26. Wspólna impreza cz. 2

Carmen i Knock Out podążali pustym korytarzem prowadzącym do sekcji medycznej. Opustoszałe Nemesis przywodziło im na myśl statek – widmo. Wszechobecną ciszę zakłócał jedynie metaliczny odgłos kroków mecha i stukanie obcasów dziewczyny.

- Gdybym miał przebywać tu w samotności, to chyba bym oszalał! – odezwał się medyk – Ta cisza i pustka są totalnie przygnębiające!

- Masz rację. Ja też długo bym nie wytrzymała. Cisza mnie denerwuje. Nie mogę zrozumieć ludzi, którzy twierdzą, że ich uspokaja.

- A są tacy?

- I to całe mnóstwo! Miałam taką współlokatorkę w akademiku. Wytrzymałyśmy ze sobą dwa tygodnie, a potem wystąpiła o zmianę pokoju. Nie potrafiła się uczyć przy muzyce, ja z kolei nie umiałam skupić się w ciszy. Ciągłe kompromisy męczyły nas obie.

- A zastanawiałaś się, co z nami będzie jak wrócisz na studia? – zainteresował się Knock Out.

- Będziemy musieli sobie jakoś wszystko zorganizować. Na pewno nie będę miała dla ciebie tyle czasu, co teraz.

- Ale będziemy się widywać?

- No jasne! O to nie musisz się martwić.

- Tak sobie pomyślałem, że może na czas studiów zamieszkałabyś tutaj. Odbierałbym cię z zajęć, a gdybym z jakiegoś powodu nie mógł, Soundwave wysyłałby ci most ziemny.

- Właściwie to całkiem niegłupi pomysł! Widywalibyśmy się codziennie... Mam tu fajnie urządzoną kwaterę, której nie muszę dzielić ze współlokatorką.... – zastanawiała się głośno dziewczyna – Chyba zdecyduję się na takie rozwiązanie!

- To postanowione! Przenosisz się na Nemesis!

- Spokojnie! Póki co, mam jeszcze dwa miesiące wakacji! Nie przypominaj mi o studiach i daj porządnie odetchnąć! – uśmiechnęła się Carmen widząc entuzjazm Knock Outa.

- W porządku iskierko.

Gdy dotarli do sekcji medycznej, mech wrócił do swoich naturalnych rozmiarów i rozpoczął poszukiwanie odpowiedniego specyfiku, który miał pomóc rozluźnić się negatywnie nastawionym do zabawy botom. Szybko odnalazł odpowiednie lekarstwo i mogli z Carmen wracać na imprezę. Dziewczyna postanowiła wstąpić do swojej kwatery, by na wszelki wypadek wziąć jeszcze trochę alkoholu. Wprawdzie nie sądziła, że się przyda, ale wolała być ubezpieczona na różne sytuacje. Nie miała ochoty po raz kolejny robić wycieczki na Nemesis.

- Coś mi się wydaje, że bardzo chcesz przegrać zakład iskierko! – stwierdził Knock Out widząc jak dziewczyna bierze z lodówki butelkę wódki i cydr.

- To tylko na wszelki wypadek. Nie zamierzam przegrywać, bo już wyobrażam sobie, jakie by były twoje zachcianki! – uśmiechnęła się dziewczyna.

- Kompleksowe polerowanie każdego ranka nie jest chyba takie straszne!

- No właśnie, że jest! Dobrze wiesz, że nie cierpię rano wstawać! Mogę cię polerować wieczorami, nawet dorzucę woskowanie, ale o rankach możesz zapomnieć!

- Wieczorami będę miał inne zachcianki! – Knock Out uśmiechnął się zawadiacko – Chyba, że połączylibyśmy jedno z drugim.

- Marzy ci się zabawa z polerką? – roześmiała się Carmen.

- Na coś takiego bym nie wpadł! Ależ ty masz niegrzeczne myśli maleńka! – Knock Out zaszedł dziewczynę od tyłu, przyciągnął do siebie i przytulił. – Widać, że masz ochotę trochę poświntuszyć! – mruknął jej prosto do ucha, po czym delikatnie musnął ustami szyję Carmen.

- A jakie myśli mam mieć przy takim napaleńcu jak ty?

- To ty mnie cały czas prowokujesz maleńka... - dłonie Knock Outa powoli wędrowały po ramionach dziewczyny, przyprawiając ją o przyjemny dreszcz.

- Najlepiej! Całą winę zwal na mnie! – roześmiała się Carmen – Prowokować, to ja dopiero mogę zacząć! – przycisnęła się mocniej do mecha, jednocześnie ocierając pośladkami o pokrywę jego panelu interfejsowania.

- Igrasz z ogniem maleńka, wiesz o tym? – odezwał się Knock Out czując przyjemne impulsy przepływające przez jego podwozie.

- Uwielbiam cię prowokować w ten sposób! – dziewczyna odwróciła się przodem do niego i posłała mu figlarny uśmiech.

- Zauważyłem! Jeszcze ci nie odpłaciłem za ten numer z dźwignią zmiany biegów! – medyk przyciągnął dziewczynę bliżej siebie tak, że stykali się ciałami. – Dzisiaj to ja się z tobą podroczę! Będziesz mnie błagać o więcej, a ja będę nieugięty! – uśmiechnął się łobuzersko.

- Już ja mam swoje sposoby, żeby cię zmiękczyć grzejniczku! – dziewczyna powolnymi ruchami pieściła gładką i lśniącą karoserię mecha.

- Chyba postawić do pionu! – poprawił Knock Out.

- Tobie dużo nie potrzeba, żeby stanąć na baczność!

- Przy takiej kokietce jak ty to nic dziwnego. – Carmen poczuła jak medyk delikatnie popycha ją w stronę łóżka – Wiesz jak nakręcić faceta...

- Czekaj, a co ty chcesz zrobić? – spytała zaskoczona.

- Jak to co? Podroczyć się z tobą maleńka! – uśmiechnął się łobuzersko.

- Knock Out stop! – dziewczyna odsunęła się od niego – Teraz wracamy na imprezę! Podroczymy się później.

- Ale iskierko...

- Nie iskierkuj mi teraz grzejniczku, bo nic ci to nie pomoże! – przerwała mu Carmen – Obiecuję, że po imprezie porządnie zaszalejemy, o ile się nie upijesz tak jak ostatnio. Niech to będzie dla ciebie motywacja, by pilnować ilości wprowadzanego Energonu!

- Wyjątkowo silna ta twoja motywacja! – uśmiechnął się Knock Out – W porządku, wygrałaś. Wracajmy na plażę.

Gdy wyszli z portalu, od razu skierowali się do zapasów Stężonego Energonu.

- Czas zrobić drinki radości! – medyk wyciągnął fiolkę z niewinnie wyglądającym, białym proszkiem, po czym zaczął go dosypywać do ciemnoniebieskiego płynu i dokładnie mieszać aż do całkowitego rozpuszczenia lekarstwa.

- Nie poznają się, że z tym Energonem jest coś nie tak? – upewniała się Carmen.

- Nie. Ten specyfik nie ma żadnego smaku. W normalnych warunkach rozpuszcza się go w zwykłym Energonie.

- A właściwie na co podaje się ten lek?

- W przypadku stanów obniżonego nastroju. To tak jakby odpowiednik waszych antydepresantów. – wyjaśnił Knock Out.

- I jesteś pewien, że nikomu nie zaszkodzi ta mieszanka? O ile wiem, łączenie antydepresantów i alkoholu jest zabronione. W skrajnych przypadkach człowiek może po tym nawet umrzeć!

- W przypadku Cybertronian nie ma takiego zagrożenia. Wszystko będzie dobrze, zaufaj mi!

Po przygotowaniu kilkunastu porcji wzbogaconego Energonu, Knock Out odstawił butelki do oddzielnej skrzynki, którą zabrał ze sobą. Gdy razem z Carmen wrócili do stołów, okazało się, że impreza zdążyła się już nieźle rozkręcić. Miko, Jack, Rafael, Wreckerzy, Bumblebee i Smokescreen tańczyli do kawałka International Love Pitbulla, Breakdown i Dreadwing oglądali coś na datapadzie, co chwila zanosząc się głośnym śmiechem, a Optimus i Megatron konwersowali jak starzy, dobrzy przyjaciele. Ratchet, Shockwave i Soundwave najwyraźniej również znaleźli jakiś wspólny temat, bo pochłonięci byli rozmową. Ku niezadowoleniu Carmen Starscream i Darkfire gdzieś zniknęli. Arcee i Cliffa również nie było. Ultra Magnus siedział sztywno przy stole i dokładnie przysłuchiwał się rozmowom pozostałych, lecz sam nie brał w nich udziału.

- Coś długo załatwialiście swoją potrzebę fizjologiczną! – roześmiał się Breakdown, gdy Knock Out i Carmen usiedli przy stoliku.

- Nie po to poszliśmy na Nemesis świntuchu! – ofuknął go medyk.

- Dobra, dobra! Już ja wiem swoje!

- Powiedz lepiej, z czego się tak cieszyliście przed chwilą? – próbowała zmienić temat Carmen.

- Soundwave przesłał mi zapis naszej poprzedniej imprezy! Wasze wyczyny w loży dla VIP-ów też się nagrały! – odparł Breakdown.

- Kurwa niby jakim cudem? – wystraszona dziewczyna wyrwała mu z ręki datapada i zaczęła przewijać film.

- Żartowałem! – roześmiał się potężny mech – Żałuj, że nie widziałaś swojej reakcji!

- A co oni tam robili? – zainteresował się Dreadwing.

- Testowali wytrzymałość ścian!

- Breakdown możesz się zamknąć z łaski swojej? – warknęła Carmen.

- Było się nie zabawiać w miejscu publicznym!

- A mam ci przypomnieć, jak po pijaku dobierałeś się do Airachnid? – wypalił Knock Out.

- Serio uderzałeś do tego sadystycznego pajęczaka? – niedowierzał Dreadwing – Chłopie... musiałeś być porządnie najebany!

- W gruncie rzeczy, była z niej całkiem atrakcyjna sztuka. Wyobraź sobie, co mogłaby zdziałać z tymi swoimi dodatkowymi kończynami! – stwierdził Breakdown.

- Kim była ta cała Airachnid? – chciała wiedzieć Carmen – Dzisiaj już drugi raz o niej słyszę.

- Kiedyś należała do naszej frakcji. Była mistrzynią w wydobywaniu przydatnych informacji od Autobotów za pomocą wymyślnych tortur. Gdy kończyła przesłuchanie, rozrywała nieszczęśników na strzępy. – wyjaśnił Knock Out – W pewnym momencie uznała, że woli działać solo i porzuciła Decepticony stając się bezfrakcyjną.

- To tak się da? Znaczy, Megatron jej na to pozwolił?

- Chciałem ją wykończyć, ale sprytnie się ukrywała. – wtrącił wódz Conów, który słysząc imię Airachnid zaczął przysłuchiwać się ich rozmowie. – Mam nadzieję, że jej truchło rdzewieje gdzieś na Cybertronie. Nie opuszcza się bezkarnie mojej frakcji!

Słysząc jego słowa, Carmen pobladła, choć na szczęście nie widać tego było pod starannie zrobionym makijażem. Czyli jej wcześniejsze obawy były uzasadnione. Przystanie do Decepticonów to droga w jedną stronę. Nie ma odwrotu. Miała jednak nadzieję, że nie nadejdzie moment, w którym okaże się, iż dokonała błędnego wyboru. Przebywając wśród Conów zdążyła się przekonać, że nie są tacy straszni, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. I traktowali ją jak jedną ze swoich, a nie jak istotę podrzędną. Na chwilę obecną mogła stwierdzić, że pośród tych wielkich, groźnych robotów czuje się jak w domu. Miała nadzieję, że ten stan nie ulegnie zmianie.

- Majorze napijesz się z nami? – z rozmyślań wyrwało ją pytanie Knock Outa.

- Na wojnie trzeba zachować jasność umysłu. – padła lakoniczna odpowiedź.

- Ale teraz mamy rozejm. Przyjacielu zrób to dla mnie i spróbuj się rozerwać. Dobrze ci to zrobi! – stwierdził Optimus.

- No dobrze. Ale robię to tylko dla świętego spokoju.

- Ratchet a ty? Napijesz się z kolegą po fachu? – proponował dalej Knock Out.

- Skoro Ultra Magnus się zgodził, to i ja nie odmówię.

Medyk Decepticonów wziął przygotowaną wcześniej mieszankę i polał obu botom. Sobie i pozostałym nalał standardowego trunku. Zrobił to na tyle sprytnie, że nikt nie zwrócił uwagi, że polewa z różnych butelek.

- Wypijmy zatem za totalny luz! – uśmiechnął się wznosząc kubek.

- Hej, a mnie to już nie raczysz polać? – upomniała się Carmen wskazując na swój pusty kieliszek – Grabisz sobie doktorze!

- Wybacz iskierko! – medyk natychmiast polał dziewczynie – To się już więcej nie powtórzy, obiecuję!

- No mam nadzieję! W przeciwnym razie ostrzegam cię, że będzie foch!

- Hej pijecie bez nas? – przy stołach nie wiadomo kiedy pojawili się Smokescreen, Bulkhead, Wheeljack i Bumblebee – Jak tak można?

- To pilnujcie kolejek! Skąd mogliśmy wiedzieć, że macie ochotę? – odezwał się Dreadwing.

- Na Stężony Energon zawsze! Wołajcie nas na picie! – poprosił Smokescreen.

- Proszę, proszę, jak się towarzystwo rozochociło! Darmowy Energon dobrze wchodzi, co? – stwierdził Breakdown.

- Nie wypominaj! Mamy go pełne magazyny! – skarcił mecha Megatron.

Po wypiciu kolejki, dziewczyna bacznie obserwowała Ultra Magnusa i Ratcheta. Była bardzo ciekawa, jak zareagują na sporządzony przez Knock Outa rozrywkowy eliksir. Początkowo nic się nie działo i Carmen zastanawiała się, czy aby medyk nie dodał za mało specyfiku, jednak po wypiciu trzech następnych kolejek zachowanie Ratcheta i Ultra Magnusa zaczęło znacznie odbiegać od normy.

- Wiecie co? Kiedy nie próbujecie nas wykończyć, jesteście całkiem spoko! – ni z tego, ni z owego wyznał Ratchet – Megatronie dzięki, że zaprosiłeś nas na tę imprezę!

- Cała przyjemność po mojej stronie. – uśmiechnął się do niego Megatron – Cieszę się, że dobrze się bawisz!

- Dobrze? Jest świetnie! A ty nie leń się doktorze, tylko polej więcej! Jak balanga, to balanga!

Pozostali popatrzyli na Ratcheta zdziwieni jego niecodziennym zachowaniem, nikomu jednak nie przyszło do głowy, że to efekt działania lekarstwa. Uznali, że nieprzyzwyczajony do Stężonego Energonu medyk Autobotów po prostu w ten sposób zareagował na mocny trunek.

Ultra Magnus z kolei rozparł się wygodnie na kanapie i z widocznym zachwytem spoglądał w niebo.

- Nie sądziłem, że na Ziemi występują tak przecudowne zjawiska... – stwierdził.

Reszta spojrzała na rozgwieżdżone niebo zastanawiając się, co tak bardzo zachwyciło majora.

- Masz na myśli gwiazdy? – spytała Carmen.

- Chodzi mi o tę przepiękną grę kolorów! Spójrzcie tylko! Całe niebo płonie rozjaśnione ruchomym światłem!

- Zaraz! Masz może na myśli zorzę polarną? – odgadła dziewczyna.

- O właśnie! Ale nie miałem pojęcia, że występuje w tak ciepłych rejonach...

- Co on bredzi? Jaka zorza? – ogłupiały Breakdown wpatrywał się w niebo, próbując dostrzec grę światła, o której mówił Ultra Magnus – Widzicie coś? Czy ze mną jest coś nie teges?

- Nie przejmuj się. Najwidoczniej Stężony Energon podziałał na niego nieco inaczej niż na pozostałych, skoro ma halucynacje. – uspokoił kumpla Knock Out – Nie ma żadnej zorzy.

- Jak to nie ma? Przecież ja ją widzę! – Ultra Magnus z wielkim zdziwieniem popatrzył na pozostałych – Hej! A co wy jesteście tacy rozmyci? I te kolory! Jakim cudem zmienił wam się lakier? – popatrzył na swoje ręce – Ja też taki mam! Ale odjazd!

- Wszystko w porządku przyjacielu? – spytał go Optimus.

W jego głosie słychać było niepokój.

- W jak najlepszym! Świat jest taki piękny! Aż chce się żyć!

- Zachowuje się jak naćpany... – mruknął Megatron znacząco spoglądając na Knock Outa.

- Reakcje na Stężony Energon mogą być bardzo różne mój panie. – stwierdził medyk próbując odwrócić uwagę lorda od jakże trafnego spostrzeżenia. – W niektórych przypadkach mogą pojawić się halucynacje.

- Bardzo ciekawe... Nigdy nie spotkałem się z takim efektem zażycia Stężonego Energonu. – stwierdził lider Decepticonów uważnie obserwując Ultra Magnusa, który pogrążony był we własnym świecie.

- Nic dziwnego. Takie reakcje należą do rzadkości.

- Gdzieś ty to wyczytał? – roześmiał się Ratchet – Nigdy o czymś takim nie słyszałem, a siedzę w swoim fachu o wiele dłużej od ciebie!

- Widocznie od czasu, gdy studiowałeś, pewne fakty medyczne uległy aktualizacji, bo ja miałem taką wzmiankę w podręczniku! – płynnie kłamał Knock Out.

- Chętnie bym go przejrzał.

- Nie ma sprawy, ale wiesz, nie chce mi się po raz kolejny wracać na Nemesis. Pokażę ci przy okazji.

- Przy następnej wspólnej imprezie? – dopytywał Ratchet.

- A coś ty się taki imprezowicz zrobił? Ratch nie poznaję cię! – roześmiał się Bulkhead.

- A co? Myślałeś, że jestem takim sztywniakiem, który nie potrafi się bawić?

- No właściwie to tak! Nikt nie potrafi tak zrzędzić jak ty!

- To dzisiaj poznacie nowego Ratcheta! Który zajebiście imprezuje! Dzieciaki idę do was! – Medyk Autobotów wstał i podążył do nadal tańczących Miko, Jacka i Rafaela dołączając się do nich.

Pozostali w wielkim szoku patrzyli w ślad za nim.

- Imprezujący Ratchet... mogę umierać! Widziałem już wszystko! – stwierdził Wheeljack.

- Chętnie pomogę ci w tym umieraniu! – ni z tego ni z owego palnął Breakdown – Po zakończeniu rozejmu rzecz jasna! – dodał szybko, widząc karcące spojrzenie Megatrona.

- A gdzie właściwie podziali się Starscream i Darkfire? – zainteresowała się Carmen.

Nie mogła się doczekać, kiedy Knock Out poda im doprawiony Energon. Miała wielką nadzieję, że pod jego wpływem obaj zrobią coś, z czego później wszyscy przez długi okres czasu będą mieć mnóstwo zabawy.

- A co? Stęskniłaś się za swoim największym adoratorem? – spytał Megatron.

- Ale po tym Energonie wyostrzył ci się dowcip! Szkoda, że na co dzień nie jesteś takim śmieszkiem! – stwierdziła dziewczyna.

- Muszę być poważny, żeby utrzymać w ryzach tę bandę oszołomów! A wracając do twojego pytania, wzięli po flaszce i gdzieś poszli. Rękę dam sobie uciąć, że Starscream znowu próbuje wymyślić jakiś genialny plan obalenia mnie!

- Skoro wiesz o tym, że nie jest wobec ciebie lojalny, to czemu nadal trzymasz go w swoich szeregach? – spytał Optimus.

- O właśnie! Też zadaję sobie to pytanie! – dołączyła Carmen.

- Powiedzmy, że lubię patrzeć, jak wszystkie jego próby obalenia mnie palą na panewce! – na twarzy Megatrona pojawił się mroczny uśmiech – I jak potem miota się, żeby tylko uniknąć kary!

- Też kocham ten widok! – uśmiechnął się Knock Out.

- A ty nie bądź taki zadowolony z siebie doktorze! Jedynie swojej profesji zawdzięczasz fakt, że nie ukarałem cię po ostatnim wybryku, kiedy to wdałeś się w konszachty ze Starscreamem!

- Doktorek ma parcie na władzę? – roześmiał się Wheeljack - Już to widzę jak podczas walki wydaje rozkaz „Uważajcie na lakier!"

Jego komentarz spotkał się z ogólnym wybuchem radości.

- Tak się składa, że pod moim dowodzeniem sprzątnęliśmy wam sprzed nosa bardzo cenny relikt! – bronił się Knock Out.

- A jakie on ma właściwości? – zainteresował się natychmiast Optimus.

- Chciałbyś wiedzieć, co? – roześmiał się Breakdown – Nie martw się, jak dobrze pójdzie, poznacie jego działanie na własnej karoserii!

- Skoro mowa o reliktach... kiedy Carmen chciała pożyczyć od nas Transferator Umysłów, obiecała, że na pewno go zwróci. Może więc dotrzymałbyś danego przez nią słowa i oddał go nam? – zaproponował Optimus.

- To Carmen obiecywała wam zwrot, nie ja. Tak więc przykro mi Optimusie, ale nie ma takiej opcji, żebym oddał wam Transferator Umysłów. Jeśli chcesz go odzyskać, będziesz musiał nam go sam odebrać.

- Nie ukrywam, że było dla nas wielkim zaskoczeniem, widząc cię wśród Decepticonów po ostatnich wydarzeniach. – Optimus zwrócił się wprost do Carmen – Wszystko wskazuje na to, że już wybrałaś stronę i świadomie pomogłaś Megatronowi odebrać nam relikt.

- To wiedzcie, że wyciągnęliście błędne wnioski. Po pierwsze: nie współpracowałam z Megatronem. Byłam przekonana, że jest w stanie poświęcić moje życie dla dobra Conów. Nic nie wiedziałam o żadnym planie. Po drugie: już po wszystkim Megs wyjaśnił mi, że nie wtajemniczał mnie w swój plan, ponieważ obawiał się, że nie zgodzę się na współpracę, a poza tym chciał, żeby wszystko wyglądało autentycznie. I po trzecie: n i e n a l e ż ę do Decepticonów. Nadal pozostaję bezfrakcyjna, choć z wiadomych powodów większość czasu spędzam właśnie z Conami. Tyle w temacie. – wyjaśniła dziewczyna.

„No, no! Ta mała ściemnia jak zawodowy kłamca! – pomyślał Megatron – Bardzo przydatna umiejętność... Może uda jej się z powrotem odzyskać zaufanie Autobotów?"

- Przyznam, że to, co mówisz, jest dla nas zaskoczeniem. Zakładaliśmy, że dołączyłaś do drużyny Megatrona. Wszystko na to wskazywało.

- To byliście w błędzie. Mówiłam to już Jackowi, Miko i Rafowi. Megatron pozwala mi przebywać na Nemesis tylko i wyłącznie przez wzgląd na mój związek z Knock Outem.

- No nie tylko! Nie wiem, jak to się stało, ale polubiłem cię. – wtrącił lider Decepticonów.

- Miło mi to słyszeć! Ja ciebie też polubiłam, wielki M!

- Uważaj Knock Out! Konkurencja ci rośnie! I to nie byle jaka! – roześmiał się Breakdown.

- Nie myślę o niej w ten sposób!

- Nie myślę o nim w ten sposób! – zaprzeczyli jednogłośnie.

- Już nawet tak samo mówią!

- Przystopuj lepiej z piciem Break, bo gadasz głupoty! – stwierdziła dziewczyna.

- O właśnie! – poparł ją lider Conów.

- Jacy zgodni! Coś jest na rzeczy!

- Jak w przedszkolu... – westchnęła Carmen – Break ogarnij się...

- Wraca twój ulubieniec. – Megatron wskazał na Darkfire'a i Starscreama, którzy powoli podążali w ich kierunku.

- Jeśli miałabym na kimś zastosować najbardziej wymyślne tortury, to trafiłeś w sedno. Darkfire byłby moim ulubieńcem! – odparła Carmen.

- Czy ja dobrze słyszałem? – odezwał się czarny mech – Ulubieńcem? Więc jednak chciałabyś zabawić się na ostro? Powiedz tylko słowo, a spełnię twoje marzenia! – uśmiechnął się mrocznie rozsiadając się na kanapie obok Starscreama.

- Proszę bardzo, spełniaj! Ale ta zabawa zdecydowanie by ci się nie spodobała! – Carmen dyskretnie szturchnęła Knock Outa, żeby podsunął butelki z doprawionym specyfikiem swojemu bratu i Starscreamowi. – Bo to ja byłabym dominującą stroną i sprawiłabym, że wyłbyś z bólu!

- Nie ma szans, żeby ci się udał taki numer!

- Pożyjemy, zobaczymy! A w ogóle to widzę, że bardzo zakumplowałeś się z Gwiazdeczką! – dziewczyna starała się odwrócić uwagę obu mechów, by Knock Out mógł dyskretnie podmienić butelki.

- A co cię to właściwie obchodzi, węglowcu? – sarknął Starscream.

- Trochę grzeczniej! – uśmiechnęła się Carmen nachylając się w stronę Seekera. – Inaczej pewien twój sekret może ujrzeć światło dzienne. – powiedziała to na tyle cicho, żeby tylko on i siedzący najbliżej niego Darkfire mogli ją usłyszeć.

Starscream obdarzył ją morderczym spojrzeniem, ale nic nie odpowiedział.

„Poczekaj no węglowcu! Nadejdzie dzień, że zmażę ci z twarzy ten uśmieszek!" – pomyślał sięgając po butelkę i biorąc kilka solidnych łyków prosto z gwinta.

- Podmieniłeś? – spytała szeptem Carmen.

- A jak! Zaraz zobaczymy, w jaki sposób podziała na nich nasza mieszanka! – odpowiedział jej w taki sam sposób.

Nieświadomy niczego Darkfire również zaczął popijać doprawiony Energon. W międzyczasie wrócili również Arcee i Cliffjumper. Carmen natychnmiast wzięła przygotowaną przez Knock Outa mieszankę i podeszła do botki.

- Arcee chciałabym oczyścić atmosferę. Zdaję sobie sprawę, że nie darzymy się sympatią, ale postarajmy się tolerować swoją obecność. Napijesz się ze mną na zgodę?

- To ty pierwsza na mnie naskoczyłaś! - prychnęła Arcee.

- Wiem. Zirytowało mnie to twoje ciągłe narzekanie. Nie powinnam tracić panowania nad sobą. Przepraszam. – Carmen ze wszystkich sił próbowała opanować kolejny wybuch złości – Więc jak? Rozejm?

- Niech ci będzie. – westchnęła Arcee podstawiając kubek na Stężony Energon.

Dziewczyna ochoczo polała botce trunku.

- To zdróweczko! – uśmiechnęła się unosząc kieliszek z wódką.

- Na zdrowie!

Jednocześnie wypiły trunki i Carmen pilnowała, by przy kolejnych toastach Arcee dostawała tylko doprawiony Energon. Dość szybko pojawiły się efekty jego działania. Arcee wyluzowała się na tyle, że słysząc rytmiczny kawałek Pitbulla – Hey Baby, wskoczyła na stół i ku wielkiej uciesze męskiej części towarzystwa zaczęła tańczyć w dość prowokacyjny sposób.

- Dajesz mała! – śmiał się Wheeljack – Ruszaj tymi bioderkami!

- Jeszcze lepiej wywijałaby na rurze! – stwierdził Breakdown.

- Arcee co ty najlepszego wyrabiasz? – Cliffjumper był w szoku widząc zachowanie swojej dziewczyny.

- Nie widzisz? Bawię się!

- Złaź z tego stołu, ale już!

- Nie!

- Wyluzuj stary i daj popatrzeć! - uśmiechnął się Bulkhead – Nie widziałem jeszcze tańczącej Arcee!

- I kurwa prawidłowo! – warknął Cliff – Arcee do jasnej cholery natychmiast się uspokój!

W odpowiedzi femme przesłała mu tylko całusa i dalej wykonywała zmysłowy taniec.

- Muszę przyznać, że rusza się całkiem nieźle! – stwierdził Knock Out, na co Carmen zgromiła go wzrokiem. – Oczywiście z tobą nie może się równać iskierko! – sprostował natychmiast widząc morderczą minę dziewczyny.

- Chcesz spać dziś sam? – prychnęła.

- Nie fochaj się maleńka! Przecież wiesz, że dla mnie liczysz się tylko ty! – medyk objął dziewczynę i przysunął do siebie bliżej, na co Breakdown zareagował gestem mającym naśladować wywoływanie odruchu wymiotnego.

Gdy rozbawiona Arcee zaczęła przewracać stojące na stole szkło, do akcji wkroczył Wheeljack.

- Chodź mała! Czas rozprostować siłowniki! – uśmiechnął się biorąc femme na ręce i kierując się w stronę Miko, Jacka, Rafaela i Ratcheta.

Cliffjumper, Bumblebee i Bulkhead natychmiast podążyli ich śladem.

Optimus i Megatron wrócili do przerwanej wcześniej konwersacji. Z tego, co udało się usłyszeć Carmen, wspominali stare, dobre czasy, gdy na Cybertronie panował jeszcze pokój i nikt nie spodziewał się, że wkrótce jego mieszkańców podzieli wojna. Ultra Magnus z fascynacją wpatrywał się w drobny piasek, jakby był on jakimś nieziemsko pięknym cudem natury, Shockwave i Soundwave zaś przeglądali coś na datapadach, a Starscream i Darkfire w milczeniu sączyli Energon. Carmen, Knock Out Breakdown i Dreadwing natomiast obserwowali tańczących. Gorące rytmy sprawiły, że i dziewczyna nabrała ochoty do zabawy.

- Chłopaki chodźcie poruszamy się trochę! – zaproponowała.

- Poczekaj chwilę iskierko! Lada moment powinny pojawić się efekty działania wiesz czego! – szepnął jej na ucho Knock Out.

- A co to za tajemnice w towarzystwie? – zainteresował się Breakdown.

- Żadne tajemnice! – medyk pokrótce opowiedział kumplowi o przedsięwzięciu Carmen i swoim – Tylko się nie wygadaj stary!

- No to coś czuję, że będą niezłe jaja!

Po wypiciu doprawionego przez Knock Outa Energonu, Starscream dziwnie się poczuł. Najpierw owładnęło nim jakieś dziwne zobojętnienie i senność, z którymi nie miał ochoty walczyć. Siedział więc spokojnie, obserwując wyczyny taneczne Arcee i bezwiednie sącząc Energon prosto z gwinta. Im więcej go pił, tym towarzyszące mu boty stawały się coraz bardziej urodziwe. W pewnym momencie dotarło do niego, że nie siedzi w towarzystwie mechów, lecz niezwykle urodziwych fembotek. Nie zastanawiał się, jak to w ogóle możliwe, ani skąd nagle się tu wzięło tyle przedstawicielek przeciwnej płci. Liczyło się tylko to, że był tu jedynym facetem. Postanowił więc wykorzystać okazję i trochę się zabawić. Na kanapie obok niego siedziała zgrabna femme o czarnym kolorze lakieru, który przyozdobiony był niebieskimi i zielonymi, neonowymi wstawkami. Wyglądała bardzo tajemniczo, a jednocześnie była niezwykle ponętna. Seeker postanowił uderzyć do niej w pierwszej kolejności. Przysunął się bliżej i położył rękę na oparciu kanapy za nieznajomą.

- Skąd tu się wzięłaś śliczna? – spytał z uśmiechem.

Botka spojrzała na niego, jakby z choinki się urwał.

- Starscream lepiej odstaw już ten Energon, bo zaczynasz gadać od rzeczy!

- Więc wiesz, jak mam na imię? – ucieszył się mech – A czy ja mógłbym poznać twoje?

- Ochujałeś? Przecież mnie znasz!

- Pyskate z ciebie maleństwo, ale ja lubię silne kobiety! – Seeker przysunął się jeszcze bliżej, chwycił dłoń nieznajomej i szarmancko ją ucałował.

Wszyscy obecni przy stołach w osłupieniu przyglądali się poczynaniom Starscreama, a Darkfire na chwilę zupełnie zgłupiał. Kiedy minął pierwszy szok, natychmiast wyrwał swoją rękę z dłoni Seekera.

- Co ty odpierdalasz? - warknął.

- Zgrywamy niedostępną, co? – niezrażony bot posadził sobie Darkfire'a na kolanach i mocno go objął – Nie broń się przede mną maleńka! Dobrze wiem, że mnie pragniesz! – delikatnie musnął ustami szyję mecha.

- Kurwa mać Starscream to nie jest śmieszne! – Darkfire rozpaczliwie próbował wyrwać się Seekerowi, lecz tamten trzymał go zbyt mocno.

- Nie wierć się tak, bo to się źle skończy! A przecież nie będziemy robić tego przy wszystkich! – uśmiechnął się Starscream.

- Ja pierdolę, co ci odjebało? Nie jestem żadną femme! – krzyczał czarny mech próbując uwolnić się z uścisku Seekera – A wy co się tak gapicie? No zróbcie coś!

- A po co? Masz okazję rozładować swój ogromny popęd z Gwiazdeczką, więc czemu mamy odbierać ci tę przyjemność? – uśmiechnął się złośliwie Knock Out.

- Nareszcie sam możesz się przekonać, jak to fajnie gdy cię ktoś napastuje wbrew twej woli! – dodała Carmen.

- Tylko idźcie w jakieś ustronne miejsce! Nie mamy ochoty patrzeć na wasze sekscesy! – dorzucił Breakdown.

- To oni mogliby ze sobą interfejsować? – zdziwiła się dziewczyna.

- A pewnie, że by mogli!

- Niby jak? Przecież obaj są facetami!

- Wyjaśnię ci to później iskierko! – odparł Knock Out.

- Chodźmy na mały spacer kochanie! Starscream wstał i próbował odciągnąć Darkfire'a na bok.

Czarny mech wykorzystał sytuację i mocno przydepnął stopę Seekera, który natychmiast odskoczył do tyłu, wyswobadzając go.

- Naucz się raz na zawsze, że nie znaczy nie! – warknął transformując ręce w blastery.

- Szkoda, że sam nie stosujesz się do tej reguły! – wtrąciła Carmen.

- Ty cnotko niewydymko! – warknął Starscream rozmasowując obolałą stopę – Nie chcesz, to nie! Straciłaś swoją szansę!

- Całe szczęście!

- Co tu się odwala? Dlaczego Starscream bierze Darkfire'a za femme? – nie rozumiał Dreadwing.

- Najwyraźniej ma halucynacje. – wyjaśnił Knock Out.

- Następny? – zdziwił się Megatron – Coś za dużo tych rzadkich przypadków! Przyznaj się, że dosypałeś coś do Stężonego Energonu!

- Jakże bym śmiał? Może trafiliśmy na jakąś wzbogaconą partię? – w tym momencie poczuł czyjeś dłonie powoli przesuwające się po jego ramionach.

Odwrócił głowę, napotykając rozochocone spojrzenie Starscreama.

- A ty jak masz na imię czerwona landryneczko? – padło pytanie.

Breakdown, Dreadwing, Megatron i Optimus nie zdołali się powstrzymać i wybuchli głośnym śmiechem.

- Masz nową ksywę stary! – wykrztusił Breakdown – Czerwona landrynka pasuje do ciebie jak ulał!

- Nie waż się mnie tak nazywać, jeśli nie chcesz, żebym przeprowadził na tobie wiwisekcję! – prychnął Knock Out, próbując z siebie strącić natarczywe ręce Starscreama – Do jasnej cholery zabierz ode mnie te łapy!

- Jesteś taka słodka, że chętnie bym cię skosztował! – Seeker nie dawał za wygraną.

Ominął kanapę i stanął naprzeciwko medyka i jego przyjaciela – Mogę się do was przysiąść?

- Nie krępuj się! – Breakdown przesunął się robiąc mu miejsce – Myślę, że czerwona landrynka też nie będzie miała nic przeciwko!

- Pożałujesz! – Knock Out rzucił potężnemu mechowi mordercze spojrzenie.

- Ty też jesteś słodziutka! – Starscream zajął miejsce pomiędzy przyjaciółmi i objął ich ramionami – Jestem w raju! Sam jeden wśród takich wystrzałowych lasek! Co byście powiedziały na mały trójkącik?

- Soundwave powiedz, że to wszystko rejestrujesz! - śmiał się Dreadwing.

~ Każdą sekundę!

- Koniecznie trzeba potem wrzucić to do naszej sieci! Napalony Starscream! Tego jeszcze nie grali!

- To jak moje śliczne? Pójdziemy razem w jakieś ustronne miejsce? – przekonywał Seeker.

- Wiesz, my akurat jesteśmy zajęte, ale nasza koleżanka chętnie z tobą pójdzie! – Knock Out wskazał na Dreadwinga.

- Naprawdę? – Starscream natychmiast zajął miejsce obok porucznika i położył mu rękę na udzie – Chociaż jedna rozsądna dziewczynka w tym gronie!

- Gdzie z tymi łapami? – Dreadwing zerwał się z miejsca jak oparzony – Jestem facetem debilu!

- Jak ty jesteś facetem, to ze mnie baletnica! – Seeker stanął za plecami Dreadwinga i objął go w pasie. – No chodź mała! Nie pożałujesz!

- Zabierzcie ode mnie tego świrusa!

- Biedny Starscream! Wszystkie laski dają mu dzisiaj kosza! – roześmiała się Carmen.

- Sprytnie się go pozbyłeś landryneczko! – uśmiechnął się Breakdown.

- Jak nie przestaniesz mnie tak nazywać, to poszczuję cię Starscreamem! – odgrażał się Knock Out.

W tym całym zamieszaniu nikt nie zwracał uwagi na Darkfire'a, na którego spożyta mieszanka podziałała ze sporym opóźnieniem. W jego przypadku doszło do tymczasowej zmiany osobowości i mechowi zaczęło się wydawać, że jest niezwykle atrakcyjną femme. Rozglądał się po zebranych, aż jego spojrzenie zatrzymało się na Megatronie. Postawny, budzący respekt lider Decepticonów wydał mu się nadzwyczaj atrakcyjny, postanowił więc go uwieść.

W tle akurat słychać było kawałek Fanatica, który był znakomitym podkładem do wykonania gorącego tańca. Kołysząc biodrami w rytm muzyki, Darkfire podszedł do kanapy, na której siedzieli Optimus z Megatronem. Posyłając liderowi Conów uwodzicielski uśmiech, zaczął wykonywać dla niego zmysłowy, erotyczny taniec, ku ogólnej uciesze pozostałych i ogromnemu zdziwieniu adresata tych tanecznych popisów.

- Darkfire co ty do cholery wyprawiasz? – warknął Megatron, gdy czarny mech pochylił się i ciągle kołysząc się w tańcu, zmysłowym ruchem zaczął przesuwać dłonie po jego potężnie zbudowanych ramionach i klatce piersiowej.

- Jesteś taki samotny Megatronie! Pozwól mi proszę dać ci dziś przyjemność! – wymruczał Darkfire siadając okrakiem na kolanach zszokowanego Cona – Zobaczysz, nie pożałujesz! – wyszeptał prosto do audio receptora lidera nie przestając pieścić jego klatki piersiowej.

Biedny Soundwave nie wiedział już, kogo ma rejestrować. Dreadwinga, który rozpaczliwie próbował uwolnić się od napastującego go Starscreama, czy napalonego na Megatrona Darkfire'a. Knock Out, Carmen i Breakdown dosłownie pokładali się ze śmiechu, a Optimus i Shockwave przyglądali się temu wszystkiemu wyraźnie zaskoczeni.

Nic sobie nie robiąc z faktu, że znajdują się w towarzystwie, Darkfire zsunął dłonie na panel interfejsowania lidera Conów i zaczął go delikatnie pocierać.

- No dalej mój wspaniały! Pozwól mi pobawić się swoim niszczycielem! – mruknął posyłając Megatronowi uwodzicielski uśmiech.

- Kurwa dość tego! – wódz Decepticonów wstał gwałtownie zrzucając z siebie mniejszego mecha – Nie wiem, co sobie ubzdurałeś Darkfire, ale masz zostawić mnie w spokoju, jeśli nie chcesz wylądować na szrocie! – aby podkreślić powagę swoich słów, wycelował swoje działo naramienne prosto w leżącego Cona.

- Mój panie, ale ja chciałam tylko dać ci trochę przyjemności!

- Więc ty myślisz, że jesteś kobietą? – zdziwił się Megatron.

- Bo przecież jestem!

Lider natychmiast skierował swoje groźne spojrzenie prosto na wciąż rozbawionych Carmen, Knock Outa i Breakdowna.

- Tak was bawi ta sytuacja? – warknął – Knock Out przyznaj się, co dodałeś do Energonu?

- Przecież mówiłem, że nic! Musiała się nam trafić jakaś zanieczyszczona partia!

- A co masz w tej skrzynce, którą ze sobą przytargałeś? Może polejesz nam wszystkim tego Energonu?

Tego medyk się kompletnie nie spodziewał. Megatron zagiął go po całości. Nie mógł dopuścić, aby nagle wszyscy zaczęli świrować. Co by zrobili, gdyby Megatron zareagował na mieszankę podobnie jak Starscream, albo Darkfire? Jedyne, co mu pozostało, to przyznać się do wszystkiego.

- W porządku, doprawiłem parę butelek antydepresantem.

- Co takiego? – zdziwił się Optimus – Czemu to zrobiłeś?

- Chciałem, żeby się wyluzowali. Nie sądziłem, że lek tak silnie podziała na Darkfire'a i Starscreama. Ich zachowanie jest przejściowe. Uspokoją się, gdy specyfik przestanie działać.

- Ja chyba zaraz oszaleję! – warknął Megatron, gdy Darkfire na nowo podjął próbę uwiedzenia go – Czy ty kiedyś zmądrzejesz? Z takim lekkomyślnym zachowaniem nie nadajesz się na mojego zastępcę! A ty leżeć! – zwrócił się do obmacującego go mecha.

- Z przyjemnością, ale jeśli do mnie dołączysz mój panie! – padła odpowiedź.

Mimo powagi sytuacji, Breakdown nie zdołał się powstrzymać i parsknął śmiechem. Carmen natomiast postanowiła interweniować. Nie mogła pozwolić, aby przez nią Knock Out stracił swoje stanowisko.

- Megatronie to wszystko moja wina! Ja wpadłam na to, żeby doprawić Energon jakimś lekarstwem. Knock Out nie chciał się na to zgodzić, ale jakoś udało mi się go namówić. Chciałam w ten sposób zemścić się na Starscreamie i Darkfire'rze. Miałam nadzieję, że pod wpływem mieszanki zacznie im nieźle odwalać i będą niezłe jaja! Przy okazji chciałam rozruszać najbardziej sztywnych członków drużyny Optimusa, którzy rozwalali imprezowy klimat.

- Rozumiem, że chciałaś się zemścić na Darkfire'rze, ale co ci zrobił Starscream? – zdziwił się Megatron.

- To już sprawa pomiędzy nim, a mną. W każdym razie to ja powinnam ponieść odpowiedzialność za to, co tu się odwala, nie Knock Out.

- Ech Carmen... co ja mam z tobą zrobić? – westchnął lider Decepticonów.

- Może zatańczymy? – zaproponowała chcąc nieco ugłaskać Lorda.

- Niech będzie. Przynajmniej uwolnię się od tego napaleńca. – Megatron dość brutalnie odepchnął od siebie Darkfire'a – A ty Knock Out masz za zadanie uspokoić tych dwóch!

- Niby jak?

- To już nie moja sprawa. Chodź Carmen.

- Czekaj, muszę zdjąć szpilki. – dziewczyna pozbyła się butów i razem z Megatronem podążyli w stronę rozbawionego towarzystwa.

Niewiele myśląc, Optimus również postanowił się trochę rozruszać i poszedł ich śladem. Dreadwingowi udało się w końcu uwolnić od Starscreama. Wprawdzie musiał do tego użyć brutalnej siły, ale przez chwilę miał spokój, gdyż oszołomiony po mocnym ciosie Seeker powoli dochodził do siebie.

- Zmywam się stąd, zanim znowu zacznie się do mnie przystawiać. A ty zrób coś z tymi napaleńcami! – zwrócił się do Knock Outa.

- Sam mam ich zaspokoić, czy jak? – warknął medyk.

- Rób co chcesz! – Dreadwing oddalił się w stronę tańczących.

Starscream podniósł się z piasku i usiadł obok Knock Outa. Był wyraźnie przygnębiony.

- Oszukałaś mnie landryneczko... odepchnęła mnie!

W głowie medyka natychmiast zrodził się iście szatański plan. Popatrzył na zdezorientowanego odrzuceniem Darkfire'a, który tęsknie przyglądał się tańczącemu z Carmen Megatronowi.

- Nie smuć się Starscream. Jest tutaj ktoś, kto na pewno cię nie odepchnie! – wskazał na swojego brata.

- Ona też mnie nie chciała...

- Myślę, że tym razem nie odrzuci cię. Idź do niej.

Starscream posłusznie wykonał polecenie medyka. Podszedł do Darkfire'a i położył mu rękę na ramieniu.

- Witaj śliczna! A czemu to taka piękność się smuci, co?

- Naprawdę uważasz, że jestem piękna?

- Najpiękniejsza femme jaką kiedykolwiek spotkałem! Może miałabyś ochotę przejść się po plaży?

- Z przyjemnością! – uśmiechnął się Darkfire.

Starscream wziął go za rękę i oddalili się.

- No to problem mamy z głowy! – ucieszył się Knock Out.

- Soundwave wypuść za nimi Laserbeaka! – zaproponował Breakdown.

~ Nie mam ochoty oglądać tego, co będą robić.

- I słusznie. – zgodził się Knock Out.

- Mielibyśmy kolejnego haka na Starscreama i Darkfire'a!

~ To idź za nimi i sam kręć te bezeceństwa.

- W sumie to mi się nie chce. – Breakdown sięgnął po butelkę ze Stężonym Energonem.

- Nie wiem jak ty stary, ale ja idę się trochę poruszać. – stwierdził Knock Out wstając z miejsca.

- Poruszać, czy pilnować Carmen? Nieźle wywija z Megatronem!

- Mamy do siebie stuprocentowe zaufanie, więc nie widzę potrzeby pilnowania jej. Idziesz?

- Właściwie to co mam innego do roboty? – Breakdown podniósł się i razem z przyjacielem dołączyli do tańczących.

Akurat leciał kawałek Can't fight this feeling Sophie Ellis Bextor. Jack wywijał z Miko, Arcee z Cliffem i Wheeljackiem, a Carmen z Megatronem, choć Smokescreen nieśmiało próbował się do nich dołączyć. Pozostali tańczyli w pojedynkę. Gdy tylko Knock Out zobaczył podchody młodego bota, bezpardonowo odepchnął go od dziewczyny.

- Hej! Co jest? Fikasz? – najeżył się Smokescreen.

- Wara od mojej kobiety szczawiku! – warknął medyk.

- A co? Masz ją na własność? Może niech Carmen się wypowie!

- Carmen mówi, że ma być spokój! Teraz tańczę z Megatronem! – roześmiała się dziewczyna.

- Mówię ci Knock Out, że coś tu jest na rzeczy! – drażnił przyjaciela Breakdown – Tekst tej piosenki jest bardzo sugestywny!

- Umyj swoje myśli Break! – stwierdziła Carmen.

- Żeby to zrobić, najpierw trzeba je mieć! – dogryzł Knock Out.

- Co ty nie powiesz czerwona landrynko? – odciął się Breakdown.

- Uspokoiłeś Starscreama i Darkfire'a? – przerwał im Megatron.

- Będą się wzajemnie uspokajać. – odparł medyk – Napuściłem jednego na drugiego.

- Sprytnie Knocky! Musisz mi później wyjaśnić o co dokładnie chodzi z tym waszym interfejsowaniem, bo już się pogubiłam.

- To Knock Out nie pokazał ci w praktyce co i jak? – uśmiechnął się Megatron.

- Żeby to raz!

- Więc czego nie rozumiesz?

- Jak mogą interfejsować ze sobą dwa mechy.

- Czyli nie wiesz jeszcze wszystkiego. Ale wprowadzenie cię w sekrety naszej anatomii to już domena medyka. – roześmiał się lider Conów – Obawiam się, że możesz przeżyć mały szok.

- Mnie nie łatwo jest czymś zaskoczyć!

- Pożyjemy, zobaczymy!

- Hej! Carmen! A może teraz zapuścimy coś mocniejszego? – krzyknęła do niej Miko.

- Nie ma sprawy! A co byś chciała?

- No coś z powerem!

- Mówisz i masz! – Carmen wzięła do ręki pilota i przeszła do playlisty, po czym wybrała utwór Gothkiller zespołu Eisbrecher.

Kawałek zawierał w sobie ostrzejszą nutę, lecz jednocześnie można było do niego normalnie potańczyć.

- Ten kawałek jest mój! – Breakdown podszedł do Megatrona i Carmen – Odbijany!

Zaczął wywijać z dziewczyną tak energicznie, że w pewnym momencie popchnął tańczącego z boku Bulkheada.

- Uważaj tępy klocu! – warknął Autobot odruchowo transformując rękę w kulę burzącą i uderzając nią w plecy Breakdowna.

- Ja ci dam tępego kloca grubasie! – niebieski mech puścił Carmen i transformując rękę w młot, błyskawicznie oddał cios.

Uderzenie było na tyle silne, że Bulkhead poleciał do tyłu, po drodze zgarniając Dreadwinga i Knock Outa.

- Mój lakier! – jednogłośnie krzyknęli Knock Out i przedrzeźniający go Smokescreen.

- Rozróba się szykuje! – roześmiał się Wheeljack widząc jak Bulkhead błyskawicznie staje na nogi i biegiem rusza w kierunku Breakdowna.

Ponownie zaatakował go kulą burzącą, lecz przeciwnik był na to przygotowany i zatrzymał cios swoim młotem. Nie zrażony Autobot uderzył go drugą kulą i Breakdown poleciał prosto na Smokescreena i Wheeljacka przygniatając ich swoim ciężarem.

- Złaź ze mnie! – Wheeljack zepchnął z siebie przeciwnika, po czym dobył swoich mieczy i pochylił się nad leżącym – Zatańczymy?

W odpowiedzi Breakdown sprzedał mu solidnego kopniaka, który odrzucił Autobota do tyłu. Ledwo masywny mech zdążył stanąć na nogi, a ponownie był przy nim Bulkhead i robił kolejny zamach kulą burzącą.

- Uspokójcie się obydwaj! – krzyknął Optimus stając pomiędzy walczącymi.

Bulkhead nie dał rady zatrzymać ciosu i potężne uderzenie zwaliło z nóg lidera Autobotów.

- Ups! Przepraszam Opti... - nie zdążył skończyć, bo mocny cios wymierzony przez Breakdowna odesłał go na kolejną powietrzną wycieczkę.

- Breakdown spokój! – krzyknął Megatron – Mamy rozejm, zapomniałeś?

- To on zaczął!

- Bądź mądrzejszy i odpuść! Mamy się bawić, a nie rozbijać!

- A co to za impreza bez porządnego mordobicia? – skwitował Wheeljack.

Bulkhead pozbierał się z piasku i pomógł podnieść się Prime'owi.

- Wybacz mi Optimusie. Nie dałem rady się zatrzymać.

- Nic się nie stało Bulkhead, ale panujcie obaj nad swoimi emocjami.

- Właściwie dlaczego wy dwaj tak się nie znosicie? – spytała Carmen Breakdowna, gdy wrócili do tańca.

Tym razem w tle słychać było spokojniejszy utwór Antigravity zespołu Starset.

- Stare dzieje. Długo by opowiadać, mała.

- Hej, ja mam czas! A chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o twojej przeszłości.

- Nie jestem pewien, czy chcę do tego wracać. – westchnął Breakdown.

- A może dzięki temu uda ci się raz na zawsze zamknąć pewien rozdział twojego życia, który jak widzę nadal cię boli? Pomyślałeś o tym?

- Carmen ale ty naprawdę wolisz wysłuchiwać historii mojego życia niż dobrze się bawić?

- Zdążę zrobić i jedno i drugie! To jak? Masz ochotę na małą pogawędkę?

- Muszę przyznać, że masz dar przekonywania maleńka! – uśmiechnął się Breakdown – Może faktycznie taki mały powrót do przeszłości pozwoli mi raz na zawsze zamknąć pewien bolesny etap mojego życia?

- Więc jak? Urządzimy sobie pogawędkę?

- Jeśli to dla ciebie nie problem?

- Oczywiście, że nie! W końcu od czego są przyjaciele?

- W takim razie chodźmy!

Carmen uprzedziła Knock Outa, że idzie na małą przechadzkę z jego przyjacielem.

- Chyba zaczynam się robić zazdrosny iskierko! – uśmiechnął się medyk.

- Nie masz o co grzejniczku! Chcemy tylko porozmawiać. Obiecuję ci, że jak wrócę, pobawię się z tobą!

- Już nie mogę się doczekać tej zabawy! – Knock Out uśmiechnął się łobuzersko.

- A ty znowu o jednym?

- I kto to mówi? Miałem na myśli taniec!

- Akurat!

- Skończyliście? – niecierpliwił się Breakdown.

- Już idę Break!

Carmen przesłała Knock Outowi całusa i razem z potężnym mechem ruszyła w stronę rozświetlonego bioluminescencyjnym światłem brzegu oceanu.

_______________________________________________________

A tu zapodaję muzykę, która pojawiła się na imprezce:

Pitbull - Hey Baby

https://youtu.be/LefQdEMJP1I

Eisbrecher - Fanatica (mix). Ten utwór tak mi się spodobał, że zrobiłam do niego własne music video.

https://youtu.be/tWGniv6QChU

Junior Caldera feat. Sophie Ellis Bextor - Can't fight this feelig

https://youtu.be/asDT9orOzfc

Eisbrecher - Gothkiller

https://youtu.be/nABYOMuWW_s

Starset - Antigravity

https://youtu.be/Ga-u8IFaipw


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top