Rozdział 2
Zowu obudził mnie ten dźwięk. Chciałam już rzucić, ale przypomniało mi się, że lepiej telefonem nie rzucać. Sporo za niego zapłaciłam, więc wolałam go nie zbić. Niechętnie ruszyłam do łazienki biorąc ze sobą świeże ubrania. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy i je wysuszyłam. Postanowiłam ubrać dziś białe conversy, krótkie spodenki dżinsowe i crop top. Poszłam do kuchni i spojrzałam jeszcze zaspana na zegarek. 7:50! A dzisiaj mam na 8:00! Pobiegłam ostatni raz do łazinki przypominając sobie, że nie ułożyłam jeszcze włosów. To co zobaczyłam w lustrze, wolałam wymazać z pamięci. Zrobiłam sobie dwa warkoczykie, wzięłam kanapkę w rękę i pobiegłam do szkoły. Zauważyłam Oliwkę przy bramie. Chyba nie spodobało jej się to spóźnienie.
-Co tak późno?!- zapytała lekko zdenerwowana.
-Zaspałam- odpowiedziałam i ruszyłam z nią w stronę klasy.
W tym momencie zadzwonił dzwonek. Najpierw była matma. Jak zawsze nie słuchałam, o czym nawija nauczycielka. Oparłam głowę o jedną rękę.
-Ty wogóle coś z tego kumasz?- zapytała Oliwka patrząc mało inteligentnie na tablice.
-A czy na to wyglądam?- zapytałam retorycznie.
-No niezbyt- odparła na co cicho zachichotała.
-Co ty na to, aby po szkole pójść na lody?- zapytałam.
-No jasne- odpowiedziała z radością Oliwka.
-Oliwia, Natalia czy wam przeszkadzam?- zapytała nauczycielka.
Cała klasa spojrzała na tyły, gdzie siedziałyśmy. Poczułam się nieswojo, nie lubiałam jak więcej niż trzy osoby się na mnie patrzą w tym samym momencie. Na szczęście Oliwka odpowiedziała, na co w duchu jej bardzo dziękuję:
-Nie, nie przeszkadza nam pani.
-To spodziewam się tego samego- odpowiedziała pochmurnie.
I odwróciła się w stronę tablicy, gdzie pisała kolejne nie zrozumiałe wzory. Ułożyłam się do poprzedniej pozycji.
-A my nie- odparła Oliwka.
Po lekcjach
Oliwka czekała już na mnie przy wyjściu. Ruszyłam z nią, do bramy, a następnie do miasta.
-Przynajmniej nic nie mamy zadane- powiedziałam zadowolona.
-Nom. A nie długo koniec roku szkolnego i wakacje! Nie mogę się już doczekać!- zawołała szczęśliwa.
-To tak jak ja- odpowiedziałam.
-Spędzimy te wakacje razem...
-Jak co roku- przerwałam jej.
-Mam już plany... Będziemy chodzić na lody codziennie, będziemy robiły długie spacery, będziemy jeździć na fiszkach, będziemy oglądać zachody słońca na polance, będziemy jeździć nad jezioro- opowiadała Oliwka z zapałem.
-No będziemy- zaśmiałam się.
-Ile razy powiedziałam ,,będziemy"- zapytała ciekawa Oliwia.
-Nie wiem, ale BĘDZIEMY liczyć- wybuchnęłyśmy śmiechem.
Kupiłyśmy sobie lody w gałkach. Ja jak zawsze wybrałam czekoladowe połączone z wanilią i oreo. Oliwka wybrała truskawkę mieszaną z cytryną i smerfem. Postanowiłyśmy pospacerować po mieście.
-Dobra lody zjedzone, to co ty na to aby pójść do centrum handlowego?- zapytała z radością Oliwka. Cukier mocno na nią działa.
-No ok.
Ruszyłyśmy w stronę centrum. Lubiłam tam chodzić bo... jestem nastolatką, a nie lubię, bo jestem nieśmiała, a taki duży tłok jest nie dla mnie. Ale jak mam tam być z moją najlepszą przyjaciółką, czułam się pewniej.
-Zadzwonię po Paulę aby przyszła- odparłam i zadzwoniłam do siostry.
Widziałam że Oliwka nie ma nic przeciwko.
Paula: Hej Nati, gdzie jesteś?
Ja: Jestem przed centrum handlowym z Oliwką, przyjdziesz do nas?
Paula: No jasne! Tylko poczekajcie 10 minut.
Ja: Oki, czekamy.
I się rozłączyłam. Z Oliwką usiadłyśmy na ławce i wesoło gadałyśmy (jakkolwiek to brzmi).
Po chwili przyszła Paula.
-O, cześć siostra! Już jesteś!- zawołałąm ją, na co do nas podeszła.
-Hej Paula- przywitała się Oliwia.
-No siemka dziewczyny, to idziemy?- zapytała dziewczyna.
Paula dała mi pieniądze, wzięte z domu. Nazwy sklepów daje wam do wyboru. Paula jak zawsze godzinę zastanawiała się, które buty kupić. Po udanych zakupach, poszłyśmy jeszcze do kawiarni po tiramisu i sernik. Po kilku godzinach,postanowiłeś my wrócić już do domu.
-Mamo już jesteśmy!- krzyknęła Paula.
-Akurat przyszły ścienne na obiad- oznajmiła.
Poszłam umyć ręce i ruszyłam do jadalni. Rodzina już na mnie czekała... No właśnie, cała rodzina.
-Tata! -pobiegłam do rodziciela i go przytuliłam.
-Cześć Natalia, siadaj, chcemy z mamą coś przekazać- zdziwiona usiadłam do stołu.
-To chodzi o to- powiedziała mama zakłopotana.
-Chodzi o to, że przeprowadzamy się- odparł tata, na co spadł mi widelec z dłoni.
-Nie! Nie możemy się przeprowadzić!- krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju głośno trzaskając drzwiami.
Usiadłam zrozpaczona na łóżku. Słyszałam jak Paula kłóci się z rodzicami. Po chwili weszła do mnie do pokoju.
-Nie mamy wyjścia - odparła zrezygnowana przytulając mnie.
-A gdzie Chodziaż się przeprowadzamy?- zapytałam.
-Do Warszawy- odpowiedziała.
Teraz to już się rozpłakałam i nawet tego nie próbowałam ukrywać. Zauważyłam, że Paula również płacze.
-A szkoła?- zapytałam.
-Będziemy chodziły do nowej- odpowiedziała zrozpaczona.
A co jak mnie tam nie polubią? A cóż Oliwką?! Nie mogę jej przecież opuścić! Znam się z nią od przedszkola. To moja jedyna przyjaciółka. A co jak tam nawet koleżanki nie znajdę? Nie chcę się przeprowadzać!
-Kiedy się przeprowadzamy ?- zapytałam, bo chcę się jeszcze pożegnać z Oliwką.
-Dzień po rozdaniu świadectw- odpowiedziała.
Mam jeszcze tydzień. Chcę go spędzić z Oliwką. Nie byłam już głodna, więc poszłam do jadalni, dokończyłam tylko ziemniaki i włożyłam talerz do zmywarki. Nie mogłam uwierzyć, jak rodzice mogli zrobić coś takiego. Następnie wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i przeglądałam social media. Facebook, Snapchat, Instagram, Musical.ly. Postanowiłam coś nagrać, od dawna nie było u mnie nowego filmu. Włączyłam kolorowe lampki, stanęłam przy ścianie i nagrałam do wybranej muzyki. Następnie obejrzałam ile mam lovków. Ilość polubień nie przekraczała siedemset. Mi ta liczba pasowała. Następnie weszłam jeszcze na Messenger i zauważyłam, że Oliwka jest aktywna. Włączyłam rozmowę wideo i zaczęłam rozmowę.
-No hej Natka, płakałaś?- zapytała zmartwiona Oliwia.- Dlaczego?
-Po rozdaniu świadect, przeprowadzam się do Warszawy- Oliwia zaniemówiła, a mi poleciała pojedyncza łza.
-Nie płacz, napewno coś się załatwi, w końcu będziemy rozmawiać na Messengerze- powiedziała załamana.
-Możemy w sobotę, o 12:00 spotkać się w kawiarni?- zapytałam.
-Jasne!- odpowiedziała Oliwka próbując chodź udawać wesołą.- Muszę już iść, to pa, trzymaj się!
-Pa...- odpowiedziałam i odłożyłam telefon na szafkę.
Chciałam sobie to wszystko poukładać w głowie, jednak pukanie do drzwi mi to przeszkodziło.
-Natalia otwórz!- usłyszałam wołanie mamy.
-Niechętnie wyszłąm z pokoju i skierowałąm się w kierunku drzwi. Stali tam Mikołaj i Dominika.
-Hej- przytuliła się Dominika.
-Cześć- powiedziałam smutna.
-Słyszeliśmy, że się przeprowadzacie- oznajmił również smutno Mikołaj.
-Niestety to prawda- odpowiedziałam załamana.
-Nie przejmuj się, będziemy do ciebie pisać- mimo iż są młodsi, to i tak ich bardzo lubię.
-Dzięki- odpowiedziałam dalej smutno.
-Musimy już iść- powiedziała Dominika, na cosię w trójkę przytuliliśmy na pożegnanie.- Pa.
-Pa- odparłam i ruszyłam w kierunku domu.
Było już ciemno, więc nie miałam ochoty na spacery. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam zęby i zmyłam makijaż. Ubrałam następnie moją ukochaną piżamę. Mimo, iż nieprzepadam za kolorem różowym, to moja piżama jednoczęściowa z jednorożcem jest bajeczna! Nastawiłam budzik w telefonie (muszę sobię kupić normalny budzik, bo rzucę jeszcze telefonem) i położyłam się. Dalej nie mogłam znieść wieści, zę się przeprowadzamy, że muszę tu zostawić wszystkich znajomych i Oliwkę. Ta myśl doprowadzała mnie do płaczu. Jednak po chwili zasnęłam...
A oto 2 rozdział! Mam nadzieję, że się wam spodobał! 1134 słowa specjalnie dla was! Trochę się namęczyłam. Piszcie, jaki ma być tytuł tej książki. Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top