Świtezianka
Wszystko wokół mnie zawsze mnie interesowało, a w szczególności ludzie. Nie mają żadnych mocy jak na przykład nimfy, a jednak to oni władają światem. Obserwowanie ich ułatwia mi to, że jestem elfem powietrznym, dzięki czemu umiem stać się niewidzialna. Im dłużej obserwuję ludzi tym bardziej mnie fascynują, każdy z nich jest inny i ciągle mnie zaskakują, co rzadko się zdarza gdy obserwuję zachowania innych magicznych istot.
Pewnego dnia zobaczyłam dwie osoby spacerujące nocą przy jeziorze Świteź. Niewidzialna podeszłam cichutko do nich. Chłopak był człowiekiem, strzelcem z pobliskiego boru, ale w dziewczynie rozpoznałam nimfę wodną. Dziewczyna dawała chłopakowi maliny ze swojego koszyczka, a on daje jej kwiatki do wianka. Po kilku minutach odkąd zaczęłam za nimi iść chłopak odezwał się.
-Powiedz mi piękna, luba dziewczyno, na co nam te tajemnice? Jaką przybiegłaś do mnie drożyną? Gdzie dom twój? Gdzie są rodzice? Minęło już lato, zżółkły liście i dżdżysto nadchodzi pora, zawsze mam czekać na twoje przyjścia, na dzikich brzegach jeziora? Zawszeż po kniejach jak sarna płocha, jak upiór błądzisz w noc ciemną? Zostań się lepiej z tym kto cię kocha! Zostań się lepiej ze mną! Chateczka moja z tond niedaleka, pośrodku gęstej leszczyny. Jest tam dostatkiem owoców, mleka. Jest tam dostatkiem zwierzyny. – Oznajmił chłopak.
-Stój, stój – odpowiada nimfa – hardy młokosie. Pomnę co ojciec rzekł stary, słowicze wdzięki w głosie mężczyzny, a w sercu lisie zamiary. Więcej się waszej obłudy boję, niż w zmienne ufam zapały. Możebym prośby przyjęła twoje, ale czy będziesz ze mną stały? – Chłopiec przykląkł, chwycił w dłoń piasku, piekielne wzywał potęgi, klął się przy świętym księżyca blasku. Cóż, przysięgi nie są zbyt dobrym pomysłem, szczególnie składane nimfom, one traktują je strasznie poważnie, ale postanowiłam się na razie nie wtrącać. Na tą przysięgę dziewczyna odpowiedziała. – Dochowaj strzelcze, to moja rada: bo kto przysięgę naruszy, ach biada jemu za życia i biada jego złej duszy! – Mówiłam, nimfy bardzo poważnie traktują przysięgi. Dziewczyna nie czekając na nic więcej włożyła wieniec, pożegnała strzelca i odeszła na błonia. Chłopak biegnie za nią, jednak nie dał rady jej dogonić, zniknęła bez śladu. Postanowiłam zostać z chłopakiem bo byłam pewna, że nimfa będzie chciała sprawdzić czy faktycznie dochowa przysięgi. Zaczął iść dziką dróżką, w około panowała cisza, więc musiałam jeszcze bardziej uważać, by nie usłyszał moich kroków na zwiędłych gałązkach i opadłych liściach. Jednak chłopak pewnie nie zwróciłby uwagi na żadne szelesty, błędnie strzelał oczami i chyba nie zwracał uwagi gdzie idzie, pewnie myślał o dziewczynie. Nagle wiatr za szumiał po lesie, a woda w jeziorze zaczęła się burzyć. W pewnym momencie z wody piękna dziewczyna wyrasta. To była ta sama dziewczyna, z którą spacerował strzelec, ale zmieniła swój wygląd na tyle, że jej nie poznał.
-Chłopcze mój piękny, chłopcze mój młody – zanuciła czule nimfa. – Po co wokoło Świteziu wody błądzisz przy świetle księżyca? Po co żałujesz dzikiej wietrznicy, która cię zwabią w te knieje, zawraca głowę, rzuca w tęsknicy i może jeszcze się śmieje? Daj się namówić czułym wyrazom, pożuć wzdychania i żale. Do mnie tu, do mnie, tu będziemy razem po wodnym pląsać krysztale. Czy zechcesz niby jaskółka chybka, oblicze tylko wód muskać? Czy zdrów jak rybka, wesół jak rybka cały dzień się ze mną pluskać? A na noc w łóżku srebrnej topieli, pod namiotami źwierciadeł, na miękkiej wodnej lilijek bieli, śród boskich usnąć widziadeł. – Wtem z zasłon błysną piersi łabędzie, strzelec patrzy w ziemie skromnie. Nimfa w lekkim pędzie się zbliża i – do mnie – woła – pójdź do mnie! – I na wiatr lotnie rzuciwszy stopy, jak tęcza śmiga w krąg wielki to znowu siekając wodne zatopy kropelkami srebrnymi pryska. Rusza strzelec w stronę dziewczyny. Nie no, serio? Wystarczyło kilka miłych słówek i ładny wygląd, żeby rzucił w zapomnienie przysięgę? No i przecież nie ma nic podejrzanego w tym, że złożył przysięgę, a zaledwie chwilę później znajduje się piękna dziewczyna, która go podrywa. Zero podejrzanych zbiegów okoliczności. Pobiegłam za nim, zatrzymałam go na brzegu. Złapałam go za ramię, zdziwiony spojrzał w moją stronę. Nie zobaczył nikogo a ja wciąż trzymałam mu rękę na ramieniu, więc się przestraszył. Próbował się wyrwać, lecz jako elf miałam dość siły by go przytrzymać. Nachyliła się do jego ucha.
-Przysięga! – Szepnęłam cicho, lecz w moim głosie wyraźnie było słychać wściekłość. – Pamiętaj o przysiędze! – Puściłam chłopaka, jeśli to nie pomoże to on aż prosi się o karę! Może nie aż taką, jaką pewnie zgotuje mu nimfa, ale jednak. Na szczęście chłopak się opamiętał. Odszedł od jeziora i wrócił do domu, następnego dnia przyszła do niego nimfa, znów pod postacią dziewczyny.
Niedługo później wzięli ślub, a niecały rozum później urodziło im się pierwsze dziecko. Teraz mają ich już trójkę i są szczęśliwą rodzinką.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top