Symfonia
Śpiewaj mi słońca i gwiazdy nocne
Rymuj mi drzewa, rosłe i mocne
Maluj mi nuty żalu i trwogi
Ćwierkaj rozwidłe dusz naszych drogi
Pachnij świetliście jak głos anioła
Chichocz zielenią niby jemioła
Zagraj mi zamki złotych gotyków
Zaklnij brąz skrzypiec w czarnym dotyku
Kalecz mnie blaskiem pieśni różanych
Zrywaj konwalie słów zakochanych
Księżyc wycałuj na skórze wzroku
Budząc purpurę w myśli odwłoku
Szepcząc przesuwaj światłem po duszy
Słodycz odszukaj, smak jej zagłuszy
Grzmienie wonności wspomnień na srebrze
Których melodia muśnięć twych żebrze
Zmierzchem rozkwitaj, więdnij świtaniem
Zmysłów się upij śniadym wahaniem
Wykrzycz goździki, fiołki i róże
Nutą błękitniej w mojej purpurze
A kiedy zasnę, bądź receptorem
Snów mych przeszklonych, oddechu wzorem
Bólu kontrastem, rytmem pieszczoty
Węzłem jedności grzechu i cnoty
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top