Amilnya!
Proponuję, żeby w muzycznym momencie włączyć sobie załącznik;)
***
- Ostrożnie - szepnął Amras do Amroda. - Jeszcze odrobinę...
Amrod pochylony był nad stołem. W palcach trzymał olbrzymią nieżywą dżdżownicę, którą starał się wrzucić do kielicha z winem Turgona. Sam czarnowłosy dyskutował z Galadrielą o warunkach potrzebnych do uprawy mallornów. Był bardzo pochłonięty rozmową, ale jako że nigdy nic nie wiadomo, Amras stał na straży całej misji i obserwował kuzyna, żeby w porę ostrzec brata, jeśli będzie chciał się odwrócić.
- Jest - odetchnął z ulgą Amrod i uśmiechnął się triumfalnie. - Wynosimy się.
- Tak jest, Pityo! - przytaknął ochoczo jego bliźniak.
Szybko ulotnili się z sali; już kilka chwil później usłyszeli głośny krzyk Turgona - dowód na znalezienie robaka.
Zataczając się ze śmiechu, zderzyli się z czyjąś klatką piersiową ubraną w skórzany mundur.
- A panowie dokąd? - Feren uniósł brwi i podparł się pod boki.
- Idziemy potrenować - natychmiast skłamał Amras. Jego brat potwierdził to skinieniem głowy.
- Wobec tego potrenujecie trochę później. Przybył gość, który... zapewne was zainteresuje - tajemniczo rzekł Feren i delikatnym, acz stanowczym gestem pchnął ich z powrotem do sali. Turgon spojrzał na nich podejrzliwie, ale bliźniacy byli przyzwyczajeni do tego typu sytuacji, więc oczywiście udawali, że niczego nie widzą. Usiedli przy stole obok Finroda.
Feren stanął pośrodku sali jadalnej i skłonił się przed najwyższym stołem, przy którym siedzieli najważniejsi elfowie.
- Wasza Królewska Mość Królu Mrocznej Puszczy, Wasza Najjaśniejsza Królewska Mość Najwyższy Królu Noldorów, Wasza Wysokość Pani Lothlórien, Wasza Najjaśniejsza Wysokość Koronny Książę Noldorów, Wasza Najjaśniejsza Wysokość Książę Noldorów, Wasza Wysokość Lordzie Rivendell, Wasze Najjaśniejsze Wysokości Książ...
- No dobrze, już dobrze - przerwał rozbawiony nieco Fingolfin - wystarczy tych tytułów. Powiedz, co cię sprowadza, szlachetny Ferenie.
Feren, nieco zbity z tropu przez wyrwanie ze starannie przygotowanej formuły, odchrząknął i się wyprostował.
- Przybył niezwykły gość - odezwał się z nadzwyczajnym jak na niego poruszeniem w głosie. - Oto... Jej Królewska Mość Królowa Noldorów.
Podwoje otwarły się; Feren błyskawicznie usunął się na bok. W drzwiach stanęły trzy kobiety. Jedna z nich miała ogniście rude włosy.
Maedhrosowi wysunął się widelec z dłoni. Bliźniacy zamilkli i patrzyli na matkę w ciszy.
Nerdanela dziarskim krokiem przeszła przez całą salę, skupiając na sobie spojrzenia wszystkich. Nie wyglądała jak królowa: miała na sobie prostą białą suknię i zielony płaszcz. Nie przypominała wcale oszałamiającej, dostojnej piękności pokroju Galadrieli; ba, nie była nawet zbyt szczupła. Zdawało się, że oprócz mięśni miała parę dodatkowych kilogramów, które nie ujmowały jej jednak ani odrobiny gracji. Powierzchowność jej nie zdawała się zbyt królewska, ale coś w zielonym spojrzeniu zdradzało siłę jej charakteru i pewne dostojeństwo.
Nerdanela stanęła przed stołem, odrzuciła na plecy gęste loki i pozdrowiła obecnych lekkim skinieniem głowy, po czym utkwiła spojrzenie bez wyrazu w Fëanorze.
Czarnowłosy długo na nią patrzył. Cała sala zastygła nieruchomo... aż nagle stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.
Curufinwë zszedł z podwyższenia i ukląkł u stóp rudowłosej.
- Wybacz - wyszeptał.
Nerdanela lekko ujęła go za ramiona i postawiła na nogi, po czym spojrzała w jego szare oczy bez słowa.
- Błagam, Nerdanel... Powiedz coś... Rozumiem, że mnie już nie kochasz... Nie zasługuję... ale nie rób mi tego! Wykrzycz mi to wszystko w twarz.
Nerdanela nic nie powiedziała, ale... zaczęła śpiewać.
I been cheated by you since I don't know when,
So I made up my mind: it must come to an end.
Fëanor spuścił oczy i zacisnął pięści.
Look at me now, will I ever learn?
I don't know how but I suddenly lose control,
There's a fire within my soul!
Just. One. Look.
and I can hear a bell ring-
One more look-
and I forget everything!
Ohohoho!
Lúthien przytuliła się do Berena; łza wzruszenia stoczyła się po jej policzku. Już wiedziała, dokąd to zmierza.
Fingolfin przypomniał sobie stare czasy w Valinorze. Fëanor miał na punkcie Nerdaneli kompletnego hopla. Nie znosił przygłupich dziewczyn przymilających się do jego pieniędzy, statusu czu wyglądu. Nerdanela była utalentowana, mądra i w dodatku mu się stawiała - dlatego się w niej tak zakochał.
Amilnya, here I go again.
My my, how can I resist you?
Amilnya, does it show again
My my, just how much I've missed you?
Yes, I've been brokenhearted,
Blue since the day we parted...
Why? Why did I ever let you go?
Amilnya, now I really know
My my, I could never let you go!
Fëanor uniósł szare oczy i spojrzał z niedowierzaniem na ukochaną żonę.
I've been angry and sad about the things that you do,
I can't count all the times that I've told you we're through.
And when you go, when you slam the door I think you know,
that you won't be away too long,
You know that I'm not that strong.
Just one look - and I can hear a bell ring!
One more look and I forget everything, ohohoho!
Amilnya, here I go again.
My, my, how can I resist you?
Amilnya, does it show again
My, my, just how much I've missed you
Yes, I've been broken-hearted
Blue since the day we parted
Why, why did I ever let you go?
Amilnya, now I really know:
My, my, I could never let you go!
Nerdanela złapała Fëanora za przód szaty i połączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Mężczyzna wplótł dłonie w ognistą burzę jej włosów i zacisnął powieki, ale nie udało mu się powstrzymać łez szczęścia.
- Nie mogę ci się oprzeć - szepnęła mu w usta Nerdanela z uśmiechem. - Za każdym razem, gdy cię widzę, zapalasz we mnie ten sam ogień... i zapominam, jaka jestem na ciebie zła. Tęskniłam...
Sala wybuchła owacjami i brawami. Elfowie powstali z miejsc, elfki wycierały ukradkiem łzy rąbkami serwetek.
Nerdanela odwróciła się do siedmiu synów. Otwarła usta, żeby ich powitać, ale nie mogła dobyć głosu... i po prostu się rozpłakała.
Maedhros pierwszy rzucił się do jej dłoni i obsypał ją pocałunkami niemej prośby o wybaczenie. Pozostali bracia podążyli za nim, obejmując kobietę i odwracając głowy, by ukryć łzy.
- Ai, haryal nyérenya! - zapłakał przyduszonym głosem Maglor, kryjąc twarz w połach jej szat.
- Nanyë nyérinqua! - zaszlochali wszyscy Fëanorianie.
- Wybaczam wam - szepnęła. - Kocham was...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top