Rozdział 31
Siedząc w samolocie Hiroto nie odezwał się ani słowem. Wiedział już, że to po prostu jego koniec. Jak tylko wróci, zmuszą go do tego ślubu z tą laską. Wcale tego nie chciał. Ale jaki miał wybór? Najwyraźniej była to kara za to, co zrobił Tatsuyi. Rozkochał go w sobie nieświadomie ale nie potrafił już na te uczucia odpowiedzieć. Mógł za to winić tylko siebie. Gdy miał okazję, wolał na niego krzyczeć niż szczerze przyznać do własnych uczuć. Teraz mógł tylko pluć sobie w brodę, że nie docenił tego co miał.
Już od jakiegoś czasu obserwował go Hikaru. Chłopakowi na prawdę zrobiło się go żal. Sam nie był w najlepszej formie. Dziewczyna którą kochał miała wyjść właśnie za Kire. Nie mógł się jednak jej sprzeciwić. I to go bolało. Chciał go jednak jakoś pocieszyć. Lekko sturchnął go w ramię.
- Kira... Wiem, że nie chcesz tego robić. A nie masz wyboru... Znam to uczucie... Los jest dla nas nie sprawiedliwy...- wyszeptał niemal te słowa. Froy siedzący obok usnął. Nawet lepiej, żeby nie słyszał tej całej rozmowy. Szarowłosy spojrzał na niego kątem oka.
- To czasem nie ty chciałeś go zabić jako pierwszy?- Hikaru westchnął. Czyli go widział.
- Tak ja... Ale nie miałem go zamiaru zabijać... Chciałem was tylko odseparować. To wszystko... Nie chciałem, aby komuś stała się krzywda.... Przepraszam...- różowooki patrzył na niego chwilę i westchnął.
- Grunt, że nic mu się nie stało poważnego.- odparł i znów skierował wzrok za okno.- Szkoda tylko, że nie zdążyłem się pożegnać. Na koniec się pokłóciliśmy... A miał rację... Powinien być przy mnie. Wtedy to ja bym go obronił....- ciemnowłosy położył mu rękę na ramieniu.
- Nie obwiniaj się za wszystko. Niczego to nie zmieni. Pamiętaj, że on żyje. Będziesz mógł go zobaczyć. Co prawda Iri to dość wredna osoba, ale szybko do niej przywykniesz.
- Iri? To prawdziwe imię Shen... Tak?
- Tak. Tak samo jak my pochodzi z Rosji. To dobra dziewczyna tak na prawdę. Ja i Froy znamy ją od dziecka. Trochę się zagubiła, gdy ojciec wciągnął ją w ten cały biznes. A ona wciągnęła nas... Ale nie u mieliśmy jej odmówić. Zawsze o nią rywalizowaliśmy. Koniec końców nie wybrała żadnego.... Tylko ciebie i też na dobrą sprawę z przymusu. Wyjdzie za ciebie, żeby zapieczętować pakt a także, bo jesteś bogaty.
- To nie ja jestem a mój ojciec.- sprostował Hiroto przewracając oczami.- Ale słabo skoro tylko dlatego. Już nawet głupia psycho fanka byłaby lepsza. Ale co zrobisz.
*****
Gdy dotarli do posiadłości, Hiroto prawie od razu ruszył do swojego pokoju. Nie chciał z nikim rozmawiać. Hitomiko i tak pewnie została poinformowana co miało miejsce. Zapewne ochrzaniłaby go na wszystkie możliwe sposoby. Dlatego chłopak nie chciał się na to narażać. Szybko udał się do swojego pokoju i tam się zamknął. Żal, gorycz i tęsknota nie dawały mu spokoju. Położył się na łóżku i tempo gapił się w sufit. Nie umiał zapomnieć. Obraz rannego przyjaciela dobijał go całkowicie. Do oczu napłynęły mu łzy.
Jeśli Tatsuya się wybudzi... Będzie chyba najbardziej rozczarowany. Prawdopodobnie Hiroto będzie już po ślubie z tą całą Iri. Jego życie na nowo się zawali. Ale nie miał wyboru.
Rozległo się pukanie do drzwi. Chłopak niechętnie wstał i poszedł otworzyć. Spojrzał na osobę przed nim.
- Hiroto, wszystko dobrze?- spytała Hitomiko patrząc na brata. Czyżby nie wiedziała? Szarowłosy już nie wytrzymał złapał ją w objęcia i zaczął płakać jak małe dziecko. Dziewczyna przytuliła go.- Hiroto... Co się tam stało...
W skrócie chłopak nakresił siostrze co się wydarzyło w ostatnim czasie. Ani na chwilę jej nie puścił. Potrzebował teraz czułości niż kiedykolwiek wcześniej. Siedzieli razem na łóżku i wtuleni w siebie rozmawiali. Hitomiko była tym wszystkim bardzo poruszona.
- Czyli jest w szpitalu...- podsumowała, gdy Hiroto nie był już w stanie nic więcej powiedzieć.- W takim razie skontaktuje się z nimi. Im szybciej Tatsuya wróci tym lepiej. Niech obudzi się już tutaj. Nie będzie pewnie pamiętał co się stało.
- On się obudzi... Prawda...- wyszeptał Hiroto mocniej tuląc siostrę.
- Tym się nie martw. To silny chłopak. Na pewno się wybudzi.
- Ale ja już mu nie powiem tego co tak bardzo chciał usłyszeć...- czarnowłosa spojrzała na niego.
- Niby czego?
- Że go kocham...
- Kochasz go...? Hiroto...- pogłaskała go po włosach delikatnie. Czuła coś, że jest taka możliwość ale nie sądziła, że jej brat będzie odwzajemniać te uczucia.
- Wiem jak to brzmi ale on...
- Rozumiem... Nie martw się... Tatsuya to dobry chłopak. Zawsze się o ciebie martwił. Czyli dlatego się poświęcił... Bo cię kocha...
Zapadła cisza. Przez okno wpadało blade światło księżyca przełamujące mrok w pomieszczeniu. Rodzeństwo dalej było w siebie wtulone. Zastanawiali się co teraz. Czy ten ślub musi się odbyć. W tym wypadku nie powinni do niczego zmuszać ale z drugiej strony.... Ojcu pewnie zależy na tej sprawie.
- Hitomiko... Ja nie chce się żenić...- odezwał się w końcu szarowłosy.- Nie mogę tego zrobić... Jak będzie czuł się Tatsuya jak się dowie po przebudzeniu... Ja jej nawet nie znam. I nie chce poznawać... Małżeństwa powinno się zawierać z osobą, którą się kocha... Tak jak kocham Tatsuye...
- Spróbuję porozmawiać z ojcem. Może uda się to jakoś przestawić. Też nie chce żebyś to robił. Jesteś jeszcze młody, masz przed sobą całe życie. A takie coś zwiąże ci ręce.- mówiąc to powoli go puściła i wstała.- Odpocznij. Ja powiem o wszystkim ojcu. I dzieciakom. Jak będziesz czegoś potrzebował, wiesz gdzie mnie szukać.- uśmiechnęła się lekko i wyszła z pokoju.
******
Froy i Hikaru weszli do pokoju swojej przyjaciółki. Iri właśnie siedziała przy biurku i czytała jakąś książkę. Na ich widok uśmiechnęła się.
- Kogo ja widzę. Moi kochani koledzy wrócili.- rzuciła i wstała z krzesła.- Jak wasza misja? Ściągneliście mi tutaj mojego męża?- spojrzeli po sobie zmieszani. Bolały ich te słowa niesamowicie.
- Iri... Nie powinnaś za niego wychodzić...- wyznał Froy spuszczając wzrok. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona.- Hiroto... On już ma kogoś kogo kocha... To tylko by go dobiło...
- A ty co? Martwisz się o niego?- warknęła fioletowowłosa krzyżując ręce na piersi.- Rzecznik się znalazł.- podeszła do niego i spojrzała w jego oczy.- Słuchaj no, ma tak być i koniec. Sama tego chce. Wyjdę za niego i niech sobie robi co chce. Mi potrzebna jest tylko kasa i facet z którym mogę się pokazać. Reszta to tylko szczegół.
- Ale tak nie można!- głos zabrał Hikaru.- Skoro już kogoś kocha to nie możesz go zmusić do ślubu. Wiesz co z nim będzie jak to zrobisz? Załamie się. Nikt na to nie zasługuje. Jego wybranek praktycznie nie żył i...
- Wybranek? Zakochał się w chłopaku?- Iri patrzyła na nich jak na jakieś ufo.- Jezu.... Co z nim nie tak? A z resztą. Szkoda, że przeżył. Byłoby lepiej.
Te słowa zabiły wszelakie uczucia chłopaków względem przyjaciółki. Jak mogła coś takiego powiedzieć? Na prawdę byłaby zdolna kogoś zabić? Bo przeszkadza? Tak nie wolno robić. Froy nie wytrzymał. Złapał dziewczynę i przybił ją do ściany. Nie robił tego mocno. Nie chciał jej skrzywdzić.
- Co ty...
- Słuchaj no Iri. Posunęłabyś się nawet do zabicia kogoś by osiągnąć cel? Jesteś tak głupia i pusta? Zostałaś tak może i wychowana, ale powinnaś odróżniać dobro od zła. A to jest czyste zło. Nie wierzę, że to powiedziałaś... Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Już nigdy.- puścił ją i wkurzony opuścił pokój.
Nastolatce waliło teraz serce jak oszalałe. Przeraziła się Froya. Bała się, że mógłby jej coś zrobić. Ale nie zrobił. Zjechała plecami po ścianie na podłogę. Spojrzała na Hikaru niepewnie. Ten westchnął.
- Wybacz Iri ale to przegięcie. Nie możemy się z tobą zadawać. Jak my będziemy problemem to też nas skasujesz?
- Nie... Nigdy...
- Ale każdego innego tak? Tak nie może być. A my o ciebie rywalizowaliśmy.- mówiąc to również poszedł w ślady Girikana i opuścił pomieszczenie. Dziewczyna została teraz sama. Wiedziała dobrze, że przegieła. Ale nie mogła już tego naprawić. I tak jej ojciec chce tego małżeństwa i tak. Więc nawet jeśli by nie chciała, będzie musiała. Beznadziejna sytuacja dla każdego. A najbardziej dla Tatsuyi, który o niczym nie wiedział. Następny dzień miał być końcem wszystkiego.
*******
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top