Ślub na Wawelu

***

Dziś nastał szczęśliwy dzień na Wawelu, jednak nie wszyscy mieli dobry humor. Jadwiga jadła z dwórkami śniadanie, towarzyszyła im Księżna Aleksandra. Śniadanie toczyło się w wesołej atmosferze. Jednak Jadwiga skubała swoje śniadanie, była w kiepskim humorze po ostatniej rozmowie z Królem. Nie wyspała się, wciąż rozmyślała o nim i Elżbiecie. Aleksandra postanowiła ją wyrwać z zamyślenia.

- Jadwigo? Czy coś się stało?

- A cóż, miałoby się stać? - zapytała spokojnie.

- Jesteś markotna, mało jesz i widzę jakie masz oczy - wyjaśniła jej cierpliwym tonem.

- Nie jem dlatego, że nie jestem głodna. Nie wyspałam się, nie martw się Aleksandro - zaczęła się tłumaczyć Królowa.

- Pani, nie ma to nic wspólnego z Królem? - spytała niepewnie Eržebet.

- Eržebet, nie przejmuj się dzisiaj moimi humorami. To Twój najważniejszy dzień - stwierdziła pewnym głosem Królowa Jadwigi. - Suknia już jest gotowa? - zmieniła temat, pytając przyszłej panny młodej.

- Tak jest gotowa, dzisiaj krawiec mi ją dostarczył. Nie zmieniaj tematu Pani, widzimy Twój frasunek - odpowiedziała pewnym głosem węgierska dwórka.

- Mówiłam Ci, droga Eržebet. To jest Twój dzień, nie martw się o mnie. Takie jest życie Króla - mówiła wymijająco Jadwiga.

- Chodzi o siostrzenicę Spytka? - upewniła się Księżna Mazowiecka.

- Nie chcę nawet o niej słyszeć - powiedziała z bólem w głosie.

- Wiedziałam, że o nią chodzi - stwierdziła zadowolonym głosem Eržebet.

- Nie chodzi mi o nią, jestem zmęczona. Koniec sprawy - odpowiedziała z rozkazem w głosie.

Obie kobiety postanowiły odpuścić dzisiejszego dnia Jadwidze i zacząć z nią rozmawiać, gdy opadną z niej emocje. Domyślały się, że wczoraj nastąpiła kłótnia między Jadwigą i Władysławem.

- Więc pokażesz suknię, Eržebet? - spytała z prośbą w głosie Królowa.

- Niedługo zacznę przygotowania do ślubu, więc wtedy będzie mogły zobaczyć obie suknię, Pani - odpowiedziała z nieśmiałym uśmiechem.

- W takim razie, pomożemy Ci obie w przygotowaniach do ślubu, po śniadaniu - stwierdziła z małym uśmiechem Księżna. - Lecz dołączę do Was niebawem, gdyż muszę iść na razie do swojej komnaty - powiedziała Księżna, podnosząc się z krzesła.

- Więc będziemy Cię oczekiwać niebawem - oznajmiła Jadwiga.

Rzuciła dyskretne spojrzenie dwórce Królowej Jadwigi, po czym wyszła wolnym krokiem. Jeśli Jadwiga nie chce jej zdradzić co się stało, to dowie się od jej brata.

***

Księżna Mazowiecka kierowała się w stronę komnat Króla. Widziała już strażników, którzy stali przy drzwiach do wejścia komnaty.

- Król jest u siebie? - zapytała Litwinka

- Tak, lecz jest zajęty, Księżno - odpowiedział jej strażnik.

- Muszę się z nim widzieć - odparła poważnym tonem.

- Nie możesz tam wejść, Pani - powiedział przepraszającym tonem.

- Przepuść mnie, może tam ukrywa jakąś niewiastę? - zapytała gniewnym tonem.

- Król jest zajęty, nie pozwolił sobie przeszkadzać.

- Nie obchodzi mnie to - zawołała gniewnym głosem, przeszła szybko przez drzwi.

Przeszła przez komnatę przejściową, jednym szybkim ruchem otworzyła drzwi do jego komnaty. Przystaneła zaskoczona na ten widok.

Władysław w najlepsze rozmawiał z ich braćmi Wiguntem, Korygiełłą oraz Skirgiełłą. Przerwali rozmowę, gdy zobaczyli w jakim stanie jest ich siostra.

- Siostro, co tak wpadasz, jakby Cię diabeł gonił? - spytał zdumiony Władysław.

- Pytam się Ciebie, dlaczego nie powiedziałeś mi, że nasi bracia przybyli? - rzekła z uśmiechem

- Wiedziałem, że jesteś z Jadwigą więc nie chciałem wam przeszkadzać - oznajmił zdziwiony wybuchem siostry.

- Oleńka, aleś Ty się duża zrobiła - powiedział z śmiechem Skirgiełło.

- Nie dworujcie sobie ze mnie - zawołała rozbawiona Księżna, podchodząc do braci i każdego z osobna przytulając.
- Przyszłam, wszak w innej sprawie. Co się dzieje między Tobą ,a Jadwiga ? - zapytała, wracając do pierwotnego planu rozmowy.

- Zmieniła się, od jakiegoś czasu oddala się ode mnie. Jest jakaś nieswoja - odpowiedział jej Władysław, przecierając dłonią, twarz w wyrazie frasunku.

- Może jest brzemienna, minęło w końcu trochę czasu od jej poronienia - stwierdził rozbawiony Skirgiełło.

- Jeśli tak, to wreszcie doczekamy się bratanków - dodał zadowolony Wigunt.

- Nie jest brzemienna, nie cieszcie się tak za w czasu - ostudziła ich entuzjazm Aleksandra.

- Ty coś wiesz, zdradź mi co się dzieje z Jadwigą? - poprosił z nadzieją Król Polski.

- Nie mogę zdradzić jej zaufania, jednak już wiem po twoim zachowaniu, że pokłóciliście się wczoraj - stwierdziła spokojnym głosem.

- To jak nasz brat ma się dowiedzieć, co jej siedzi w głowie? - zapytał zdezorientowany Korygiełło.

- Musi być cierpliwy, ja postaram się, aby wszystko między wami było dobrze. - rzekła Oleńka i zwróciła się do Władysława - Jednakże nie możesz zwątpić w Jadwigę, tylko o to Cię proszę - poprosiła z nadzieją Króla.

- Wczoraj wieczorem zaczęła prawic mi wyrzuty, że jak nie zostanie matką to wrócę na Litwę, zostawiając ją samą - zdradził rodzeństwu czego się dowiedział od Jadwigi.

- A tak zrobisz? - zapytał zaniepokojony Korygiełło, rzucając na pozostałych braci szybkie spojrzenie.

- Miłuje ją nad życie, nic tego nie zmieni. Jest młoda, z pewnością da mi nie jedno dziecko, a nie daj Boże gdyby tak się stało, to nigdy bym jej opuścił - zakomunikował im poważnym tonem.

- A mówiłeś jej to? - zapytała Aleksandra.

- Mówię, jej to przez cały czas. Czasami myślę, że ona nie wierzy w te słowa - powiedział strapiony.

- Daj jej czas, nie dawaj jej odczuć, że jest dla Ciebie ciężarem - oznajmiła mu Aleksandra, po czym wyszła z komnaty Króla.

***

Przygotowania do ślubu dwórki Królowej Jadwigi, Eržebet trwały w jej komnacie. Panna Lackfi była ubrana w błękitną suknię z długimi rękawami. Na ramiona miała narzucony surdut, obszyty czarnymi i srebrnymi niciami, tworząc fantazyjne wzorki. Na brzegach były wszyte złote koraliki, dając niesamowity efekt. Na biodrach koraliki utworzyły pas, który był zapięty złotą zapinką. Suknia była wykonana z gładkiego i lekkiego materiału, więc nie ciążyła jej bardzo. Swoje blond kręcone włosy, postanowiła zostawić rozpuszczone, które przykryte były małym welonem. Welon był trzymany przez srebrną opaskę, na której wysadzane były drobne kamienie, koloru niebieskiego i srebrnego.

- Eržebet, pięknie wyglądasz. Wojewoda ma szczęście - powiedziała wchodząc do komnaty, Księżna Aleksandra.

- W prezencie ślubnym pragnę, abyś to ode mnie przyjęła - oznajmiła Jadwiga, podając naszyjnik z pereł swojej dwórce.

- Dziękuję Pani, lecz to jest za drogi podarek, nie mogę go przyjąć - zaczęła protestować panna młoda.

- Bardzo Cię proszę, przyjmij ten naszyjnik. Chcę, abyś w dniu ślubu miała coś ode mnie. Jesteś mi bliska, jak Maria - powiedziała drżącym głosem, od emocji.

- Dziękuję bardzo - przytuliła z całych sił Królową.

- Więc jak już jesteś gotowa, chodźmy nim Spytek pomyśli, żeś się rozmyśliła - przerwała rozbawiona Aleksandra.

***

Goście zaczęli się schodzić na zbliżający się ślub Panny Lackfi i Wojewody Krakowskiego.

Wojewoda miał na sobie granatowy strój, obszyty złotymi nićmi, który przepasany był ciemnym skórzanym pasem, a na nogach miał złote buty, które dostał do Króla Władysława.

Niespodziewanymi gośćmi okazali się Książęta Litewscy, bracia Króla Władysława. Spytek z Melsztyna zaczął się witać z każdym gościem, czekając na swoją narzeczoną. Był zdenerwowany, że w ostatniej chwili się rozmyśli.

Stanął obok biskupa Radlicy, czekając niecierpliwie na nadejście panny młodej. Kątem oka zauważył siedzącą na tronie Królową Jadwigę, obok Króla. Odetchnął z ulgą, skoro ich Pani jest w kaplicy, to i jego umiłowana niedługo się pojawi. Zobaczył uśmiech swojej siostry, dodającego mu otuchy. Zaczął słyszeć głosy zachwytu, zwrócił wzrok w tamtą stronę.

Oniemiał z zachwytu, gdy tylko ją zobaczył. Była piękna jak anioł, który zstąpił z nieba, by ratować jego duszę od potępienia.

Eržebet Lackfi zaczęła zbliżać się do niego, wolnym krokiem. Gdy tylko stanęła naprzeciw niego, biskup obwiązał ich złączone ręce stułą. Spytek zaczął pierwszy składać przysięgę.

- Ja, Spycimir z Melsztyna, w obliczu Boga Wszechmogącego, biorę Ciebie Eržebet Lackfi za żonę, ślubuję Ci miłość i wierność małżeńską na dobre i na złe, do końca żywota mojego.

- Ja, Eržebet Lackfi, w obliczu Boga Wszechmogącego, biorę Ciebie Spycimirze z Melsztyna za męża, ślubuję Ci miłość i wierność małżeńską na dobre i na złe, do końca żywota

- Ogłaszam was mężem i żoną. Co Bóg złączył człowieka niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte, uznaje za ważne - powiedział biskup krakowski Radlica. - Możecie się pocałować.

Wojewoda krakowski nie patrząc na nikogo pocałował swoją, świeżo poślubioną małżonkę. Rozległy się gromkie brawa, wszyscy widzieli jacy są szczęśliwi. Gdy przerwali pocałunek, do państwa młodych podeszła Królowa Jadwiga, a za nią Król Władysław.

- Gratuluję wam, życzę wam szczęścia w małżeństwie - powiedziała pewnym głosem Królowa, po czym przytuliła swoją przyjaciółkę i wyszeptała jej kilka słów.

- Dziękujemy Pani, bardzo się cieszymy z waszej obecności na naszym ślubie. To zaszczyt brać ślub na Wawelu, mój ojciec, za Króla Kazimierza, też brał tutaj ślub, z moją matką. Cieszę, że mogłem zrobić to samo - zakomunikował pewnym głosem Melsztyński, całując w rękę królową Jadwigę.

- Panie wojewodo, najwyższy czas na ucztę. Zapraszamy wszystkich na ucztę weselną! - zawołał Król Polski.

- Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy w małżeństwie jak ja - dodał cicho Władysław, ściskając mocno jego rękę. Jadwidze nie umknęły słowa męża i lekko się do niego uśmiechła.

- Będę na pewno, tak jak Ty, Królu - stwierdził pewnym głosem.

***

Uczta weselna na Wawelu, zaczęła się od pierwszego tańca państwa Melsztyńskich. Grajkowie grali ich ulubioną melodię, co dawało niesamowity efekt. Patrzyli się na siebie z miłością, nikt nie mógł oderwać wzroku od nich. Gdy młode małżeństwo, skończyło taniec rozległy się brawa. Para młoda usiadła pomiędzy władcami, do strony Króla, siedział Spytek, natomiast od ztrony Jadwigi, miejsce zajęła Melsztyńska. Zaczęła się uczta, stoły były bogato zastawione różnorakimi jadłami.

Nie mogło tam zabraknąć ulubionych przysmaków Królowej, kołaczy z serem, pierników, czy marcepanu. Były także kapłony, króliki czy kurczaki. Wszystko upolowane przez Króla i Pana młodego. Śmiechom i rozmowom nie było końca. Wszystkie stoły uginały się od jadła. Intensywne zapachy i lekka duchota, panowała w sali tronowej, gdzie odbywała się wesele. Otumaniały zmysły zebranych gości. Król Władysław postanowił przerwać ucztę wnosząc toast za młodych.

- Wybaczcie, że przerywam tą wspaniałą ucztę - zawołał Król podnosząc się z krzesła, co uczynili wszyscy za nim. Jednak machnął ręką, by usiedli z powrotem na miejsca.

- Na cześć państwa Melsztyńskich, chciałbym powiedzieć kilka słów - powiedział po czym zaczął mówić głośno list do Koryntian, ulubiony jego małżonki patrząc jej głęboko w oczy.

- "Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz wpółweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie."

Gdy tylko Król Władysław skończył mówić, rozległy się brawa i gwizdy podziwu. Jednak on nie patrzył na nikogo innego, niż jego małżonkę, jego oczy wyrażały miłość i tęsknotę za nią. Królowa uśmiechnęła się szczerym uśmiechem, miała łzy w oczach po usłyszeniu fragmentu tego listu. Postanowiła pójść za radą Aleksandry i pomówić z mężem po uczcie. Szczerą rozmowa na pewno pomoże.

W międzyczasie Jadwiga zaczęła rozmawiać z Księżną, która siedziała obok niej.

- Jadwigo, czy nie uważasz, że po tym co mój brat powiedział, miłuje Cię nadal i zrobi wszystko dla Ciebie? - zapytała z nieśmiałym uśmiechem.

- Masz rację, pójdę z nim porozmawiać po uczcie. Pójdę za twą radą. Nie mogę wciąż go odpychać, dziś wiem, że nasza miłość przetrwa wszystko - powiedziała z uśmiechem na twarzy Jadwiga.

- Wybacz mi Królowo, pójdę do swojej komnaty. Zmęczona jestem po tej uczcie, lecz mam nadzieję, że pójdziesz za mą radą - odpowiedziała Księżna podnosząc się z krzesła.

- Może Cię odprowadzę? - spytała się Królowa.

- Zostań, zostań mam braci. Z pewnością, któryś mnie odprowadzi - stwierdziła rozbawiona Oleńka.

- Wigunt, chodź odprowadzisz mnie do komnaty.
Książę Litewski gdy usłyszał słowa siostry, napił się z braćmi trunku i podszedł do Oleńki. Wyszli z sali tronowej. Król pogrążył się w swoich myślach. Może jednak jego ukochana jest w przy nadziei, wciąż rozmyślał nad jej humorami. Mimo, że jego siostra powiedziała, że Jadwiga nie jest brzemienna miał nadzieję, że to nie prawda. Wciąż pamiętał słowa, które powiedział, aby tron był twierdzą rozumu, natomiast komnata domem serca. Na razie wszystko się udawało, tak czynić.

Chciał znów widzieć jej uśmiech, hart ducha i ten blask w niebieskich oczach, gdy spotkali się po raz pierwszy.

Także Jadwiga miała zamęt w głowie po słowach Księżnej, zadręczała się czarnymi myślami o jej mężu i Elżbiecie Pileckiej. Rady Aleksandry mieszały się z jej podszeptami wyobraźni, popadła przez to w coraz większe przygnębienie. Patrząc na męża, pragnęła, by porwał ją tak jak kiedyś w swoje silne ramiona, co pewnością rozwiałoby jej wątpliwości. Jednak złe podszepty jej w głowie mówiły, że jej ukochany miłuje inną. A ona potrzebna była tylko w zdobyciu Korony Polskiej. Nie zniosłaby tego, gdyby kochając się z nią widział twarz innej, odbierając w ten sposób Jadwidze jedynego mężczyznę, którego miłowała. Modliła się do Boga, by zabrał z jej głowy te koszmarne wyobrażenia, prosząc jednocześnie o upragnione dziecię. Wierzyła, że potomek zatrzyma przy niej Władysława.

Uwadze Eržebet nie umknęły tęskne spojrzenia Króla kierowane w kierunku pogrążonej teraz w rozmowie ze Spytkiem, Królowej. Tak samo jak nie umknęły jej umizgi kierowane w stronę Króla przez Elżbietę. Przez cały wieczór tańczyła przed Litewskim Księciem, subtelnie prezentując swe wdzięki. Siostra jej męża niestety poszła już do swojej komnaty, tłumacząc się zmęczeniem. Miejsce, które opuściła Pani Pilecka kierując się do komnaty zostało wolne. Krzesło obok Króla, nie pozostało takie na zbyt dlugo. Panna Pilecka wykorzystała szansę siadając obok Króla. Niby przypadkiem otarła wierzchem dłoni jego rękę lub przypadkiem traciła jego ramię. Jadwiga rejestrowała, te niewinne gesty kątem oka, widząc tylko twarz siostrzenicy wojewody.

- Widzę, iż król nie w humorze - zaczęła -A przecież trzeba się radować to wspaniała uczta, ślub mojego wuja - Władysław przeniósł wzrok na jasnowłosą niewiastę, wyrywając się z zamyślenia.

- Wybacz Elżbieto, że psuje Ci zabawę - upił łyk wody ze swojego kufla - moje myśli jednak kierują się w innym kierunku, niż bym chciał - wtedy Panna Pilecka zdecydowała się na śmiały ruch.
Nakryła jego dłoń swoją, gładząc ją opuszkami palców. Królowa natychmiast dostrzegła ten intymny gest, marszcząc gniewnie brwi. Czuła ukrycie zazdrości w sercu. Melsztyński nie widział, co się dzieje za jego plecami, więc pomyślał, że jego Pani źle się poczuła. Niestety jego małżonka widziała co się święci, momentalnie zrozumiała co się dzieje po nagłej zmianie wyrazu twarzy Jadwigi.

- Wasza Wysokość - Pilecka przysunęła się bliżej Jagiełły, by móc z nim spokojnie porozmawiać, nie chcąc przekrzykiwać muzyki. - Moje serce także trapi cierpienie, gdy widzę mojego władcę w marnym nastroju - obniżyła to głosu, by wydać się bardziej interesująca.

Mimo to, Litwin uśmiechnął się blado, w żaden sposób nie zwracając uwagi na jawny flirt starościanki.

- Nie zaprzątaj sobie tym głowy, Pani.

- Mam nadzieję, że nie o Litwę się trapisz Panie. Wszak twoi bracia przywieźli dobre wieści - obydwoje spojrzeli w tamtą stronę.

Skirgiełło obejmował za szyję swojego brata, Korygiełłę, ucząc ich najmłodszego brata jak rozkochać w sobie niewiastę. Widać było, że jest już mocno pijany, gdyż całkowicie tracił panowanie nad językiem i wiele dam, rumieniło się wściekle słysząc takie uwagi.

- Muszę jednak przyznać, że Książę Namiestnik nie potrzebowałby uczty, by się dobrze bawić - powiedziała rozbawionym tonem.

- Tak, mojemu bratu nie potrzeba wiele. Wystarczy jeno kufel i beczka najlepszego piwa - stwierdził rozbawiony Król.

- Oby tylko całkowicie nie zatracił się w tych radach, bo za chwilę zapomni, że brata ma przy sobie i pocałuje go, aby zademonstrować jak uwodzi się niewiasty.

Władysław po tych słowach zaśmiał się szczerze, po raz pierwszy od kilku dni. Ten dźwięk dotarł do uszu Królowej, mimo głośnej muzyki. Uwielbiała jego śmiech, który teraz zamienił się w sztylet, jaki zranił jej serce. Dopadły ją, znowu wątpliwości, skoro ona nie potrafi dostarczyć mu radości, znajdzie sobie inną. Wtem grajkowie zmienili muzykę na specjalne życzenie Eržebet Melsztyńskiej. Zarówno Król, jak i Królowa dobrze znali tę pieśń. Grała ona przy ich pierwszym tańcu, gdy tylko się spotkali, a potem na ich weselu. Andegawence przyszła nagła myśl do głowy, aby odciągnąć Władysława od Panny Pileckiej, prosząc go do tańca.

~ Może wtedy znów mnie pokocha, jak w dniu naszego ślubu ~ pomyślała z nadzieją Jadwiga.

Wyprzedziła ją jednak rozemocjonowana Panna Pilecka.

- Och! Jak wspaniale grają! Wasza Wysokość, sprawi mi ten zaszczyt i zatańczy ze mną? - zapytała z nadzieją Elżbieta.

- Elżbieto wybacz, ale ...

- Panie, proszę. Musisz nieco się rozweselić. To tylko jeden taniec. Proszę Królu - poprosiła trzepocząc zalotnie rzęsami, kładąc mu rękę na ramieniu.

- Może później, Pani - Król próbował się wymigać od tańca ze starościanką.

Jadwiga nie wytrzymała po słowach Króla, wstała gwałtownie ze swojego miejsca. Muzycy przestali grać w momencie, gdy Królowa wstała. Królowa dumnie uniosła głową i przemówiła.

- Spytku, Eržebet przepraszam, że psuje wam zabawę, jednak dopadło mnie zmęczenie. Już pójdę, życzę wszystkim dobrej zabawy, a szczególnie Wam, kochani - powiedziała dumnym głosem, chociaż zbierało się jej na płacz.

- Rozumiemy to, Pani- odpowiedziała głosem pełnym zrozumienia, wiedziała z jakiego powodu jej najdroższa przyjaciółka opuszcza zabawę.

- Dobrej zabawy, Królu - oznajmiła dumnym głosem, jednak w jej oczach można było zobaczyć mnóstwo żalu i złości.

Jadwiga wychodząc zerknęła jeszcze raz na swojego ukochanego, tym razem Król dostrzegł tam łzy w oczach.

- Jadwigo... - szepnął za nią z niezrozumieniem, choć nie mogła już tego słyszeć przez wznowioną muzykę.

Zastanawiało go, z jakiego powodu Jadwiga miała tyle złości oraz żalu w oczach. Jej każda łza, raniła jego serce jak maleńkie sztylety, które miały za zadanie go zabić. Czyżby to Elżbieta, była przyczyną jej zachowaniu, w stosunku do niego od kilku dni? Jednak nie wiedział, dlaczego przecież to tylko ją miłuje, wie o tym doskonale.

- Wasza Wysokość? To co z tym tańcem? - z zamyślenia wyrwał go głos niewiasty, o której już zdążył zapomnieć, a która wciąż trzymała się jego ramienia.

- Wybacz Pani, może innym razem...

***
Zrobiłam wam małą niespodziankę, dodając wcześniej rozdział ❤ Mam nadzieję, że się wam spodoba. Liczę na wasze szczere komentarze, z pewnością je wszystkie przeczytam ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top