Rozdział 10

Około godziny 15 wszyscy zebrali się na boisku. Lada moment miał zjawić się komitet, który miał ocenić zawodników, których będzie wspierać w nadchodzącej Strefie Footballu. Stawili się wszyscy oprócz Hiroto. Z niepokojem Hitomiko rozgladała się, czy przypadkiem nie dostrzeże gdzieś brata, jednak go po prostu nigdzie nie było. Na swoje nieszczęście nie mogła już pójść i go poszukać. Jest potencjalną trenerką drużyny, więc jakby jej zabrakło, byłoby bardzo niedobrze.

Tatsuya również był zaskoczony nieobecnością chłopaka. Pamiętał jeszcze z dawnych czasów, że Hiroto przecież uwielbiał piłkę. Tym bardziej było to dziwne, że mając tak wspaniałą szansę nie chce jej wykorzystać.

- Dlaczego go jeszcze nie ma...- rzuciła sama do siebie trenerka i skrzyżowała ręce na piersi.

- Może coś go zatrzymało.- odpowiedział prawie od razu Tatsuya, który zastanawiał się nad tym samym. Dziewczyna westchnęła.

- Dlaczego ten dzieciak po prostu nie może być inny. Gwiazdorzy wtedy kiedy nie trzeba. A tak poważny być nie umie. I znów muszę za niego świecić oczami. To już się powoli robi nudne...

W tym właśnie momencie na horyzoncie ukazał się komitet wraz z prezesem, który ich prowadził. Wyglądało na to, że ma dobry humor. Niech tylko zobaczy co odwalił jego syn, uśmiech natychmiast zejdzie mu z twarzy. Razem przyszła piątka osób. Dyrektor linii lotniczych Alien oraz jego współpracownicy. Z ubioru typów biznesmeni. Pytanie jak z ich charakterem sytuacja wygląda.

- Przedstawiam wam naszych gości. Oto dyrektor Aliena Inoue Shinji. To on będzie was oceniał.- rozejrzał się po zebranych i od razu zorientował się, że kogoś nie ma. Przeniósł wzrok na córkę, by dowiedzieć się gdzie jest jej szanowny braciszek, jednak Hitomiko wzruszyła bezradnie ramionami. Wiedziała niewiele więcej od niego w tej sprawie. Tymczasem dyrektor wyszedł z szeregu i przeszedł się wzdłuż linii zawodników. Wszyscy byli spięci i lekko zestresowani. To była ich wielka szansa na to, aby spełnić marzenia. Jeśli na tym etapie polegną, mogą się ze wszystkim pożegnać. Mężczyzna zatrzymał się przed Tatsuyą i zwrócił do prezesa.

- O ile wzrok i moje umiejętności mnie nie mylą, widzę tu 10 zawodników. To liczba niewystarczająca, aby zagrać mecz.- gdyby nie to, że Hitomiko była na takie coś przygotowana, to pewnie by zostali ocenie i negatywnie.

- Bardzo przepraszam, ale jedna osoba jeszcze do nas nie dotarła. Musiała załatwić ważną sprawę.- rzuciła starając się brzmieć wiarygodnie. Dyrektor spojrzał na nią.

- Czyli to ty musisz być Hitomiko. Dziewczyna, która ma zostać trenerem tej drużyny. Cóż, skoro tak mówisz, nie mam podstaw aby ci nie wierzyć. W takim razie pomówmy może o naszej współpracy.- tu spojrzał porozumiewawczo na jednego ze swoich pachołków. Ten od razu rozwinął plakat jaki trzymał. Widniał na tym projekt stroju piłkarskiego dla drużyny. Na środku koszulki był napis i logo linii lotniczych.- Widzimy to tak. Cały strój jest zrobiony z najwyższej jakości materiału. Nie ma potrzeby się martwić. Jednakże martwi mnie to, że nie macie graczy rezerwowych.

Wszyscy spojrzeli po sobie nieco zakłopotani. Faktycznie brakuje im jeszcze tak z 4 graczy na wszelki wypadek. Ale od tak nagle kogoś się nie znajdzie przecież. Dyrektor chwilę się  zastanawiał i zwrócił do prezesa.

- Mam pewien pomysł. Jednak nie wiem czy się na to zgodzicie.

- Zależy co to jest.- odparł Kira.

- Mogę wam zorganizować dodatkowego gracza. Ale tylko jednego. Resztą będziecie się martwić sami.

- Nie mam nic przeciwko. Kto miałby to być?

- Moja córka.- zebrani spojrzeli na niego zaskoczeni. Wszystkie dzieciaki spoglądały na siebie zastanawiając się czy to aby na pewno dobry pomysł? Nie znają tej osoby, a mają z nią grać w jednej drużynie? Tak trochę lipa. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ma być to córka sponsora. Jeden fałszywy krok i będzie źle. Z szeregu wystąpił Tatsuya. Jako kapitan miał prawo głosu.

- Z całym szacunkiem, ale musimy najpierw poznać pańską córkę.- zaczął dość niepewnie. Wzrok komitetu spoczął na nim.- Musimy ocenić jej umiejętności. Jeśli nie będzie potrafić grać, ciężko będzie nam ją przyjąć.- Inoue pokiwał głową i uśmiechnął się.

- Odważny, to mi się podoba. Masz rację. Sam też kiedyś grałem i wiem jakie jest to ważne. Dlatego też chcę wam ją już teraz przedstawić.- mówiąc to kazał swoim pachołków rozsunąć się. Z pomiędzy nich wyszła dziewczyna o fioletowych włosach i zielonych oczach. Ubrana była już w strój sportowy. Trzeba było przyznać, że całkiem ładnie wyglądał. Ukłoniła się im i powiedziała dość radosnym głosem.

- Cześć. Jestem Inoue Shen. Rozumiem, że chcecie przetestować moje umiejętności? To super, jestem gotowa.

- Żywe sreberko.- zaśmiał się jej ojciec i zwrócił się do Kiry.- W takim razie może teraz pójdziemy omówić szczegóły naszej współpracy? Dzieciaki niech się zapoznają.

Już mieli ruszyć do biura, gdy nagle z naprzeciwka nadbiegła znajoma postać. Był to nikt inny jak Hiroto. Zatrzymał się przed ojcem i jak gdyby nigdy nic powiedział nieco zziajany.

- Rany, człowieku. Znikasz nie wiadomo gdzie a tam pod bramą jakieś dostawy przyjechały. A ja wiem co oni tam mają. Powiedziałem, żeby poczekali, bo ty musisz zatwierdzić, ale no halo. To nie jest mój obowiązek.- mówiąc to spojrzał na ludzi obok. Jakby na to nie patrzeć... Nie lubił garniturów, ani żadnych tego typu elegenckich rzeczy więc palnął.- A te patafiany co tu robią?

W tym właśnie momencie wszyscy dali sobie po face palmie. Wszystkiego można się spodziewać po tym człowieku, ale teraz przeszedł on wszelkie granice. Komitet oraz Shen patrzyli na niego jak na kompletnego wariata. Natomiast sam prezes miał teraz ochotę zapaść się pod ziemię. Głos zabrała jego siostra, która jako jedyna wyszła z szoku.

- Ehem... Hiroto skarbie. To jest właśnie Inoue Shinji, szef linii lotniczych Alien. Nasz gość w sprawie nowej drużyny piłkarskiej. A to jego córka- Shena.- mówiąc to wskazała na dziewczynę stojąca obok. Teraz dopiero szarowłosy zrozumiał coś bardzo istotnego. Zapomniał o tym całym komitecie i że ma się tam stawić. Gdy tylko to sobie uświadomił zakrył twarz rękoma ze wstydu.

- O rany...- podrapał się w głowę i załamany rzucił.- To... To nie tak... Ja po prostu....

- Czy to jest właśnie ten brakujący zawodnik?- spytał Inoue krzyżując ręce na piersi. Prezes pokiwał głową.

- W istocie. Przepraszam za jego zachowanie. Nie miał złych intencji.

- Z pewnością.

Nic więcej nie zostało powiedziane. Komitet ruszył na dalsze obrady zostawiając drużynę samą. Hitomiko natomiast spiorunowała brata wzrokiem i rzuciła bardzo niezadowolona.

- A już myślałam, że czegoś się nauczyłeś. Jak widać dalej nie można na tobie polegać.- westchnęła i poszła do sali obrad. Hiroto stał teraz patrząc za siostrą nieco przybity. Nie było mu do śmiechu. Trochę czuł się winny, że tak spaprał sprawę. Westchnął i odwrócił się do reszty.

- Ja... Przepraszam.- rzucił zawstydzony.- To nie tak...

- Czyli mamy już jednego rezerwowego.- odezwała się czarnowłosa podchodząc do chłopaka.- Szkoda tylko, że jest taki nie odpowiedzialny.- mówiąc to podeszła do niego i dokładnie się mu przyjrzała.- Charakter może i do bani ale wygląd całkiem okej.

Na te słowa Tatsuya stojący obok drgnął. Sam nie wiedział dlaczego. Przecież to tylko dziewczyna, która ma z nimi grać, ale czy przypadkiem ona nie zaleca się do Hiroto? Ale co go w ogóle to obchodzi? A może właśnie bardzo, bo ten chłopak nie jest mu obojętny tak do końca.

********

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top