One Shot Sasuke X Sandra

Po Czwartej Wielkiej Wojnie Shinobi.
3 miesiące po zakończeniu wojny.
Straciłam to o co tak zaciekle walczyłam ze swym przeznaczeniem.
Jednakże również zyskałam coś o wiele cenniejszego.

Przyjaźń. Akceptację. Miłość.
Tak. Miłość.
Zakochałam się.
Pokochałam pewnego czarno-włosego mężczyznę z klanu Uchiha.
Dokładniej to ten mężczyzna to Sasuke Uchiha.

Szpital Konoha-gakure, godzina 16.28

Dziś miałam wizytę kontrolną u Tsunade.
Przesiedziałam tam z ponad trzy godziny, ponieważ Piąta chciała się upewnić w moich wynikach oraz zrobić dodatkowe badania.
Oczywiście zgodziłam się.
Podczas przeprowadzenia różnorakich badań, rozmawiałyśmy.

- Jak się czujesz?

- Dobrze. Mimo tego że moje ciało się zmienia z każdą sekundą, oraz że nie będę mogła normalnie funkcjonować co zwykły człowiek.  Już teraz odczuwam tego skutki.

- Jakie?

- Nie mogę spać. Wiem że, Haruki jest spokojny. Ale czuję jak cała chakra szaleje wewnątrz mnie. Czy to normalne? -

- Moim zdaniem to tak, ponieważ twoje ciało wchłonęło jej nadmiar i dlatego tak się dzieje. -

- Rozumiem... - Odpowiedziałam starszej kobiecie.

- Nie martw się. Twoje ciało nadal potrzebuje czasu. - Oznajmiła spokojnie.

- Wiem o tym, ale się po prostu boję. - Powiedziałam, przykładając dłoń do piersi.

- Ehh... Jak już mówiłam. Nie martw się, wszystkie badania które ci zrobiłam wykazują że będziesz mogła mieć dzieci. A wiem że, bardzo ci na tym zależy. - Uśmiechnęła się delikatnie i ciepło.

- Jeżeli tak mówisz, Tsunade-sama to ci wierzę. -

- A tak poza tym to, słyszałaś już nowiny? - Spytała Piąta, swojej rozmówczyni i pacjętki zarazem.

- Jakie? - Spytałam szczerze zainteresowana.

- Sasuke dziś wraca do wioski. - Powiedziała Piąta Hokage, spoglądając na młodą Urie z delikatnym uśmiechem.

Moje oczy rozszerzyły się gwałtownie w geście zaskoczenia. Czułam ekscytację i ciepło na sercu. Nie przejmując się zdaniem Senju, wybiegłam z gabinetu lekarskiego, a następnie ze szpitala jakby od tego zależało moje życie.
Kierowałam się do głównej bramy Konoha-gakure.
Gdy dobiegłam pod bramę było już tam kilka osób.
Naruto, Sakura, Ino, Sai, Hinata i Kiba wraz z Akamaru.

- Ah. Już jest. - Powiedział Uzumaki patrząc na zbliżającą się czarną sylwetkę. - SASUKE!!! - Krzyknął Naruto, machając do podchodzącego co raz bliżej mężczyzny.

- Sasuke-kun! - Krzyknęły obydwie na raz Ino i Sakura, przy tym piszcząc niczym największe fanki.

Czarno-włosy olał je całkowicie. Podchodząc po przekroczeniu bramy do blondyna aby się przywitać żółwikiem. Naruto wyszczerzył się w swój typowy sposób. Widać było że, w tym momencie jest szczęśliwy. Mając u swoim boku swego przyjaciela, który jest dla niego niczym prawdziwy brat, którego nigdy nie miał.

Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, patrząc na tą scenke rozgrywającą się tuż przed moimi oczami. Moje serce radowało się, gdy tylko widziałam uradowane twarze, moich ukochanych przyjaciół. Kątem oka widziałam nieudane podboje Sakury w stronę Uchihy. Różowo-włosa śliniła się na sam widok czarno-włosego dwudziesto-paro-latka.
Było to obrzydliwe. Ale kto co lubi.
Byłam tak zajęta obserwacją że dopiero postać stojąca przede mną zwróciła całkowicie moją uwagę.
Czarne prawe oko, lewe przyslonięte czarną grzywką. Blada cera i ten obojętny wyraz twarzy.

- Sandra... - Usłyszałam swe imię, które wypowiedział szeptem ze swych bladych ust.

- Witaj w domu... Sasuke. - Powiedziałam delikatnie uśmiechnięta.
- Dzięki... Wyładniałaś. - Powiedział skrępowany, dotykając swą jedyną ręką mego policzka.

- Dzięki... Dobrze cię widzieć. Naprawdę cieszę się że, jesteś tutaj. -

- NOSZ! KIEDY WRESZCIE SIĘ POCAŁUJECIE!? - Naruto już denerwowały nasze podchody więc jak na nadpobudliwego ninje numer jeden przystało, postanowił wziąć nie które sprawy w swoje ręce.

Natomiast Sakura i Ino mordowały biednego blondyna wzrokiem.

Zarumieniłam się jak dorodny pomidor, słysząc słowa wypowiedziane przez Uzumaki'ego. Zerknęłam ukradkiem na Sasuke który, także był zażenowany słowami Naruto. I nie widział co zrobić.
Dlatego wzięłam sprawy w swoje ręce.

Odwróciłam się przodem do czarno-włosego posiadacza rinnegana, stanęłam na palcach, ponieważ Uchiha był ode mnie wyższy o głowę. Chwyciłam za kawałek kołnierza kurtki i przyciągnęłam, zaskoczonego mężczyznę do siebie i naparłam na jego blade usta, pocalunkiem.
Czułam ekstytacje oraz pewnego rodzaju dozę namiętności i pragnienia właśnie jego.
Nie wiedziałam czy Sasuke czuł to samo co ja, jednakże miałam cichą nadzieję że, właśnie tak jest. Że mężczyzna którego, kocham czuje to samo do mnie.
Gdy minęło zaskoczenie u Uchihy, ten oddał pocałunek jeszcze bardziej namiętnie.

- No wkońcu. - Powiedział uradowany Naruto, widząc że, jego najlepszy przyjaciel oraz kobieta która jest dla niego jak siostra, są razem szczęśliwi.

Oderwaliśmy się od siebie, po czym wypowiedzieliśmy równocześnie te piękne dwa słowa.

- Kocham cię, Sasuke.

- Kocham cię, Sandra.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top