Rozdział 4 Zapoznanie
- Wybacz Sandaime-sama że popsułam ci spacer i jakże niespodziankę. - Nagle znowu usłyszałam w oddali szorstki głos Ryu.
Ryu: Katon- Hosenka no Jutsu!* -Ogromny ogień w kształcie ptaka zbliżał się do nas.
Kurenai: Uważajcie!
Asuma: Hokage!
Gai: Technika stylu Ognia na poziomie jonina, jest źle!
Lee: Co mamy robić Gai-sensei!
Tenten: Uspokuj się Lee, Neji powiedz coś!
Sakura: Co to ma być?!?
Ino: To leci prosto na nas!
Shikamaru: Jakież to upierdliwe, chyba powinniśmy to jakoś zatrzymać!
Choji :Shikamaru dobrze gada .
Kiba: Akamaru do roboty.
Akamaru: Hau..hau. - Szczeknął mały biały szczeniak.
Hinata: Kiba- kun proszę przestań..
Shino: Uspokój się Kiba, nie zatrzymasz tego.
Naruto : Odsuńcie się! Zatrzymam to Jutsu!
Sasuke: Sam się Odsuń baka! Niezgrywaj bohatera skoro nim nie jesteś!
Naruto: Coś ty powiedział idioto! -
Sasuke :To co słyszałeś głupku.
Sakura/ Ino: Przestań tak mówić do Sasuke-kun, Naruto baka!
Kakashi: Przestańcie! Naruto! Sasuke! - Podniósł ton na swoich narwanych podopiecznych.
Hokage: Uspokujcie się wszyscy! - Wykrzyknął władca wioski liścia na obecnych Jonninów i genninów. Odwrócił się, patrząc wprost na mnie swymi małymi oczami. - San-chan zajmiesz się tym? Później sobie to wyjaśnimy. - Najpierw zapytał, a później dodał szybko, mówiąc głosem pełnym oczekujących wyjaśnień.
- Oczywiście Sandaime. - Odpowiedziałam. Ułożyłam szybko i odpowiednio dłonie w różne pieczęcie potrzebne do tej techniki i powiedziałam - Suiton- Mizu no Saikuron**. - Wodne mini tornado sparowało atak stylu Ognia wymierzony w nas.
Gdy techniki się zjednoczyły powstała ponownie zasłona z mgły, po niecałej sekundzie mgła opadła na ziemię.
Mój wzrok wyostrzył się i także słuch, zauważyłam że wszyscy z mojego oddziału już tu są i stoją kilka metrów ode mnie i pozostałych.
Tori: Najmocniej przepraszam za moją głupotę i danie się wplątać w ten pościg Ookami-sama.
- Nie masz za co przepraszać Tori.
Tora: Hime-sama nic ci nie jest?!
Inu: Tora to przecież nasza panienka, zawsze da sobie radę!
- Tora nie przejmuj się, Inu ma całkowitą rację, ponieważ zawsze trzeba sobie jakoś radzić w życiu.
Ryu: Jeżeli by tak było jak mówisz Ookami, nie naraziłabys bezpieczeństwa Hokage-sama i joninow oraz tych dzieciaków.
- Ryu co to miało znaczyć? - W moim głosie było można słyszeć lód oraz obojętność.
Ryu: Ookami to miał być sprawdzian i zakład w jednym, więc wiadomo było że ktoś może ucierpieć.
Tori : Pogieło cie!
Inu : Trzymajcie mnie, bo zaraz nie wytrzymam!
Tora: Mnie też to się nie podoba.
- Porozmawiamy kiedy indziej na ten temat, Ryu. - Powiedziałam z wyczuwalną złoscią i gniewem na chlopaka w masce smoka.
- A teraz rozejść się. - Machnęłam ręka, a moi podwładni wykonali mój rozkaz. Jako kapitana drużyny Zero.
Po moim rozkazie natychmiast zniknęli. Odwróciłam się w kierunku Hokage i reszty.
- Najmocniej przepraszam! Sandaime-sama za zagrożenie ze strony mojego podkomednego. - Skłoniłam się w pół z wyrazami szacunku do władcy konoha-gakure.
Hokage: Ależ nic się nie stało Sandra-chan. Chyba powinniśmy omówić resztę w moim gabinecie. Ale to później, a teraz poznaj osoby które bardzo chcę ci przedstawić oto... - Przerwałam mu gestem ręki.
- Sandaime znam wszystkich, w końcu jestem z prawie tego samego rocznika i także byłam w Anbu Konohy.
Naruto: Mnie napewno nie znasz .- Miał swój firmowy uśmiech na twarzy.
- Mamy ze sobą najwięcej wspólnego Uzumaki Naruto. - Odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem szczęścia na jaki było mnie stać.
Jego mina jest bezcenna, ten szok w błękitnych oczach.
- Znam was wszystkich, więc nie potrzeba abyście się przedstawiali.
Hokage: Chciałbym wam przedstawić, Kunoichi do zadań specjalnych, Hyuuga Sandra, jest kapitanem drużyny Anbu z numerem Zero.
■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
* Katon - Element Ognia - Pustynny kwiat Feniksa'
** Suiton - Element Wody - Wodny Cyklon
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top