6. Złoty Energon
Po ucieczce Decepticonów z bazy Autobotów nie było już potrzeby aby Rafael, Miko, Carmen i Jack bezustannie przebywali w ukryciu, toteż każde z nich mogło zostać odesłane do domu. Ponieważ Autoboty miały pełne ręce roboty z urządzaniem nowej bazy, ludzie postanowili nie plątać im się pod nogami i poprosili Ratcheta, aby odesłał ich do Jasper. Carmen zaproponowała, aby otworzył portal w środku jej domu. Dzięki temu żaden z Autobotów nie musiał ich podwozić do miasta. Gdy byli już w domu dziewczyny, zaproponowała że zamówi pizzę. Wiedziała, że Miko nie darzy jej sympatią ze względu na jej przyjaźń z Knock Out'em i chciała na spokojnie z nią porozmawiać. Gdy usiedli do jedzenia, Carmen od razu podjęła temat.
- Miko chciałabym rozładować to napięcie, które jest pomiędzy nami. Wiem, że nie darzysz mnie sympatią, bo przyjaźnię się z Knock Out'em.
- Dlatego ci nie ufam. - odparła Miko
- Posłuchaj. Fakt, że przyjaźnię się z Decepticonem nie oznacza, że będę chciała pokrzyżować szyki Autobotom. Dobrze wiem, że walczą w naszej obronie, więc to nie miałoby żadnego sensu. O ile to będzie możliwe, nie zamierzam mieszać się w konflikt pomiędzy Transformerami, a jeśli będę do tego zmuszona, to zawsze stanę po stronie Autobotów.
" Tak jak stanęłaś ostatnio?" - pomyślała.
Zaraz jednak usprawiedliwiła się, że w zasadzie to po prostu powstrzymała się od działania, żeby jej nowy przyjaciel mógł odzyskać wolność. Ostatecznie nikomu nic złego się nie stało.
- I nie zdradzisz Knock Out'owi żadnych tajemnic?
- Jeśli już to tylko moje prywatne, nie związane z wojną pomiędzy obydwoma frakcjami.
- No dobrze. Masz moje zaufanie. I przepraszam, za moje wcześniejsze podejrzenia względem ciebie.
- Już o nich zapomniałam. - uśmiechnęła się Carmen
- Mieszkasz tu sama? - zmienił temat Jack
- Nie, z rodzicami. Tyle że akurat są na wakacjach.
- To znaczy, że masz wolną chatę? Może zrobiłabyś jakąś imprezkę?
- Na którą oczywiście zaprosisz Sierrę? - wtrąciła Miko - Jack kombinuje jak ją poderwać.
- Carmen a ty masz chłopaka? - zainteresował się Rafael
- Chwilowo nie. Ostatniego pogoniłam kiedy próbował zabronić mi się ścigać.
- Nie mów, że bierzesz udział w nielegalnych wyścigach! - Jack wydawał się zszokowany tą informacją - Ale czad!
- Tak właśnie poznałam Knock Out'a.
W tym momencie zadzwonił telefon Carmen. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz.
- O wilku mowa. - odebrała połączenie - Już się stęskniłeś?
Po zakończeniu rozmowy, dziewczyna zwróciła się do pozostałych.
- Po starej bazie Autobotów podobno nic nie zostało.
- Dobrze, że agent Fowler zdołał tak szybko znaleźć nowe miejsce. - odezwał się Rafael
- Jako agent specjalny ma swoje sposoby. - stwierdził Jack
- I odpowiednie środki finansowe. - dodała Miko
- Kim jest Agent Fowler? - zainteresowała się Carmen
- Jest kimś w rodzaju łącznika pomiędzy Autobotami, a światem zewnętrznym. Załatwia sprawy, którymi boty z oczywistych względów nie mogą zająć się osobiście. Przydaje się też, kiedy trzeba zatuszować pewne wpadki. – wyjaśniła Miko
- Ilu ludzi wie o istnieniu Transformerów?
- Oprócz nas, agenta Fowlera, jego przełożonych i podwładnych oraz mamy Jacka nikt. Ludzie nie mają pojęcia, że na Ziemi toczy się wojna o przetrwanie naszego gatunku. Gdyby nie Autoboty, Megatron już dawno by nas powybijał, albo uczynił swoimi niewolnikami. – odparł Rafael
- Więc można powiedzieć, że jesteśmy w gronie szczęśliwców, którym dane było poznać prawdę.
- Albo pechowców. – odparł Jack – Wiedząc o istnieniu Transformerów automatycznie zostaliśmy uwikłani w konflikt pomiędzy nimi. Przez to możemy zapomnieć o poczuciu bezpieczeństwa. Zresztą sama mogłaś się o tym przekonać po ostatnich wydarzeniach.
Chłopak spojrzał na zegarek i zerwał się jak oparzony.
- Przepraszam cię Carmen, ale muszę lecieć! Zaraz spóźnię się do pracy!
- Gdzie pracujesz?
- W barze szybkiej obsługi.
- Spokojnie, podwiozę cię. Zostaniecie na chwilę sami? – Carmen zwróciła się do Miko i Rafaela
- Właściwie to ja też powinienem wracać do domu.
- A ja zadzwonię do Ratchet'a, żeby otworzył mi most. Może będę mogła jakoś pomóc Autobotom przy urządzaniu nowej bazy. – stwierdziła Miko – Dzięki za pizzę. Była przepyszna.
- Niech ci idzie na zdrowie.
Kiedy Miko przeniosła się portalem do bazy Autobotów, Carmen odwiozła Jacka i Rafaela. Po powrocie dokładnie obejrzała karoserię swojego Camaro. Poza kilkoma rysami w miejscu gdzie wylądowały pazury Knock Out'a, nie było większych uszkodzeń. Na szczęście znała specjalistę od naprawiania tego typu niedoskonałości.
Nie bardzo wiedząc co ze sobą począć, Carmen wzięła książkę i położyła się na hamaku w ogrodzie. Nie mogła jednak skupić się na lekturze gdyż cały czas myślała o ostatnich wydarzeniach. Czy to wszystko wydarzyło się naprawdę, czy śni bardzo długi i realistyczny sen? Ziemia jako arena zmagań robotów z kosmosu. Brzmiało to wprost niewiarygodnie. Dzwonek komórki przerwał jej rozmyślania. Odebrała nie sprawdzając nawet kto dzwoni.
- To znowu ja. – usłyszała głos Knock Out'a – Masz teraz trochę czasu?
- Jasne.
- To za pięć minut przyjedziemy po ciebie z Breakdown'em.
- Coś się stało?
- Nie. Zrobimy sobie małą wycieczkę.
- Mam nadzieję, że nie na Nemesis.
- Nie. Tym razem zostaniemy na Ziemi.
Tak jak powiedział Knock Out, po pięciu minutach pod dom dziewczyny zajechał znajomy, czerwony wóz sportowy, a za nim potężna hybryda wozu bojowego z wanem.
- Ciężki sprzęt z ciebie Breakdown. - stwierdziła Carmen zamykając furtkę - Nie chciałabym mieć z tobą czołowego zderzenia!
- Nikt by nie chciał. - roześmiał się Breakdown
- Mam brać swój samochód?
- Dwa sportowe samochody i wóz pancerny? Chyba zwracalibyśmy na siebie zbyt wiele uwagi! - Knock Out otworzył drzwi od strony pasażera - Wsiadaj mała!
- Założę się, że już wy dwaj zwracacie uwagę! - odparła dziewczyna wsiadając do sportowego auta
Knock Out i Breakdown ruszyli z miejsca i kierowali się poza miasto.
- Co się stało, że opuściliście Nemesis?
- Powiedzmy, że panuje tam trochę nerwowa atmosfera. Megatron dostał szału jak dowiedział się, że Autoboty przeżyły. Postanowiliśmy więc zrobić sobie mały wypad na Ziemię.
- A nie boicie się, że zaatakują was Autoboty?
- Gwizdnąłem Soundwave'owi zagłuszasz sygnału. Nie namierzą nas.
- Dokąd jedziemy?
- Podczas ostatniej przejażdżki zauważyłem jaskinię ukrytą pośród skał. Chcemy ją zbadać. Może znajdziemy w niej coś ciekawego.
- Z waszymi rozmiarami chyba trudno bawić się w grotołaza. - stwierdziła Carmen
- Niekoniecznie, jeżeli jest to ogromna jaskinia. - odparł Breakdown
Szybko dojechali na miejsce o którym wspomniał Knock Out. Po transformacji, czerwony bot posadził Carmen na swoim ramieniu i weszli do ogromnej jaskini oświetlając sobie drogę reflektorami.
- Mam nadzieję, że nie ma tu nietoperzy. - zaniepokoiła się Carmen
- Typowe. Czemu wy dziewczyny boicie się takich niegroźnych stworzeń? - spytał Knock Out
- Kto powiedział, że się boję? Po prostu nie chcę, żeby jakiś wkręcił mi się we włosy!
- Jeden boi się o lakier, druga o fryzurę. Ale żeście się dobrali! - skomentował Breakdown
- Lepiej przyznaj się cwaniaczku czego ty się boisz! - odciął się Knock Out
- No powiedz Breakdown! Czego może bać się taki wielki twardziel? - zachęcała dziewczyna
- Ja niczego się nie boję!
- Akurat! Nie pamiętasz jak uciekałeś przed stadem szczurów?
- Nie mów! - roześmiała się Carmen - Breakdown boi się szczurów?
- Wiecie co się dzieje jak taki szczur dostanie się pod obudowę? - warknął Breakdown - Te małe skurczybyki zachowują się jak wygłodniałe Scraplety!
- Nie wierzę! Taki duży bot boi się maleńkich węglowców! - dziewczyna nie mogła opanować śmiechu
- Tak cię to bawi?
- Przepraszam Breakdown, ale tak! Wyobraziłam sobie jak wrzeszczysz na widok maleńkiego szczurka! A mam bardzo bujną wyobraźnię! - Carmen próbowała opanować śmiech
- Nie krępuj się i baw się dalej moim kosztem! - warknął Breakdown
- Spokojnie. Nikomu nie zdradzę twojego sekretu. Nie wkurzaj się.
- Hej, widzicie tę poświatę? - przerwał im Knock Out
Breakdown i Carmen spojrzeli przed siebie. Rzeczywiście w oddali widać było złocisty poblask.
- Zobaczmy co tam jest.
Boty ostrożnie podążały naprzód. Poświata stawała się coraz jaśniejsza, lecz wciąż nie było widać jej źródła. Po chwili stało się jasne dlaczego. Korytarz ostro zakręcał w prawo. Gdy pokonali zakręt, ujrzeli ogromną grotę wypełnioną świecącymi na żółto kryształami.
- Na Wszechiskrę! - Knock Out zatrzymał się zszokowany - Czy wiecie co właśnie odkryliśmy?
- Jakąś nową odmianę Energonu? - zgadł Breakdown
- To nie jakaś tam odmiana. To złoty Energon!
- Jakie on ma właściwości? - spytała Carmen
- Po zmieszaniu z jakąkolwiek płynną substancją przekształca ją w Energon. - wyjaśnił Knock Out - I bardzo łatwo go zsyntetyzować!
- A to oznacza koniec waszych problemów z paliwem. - wywnioskowała Carmen
- Dokładnie tak. Ze złotym Energonem już nigdy nam go nie zabraknie! - Knock Out podszedł do najbliższego kryształu i oderwał go od podłoża - To znalezisko na pewno polepszy humor Megatronowi!
- Uważam, że Autoboty też powinny się o nim dowiedzieć. - stwierdziła Carmen
- Że co? - warknął Breakdown - Mamy się dzielić z wrogiem?
- Z wrogiem, który uratował wam życie! - przypomniała dziewczyna - Breakdown nie sądzisz, że w walce szanse powinny być wyrównane?
- W walce liczy się przede wszystkim zwycięstwo!
- Knock Out a co ty sądzisz? - spytała go Carmen
- Myślę, że możemy podzielić się z Autobotami.
- Powtórz, bo chyba niedosłyszałem! - krzyknął Breakdown
- Carmen ma rację. Uratowali nam życie. A taki dług zawsze zobowiązuje.
- Dobra, wezwijcie Autoboty... - westchnął Breakdown
Wyszli na zewnątrz i Carmen zadzwoniła do Optimusa. Chwilę potem niedaleko jaskini pojawił się most ziemny i wyjechali z niego Optimus i Ratchet.
- Podobno znaleźliście złoty Energon? - odezwał się Ratchet
- W rzeczy samej.
- I zdecydowaliście się podzielić z nami swoim znaleziskiem? - zdziwił się Optimus
- To był pomysł Carmen. - odparł Knock Out - A my uznaliśmy, że dzieląc się z wami złotym Energonem, odwdzięczymy się za uratowanie nam życia po ataku Scrapletów. I żeby było jasne - od tej pory nie jesteśmy już wam nic winni.
- W porządku. Niech tak będzie.
Nagle tuż obok nich pojawił się portal z którego wyszedł Starscream w towarzystwie Vehiconów. Chwilę później usłyszeli huk silnika i w powietrzu pojawił się potężny odrzutowiec, którzy tuż przy ziemi transformował się w Megatrona.
- Możecie mi wyjaśnić co robicie w towarzystwie Autobotów... - jego wzrok na chwilę zatrzymał się na Carmen - ... i człowieka?
- Lordzie Megatronie dokonaliśmy niesamowitego odkrycia! Mieliśmy właśnie wracać na statek, kiedy zjawili się oni! – odezwał się Knock Out
- A po co był wam potrzebny zagłuszacz sygnału Soundwave'a?
- Żeby nie namierzyły nas Autoboty. - odparł Breakdown
- Więc skąd oni się tu wzięli? Nie mogli wykryć waszego sygnału!
- Ja po nich zadzwoniłam. - odezwała się Carmen - Bo Knock Out chciał mnie zabrać z powrotem na Nemesis, żeby poprawić ci humor.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na ty! - Megatron rzucił jej gniewne spojrzenie - Masz się do mnie zwracać Lordzie Megatronie. Żądam szacunku!
- A żądaj sobie! - prychnęła Carmen - Jeśli chcesz, żeby okazywano ci szacunek, to sam okazuj go innym! Poza tym nie jesteś moim szefem, żebym musiała cię słuchać!
Starscream, Knock Out i Breakdown wyglądali na zszokowanych. Do Megatrona nie mówiło się w ten sposób. Czekali na wybuch złości swojego pana, ale ten nie nastąpił. Zamiast tego roześmiał się, wprawiając swoich podwładnych w jeszcze większe osłupienie.
- Charakterny ten twój węglowiec Knock Out! Wiesz co mógłbym ci zrobić, gdybym tylko zechciał? - Megatron zwrócił się bezpośrednio do Carmen
- Potrafię sobie wyobrazić. Biorąc pod uwagę twój rozmiar, pewnie idealnie wkomponowałbyś mnie w te skały.
- Więc jeśli nie chcesz tak skończyć, lepiej mnie nie denerwuj. Mówisz, że to ty wezwałaś Autoboty, żeby uniknąć kolejnej wycieczki na mój statek. Dziwi mnie fakt, że tak spokojnie sobie siedzisz na ramieniu Knock Out'a. A ty Knock Out pozwoliłeś jej wezwać pomoc? Coś mi się zdaje, że uważacie mnie za idiotę! - ostatnie zdanie Megatron wykrzyczał
- Mój panie, wszystko wskazuje na to, że Knock Out i Breakdown spiskują przeciwko tobie z Autobotami. - odezwał się Starscream
- Lordzie Megatronie to nieprawda! - krzyknął Breakdown
- Prawdę poznam na Nemesis. Dzięki łączu psycho-korowemu.
Breakdown i Knock Out struchleli słysząc o wynalazku Shockwave'a. Wszystkie Decepticony bały się go jak ognia.
- A teraz powiecie mi co takiego niesamowitego znaleźliście? - rozkazał Megatron
- Złoże Złotego Energonu. - odparł Knock Out
- Złoty Energon tu na Ziemi? - zdziwił się Megatron
- Jest w tej jaskini. - wskazał Breakdown
- Wspaniale! W takim razie czas zacząć wydobycie!
- O czymś zapomniałeś Megatronie! - odezwał się Optimus, który jak dotąd spokojnie przysłuchiwał się rozmowie Decepticonów.
On i Ratchet byli otoczeni przez Vehicony, które mierzyły do nich z blasterów.
- Niby o czym Optimusie?
- Że dopóki żyję, nigdy nie pozwolę ci wygrać. Jeśli chcesz dostać złoty Energon, musisz się z nami podzielić. W innym wypadku nic nie dostaniesz.
- A niby kto mnie powstrzyma przed zagarnięciem całego złoża? Ty Prime?
- W rzeczy samej. Decyduj Megatronie! Dzielimy się, czy walczymy? - spytał Optimus
Megatron zastanawiał się przez chwilę. Najchętniej ruszyłby do walki i przejął cały Energon, lecz z drugiej strony jego potężna niegdyś armia ostatnimi czasy bardzo się skurczyła. Jeśli chce zrealizować swój plan podbicia Ziemi, musi oszczędzać swoich ludzi lub znaleźć sposób na uzupełnienie luk w armii. Ponieważ złoty Energon nie miał żadnych szczególnych właściwości, które wzmocniłyby jego wrogów, uznał że ostatecznie może się nim podzielić.
- W porządku Prime. Połowa złoża jest wasza.
- Ale Lordzie Megatronie... - zaczął Starscream, lecz wódz nie dał mu skończyć
- Cicho bądź Starscream! Tak zadecydowałem! A teraz muszę zająć się wydobyciem prawdy z głów moich dwóch podwładnych. - rzucił złowrogie spojrzenie na Knock Out'a i Breakdown'a. - Do portalu, ale już! I weźcie ze sobą dziewczynę.
- Nie pozwolę ci ponownie uprowadzić człowieka! - krzyknął Optimus nakierowując swoje działo na Megatrona
- Spokojnie Optimusie! - odezwała się Carmen - Pójdę z nimi.
- Jesteś pewna?
Nie, nie była. Jednak intuicja podpowiadała jej, że to najlepsze wyjście z tej sytuacji. Nie chciała by przez nią rozpętała się bitwa pomiędzy Autobotami i Decepticonami. Miała nadzieję, że Knock Out znajdzie sposób by ją uwolnić.
- Tak Optimusie. Po prostu róbcie swoje. - te słowa wypowiedziała automatycznie, mimo, że nie miała najmniejszej ochoty znowu znaleźć się na mrocznym i chłodnym statku Decepticonów - Nie chcę rozlewu Energonu z mojego powodu. Jakoś sobie poradzę.
Optimus przez chwilę patrzył jej prosto w oczy, po czym schował blaster.
- Jeśli taka jest twoja decyzja Carmen, nie będę się przeciwstawiał. Myślę, że ty doskonale wiesz co robisz.
- Jasne, że tak! - dziewczyna udawała, że jest całkowicie wyluzowana, choć w głębi serca odczuwała niepokój.
Nie chciała jednak tego okazywać. Knock Out uśmiechnął się do niej próbując dodać jej otuchy.
- Nie martw się mała, zaopiekuję się tobą. - wyszeptał - Wszystko będzie dobrze.
Następnie transformował się w samochód zamykając dziewczynę w swoim wnętrzu i wjechał w otwarty portal.
***
Knock Out został gwałtownie wyrwany z nieświadomości gdy Shockwave wyciągnął wtyczkę od łącza psycho-korowego. W głowie czuł nieprzyjemne pulsowanie i nie był w stanie pozbierać myśli. Czuł się tak, jakby ktoś dokonał gwałtu na jego umyśle. Megatron na siłę wdarł się do jego wspomnień i myśli, pozyskując wiedzę jakiej nigdy nie powinien zdobyć. Knock Out już przygotowywał się na najgorsze. Naprzeciwko niego właśnie wybudził się wódz Decepticonów. Jego wyraz twarzy nie wróżył niczego dobrego.
- No, no doktorze. Ciekawych rzeczy się dowiedziałem. - Megatron wstał i stanął przy stole na którym nadal leżał Knock Out - Nie tylko układasz się z naszymi wrogami, ale razem ze Starscream'em znowu knuliście spisek przeciwko mnie! Chcieliście mnie poszczuć Scrapletami!
- Lordzie Megatronie to był pomysł Starscream'a!
- Ale ty zgodziłeś się mu pomóc dla zdobycia wyższego stanowiska! Nie byłeś wobec mnie lojalny!
- Wybacz mi mój panie! Zaślepiła mnie żądza władzy!
- Skoro masz takie parcie na władzę, pozwolę ci się sprawdzić. Od dzisiaj zajmujesz miejsce Starscream'a.
Knock Out nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał.
- Mówisz poważnie Lordzie Megatronie?
- Starscream musi ponieść karę za kolejną próbę obalenia mnie, a doskonale wiem, że nic nie zaboli go bardziej niż degradacja. Co do ciebie Knock Out nie ukarałem cię tylko dlatego, że potrzebujemy medyka. Ostatnio w niepokojący sposób się zmieniłeś. Stałeś się bardziej troskliwy, zmiękłeś, w każdym razie wyczytałem to z twoich myśli i wspomnień. Przypuszczam, że to zasługa tej dziewczyny. Nie mogę dopuścić do tego, żebyś któregoś dnia zdecydował się opuścić szeregi Decepticonów, dlatego dałem ci coś, na czym ci zależy.
- Jesteś bardzo łaskawy mój panie! Zrobię wszystko, by nie zawieźć twojego zaufania!
- I mam nadzieję, że od tej chwili będziesz wobec mnie lojalny. Bo jeśli jeszcze raz się dowiem, że spiskujesz przeciwko mnie, zgaszę twoją iskrę!
- Oczywiście! Nigdy nie ośmielę się zrobić niczego przeciwko tobie mój panie!
- Chodźmy więc oficjalnie przekazać ci dowództwo.
Knock Out podniósł się ze stołu i podążył za Megatronem. Zastanawiał się gdzie podziała się Carmen.
- Lordzie Megatronie a co z dziewczyną?
- Breakdown jej pilnuje.
- Nie uważasz mój panie, że można by było odesłać ją z powrotem na Ziemię?
- Ona może nam się przydać do zwabienia Autobotów w pułapkę.
- Widziałeś moje wspomnienia Lordzie Megatronie. Zaprzyjaźniliśmy się. Kiedy zajdzie taka potrzeba, mogę ją zawsze sprowadzić na statek.
- Niech ci będzie. Masz pozwolenie na odwiezienie jej do domu. Nie wiem co takiego ma w sobie ta ludzka samica, ale spodobała mi się. Charakterna sztuka. Być może uda nam się ją wykorzystać do walki z Autobotami.
- Na to bym nie liczył mój panie. Ona nie chce się mieszać w konflikt pomiędzy nami a Autobotami.
- Więc trzeba zrobić wszystko, aby zmieniła zdanie i opowiedziała się po naszej stronie. Skoro ma kontakt z Autobotami, mogłaby dostarczać nam cennych informacji. Knock Out wykorzystaj waszą przyjaźń i namów ją do współpracy.
- Zobaczę co da się zrobić.
Kiedy weszli do centrum dowodzenia, Megatron wezwał wszystkie Decepticony. Gdy cała załoga Nemesis była już w komplecie, wódz zabrał głos.
- Chciałbym wam przedstawić nową hierarchię służbową. Od dzisiaj obowiązki mojego zastępcy i głównodowodzącego naszą armią będzie pełnił Knock Out.
- Że co? - krzyknął Starscream - Mój panie! Degradujesz mnie?
- Ciesz się, że nie wyrwałem ci iskry po tym co zobaczyłem we wspomnieniach Knock Out'a. - warknął Megatron
- Ale on też ze mną współpracował! Dlaczego go awansowałeś?
- Mam ku temu swoje powody. Nie muszę się przed tobą tłumaczyć! Tak więc od dzisiaj macie słuchać rozkazów Knock Out'a. Odpowiadacie przed nim, a on przede mną.
- Dziękuję za ten zaszczyt panie! - odezwał się Knock Out - Jeśli pozwolisz chciałbym wybrać mojego zastępcę, który będzie dowodził armią podczas gdy ja będę zajmował się pacjentami.
- Zezwalam.
- Moim zastępcą mianuję Breakdown'a.
- Też m nowina! - prychnął Starscream
Breakdown wszedł na podwyższenie dołączając do Megatrona i Knock Out'a. Na jego prawym ramieniu siedziała Carmen.
- Gratulacje Knock Out. - uśmiechnęła się do niego
- Jeszcze jedno. Od dzisiaj na naszym statku będzie bywała ta oto dziewczyna. - medyk wskazał na Carmen - Każdy, kto spróbuje ją skrzywdzić, odpowie bezpośrednio przede mną! A wiecie, że potrafię przysporzyć sporo bólu. - na jego twarzy wykwitł iście diaboliczny uśmiech
- Jeśli to już wszystko, to wracajcie do swoich obowiązków. - rozkazał Megatron i odmaszerował.
Decepticony natychmiast się rozeszły. Jedynie oszołomiony Starscream pozostał na miejscu.
- Widzisz Starscream jaki los bywa przewrotny? - Knock Out nie mógł się powstrzymać, by trochę nie podręczyć byłego komandora - Chciałeś zostać Lordem, a jesteś jednym z moich podwładnych!
- Ciesz się chwilą Knock Out, bo dni twojego dowodzenia nie potrwają długo! - warknął Starscream
- Czyżbyś mi groził?
- Ależ skąd. Po prostu czuję, że nie nacieszysz się długo swoją pozycją komandorze Knock Out. - Starscream rzucił mu złowrogi uśmiech i wyszedł z centrum dowodzenia
- Na twoim miejscu nie drażniłbym go. - odezwał się Breakdown - Dobrze wiesz, jaki Starscream jest podstępny i mściwy.
- Właśnie jego knowania przeciwko Megatronowi sprawiły, że stracił swoją pozycję. - odparł Knock Out - A dzisiaj przekonałem się, że bycie medykiem ma swoje dobre strony. Nie udałoby mi się uniknąć kary, gdyby Megatron nie bał się, że mogę kiedyś zechcieć opuścić Decepticony.
- Naprawdę rozważałeś taką opcję? - zdziwił się Breakdown
- Tak, ale to było zanim Megatron mnie awansował. Co powiecie, żebyśmy uczcili nasz sukces?
- Ja jestem jak najbardziej za! - odparł Breakdown
- A ja chyba nie jestem w nastroju. - odezwała się Carmen - Nadal nie wiem jakie plany ma wobec mnie Megatron.
- To uspokoję cię, że twój wybuchowy charakterek spodobał się naszemu wodzowi do tego stopnia, że zezwolił ci opuścić Nemesis. - odparł Knock Out
- Nie żartuj! To cudownie! - ucieszyła się dziewczyna
- Mało tego, możesz odwiedzać i opuszczać nasz statek kiedy tylko będziesz chciała! Więc jak? Nabrałaś ochoty na uczczenie naszego awansu?
- Jasne, tylko muszę wpaść do domu, żeby wziąć sobie jakieś napoje wyskokowe. Bez tego ani rusz!
- Soundwave otworzy ci most ziemny.
- A wy czym będziecie świętować?
- Energonem. Kiedy zażyje się go więcej niż wynosi dzienna dawka, daje niezłego kopa. - odparł Breakdown
- A możecie pić alkohol? Bo mogłabym wam coś skołować.
- Nigdy tego nie próbowaliśmy i lepiej nie będziemy na sobie eksperymentować. - odparł Knock Out - Chodźmy do Soundwave'a.
Podeszli do wysokiego, ciemnogranatowego bota z ekranem zamiast twarzy.
- Soundwave chciałbym przedstawić ci Carmen. - odezwał się Knock Out
Soundwave spojrzał na dziewczynę siedzącą na ramieniu Breakdown'a. Ta uśmiechnęła się do niego i pomachała mu.
- Cześć Soundwave!
Na wyświetlaczu bota pojawił się emotikon w formie uśmiechniętej buźki.
- To jego sposób komunikacji. - wyjaśnił Knock Out widząc zdziwione spojrzenie Carmen
Soundwave wyciągnął nadstawioną dłoń w kierunku medyka.
- A, zagłuszacz sygnału... już ci go oddaję. - Knock Out wręczył Soundwave'owi niewielkie urządzenie.
- Soundwave czy mógłbyś otworzyć mi most do mojego salonu? - poprosiła Carmen
Soundwave tylko skinął głową, a na jego wyświetlaczu pojawiło się słowo "współrzędne".
- Czy adres wystarczy?
Znów potwierdzające skinięcie. Gdy tylko dziewczyna podała mu swój adres, przez chwilę sprawdzał coś w komputerze, następnie w centrum dowodzenia pojawił się portal.
Breakdown zestawił Carmen na podłogę, a Knock Out położył przy niej nadajnik zaopatrzony w kilka przycisków. Dla Transformera urządzenie było maleńkie, lecz przy dziewczynie wydawało się duże.
- Wciśnij ten przycisk. - poinstruował Knock Out wskazując miejsce
Gdy Carmen to zrobiła, nadajnik błyskawicznie się zmniejszył, dostosowując się do jej rozmiarów. Dziewczyna podniosła prostokątne urządzenie, które teraz mieściło się jej w dłoni i przyjrzała mu się. Obok przycisków znajdowały się literowe oznaczenia: LM, CD, SW, SS, KO, BD, SHW. Carmen od razu się domyśliła, że większość to skróty od imion Decepticonów.
- Jak będziesz gotowa to tylko wciśnij ten przycisk i poproś o most ziemny, a Soundwave od razu ci go otworzy. - Knock Out wskazał guzik oznaczony literami SW.
- Co to za urządzenie?
- Komunikator Decepticonów. Dzięki niemu zawsze będziesz mogła połączyć się z centrum dowodzenia - wskazał na przycisk oznaczony literami CD - lub z wybranym botem. No a my będziemy znali twoją pozycję.
- Knock Out ale ja nie należę do Decepticonów.
- Nic nie szkodzi. Będę spokojniejszy mogąc się z tobą skontaktować w każdej chwili. Zresztą to działa w obie strony. Ty też zawsze będziesz mogła mnie złapać. Tylko nie pozwól, aby ten nadajnik wpadł w ręce Autobotów! Mogliby wówczas namierzyć nasz statek.
- Dobrze. W ogóle nie przyznam się, że go mam. - odparła
Odwróciła się i wkroczyła w rozświetlony barwami zorzy polarnej portal.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top