31
Późnym wieczorem mama wróciła do domu. Złapała się za serce, gdy zobaczyła mnie na kanapie w salonie.
-Wystraszyłaś mnie, dziecko - powiedziała, jednak po chwili przytuliła mnie. - Jak było?
-Okey. Pod koniec Kook dostał pilny telefon, więc od razu musiał jechać do CEO. Zastanawia mnie też, kto mógł wyjawić sekret, że ja i Kookie jesteśmy zaręczeni - powiedziałam, unosząc brwi mu górze. Od godziny nic, tylko czytałam plotki i ciemne scenariusze na swój temat. Spiskom nie było końca.
Matka jedynie wzruszyła ramionami i udała się do kuchni. Spojrzałam na nią niepewnie, jednak nie oceniłam jej postawy. Zdarzało się, że dziwnie reagowała na pewne rzeczy. Zwłaszcza, gdy to dotyczyło hejtu na mnie. W pewien sposób była przyzwyczajona, swego czasu byłam nieznośnym dzieciakiem, który kochał być w centrum uwagi.
---
Kolejnego dnia, o dziewiątej obudził mnie dzwoniący telefon. Sięgnęłam po urządzenie i odebrałam bez spojrzenia kto dzwoni. Byłam pewna, że to Jungkook bądź Nao. W końcu, tylko oni byli w stanie zrobić mi taką krzywdę.
-Hmm? - jęknęłam do telefonu.
-Cześć Jessica. Dawno się nie odzywałem, jednak, czy moglibyśmy się spotkać? - usłyszałam głos Sugi. Z tego powodu szybko podniosłam się do się siadu. Przetarłam oczy, tak jakby mógł mnie zobaczyć.
-Po co? Coś się stało?- zapytałam, a chłopak jedynie odchrząknął.
-To jest coś, czego twój narzeczony ci nie powie... - On miał nie wiedzieć. Kook chciał zachować to w ciszy. Czy niespodziewanie zdecydował się na zdradzenie tego sekretu chłopakom? I czego mi nie powie? Zdradził mnie?!
-Na kiedy możesz się umówić? - zapytałam nieco zmartwiona.
-Dziś o 18 przyjadę do ciebie.
---
Przez cały dzień bolał mnie żołądek. Informacja, że wypłynęła plotka o naszym narzeczeństwie tylko pogorszyła mój stan zdrowia. Tylko dzięki ochroniarzom matki zajmującej się polityką, przed bramą nie stała chorda dziennikarzy. Chociaż co jakiś czas widziałam przez okno błysk flesza.
W końcu zaproponowałam Sudze spotkanie dwie przecznice dalej, tam, gdzie nie złapią nas dziennikarskie hieny. Oczywiście musiałam wyjść z posesji tylnym przejściem, koło lasu, które zaczynało się ścieżką do placu zabaw. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam zaniedbane huśtawki.
W końcu spostrzegłam samochód Sugi. Wsiadłam do środka i zdjęłam okulary i chustę z głowy.
-A więc, jak się czujesz jako narzeczona naszego maknae? - zapytał przekręcając się do mnie.
-Było wspaniale, póki nie wylała się na nas fala hejtu - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Chłopak przyciszył radio, w którym facet opowiadał skrót faktów.
-Było też wiele gratulacji - skontrował, jednak moment później machnął ręką. - To i tak mniejszy problem, nigdy wszystkim nie dogodzisz. Rozmawiałem z Rap Monem. Nasza wytwórnia doszła do inicjatorów, którzy poinformowali prasę o wszystkim.
-Czyżby wygadała się moja przyjaciółka? - zapytałam spokojnie, jednak czułam nieprzyjemne ukłócie w sercu na wspomnienie, że to ona mogła mi to zrobić. Wiedziała, co przeżywaliśmy, gdy stałam się jego dziewczyną. Trzeba było wziąć pod uwagę, że po takiej informacji, opinia może być podzielona.
-Nie - odpowiedział, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
-No chyba nie powiesz mi, że to Jungkook? - zaśmiałam się nerwowo. Chłopak uderzył dłonią o twarz i zaczął chichotać. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
-Z tego co słyszałem, to on nie jest ani sadystą, ani masochistą - powiedział, jednak znów wzmógł w nim śmiech. Przez kolejne chwile znów chichotał.
-Cieszę się, że tak poprawiłam ci humor, ale powiedz, kto to był - poprosiłam, a na moich ustach również zagościł uśmiech. Trzepnęłam go w ramię, gdy on nadal próbował się uspokoić.
-Jeszcze na to nie wpadłaś? W takim razie to dobrze wymyślony plan... w sumie sam byłem zdziwiony. To twoja mama, wraz z SeokJinem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top