~10~


*Jin*

Wstałem rano. Spojrzałem na łóżko Sugi który jeszcze smacznie spał. Poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Po porannej toalecie poszedłem na dół. Podszedłem do lodówki i zauważyłem karteczkę. Szybko przeczytałem jego treść a łzy stanęły w moich oczach. Czemu? Szybko poszedłem do pokoju Jimina i uciekiniera. Chyba już wiem czemu uciekł. Kiedy tylko wszedłem w oczy rzucił mi się Park w jednym łóżku z WOOZIM! No przecież dopiero co zajmował się Kookiem a teraz ma go centralnie gdzieś?! Wyszedłem z tego pokoju i pokierowałem się do siedziby lidera. Wszedłem cicho ale zauważyłem że Namjoon już nie śpi tylko coś robi przy laptopie. Podszedłem do niego i wyciągnąłem słuchawki z jego uszu. Spojrzał na mnie zaciekawiony.

-Coś się stało Jinnie hyung?

-Kook uciekł.

-CO?! Jak to uciekł?

Podałem mu kartkę i wyszedłem z jego pokoju pokierowałem się do kuchni gdzie zauważyłem Yoongiego. Poczułem przyjemne ciepło. Podszedłem do lodówki w celu zrobienia kanapek tym żarłokom mimo że największym jestem ja. Zaraz poczułem jak Min mnie przytula od tyłu.

-Cześć księżniczko.-Powiedział mi do ucha.

-Hej Yoonnie. Co znów tak wcześnie?

-A nic pić mi się chciało więc wstałem. Coś się stało. Płakałeś. Ktoś zrobił ci krzywdę?!

-Nie. Kooki uciekł do domu.-Znów się rozpłakałem przytulając się do Mina.

-Spokojnie. Pojedziemy po niego, dobrze?

-A-ale o-on nie chcę. Napisał o tym na karteczce.

-Gdzie masz tą kartkę?

-Dałem Namjoonowi. Nie spał więc mu ją przekazałem.-Uspokoiłem się na tyle że to zdanie wypowiedziałem już normalnie.-Jak myślisz czemu wyjechał?

-Woozi wczoraj został z Jiminem co nie?-Pokiwałem głową.-Ten kutas nie zdaje sobie sprawy że zranił Kooka. Może Jungkook nie pokazuje tego ale on kocha naszą kluskę. On rozmawiał niedawno zemną i powiedział mi że boi się odrzucenia i samych uczuć dlatego na razie nic nie chciał mówić.

-Ugh...nie wytrzymam. Yoonie chodźmy do Jimina.

Tak też zrobiliśmy zaraz stanęliśmy pod drzwiami docelowego pokoju. Cicho zapukaliśmy a słysząc zaproszenie wszedłem pierwszy. Na łóżku leżał Woozi przyklejony do absa Jimina.

-Chyba jesteś z siebie dumny. Ty...Ty...ty kutasie!-Wykrzyczałem zły.

-Ale o co ci chodzi Jin. Zaraz Wooziego wystraszysz.

-W dupie to mam! Przez ciebie Kookie uciekł!

-Co?

*Kookie*

Jeszcze tylko chwilę marszu i będę w domu! Tak bardzo się cieszę na spotkanie z mamą, tatą i bratem. Ciekawe co robią w dormie? Może są szczęśliwi że się wyniosłem? Kurde moje myśli zajęły mi dużą część czasu. Staję pod domem! Ale ja jestem głupi! Przecież może ich nie być w domu! Jungkook brawo właśnie zostałeś ofermą roku. Aplauz la fajtłapy...

Dobra zapukam może jednak są? Podszedłem do drzwi wcześniej przechodząc przez ładną furtkę. Dotknąłem opuszkami palców delikatnego drewna i po chwili już dzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Słyszałem dźwięk z wnętrza domu oraz ujadanie psa. Mojego pieska kochanego. Hyungowie nie chcą mi pozwolić takiego mieć. To niesprawiedliwe! Moje myśli przerywa odgłos otwieranych drzwi i głośny pisk. Zaraz rzuciła mi się na szyję moja rodzicielka. Boże jak ja za nią tęskniłem...

-M-mamusiu.-Wyszeptałem płacząc.

-Jungkookie dziecko moje. Czemu jesteś sam? Nikt z tobą nie przyjechał? Nawet ten rudy chłopak?

-Tak mamo jestem sam. Uciekłem. A rudy to Jimin i to przez niego uciekłem. Dla niego...

-Ale czemu? Co się stało. Oh Jungkookie choć do środka bo jest chłodno.

Wszedłem do domu w którym tak słodko pachniało bezpieczeństwem.

-Kochanie zejdź na dół Kookie przyjechał!

Usłyszałem szybkie kroki i jak ktoś biegnie po schodach. Tata szedł szybko z kuchni a mój brat zapewne ze swojego pokoju. Najpierw tata mnie przytulił a zaraz potem mój brat się niemal na mnie rzucił. JungHyun jest mega wysoki i jeszcze ma mięśnie. Wyglądam przy nim jak dziecko. Którym w sumie jestem.

Cały dzień spędziłbym doskonale gdyby nie...JIMIN. Ten patafian tu się przypałętał. Dodał że mnie pojedzie bez mnie. Ma ktoś patelnie? Co mu porządnie przy grzmocę. Cholernik jeden zaczął się ze mną kłócić. Mój brat wszedł do akcji.

-Ej ty, słuchaj zamknij tą pyskatą twarz. Jungkook nie ma ochoty z tobą wracać więc to uszanuj koleś. Poza tym jego dziewczyna dalej na niego czeka.

-Że co kurwa proszę? Jungkook wraca ze mną bo do kurwy nie ma dziewczyny. A dla twojej wiadomości jest moją własnością więc żadna zasrana lalunia mi mojego skarba z nosa nie sprzątnie.

-J-ja z nim pójdę.-Wyszeptałem

Poszedłem szybko na górę oczywiście Jimin zemną. Szybko włożyłem do walizki tylko ładowarkę którą wyciągnąłem jako jedyną i spojrzałem na niego zapłakany.

-Jestem gotowy.

-To idziemy.-Powiedział chłodno.

Wyszliśmy z posesji moich rodziców. Ich nie było byli w restauracji a ja z bratem mieliśmy być w domu. Teraz został tam tylko Junghyun... Usiadłem z tyłu bo nie chciałem siedzieć koło niego. Cicho płakałem. Caluśką drogę przepłakałem. A on się nie odezwał nawet słowem kiedy tylko wjechaliśmy do garażu wziąłem moją walizkę i poszedłem na górę. Po dotarciu na odpowiednie piętro szybko otworzyłem drzwi zostawiłem walizkę rozebrałem butki i pobiegłem cały zapłakany do swojego pokoju.

-Jungkookie! Zaczekaj!-Usłyszałem głos gruby i męski.

TaeHyung we własnej osobie wszedł do pokoju i zgarną mnie w swoje ramiona. Płakałem jeszcze długo aż nie usnąłem...

*Taehyung*

Wyszedłem z pokoju króliczka i skierowałem się na dół. Stanąłem w kuchni i odezwałem się do siedzących.

-On nas znienawidzi. Jesteście zadowoleni? Bo ja kurwa nie bardzo! A ty Park nie zbliżaj się do MOJEGO ciastka bo cię wykastruję!

Wszedłem i skierowałem się z powrotem do pokoju Kookisia. Słodki maluch śpi jak aniołek. Nie kocham go jak chłopaka co to to nie. Kocham go jako braciszka takiego młodszego. O którego trzeba dbać. Nie chcę widzieć jego łez. Wolę jak jest tym radosnym króliczkiem. Nie wiem w sumie czemu powiedziałem „mojego". To był przypływ adrenaliny. Ale gdyby tak na to spojrzeć to jego tyłeczek jest kuszący. Chyba się trochę z nim zabawię. Podam mu jakieś tabletki i sam mi się odda. Tae kutasie o czym ty myślisz? Ogarnij się! Położyłem się koło króliczka który się we mnie wtulił i po cichym „dobranoc" sam zapadłem w krainę Morfeusza.

~~~~~~~~~

Bo ten tego no wena poszła sobie na spacer i nie przyszła heh :')) Smuteczeq.

:*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top