12

W końcu zdecydowałam się na wypad na plażę. Założyłam na siebie czarne bikini seafolly, które sprawiłam sobie jakiś czas temu. Wyróżniała je duża ilość ozdobnych pasków przyczepionych do biustonosza i majtek. Na to nałożyłam zwiewną, granatową sukienkę. Zdecydowałam się także na plażową torbę, do której spakowałam filtr przeciwsłoneczny, koc, portfel, telefon i jeszcze masę, niepotrzebnych na pierwszy rzut oka, drobniejszych rzeczy.

O jedenastej w poniedziałek nie było zbyt dużo ludzi, którzy skorzy byli do wyjścia na wybrzeże. Rozłożyłam koc na piasku i położyłam się na nim. Przez chwilę obserwowałam bezchmurne niebo, jednak ta czynność przerwana została przez dzwoniący telefon.

-Dlaczego nie odbierasz? - usłyszałam po drugiej stronie zmartwiony głos Jungkooka.

-Szykowałam się do wyjścia na plażę - wyjaśniłam spokojnie i położyłam się na brzuchu. - Szkoda, że nie ma cię tu ze mną - dodałam i usłyszałam po drugiej stronie westchnięcie. Wiedziałam, co chciał powiedzieć, dlatego nie pozwoliłam mu wypowiedzieć się choćby słowem. - Za cztery dni wracam. Chyba nie będziesz za mną płakusiał?

-Płakusiał? - powtórzył i byłam prawie pewna, że chciał mnie wyśmiać, ale żebym nie była na niego zła, odpuścił sobie. - Co to za słownictwo?

-Słodkie, prawda? - zachichotałam przesypując piasek między palcami. - Powiedz... Nie myślałeś o urozmaiceniu naszego łóżkowego współżycia? - zapytałam beztrosko. Chłopak po drugiej stronie chrząknął za pewne z zakłopotaniem. W niektórych momentach mimo wszystko, trudno było mu rozmawiać na takie tematy. Szczególnie przez telefon.

-Co masz na myśli? - zapytał ostrożnie, a ja rozejrzałam się w koło, czy nikt mnie nie podsłuchuje. Teraz albo nigdy!

-No na przykład trójkąt...

-Jessica, nie rozumiem. Chcesz trzeciego człowieka w naszym łóżku?! Ja ci nie wystarczę? - zapytał przyciszonym tonem. Wywróciłam oczami. Podejście miał dość zabawne... I ta wypowiedź...

-Nie chodzi mi o chłopaka - wyjaśniłam, a po drugiej stronie nastąpiła niezrozumiała dla mnie cisza. Pewnie mój kochany Kookie rozważał wszystkie za i przeciw.

-Jess, boję się o ciebie. Wracaj jak najszybciej.

Parsknęłam po usłyszeniu jego wypowiedzi. Co to w ogóle miało być?! Czyżby chciał mi zasugerować, że coś się że mną dzieje? Przecież swego czasu moje zachowanie było dużo gorsze!

-Kończę, a ty za dużo nie myśl, bo się spocisz! - warknęłam i rozłączyłam się.

Długo nie będę na niego zła, jednak takie słowne sprzeczki były u nas na porządku dziennym. Jedynym plusem było teraz to, że nie mógł mnie udobruchać winem i czekoladkami, gdyż dzieliły nas setki kilometrów.

Na szczęście w LA nie tak łatwo przez przypadek spotkać znajomą osobę. Poza lotniskiem nie spotkałam już Jina, nie natknęłam się także na moje koleżanki z klubu, a miałyśmy się umówić na imprezę przed moim wyjazdem. Mówi się trudno, nie zawsze życie ułoży się tak jak sobie zaplanujemy.

Ze względów bezpieczeństwa umówiłam się z Jungkookiem u mnie w domu. Przekraczając próg domu, od razu rzuciłam się w ramiona mojego ukochanego chłopaka. Namiętnie pocałowaliśmy się w usta. Nasze przywitanie skończyło się w mojej sypialni. Gdy szłam do łazienki, zaczęłam zbierać swoje ubrania z podłogi.

-Chodźmy razem - zaproponował Jeon leżąc w moich pościelach. Rzuciłam mu znaczące spojrzenie, by po chwili na moje usta wpadł uśmiech.

-No to chodź. - Długo nie musiałam czekać. W progu do łazienki pocałował mnie i dopadł do wanny, by zacząć nalewać wody.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top