie chciałem przyciągać uwagi." przeprosił.
"Wiem, że nie chciałeś." odpowiedział Iwaizumi.
Oikawa splótł ich ręce.
"Jesteś zły?"
"Nie, nie jestem zły." odpowiedział.
"Pozbyłem się ich tak szybko, jak szybko mogłem." nalegał brunet.
"Wiem Oikawa. W porządku."
"Mam wrażenie, że kłamiesz."
"Nie jestem zły, jestem po prostu trochę zirytowany, że to się dzieje za każdym razem, kiedy wychodzimy."
"Iwa-chan, jesteś zazdrosny?" uśmiechnął się.
"Zamknij się, Trashykawa."
<> <> <>
Wkrótce po tym, jak drużyna zrobiła zakupy, poszli do jadłodajni. Wybrali stół i każdy podszedł do innego stoiska.
"Co chcesz Iwa-chan?"
"Myślę, że wezmę kanapkę."
"Okey."
Oikawa i Iwaizumi wrócili do stołu, po zdobyciu jedzenia w sklepie z kanapkami.
"Uważasz, że smakuje dobrze?" zagadnął Oikawa.
"Zdecydowanie lepiej."
"Myślałem o tym samym."
Hajime wzruszył ramionami.
"To właśnie dostajesz, gdy bierzesz jedzenie z centrum."
Yahaba wrócił.
"Nie ma tu zbyt wiele jedzenia." powiedział, "to wszystko śmieci."
"Cóż," Kunimi podszedł do stolika." "Jedzenie w centrum handlowym nie jest najlepszym pomysłem."
"Moglibyśmy pojechać gdzie indziej." powiedział Tooru.
Yahaba pokręcił głową:
"Naprawdę, smakuje mi to, co dostałem. Po prostu mówię, że wiele z tego jedzenia może wywołać raka."
"Uznając, że białe ziarno może dać ci raka płuc." powiedział Matsun, kiedy usiadł.
Makki uniósł brwi.
"Nie wierzę w to, co słyszałem."
"Ja też to usłyszałem. Moja mama mi powiedziała!" potwierdził Yahaba.
"Cóż, szkoda, bo za bardzo lubię ryż." powiedział Kindaichi.
Wszyscy się roześmiali.
Chłopcom nie zajęło dużo czasu, by skończyć posiłki.
"Zaraz zacznie mocno padać, huh?" powiedział Kunimi.
"Tak, to prawda." potwierdził Kindaichi.
"Myślę, że czas już wrócić do domu." zauważył Yahaba.
"Tak, to dobry pomysł." stwierdził Iwaizumi, wiedząc, że musi się zbierać.
Gdy wyszli, stanęli pod dachem. Deszcz zaczął padać mocniej, niż przedtem.
Makki wskazał na sklepy lekko oddalone od centrum handlowego.
"Jest coś jeszcze, czego potrzebuję. Pójdę tam." powiedział.
"Pójdę z tobą." zaoferował Matsukawa.
"Do zobaczenia jutro" powiedział Oikawa i pomachał im.
Yahaba spojrzał na swój telefon.
"Moja mama jest tutaj, żeby mnie zabrać. Do zobaczenia w szkole." odszedł biegiem, słuchając refrenu pożegnania.
Kindaichi powiedział: "Odwiozę Kunimiego do domu."
"Okey," powiedział Oikawa.
"Do jutra." pożegnał się Kunimi.
Dwójka podeszła do parkingu. Tooru odwrócił się do Iwaizumiego.
"Gotowy?"
"Jasne."
Ruszyli w stronę domu Iwaizumiego. Obaj prawie przeszli przez ulicę, gdy Oikawa zatrzymał się.
"Oh, zapomniałem. Potrzebuję kilku rzeczy ze sklepu spożywczego."
"W porządku." Iwaizumi chrząknął.
"Tutaj," Oikawa powiedział, gdy wprowadził Hajime obok pobliskiego drzewa.
Chłopak spojrzał na niego pytająco.
"Możesz stanąć pod tym. Obiecuję, że wrócę szybko."
"Okey."
"Możesz wziąć też parasol."
Chłopak chwycił przedmiot, który mu podał i trzymał go nad głową.
"Bardzo szybko." powtórzył Oikawa odruchowo.
Wyszedł spod osłony parasola i szybko wrócił na ulicę. Deszcz padał coraz mocniej. Wiedział, że zostanie przemoczony, zanim dojdzie do sklepu, ale to było w porządku. To byłaby szybka podróż, a potem byłby w drodze do domu.
<> <> <>
Iwaizumi patrzył, jak ludzie wracają do swoich samochodów. Nie żeby był koniecznie wdzięczny, ale zdecydowali się iść, aby uniknąć korku. To była niewielka premia, mimo że był całkowicie przesiąknięty kwestią czasu.
<> <> <>
Oikawa się wycofał. Jego umysł powracał do Hajime tak szybko, jak mógł. Nie obchodziło go to, że jego buty i skarpetki są przemoczone, przez mijane kałuże, albo nie czuł wrażenia jakie mu przy każdym kroku towarzyszyło.
Rozejrzał się dookoła i pobiegł ulicą.
Pstryk!
Oikawa zatrzymał się.
Samochód wyjechał zza zakrętu. Jego koła wirowały w niekontrolowany sposób, ślizgały się po mokrej trawie. Tooru starał się jak najmocniej, aby odskoczyć.
Ale nie był wystarczająco szybki.
Nagle znalazł się na wznak, wpatrując w niebo. Wokół niego leżała lepka ciecz, brudząc chodnik. Nie mógł się ruszyć. Czuł jak prądy elektryczne przeszywają jego ciało. brunet nadal wpatrywał się w niebo, a błękitna przestrzeń wciąż ciemniała. Dźwięki wokół niego, były przytłumione. Czarna plama została wylana w kącikach jego oczu, szybko połykając go w ciemną przestrzeń.
<> <> <>
Pstryk!
Iwaizumi odwrócił głowę w kierunku szumu. Zobaczył samochód zatrzymany na środku drogi. To kierowca pośpiesznie wysiadał z pojazdu. Wychylił się lekko.
Grupa ludzi zaczęła wylewać się w okół.
"Niech ktoś zadzwoni po karetkę!" ktoś krzyczał.
Oczy Hajime rozszerzyły się. Nogi zaczęły poruszać się same. W końcu podszedł na tyle blisko, by zobaczyć leżącą na ziemi osobę. Brązowe włosy roztargały się. Niebieska koszula w kratę została pokryta przez ciemnoczerwone plamy. Dżinsy rozdarte, za nimi szkarłatna kałuża.
"Oikawa!"
***
** Tutaj chciałam podziękować grupie na Discordzie, a szczególnie @Magdzi_Xktóra pomagała wymyślać "fangirlowe określenia" i pospieszała mnie, abym to wreszcie przetłumaczyła
Cóż, ogólnie to zapraszam tylko do komentowania, bo nic więcej zrobić nie mogę. XD
Do nastepnego~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top